Tytuł: Dawanie i wybaczanie

O autorze: Hāsapañña Bhikkhuni

Wersja pdf: pdf2.jpg

zobacz źródło

print

Wersja epub: epub2.jpg

Plik .srt z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")

Dobry wieczór wszystkim. Dzisiaj chciałabym pomówić na temat dawania i wybaczania. Zazwyczaj większość ludzi na tym świecie chce osiągnąć sukces dzięki zdobywaniu. Zdobywają coraz więcej i więcej, gromadząc coraz więcej i więcej. Jednak na tym świecie ludzie tak naprawdę poszukują powodzenia w dawaniu i wybaczaniu.

Mam nadzieję, że nie wzbudzę podejrzeń z powodu tej mowy o dawaniu, jako że Peter właśnie mówił o naszym wielkim projekcie. W zasadzie to wiedziałam, że będzie o nim mówić. Lecz to nie jest tak, że zaczynam gadkę o dawaniu, bo chcemy pozyskać ofiarodawców, którzy dadzą nam więcej pieniędzy na klasztor mniszek. Dawanie jest jedną z bardzo, bardzo ważnych cech, którą tendencyjnie większość ludzi pomija, uważając za nieistotną. Mówię to także dlatego, że uskrzydliło mnie bardzo dawanie i hojność ze strony wielu ludzi, którzy wspierali klasztor Dhammasara.

Niektórzy z was mogą wiedzieć, że my bhikkhunī (mniszki) z Dhammasara, byłyśmy okazjonalnie na Sri Lance i otrzymałyśmy sadzonkę drzewa Maha Bodhi. Sadzonka pochodzi z drzewa Bodhi, które jest tym oryginalnym drzewem Bodhi, pod którym siedział Buddha i gdzie osiągnął oświecenie. Sadzonka ta została posadzona przez Arahantkę Sanghamittę Theri. Sprowadziła ona sadzonkę drzewa Bodhi z Bodhgaya, z Indii, na Sri Lankę. Wtedy też założyła pierwszy klasztor dla bhikkhunī na Sri Lance. Teraz sadzonka drzewa Bodhi została przekazana Australii i jest to prawdziwie historyczne wydarzenie.

Powodem dla którego Mahathera z Anuradhapury chciał podarować nam sadzonkę drzewa Bodhi jest to, że jesteśmy jedynym klasztorem, w którym szkolą się bhikkhunī w tradycji Theravādy. Bazując na tym fakcie, powiedział, że darzy nas zaufaniem i wierzy, że zaopiekujemy się tym drzewkiem bardzo dobrze. Prawdę mówiąc, to każdego roku duża liczba osób stara się zdobyć drzewo Bodhi, ponieważ ma ono ogromne znaczenie [dla buddystów]. Lecz każdego roku jest ono w stanie wytworzyć około 3 do 4 nasion i jest naprawdę stare, ma około 2247 lat. Wyobraźcie sobie gdyby tak wszystkie kobiety zachciały mieć dzieci. Byłoby to bardzo trudne. Podobnie jak w przypadku tego wysokiego drzewa, które jest w stanie wytworzyć tylko od 3 do 4 nasion. Zwykle napływa co najmniej 300 zgłoszeń dotyczących chęci posiadania takiego nasionka, tak więc otrzymanie tej sadzonki było dla nas ogromnym szczęściem.

Stało się to czwartego listopada. Byłyśmy bardzo wzruszone uprzejmością i dobrocią Mahathery, bowiem tym samym otrzymałyśmy uznanie jako bhikkhunī. Dotarłyśmy na miejsce, które jest zastrzeżone dla innych, aby otrzymać sadzonkę drzewa Bodhi. Właściwie to jesteśmy pierwszymi bhikkhunī, które zostały zaproszone na ten niedostępny teren, gdyż wcześniej jedynie mnisi i Mahathera mogli tam wejść. Ktoś nawet powiedział nam, że prezydent [Sri Lanki] nie ma pozwolenia, aby tam wejść. Tak więc było to dla nas wielkie błogosławieństwo, byłyśmy wzruszone i uszczęśliwione z powodu takiego honoru i zaszczytu. Kiedy przybyłyśmy na ten niedostępny teren, podążałyśmy za bhikkhu w jednej linii. Aczkolwiek Mahathera był tak uprzejmy dla bhikkhunī, że zamiast prosić nas o pozostanie z tyłu, zaproponował, abyśmy szli po dwóch stronach – obok bhikkhu. Obdarzył nas uznaniem i szacunkiem, więc byłyśmy naprawdę wzruszone dobrocią i wsparciem, jakie otrzymałyśmy.

Po tym wszystkim, kiedy otrzymałyśmy drzewo Bodhi, stało się ono naszym największym dobytkiem.
Tak więc wszystko odbywało się pośród trąbek i bębnów, które są częścią tutejszej tradycji, a także około setki osób uczestniczących w tej ceremonii. Było to bardzo piękne i pomyślne wydarzenie. Niektórzy ludzie podróżowali 6 godzin z Kolombo do Anuradhapury i byli tym bardzo zainspirowani. Ci którzy przybyli z innych wiosek podróżowali przez 1,5 godziny niektórzy przez 2 lub 3 godziny. W momencie, kiedy otrzymałyśmy drzewo Bodhi, wszyscy jednogłośnie wypowiedzieli „Sadhu, sadhu”, wszyscy byli wzruszeni i dotykali drzewa. Ludzie byli przepełnieni wiarą i dostrzegłam wtedy, jak bardzo inspirująca jest ich wiara. Mahathera zaprosił nas tam, abyśmy odebrały nasz nowy dobytek, więc był to dla nas wielki zaszczyt i wyróżnienie, gdy odbierałyśmy ową sadzonkę drzewa Bodhi. Obdarzono nas niezwykłym uznaniem i szacunkiem.

drzewo.jpg

Od lewej: Ayya Hāsapañña, Ayya Nirodha, Samaneri Karunika oraz Czcigodny Dr. Pallegama Sirinivasa Atamasthanadhipathi Nayaka Thera

W sposób szczególny dotknęło to nasze serca. Po ceremonii rozmawiałyśmy z mieszkańcami wioski, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Byli oni uszczęśliwieni faktem, iż na tym świecie nadal istnieją bhikkhunī. Nie mogą dotknąć mnichów jak i nas, lecz mają teraz okazję, aby dotknąć naszych stóp. Byli tacy szczęśliwi i to nas naprawdę bardzo wzruszało. Tak więc nigdy nie zaniedbujcie mocy płynącej z dawania. Jeżeli dajesz, jeżeli kogoś wspierasz, okazujesz mu w ten sposób szacunek. Nie jest konieczne, abyś rozdawał wiele materialnych rzeczy, wystarczy jak okażesz szacunek i dowód uznania, gdyż ma to znaczenie dla wielu ludzi. Faktem jest, że to historyczne wydarzenie nie odbyłoby się bez pomocy, a także bez szczodrości wszystkich tych, którzy wspierali klasztor Dhammasara. Nie doszłoby do tego bez waszego wsparcia dla mniszek. Prawdę mówiąc, nie wspieraliście bhikkhunī ani też sāmaṇerī, czy anāgārikā, lecz właściwie to wspieraliście wszystkie kobiety, dając im szansę na prowadzenie monastycznego życia.

Tak więc takie dawanie ma swoją moc, lecz jest jednocześnie dość męczące, gdyż nasz rozkład dnia jest dosyć napięty. Właściwie to kiedy następnego dnia wróciłyśmy o ósmej, część z nas poszła jeszcze do Bodhinyany, aby wysłuchać wykładu. O dziesiątej musiałam jeszcze uczestniczyć w jednym z tych wielokulturowych spotkań jako jedna z osób uczestniczących w dyskusji. Lecz nie czułam się zmęczona. Nawet jeśli odczuwałam zmęczenie fizyczne, to jednak mentalnie posiadałam zapas energii z powodu inspiracji, radości i szczęścia. Dawanie sprawia więc, że jesteś szczęśliwy.

Dlatego właśnie dawanie znajduje się na szczycie listy dziesięciu parami – duchowych cech. Jest to jedna z tych duchowych cech, na którą Buddha często zwracał uwagę oraz zachęcał nas do jej kultywowania. Dawanie nie ogranicza się jedynie do materialnych rzeczy. Dawanie jest również aktem dobroci, a także wyrzeczeniem się. Jest ono również drugim czynnikiem Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki.

Dlatego tak ważne jest posiadanie właściwego stosunku oraz właściwego zrozumienia odnośnie tego, czym jest dawanie. Wielu ludzi daje z różnych powodów. Niektórzy ludzie dają, ponieważ chcą otrzymać coś w zamian: „Dam ci coś, pomogę ci, a potem ty pomożesz mi; zrobię ci masaż pleców, potem ty mi wymasujesz plecy”. To jest naprawdę ”opłacalne” myślenie – na tym świecie ludzie zwykle chcą czegoś w zamian. Pragnienie czegoś w zamian nie jest dawaniem. To jest interes, to dobicie targu. Dawanie jest czymś bezwarunkowym, dlatego też jest aktem dobroci – to jest inny poziom dawania. Dawanie jest także sposobem na odpuszczenie. Zawsze słyszymy jak ludzie mówią: „Odpuść, odpuść”, lecz problem w tym, że ludzie odpuszczają sobie zdrowy rozsądek. I kiedy następuje to ich „odpuszczanie, odpuszczanie”, pierwszą rzeczą, jaką odpuszczają, jest właśnie zdrowy rozsądek. Więc co należy odpuścić?

A więc [dawajmy] zamiast gromadzić, gdyż pomaga nam to odpuścić. Dawanie jest na szczycie listy parami, ponieważ przyczyna naszego cierpienia spoczywa w pragnieniu i zdobywaniu rzeczy. Jedyną drogą, aby pokonać nasze cierpienie, będzie porzucenie wszelkich pragnień. Tak więc zamiast zdobywać – dajemy; to bardzo ważne. Jednak niektórzy ludzie dają, ponieważ chcą się czegoś pozbyć. Nie potrzebują czegoś, więc przekazują to innym.

Pamiętam, kiedy byłam jeszcze młoda, moja mama dawała mi pierwsze nauki Dhammy. Zwykła mówić mi: „Jeżeli chcesz podarować coś komuś, upewnij się, że jest to dobre, że dajesz innym to, co najlepsze. Jeżeli coś nie jest dobre, miej pewność, że nie dasz tego nikomu, ponieważ ty tego nie chcesz, więc inni także nie będą chcieli”. Nie ofiarowujesz czegoś, co jest ”odpadem”; nie dajesz tego innym, gdyż nie jest to właściwa postawa. Nie musisz też ofiarowywać wielu podarunków, wystarczy twoje serce. Najważniejsze jest to, że dając, czujesz się szczęśliwy, odczuwasz szczęście i czujesz się dobrze sam ze sobą. Wielu ludzi myśli, że muszą ofiarować sporo materialnych datków – nie, wcale nie musicie! Najważniejsze jest twoje serce i to, co sprawia ci radość.

Pamiętam, jak jakiś czas temu opowiadałam komuś historię o królu Aśoce i jego podarunku dla Buddhy. Kiedy w jego poprzednim życiu Buddha zbierał jałmużnę, on, jako mały chłopiec, podarował mu rąbek [szaty]. A więc ofiarował mu jakiś zwykły rąbek, włożył go do miski Buddhy, a Buddha zwyczajnie zaakceptował ten rąbek. Jakiś mnich zapytał Buddhę, dlaczego akceptuje on coś tak kuriozalnego. Buddha, który dzięki mocom psychicznym był w stanie odczytać myśli tego chłopca, odpowiedział: „Kiedy ten młody człowiek podarował rąbek Buddzie, kiedy włożył go do miski Buddhy, w jego umyśle było to złoto, coś bardzo wartościowego, coś dobrego, coś co mógł ofiarować Buddzie”. Buddha kontynuował: „W następnym życiu będzie on wielkim królem, wielkim władcą”. Tak narodził się król Aśoka.

Kiedy opowiedziałam to komuś, odpowiedział mi: „Podoba mi się ten pomysł, ponieważ następnym razem po prostu weźmiesz jakiś kamyk i w ten sposób zaoszczędzisz pieniądze. Potem pójdziesz do żony, dasz to żonie i powiesz: «Daję ci to od serca, ten kamyk dla mnie jest diamentem». A więc dasz to żonie, oszczędzasz kupę kasy i mówisz jej: «Nie potrzebujesz diamentu, chcesz kamyk! Ponieważ w moim sercu jest to diament, a więc daję ci go z całego serca – to diament!»”. Oszczędzacie zatem sporo pieniędzy i mam nadzieję, że to działa.

Tak więc ważne jest to, że dajesz, gdyż jest to akt dobroci. Przypominam sobie jedną z moich kuzynek i jej córkę, która zachowywała się samolubnie w domu. Nigdy nie pomagała braciom, nie pomagała też siostrom – była bardzo samolubna. Kiedy kuzynka wybrała się do szkoły porozmawiać z nauczycielem, była bardzo zaskoczona tym, co powiedział nauczyciel: „Twoja córka jest wspaniałą osobą, jest taka pomocna, naprawdę pomaga wszystkim”. Więc jej matka poczuła się dziwnie: „W domu nigdy nie pomaga!”. Przywiązujemy się do bycia uprzejmym – ona, poza domem, pomagała ludziom, którzy ją chwalili, mówiąc że jest niezwykle uprzejmą osobą. Dlatego czasem musimy posiadać właściwe zrozumienie. Nie dajemy dlatego, że chcemy, aby inni nas chwalili, aby być rozpoznawalnym z powodu naszej uprzejmości. To [nie] jest dawanie.

W rzeczywistości dawanie musi rozpocząć się od nas, szczodrość musi zacząć się od nas samych. Nie chodzi tylko o bycie szczodrym dla innych, lecz o bycie szczodrym dla siebie, aby dawać sobie czas na praktykę, na medytację. A także, aby dawać wsparcie i życzliwość naszej własnej sadzonce (przepraszam za to, gdyż to Buddha o tym mówił) – naszego rodzeństwa. Możemy wspierać innych, będąc życzliwymi, posiadając dobre i miłujące myśli wobec naszych partnerów, naszych własnych dzieci, naszych braci i sióstr, dając im wsparcie i pomoc, kiedy tego potrzebują. Dawanie jest również aktem życzliwości, a więc dawajmy. Dawanie jest także praktyką moralności, kiedy np. przestrzegamy wskazań, praktykujemy niekrzywdzenie, a więc porzucamy krzywdzenie innych.

Dawanie jest także podarunkiem dla społeczeństwa, ponieważ dajesz bezpieczeństwo innym ludziom, czują się bezpiecznie. To jest dla nich schronienie, ponieważ praktykujesz niekrzywdzenie i to jest ważne. Buddha powiedział: „Dar Dhammy przewyższa wszystkie dary”. Jednym z darów jest bycie osobą moralną, przestrzegającą wskazań oraz praktykującą niekrzywdzenie, brak przemocy. To także dawanie. A więc ważne jest, abyśmy zaczęli z właściwym zrozumieniem.

Pamiętam, jak dwa lata temu kiedy obchodziliśmy uroczystość Vesak, ktoś zadał pytanie: „Wspieramy mnichów i mniszki, lecz co będzie, kiedy mnich zrzuci szaty?”. I wciąż pamiętam, jak Czcigodna Nirodha, która podjęła się odpowiedzi na to pytanie, przepięknie odpowiedziała. Powiedziała tak: „Dając, nie oczekujesz, że dostaniesz coś w zamian”. A więc dając, nie ograniczasz się jedynie do stwierdzenia: „Och! Wspieram mnichów i mniszki, więc upewnię się, że pozostaną w szatach. Jeżeli nie pozostaną w szatach, nie będę ich wspierać”. To już nie jest dawanie. Podaruj komuś wsparcie, a nawet odrobinę troski, gdyż to także dawanie, jest to inny poziom dawania. Oczywiście, musimy zacząć od powierzchniowego poziomu, aby przejść do poziomu bardziej wyrafinowanego. Oznacza to, że musimy porzucić rzeczy materialne. Następnie, na subtelniejszym poziomie, porzucamy nasze skalania: chciwość, nienawiść i ułudę. Jest to porzucanie krzywdzenia i przemocy, i praktykowanie niekrzywdzenia oraz braku przemocy. To jest kolejna droga.

Zatem bycie osobą moralną i prowadzenie dobrego życia jest już nauczaniem samym w sobie. Mówiąc o tym, że dar Dhammy przewyższa wszystkie dary, nie chodziło tu o wygłaszanie skomplikowanych nauk czy mówieniu o Abhidhammie – nie! Chodzi o to, jak przeżywamy nasze życie. Niektórzy z naszych darczyńców, kiedy przychodzą do naszego klasztoru i rozmawiają z nami, opowiadają, że czasami, kiedy pracują w biurze, ich koledzy i koleżanki zastanawiają się: „Och! Ty zawsze jesteś taka spokojna i szczęśliwa”. Interesują się i wiedzą, że jesteś buddystką, ponieważ to sposób w jaki dbasz o siebie, sposób w jaki się zachowujesz. Więc o wiele bardziej istotne nie będzie to, co powiedziałeś lub to, co powiedzieliśmy. Jak to powiedział Buddha, iż czasem ludzie są dobrzy w mówieniu i dawaniu wykładów – skomplikowanych wykładów, lecz nie żyją zgodnie z nimi. Tak więc wiedzą jak mówić o tym, co trzeba robić, lecz nie robią tego o czym mówią. Dlatego też tak ważne jest, aby nie powtarzać słów jak papuga, gdyż to każdy jest w stanie zrobić. Ważne jest jak przeżywamy nasze życie, czy jesteśmy hojnymi osobami? To samo w sobie jest nauką.

Właściwie to rozmowa o papugach przypomina mi pewien dowcip. Opowieść idzie mniej więcej tak. Było sobie trzech braci, którzy dorastali, a kiedy już dorośli, opuścili swoje rodzinne miasto. Cała trójka rozwijała się pomyślnie, i kiedy wspólnie się zebrali, zaczęli rozmowy o swoim dobytku. Więc pierwszy, najstarszy z braci powiedział: „Kupiłem mamie duży dom parterowy (bungalow), aby miała gdzie mieszkać”. Wtedy drugi z braci powiedział: „Ja kupiłem mamie Mercedesa z szoferem”. Trzeci, najmłodszy z braci powiedział: „Och! Wygrałem! Ponieważ zdobyłem dla mamy papugę. Mama lubi czytać Biblię, lecz teraz się starzeje i nie może już jej czytać. Ta papuga jest niezwykłą papugą i była trenowana przez 12 lat. Ta papuga potrafi recytować całą Biblię, wszystkie wersy. Wystarczy że mama da znak lub powie papudze, który wers chciałaby usłyszeć, a papuga zacznie recytować”. Krótko po tym matka zaczęła wysyłać listy do swoich trzech synów. A więc napisała do pierwszego syna: „Bardzo ci dziękuję, kupiłeś duży bungalow dla mnie, lecz potrzebny był mi tylko jeden pokój i teraz muszę sprzątać cały dom”. Potem matka napisała do drugiego syna: „Dziękuję ci bardzo za kupno Mercedesa, lecz starzeję się i nie podróżuję już, i nigdy nie używam tego samochodu, stoi wciąż w garażu, a na dodatek kierowca jest bardzo niegrzeczny”. Na koniec napisała do trzeciego syna: „Och! Ty naprawdę dobrze wiesz, co lubię”, i zaraz potem dodała: „Mmm… Kurczak był przepyszny!”

A więc odrobina żartu, który sobie przypomniałam mówiąc o recytacji [tekstów] jak papuga. Dlatego ważny jest sposób w jaki sobą kierujemy, czy jesteśmy życzliwą i szczodrą osobą. To nie tylko przynosi korzyści nam samym, lecz także inspiruje innych. Wtedy też puszczamy sprawy materialne i wkraczamy w inny wymiar odpuszczania. Powoli puszczamy wszelkie pragnienia, które rzeczywiście powodują nasze cierpienie. To jest Druga Szlachetna Prawda – chcemy brać i mieć więcej.

Mowa o zdobywaniu i pragnieniach przypomina mi pewne zdarzenie, które miało miejsce kilka lat temu, tuż po moim wyświęceniu. Moja przyjaciółka zaprosiła mnie do Birmy. Przed jej zaproszeniem wszystko było ok, byłam całkiem spokojna i szczęśliwa, i nie miałam żadnych myśli o odwiedzaniu innych miejsc. Aczkolwiek jej zaproszenie przyczyniło się do uwolnienia moich pragnień. Następnie poczułam się podekscytowana i pomyślałam: „Jak przekonam Ajahn Vayamę, aby pozwoliła mi na podróż?” I później przez całą noc mój umysł zmagał się z myśleniem o sposobie w jaki mogę dostać to czego chcę, czyli jak przekonać ją, aby mnie puściła. Oczywiście odczułam to jako cierpienie, ta ekscytacja właściwie była zmartwieniem. Wtedy odkryłam, że chęć zdobycia tego, co chcę, jest cierpieniem i nagle to zrozumiałam – powiedziałam sobie: „Przed tym byłam w porządku”. Zanim dostałam to zaproszenie wszystko było ze mną w porządku, wcale nie musiałam lecieć do Birmy ani odwiedzać tego miejsca. Byłam pobudzana przez pragnienie, aby coś zdobyć, aby udać się gdzieś indziej. Wtedy też uświadomiłam sobie ten moment i po prostu to puściłam – zatrzymałam się. Powiedziałam sobie, że następnego dnia po prostu pójdę powiedzieć Ajahn Vayamie, że zostałam zaproszona. Jeżeli powie, że mogę polecieć – w porządku. Jeżeli powie, że nie mogę – także w porządku. Puściłam to i stałam się ponownie spokojna.

Czasami pragnienie doprowadza nas do szaleństwa. Pragniemy czegoś, pragniemy rzeczy materialnych, a następnie pragniemy egzystować. Pragnienie istnienia i pragnienie nieistnienia, poprzez które identyfikujemy się z ”ja” i ”moje” – jestem życzliwą osobą, jestem hojną osobą, a także pragniemy nie być. Tak właśnie zawsze huśtamy się z jednego końca na drugi. W momencie, kiedy uzyskamy mądrość przestaniemy się kołysać, gdyż wciąż kołyszemy się w te i wewte, z pragnienia istnienia do pragnienia nieistnienia.

Przypomina mi to jedną z moich przyjaciółek. Zwykle praktykowałyśmy razem, kiedy byłyśmy świeckimi osobami. Praktykowała ona wytrwale i pamiętała swoje przeszłe życia. Ponieważ pamiętała swoje przeszłe życia, stwierdziła że ma już wystarczająco dużo cierpienia i nie chce odrodzić się ponownie. Im bardziej pragnęła, aby się nie odrodzić, tym więcej praktykowała i naprawdę ciężko nad tym pracowała. Chciała przebić się [przez ułudę], osiągnąć oświecenie i nie odrodzić się już więcej, i im bardziej się starała, tym gorzej. Więc skończyła bardzo, bardzo chora i dostała potwornych, migrenowych bólów głowy. Musiała przerwać praktykę na parę godzin, wrócić do domu i zrelaksować się. Była bardzo chora i musiała wziąć tabletki przeciwbólowe. Oto dlaczego pragnienie nieistnienia jest nadal pragnieniem i przyczyną cierpienia. Tak więc, kiedy dajemy jesteśmy szczęśliwi.

Właściwie to szczęście jest fundamentem pod spokojny umysł. Dlaczego czasem ludziom jest bardzo trudno osiągnąć spokój? Ponieważ umysł jest pełen niepokoju i chce przemieszczać się tu i tam. Umysł nie potrafi pozostać nieruchomy z powodu naszych pragnień i pożądań. A więc, kiedy dajemy i im więcej dajemy, wtedy pojawia się radość i jesteśmy szczęśliwi. Gdy dajemy, czujemy wewnątrz nas takie ”aaachh”, czyli odczucie puszczenia. Im więcej dajemy, tym bardziej to czujemy. Kiedy zaś staramy się coś zdobyć, czujemy ścisk w swoim ciele. Więc kiedy coś dajemy, czujemy się dobrze i odczuwamy bezpośrednio ten efekt psychologiczny, dzięki któremu czujesz się dobrze, jesteś zrelaksowany, i spokojny. Wtedy jest nam łatwiej, a więc potrzebujemy tego szczęścia w sobie, gdyż jest to dla nas energia, dzięki której stajemy się bardziej energiczni. Kiedy więc medytujesz i skupiasz się na oddechu, oddech staje się bardziej interesujący. W rzeczywistości nie ma niczego specjalnego w oddechu, lecz kiedy twój umysł jest szczęśliwy, to jakakolwiek rzecz, na której się skupisz lub na którą popatrzysz, będzie piękna.

Pamiętam jak po raz pierwszy odbywałam swoje odosobnienie, a po jego zakończeniu czułam się bardzo szczęśliwa. Kiedy wróciłam do domu wszyscy wyglądali dobrze, a osoby których wcześniej nienawidziłam wyglądały cudownie – tak właśnie działa umysł. Niektórzy ludzie mają świetliste nimitty [znaki medytacyjne], a takie nimitty są niczym innym jak odbiciem naszego umysłu. Jeżeli twój umysł jest szczęśliwy, twój oddech będzie interesujący. Więc jest to ważne. W takim razie, dlaczego ludziom ciężko jest osiągnąć spokój? Ponieważ dawali niewystarczająco i nie zrobili zbyt wielu dobrych uczynków. Nie jest konieczne, aby rozdawać materialne przedmioty, wystarczy służyć i wspierać kogoś, wystarczy że poświęcasz czas dla siebie i dla twojej rodziny, aby być z nimi. Dawanie również będzie aktem dobroci i życzliwości. Wtedy też czujesz się szczęśliwy z powodu wsparcia jakie dajesz i z powodu samego dawania. Ta duchowa cecha również jest fundamentem pod szczęśliwy umysł. Dlatego ważne jest to, że dajemy, gdyż pomaga nam to odpuścić – jest to sposób, aby puścić. Jeżeli nie będziemy umieli puścić tego, co powierzchowne, w jaki sposób będziemy w stanie puścić to, co dotyczy bardziej subtelnego poziomu – czyli poczucia ”ja” – pragnienia istnienia i nieistnienia. Im więcej jesteśmy w stanie dać, tym więcej jesteśmy w stanie odpuścić, a im więcej jesteśmy w stanie odpuścić, tym bardziej jesteśmy w stanie wybaczyć.

Dlaczego ludziom tak trudno jest przebaczyć? Ponieważ jest to problem poczucia ”ja” – ego. Buddha nauczał o trzech poziomach urojenia: jestem lepszy, jestem przeciętny, jestem okropny. A więc utożsamiamy się z tym, kim jesteśmy – jestem okropną osobą, jestem dobrą osobą lub jestem przeciętny. To jest odczuwanie ”ja”, nieustannie identyfikujemy się z tym, kim jesteśmy i to tu pojawia się problem, gdyż jest to przyczyna naszego cierpienia. Dlaczego nie potrafimy wybaczyć? Im większe jest nasze ego, tym trudniej nam wybaczyć. Im mniejsze jest ego, im jesteśmy skromniejsi, tym łatwiej. Ci którzy mają duże ego, mają też bardzo wąskie umysły. Ci którzy mają wielkie serce są bardzo skromni, łatwo potrafią wybaczać i obejmować [współczuciem] innych.

Mówiąc o obejmowaniu innych [współczuciem] i wybaczaniu przypomina mi się zdarzenie z życia mojego syna, kiedy miał ok. 17 lat. Zadzwonił do mnie dyrektor [szkoły] i powiedział: „Czy mogę z panią porozmawiać?” Zazwyczaj kiedy dyrektor dzwoni do rodziców nie jest zbyt dobrze: „Och! Nie mam pojęcia, co zrobił mój syn?!” A więc zostałam poproszona, aby spotkać się z dyrektorem. Kiedy się z nim spotkałam, powiedział mi, że mój syn zlekceważył wychowawcę. Tak też pod koniec spotkania upewniłam go mówiąc, że na pewno porozmawiam ze swym synem. Wtedy też wróciłam do domu i spytałam go: „Czy zrobiłeś to?”, „Tak zrobiłem” – odpowiedział. Wtedy zapytałam: „Dlaczego to zrobiłeś?”, „Ponieważ on mnie oskarżył! Oskarżył mnie o coś, czego nie zrobiłem!” Więc następnie wystawił jego zarzut na próbę – powiedział: „Niech pan przyjdzie i mnie sprawdzi, mam papierosy, mam to i tamto w swojej kieszeni, proszę samemu sprawdzić”. Oczywiście wychowawca był bardzo nieszczęśliwy, że młodzian nie okazuje mu szacunku, więc złożył skargę do mnie. Wtedy powiedziałam mu: „Tak, może twój wychowawca popełnił błąd, oskarżył cię, lecz nie zapominaj, że twój wychowawca to także ludzka istota. Wszyscy popełniamy błędy”. Mówiłam dalej: „Nie urodziłam się jako rodzic i nie wiedziałam też jak mam stać się matką, powoli nauczyłam się tego sama. Nie urodziłam się matką i nie wiedziałam też jak mam o ciebie zadbać. Ja także popełniam błędy, przez cały czas popełniam błędy” – powiedziałam. „To jest jak miłość, bezwarunkowa miłość matki do dzieci. Jakikolwiek błąd popełnisz, ja zawszę ci wybaczę, zawsze cię obejmę”. Lecz jako dzieci powinniście wybaczać swoim rodzicom, jeżeli popełnili oni błędy. Wszyscy popełniamy błędy, dlatego iż jesteśmy ludzkimi istotami, gdyż jest to tylko częścią bycia nieoświeconym. Tak więc powiedziałam mu: „Wybacz”.

To bardzo dobra cecha, aby być zdolnym do wybaczenia, aby być w stanie okazać swe wielkie serce, i aby odpuścić oraz wybaczyć innym, jeżeli popełnili oni błędy. Jeżeli jesteś w stanie postawić się na miejscu innych, jesteś też w stanie ich zrozumieć, ponieważ my także czasem popełniamy błędy. Więc dodałam jeszcze: „Wiesz, to jest częścią bycia nieoświeconym, jest to jakością nieoświeconego [umysłu]. Tak więc, po prostu wybaczasz”. Zachęcałam go więc: „Pójdź i porozmawiaj ze swoim wychowawcą i poproś go o przebaczenie – powiedz: «Przepraszam»”. Po tym zdarzeniu następnego dnia poszedł do szkoły, więc poczekałam aż wróci i zapytałam go: „Czy rozmawiałeś ze swoim wychowawcą?”, odpowiedział: „Tak, rozmawiałem”. „Co mu powiedziałeś?”, po czym odpowiedział: „Przyszedłem do niego i powiedziałem, że jest mi przykro z tego powodu”. Przeprosił i poprosił o przebaczenie za to co zrobił, dlatego też wychowawca przywitał go z wielkim uśmiechem i uściskał go. W ten sposób się czegoś nauczył.

Buddha powiedział, że można tego dokonać tylko poprzez miłującą dobroć. Dlatego im więcej dajemy, tym lepiej, ponieważ nie wiemy jak puścić poczucie ”ja”, idee, poglądy i opinie, a więc myślimy, że to my mamy rację. To nasze poczucie własnej nieomylności. Czasem myślimy: „O tak, wiem, wiem, zrobiłem błąd, lecz!…” Z powodu naszych poglądów i opinii, których tak mocno się trzymamy, uważamy że mamy rację, a druga osoba jest w błędzie. Dlatego nie potrafimy wybaczyć, ponieważ nie możemy puścić. Będziemy wiedzieć jak to zrobić, jeżeli zaczniemy tylko od tej cechy, jeżeli naprawdę będziemy robić to odpowiednio, jeżeli będziemy dawać i rozwijać tę jakość, tę duchową cechę.

Właściwie [pragnienie] prowadzi od jednej rzeczy do następnej – byle więcej. Jeżeli nie potrafimy wybaczyć, wtedy musimy spojrzeć na naszą moralność, na naszą etykę i zauważyć, czy jesteśmy w stanie dać wystarczająco. Gdy nie potrafimy wybaczyć oznacza to, że dajemy niewystarczająco. A więc im więcej będziemy dawać, tym łatwiej będzie nam wybaczyć. Im więcej będziemy w stanie wybaczyć, tym będziemy szczęśliwsi, będziemy mogli puścić – powoli i stopniowo – więc nie stanie się to w ciągu jednej nocy. Dlatego też Buddha tak bardzo to podkreślał i zachęcał, aby [rozwijać] szczodrość. Jest to kamień węgielny dla [kroczących] ścieżką ku oświeceniu. To właśnie sīla, czyli moralność, bhāvanā (rozwój wyciszenia i wglądu) oraz mądrość. Aczkolwiek mądrość wzrasta jedynie, wtedy gdy twój umysł jest spokojny i szczęśliwy.

Kiedy dajemy, jesteśmy szczęśliwi, a im więcej dajemy, tym więcej szczęścia odczuwamy. To jak przygotowanie sporej ilości jedzenia w zeszłym tygodniu. Wszyscy tak ciężko pracowali, lecz wszyscy byli szczęśliwi, ponieważ dawali równocześnie wytwarzając mnóstwo energii. Nie czujesz zwątpienia, odczuwasz promienność i jasność. Dlatego jest to tak ważne, gdyż jesteśmy wtedy w stanie puścić. Odpuszczamy odrobinę, więc mamy odrobinę szczęścia, tak jak powiedział to Ajahn Chah. Więc gdy odpuścimy więcej, mamy więcej szczęścia. A kiedy puścimy całkowicie, osiągniemy pełnię szczęścia. Podobnie gdy będziemy potrafili dawać, i gdy będziemy w stanie całkowicie porzucić [pragnienia], wtedy też będziemy w stanie wybaczyć. Bowiem nadal cierpimy, gdy trzymamy się naszych narzekań, wciąż i wciąż je powtarzając. Dlatego też w umyśle pojawia się wiele cierpienia.

Pamiętam jak mąż mojej kuzynki zwykł nadużywać swojej siły w stosunku do niej. Powiedziała mi, że nawet jeśli mąż ją obraża, ona nigdy nie ma wobec niego złych myśli. Chce mu wybaczać, ponieważ wie, że trzymanie się [urazy] automatycznie prowadzi do cierpienia. Czasem myślimy, że kiedy dajemy, nic nam nie zostaje. Pamiętam jak jedna z moich kuzynek powiedziała: „Och! Kiedy daję, kiedy się czymś dzielę, kiedy dzielę się korzyściami z innymi, wtedy sama nic nie mam”. Powiedziałam jej: „Nie! Im więcej dajesz, tym więcej dostajesz”.

Pamiętam też jak jedna z moich anāgārikā powiedziała mi, że teraz mam pięcioro dużych dzieci. Ponieważ gdy rozpoczynałam swe monastyczne życie, uczyłam o porzucaniu na przykładzie mojego syna. Odeszłam od swojego własnego dziecka, więc w zamian otrzymałam pięć kolejnych. A więc nie obawiajcie się dawać. Im więcej dajecie, tym dostajecie więcej. Tak więc teraz mam te wszystkie duże dzieci.

Tak więc, kiedy dajemy automatycznie osiągamy z tego korzyści. Gdyż inaczej pod koniec życia okaże się, że spędziliśmy całe nasze życie na gromadzeniu. Czy myślisz, że możemy coś ze sobą zabrać? Nie możemy, nieprawdaż? Nie możemy zabrać ze sobą samochodu. Chińczycy w Malezji lubią sklejać modele z papieru, np. Mercedes-Benz z papieru, duży bungalow z papieru. Myślą że z łatwością będą mogli je ze sobą zabrać – nie, nie możecie wziąć niczego ze sobą. Jedyną rzeczą jaką możesz ze sobą zabrać to jakość umysłu – piękny i zdrowy stan umysłu. To jest to, co możesz ze sobą zabrać.

Jest to bardzo ważna cecha, lecz wielu z ludzi ma skłonność do jej pomijania. Wiele osób przychodzi do nas i mówi: „Po prostu naucz mnie medytacji, chcę tylko medytować. Nie jestem zainteresowany niczym innym” – tak nie można. Musisz podjąć się praktyki w całości, praktyki Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki. A więc musisz praktykować: hojność, etykę, moralność, a także rozwijanie umysłu. Każda z tych jakości jest ważna i jest niezbędna, lecz wszystkie one nie zawierają się w jednej. Więc oczywistym będzie, że praktykując tylko dawanie, dawanie i szczodrość, bez utrzymywania pięciu wskazań – twoja moralność nie będzie dobra. Musisz posiadać moralność wspieraną przez hojność, aczkolwiek każda z tych jakości jest ważna. Każda z nich jest podstawą dla kolejnej. Dawanie jest również częścią moralności, dlatego moralność jest fundamentem pod spokojny umysł. Z kolei spokojny umysł będzie fundamentem dla rozwoju mądrości. Zaś mądrość poprowadzi nas do wolności, wolności od wszelkiego cierpienia.

Tak więc ofiarowuję wam to do waszej refleksji, oby te nauki przyniosły wam wszystkim korzyści. Obyście osiągnęli sukces w dawaniu i wybaczaniu, a także, oby poprowadziły was do wolności od wszelkiego cierpienia.


Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: BlinkListblogmarksdel.icio.usdiggFarkfeedmelinksFurlLinkaGoGoNewsVineNetvouzRedditYahooMyWebFacebook

gnu.svg.png

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:

Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.


cc.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0


sasana_banerros.jpg

POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)

KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020


Oryginał można znaleźć na tej stronie: https://www.youtube.com/watch?v=RaQxNOFnTAw

Źródło: http://www.bswa.org

Transkrypcja i tłumaczenie: Marcin Zakrzewski