Instrukcje te zostały zaczerpnięte z dziewięciodniowego odosobnienia, prowadzonego przez Leigh Brasingtona w Barre Center for Buddhist Studies w kwietniu 2002. Pāḷijskie słowo jhāna, (w sanskrycie dhyāna) czasami tłumaczy się po prostu jako „medytację”, aczkolwiek bardziej trafnie odnosi się do „absorbcji” w bardzo skupiony i stabilny stan koncentracji. W klasycznej definicji jest wiele etapów jhāny, każdy bardziej skupiony od poprzedniego.

Niektórzy z was doświadczą na tym odosobnieniu jhān, inni nie. Prawdopodobieństwo, że doświadczycie jhāny, jest odwrotnie proporcjonalne do ilości pragnienia, jakie macie, żeby ją osiągnąć. W końcu, instrukcje dane prze Buddhę we wczesnych tekstach o jhānach, zaczynają się od słów: „Odcięty od pragnienia zmysłowego, odcięty od niezdrowych stanów umysłu, praktykujący dociera i trwa w pierwszej jhānie”.

Żeby doświadczyć jhāny, konieczne jest czasowe porzucenie pięciu przeszkód (pragnienia zmysłowego, złej woli, lenistwa i senności, zamartwiania się i gonitwy myśli, oraz zwątpienia). Jednakże jeśli lgniecie do jhāny, macie wtedy pragnienie zmysłowe i niezdrowy stan umysłu. Musicie się tego wyzbyć, żeby móc wejść w jhānę.

Metoda wchodzenia w jhānę zaczyna się od generowania medytacji dostępu. Zaczynasz, siedząc w wygodnej, wyprostowanej pozycji. Powinna być wygodna, bo jeżeli bólu jest zbyt wiele, awersja naturalnie rozwinie się w umyśle. Możecie być w stanie siedzieć tak, że to świetnie wygląda, ale jeżeli kolana was dręczą, będzie ból i nie będzie żadnych jhān. Trzeba znaleźć wygony sposób siedzenia. Ale pozycja musi być także wyprostowana i czujna, ponieważ z reguły pobudza to waszą energię w korzystny sposób i utrzymuje was rozbudzonymi. Jeżeli jest wam zbyt wygodne, zmoże was lenistwo i senność, które są niezdrowym stanem umysłu, całkowicie bezużytecznym dla wchodzenia w jhāny.

Zatem pierwszy wymóg dla wchodzenia w jhāny to ustawienie w ciała w pozycji, w której można zostać na długo, bez konieczności poruszenia. Jeżeli macie problemy z kręgosłupem, albo inne przeszkody, które uniemożliwiają wam siedzenie prosto, wtedy musicie znaleźć jakaś inną uważną pozycję, którą możecie wygodnie utrzymać.

Nie chodzi o to, że nie wolno wam się ruszyć. Może być tak, że przyjmiecie pozycję i odkryjecie, że „to kolano mnie wykończy. Muszę się ruszyć bo jest za dużo awersji”. Jak musisz się ruszyć, to się rusz. No dobra, bądź w tym uważny. Intencja, żeby się poruszyć pojawi się przed samym ruchem. Zauważ intencję, potem poruszaj się bardzo uważnie i z powrotem usadów się w nowej pozycji i odnotuj, ile zajmie umysłowi, żeby z powrotem znaleźć się w tym miejscu spokoju, w którym był, zanim nastąpił ruch. To bardzo ważne, żeby nie ruszać się bez uważności.

Ten proces zachęci was do tego, żeby znaleźć pozycję, w której nie musicie się ruszać, bo zauważycie ilość zakłócenia, które wprowadza nawet drobny ruch. A żeby skoncentrować się w stopniu pozwalającym na ukazanie się jhān, potrzebny jest wam bardzo spokojny umysł.

Generowane koncentracji dostępu (do jhāny), może być przeprowadzone na wiele sposobów. Dzisiaj będę mówił głównie o generowaniu koncentracji za pomocą oddechu, praktyka ta znana jest jako ānāpānasati. Pierwsze słowo, ānāpāna, oznacza wdech i wydech, podczas gdy słowo sati oznacza uważność. Praktyka ta jest zatem uważnością oddechu. Podczas praktyki ānāpānasati kierujecie swoją uważność na oddech. Prawdopodobnie lepiej jest, gdy obserwujecie doznanie oddechu w nozdrzach i na górnej wardze, a nie w przeponie czy gdzie indziej. Lepiej, ponieważ jest to trudniejsze, tym samym musicie się bardziej skupić. Jako że chcemy uzyskać koncentrację dostępu, wybieramy coś, co da się zrobić, ale co nie jest też zbytnią łatwizną, no i to robimy. Kiedy obserwujesz oddech w okolicach nosa musisz naprawdę przywiązywać uwagę.

Robiąc to, będziecie oglądać doznania, a potem wasz umysł odpłynie. Potem ściągniecie go z powrotem, a on znowu odpłynie. Potem ściągniecie go, a on odpłynie, ściągniecie, a on odpłynie. Jednak w końcu, może nie podczas następnego siedzenia, albo nawet następnego dnia, ale w końcu, zobaczycie, że umysł zostaje jakby automatycznie nakierowany na oddech. Najpierw znosiło was na jedną stronę, potem na druga, ale w końcu tutaj jesteście i wiecie, że tutaj jesteście. Wszystkie myśli stają się teraz szepczące, jedynie sączą się w tle. Mogą to być myśli w stylu „Jejku teraz to naprawdę jestem z oddechem” w przeciwieństwie do „Kiedy dojadę nad morze, to pierwsza rzecz jaką zrobię to…”

Kiedy myśli są tylko delikatne i już cię tak naprawdę nie odciągają, wtedy jesteś z doznaniem oddechu. To znak, że dotarliście do koncentracji dostępu. Jakiejkolwiek metody użyliście, żeby dojść do koncentracji dostępu, znakiem, że tam dotarliście, jest bycie w pełni obecnym tu i teraz z przedmiotem medytacji. Więc jeśli robicie mettę, po prostu jesteście w pełni z uczuciem metty, nic was nie rozprasza. Jeżeli robicie medytację skanowania doznań w ciele, znaczy to, że jesteście całkowicie z tymi doznaniami, kiedy przesuwacie przez ciało swoją uwagę.

Nie macie zewnętrznych myśli, nie planujecie, nie martwicie się, nie jesteście źli, nie chcecie czegokolwiek. Jesteście po prostu całkowicie tam, gdziekolwiek jest przedmiot medytacji.

Jeżeli waszą praktyką jest ānāpānasati, to są dodatkowe znaki wskazujące na to, że dotarliście do medytacji dostępu. Możecie odkryć, ze oddech stał się bardzo spokojny, zamiast normalnego oddechu, zauważycie, że oddychacie bardzo płytko. Może nawet wydawać się, że w ogóle przestaliście oddychać.

To są oznaki dotarcia do medytacji dostępu. Jeżeli oddech robi się bardzo płytki i czujecie, że przestaliście oddychać, naturalną rzeczą jest wziąć fajny, głęboki wdech i zacząć wszystko jeszcze raz. Źle! To raczej osłabi waszą koncentrację. Biorąc fajny, głęboki oddech, zejdziecie na niższy poziom koncentracji. Po prostu zostańcie z płytkim oddechem. Jest w porządku. Nie trzeba wam dużo tlenu, bo jesteście bardzo wyciszeni.

Jeżeli oddech staje się bardzo, bardzo subtelny, albo nawet całkiem zniknie, zamiast brać głęboki wdech, przesuńcie waszą uwagę na przyjemne doznanie. To jest kluczowa sprawa. Obserwujecie oddech, dopóki nie dotrzecie do koncentracji dostępu, a potem puszczacie oddech i przesuwacie uwagę na przyjemne doznanie. Nie ma za bardzo sensu oglądanie oddechu, który stał się aż tak ekstremalnie subtelny, lub całkiem zniknął. Nie ma już nic do oglądania. Przesuńcie waszą uwagę na przyjemne doznanie, najlepiej miłe doznanie w ciele. Będziecie potrzebowali solidnej dawki uwagi, bo obserwowanie miłego, łagodnego doznania w ciele nie jest nawet w połowie tak ekscytujące, jak oglądanie wdechów i wdechów. Macie to miłe, fizyczne doznanie, które po prostu tutaj siedzi, musicie być bardzo skoncentrowani, żeby z tym zostać.

Pierwsze pytanie, które może się nasunąć, gdy mówię “przesuńcie uwagę na miłe doznanie” brzmi: “jakie miłe doznanie?”. Wygląda na to, że gdy docieracie do koncentracji wstępowania (upacāra samādhi), jest wielce prawdopodobne, że w jakimś miejscu w waszej fizycznej istocie będzie przyjemne doznanie. Spójrzcie na posągi Buddhy, ma na twarzy uśmiech. To nie tylko z powodów artystycznych, uśmiech jest tam jako nauka. Uśmiechajcie się podczas medytacji, ponieważ kiedy osiągniecie koncentrację wstępowania, wystarczy, że tylko o włos przesuniecie uwagę i znajdziecie przyjemne doznanie.

Teraz, gdy mówię wam „uśmiechajcie się, gdy medytujecie", wasza reakcja jest pewnie „nie mam ochoty uśmiechać się, gdy medytuję”. Wiem to, bo gdy mi powiedzieli, żebym się uśmiechał, moją reakcją było „kiedy ja nie lubię się uśmiechać”. Dobra, więc nie lubicie się uśmiechać. Mimo to, jeżeli włożycie na twarz sztuczny uśmiech, gdy zaczniecie medytację, w momencie, gdy dotrzecie do koncentracji wstępowania, ten uśmiech wyda się wam prawdziwy.

Jeżeli potraficie uśmiechać się podczas medytacji, dobrze się to sprawdza przy generowaniu przyjemnych doznań, na których możecie się skupić, kiedy dotrzecie do koncentracji wstępowania; po prawdzie to uśmiech sprawdza się może dla jednej czwartej moich uczniów. Zbyt wielu ludzi w tej kulturze otrzymało polecenie, „Uśmiechaj się czy chcesz, czy nie”, waszą reakcją jest „Nie, nigdy tego nie zrobię”. W porządku, wiec nie uśmiechacie się podczas medytacji. Musicie znaleźć jakieś inne przyjemne doznanie.

Przyjemne doznania mogą wystąpić właściwie wszędzie. Najczęstszym miejscem, gdzie ludzie znajdują przyjemne doznanie, kiedy docierają do koncentracji wstępowania, są dłonie. To, co chcecie zazwyczaj zrobić z dłońmi, gdy medytujecie, to ustawić je w ładnej pozycji i tak zostawić. Tradycyjna postawa to dłoń położona na dłoni ze stykającymi się lekko kciukami. To jest naprawdę doskonała postawa, bo ma tendencję, żeby cofnąć wam łopatki i ładnie wyciągnąć kręgosłup. Kiedy dłonie są tak trzymane, wielu ludzi w końcu znajduje mrowiące, miłe, przyjemne doznanie, pojawiające się w dłoniach. Możecie ustawić też ręce zupełnie inaczej, byle tylko wam pasowało. Potem, jak wejdziecie w koncentrację dostępu, jeżeli znajdziecie w dłoniach miłe, przyjemne doznanie, po prostu przerzućcie całą waszą uwagę z oddechu na to doznanie i całkowicie skupcie się na tym, jakie to doznanie jest przyjemne.

Inne powszechne miejsce, gdzie ludzie znajdują przyjemne doznanie, to środek serca, szczególnie, jeżeli używają metty, jako metody wstępowania. Przenieście jedynie swoją uwagę na przyjemność tego doznania. Inne miejsca, w których ludzie znajdują przyjemne doznanie, obejmują trzecie oko, czubek głowy, barki, itd. Właściwie to jakąkolwiek byście wybrali część ciała, znam tyle osób, którzy byli w stanie znaleźć w tej części doznanie, na którym potrafili się skupić dość długo, żeby powstała pierwsza jhāna. Nie ważne, gdzie się przejawia przyjemne doznanie, ważne, że jest przyjemnym doznaniem, a wy jesteście w stanie skupić na nim swoją uwagę i – tutaj zaczyna się naprawdę trudna część – nie robić niczego poza tym.

Znajdujecie przyjemne doznanie i przesuwacie na nie swoją uwagę. Obserwujecie przyjemność przyjemnego doznania i nic poza tym nie robicie. Jeżeli potraficie to zrobić, przyjemne doznanie zacznie się intensyfikować, stanie się silniejsze. To nie stanie się w sposób linearny. Być może trochę urośnie, potem znowu trochę urośnie, poczeka i znowu wzrośnie troszeczkę i w końcu nagle wystartuje i zabierze was do czegoś, co ewidentnie jest odmiennym stanem świadomości.

W tym odmiennym stanie świadomości, będziecie opanowani przez uniesienie… euforię…ekstazę…rozkosz. To przekład pāḷijskiego słowa „pīti”. Pīti jest tym fizycznym doznaniem, które dosłownie porywa was i zabiera do odmiennego stanu świadomości. Towarzyszyć mu będzie emocjonalne doznanie radości i szczęśliwości. Pāḷijskie słowo to sukha, przeciwieństwo dukhy, czyli cierpienia i stresu. I, jeśli pozostajecie zunifikowani w tym doznaniu pīti i sukhy, to jest to pierwsza jhāna.

Więc, żeby streścić metodę wchodzenia w pierwszą jhānę; siadacie w miłej, wygodnej, wyprostowanej pozycji i generujecie koncentrację wstępowania poprzez umieszczenie i utrzymywanie uwagi na jednym obiekcie medytacji. Gdy koncentracja dostępu wzrasta, wtedy przesuwacie uwagę z oddechu (lub czegokolwiek, co było wasza metodą) na przyjemne doznanie i podtrzymujecie swoją uwagę na tym doznaniu i nie robicie niczego poza tym.

Trudna część to ta o nie robieniu niczego poza tym. Umieszczacie swoją uwagę na przyjemnym doznaniu i nic się nie dzieje, więc możecie sobie pomyśleć: „Powiedział, że coś miało się wydarzyć”. Nie, nie mówiłem nic o stwarzaniu komentarza do oglądania przyjemnego doznania. Albo możecie umieścić uwagę na przyjemnym doznaniu, ono zacznie rosnąć, więc pomyślicie sobie: „Oj, oj, coś się dzieje!”. Nie. Albo to trochę wzrośnie i się zatrzyma, a wy spróbujecie mu dopomóc. Nie. Żadna z tych rzeczy nie działa. Macie po prostu obserwować przyjemne doznanie. Zatopcie się całkowicie w przyjemnej właściwości przyjemnego doznania. I mam na myśli tylko to, co właśnie wam mówię: przyjemną właściwość przyjemnego doznania. I nie chodzi mi o umiejscowienie przyjemnego doznania, ani jego intensywność, ani czas trwania. Nie chodzi mi o to, czy ono rośnie czy zmniejsza się czy pozostaje takim samym. Tylko skupcie się całkowicie na przyjemnym aspekcie przyjemnego doznania i jhāna sama się pojawi.

Jedyne, co możecie zrobić to przygotować warunki do pojawienia się jhāny, poprzez kultywowanie spokojnego i cichego umysłu skupionego na doznaniu przyjemności. A potem po prostu puśćcie – niech będzie to spokojny, cichy umysł skupiany na doznaniu przyjemności – i jhāna się pojawi. Każda próba robienia czegoś więcej nie działa. Tak naprawdę to musicie stać się istotą, która po prostu jest, w odróżnieniu od ludzkiej krzątaniny (gra słów human being and human doing). Musicie stać się istotą, która jest zwyczajnie skupiona na przyjemnym doznaniu, które istnieje, a jhāna pojawi się sama z siebie.

Oto instrukcje do pierwszej jhāny. To trochę niemądre dawać je w pierwszym dniu odosobnienia, bo nie jest prawdopodobne, byście dotarli tam w bliskiej przyszłości. Raczej usiądziecie i zaczniecie przestawiać zawartość lodówki lub coś równie absurdalnego. To normalne. Ponieważ nie wiem, kiedy właściwie wkroczycie w stan koncentracji wstępowania, daję wam te instrukcje pierwszego dnia, żebyście je już usłyszeli. I kiedy uświadomicie sobie, że wkroczyliście w koncentrację wstępowania, będziecie wiedzieli, co robić: przesunąć uwagę na przyjemne doznanie i nie robić niczego poza tym.

Ale nie oczekujcie, że niezbędna koncentracja pojawi się w jakiejkolwiek najbliższej przyszłości. Po prawdzie, to nie oczekujcie niczego. Oczekiwania są absolutnie najgorszą rzeczą, jaką możecie zabrać ze sobą na odosobnienie. A kiedy koncentracja dostępu się pojawi, rozpoznajcie ją i przesuńcie swoją uwagę na przyjemne doznanie. Nie usiłujcie robić jhān. Nie możecie. Możecie tylko utrzymywać uwagę na przedmiocie medytacji i rozpoznać moment, gdy nadejdzie pora przestawić uwagę na inny obiekt. To są instrukcje. Czy są jakieś pytania?

O autorze

small.jpg

Leigh Brasington
zobacz inne publikacje autora

Leigh Brasington - praktykuje medytację od 1985 roku i jest uczniem Czcigodnej Ayya ​​Khemy. Leigh został asystentem Ayya ​​Khemy w 1994 roku i rozpoczął samodzielne nauczanie w trakcie odosobnień w 1997 roku. Naucza w Europie i Ameryce Północnej, jest autorem książki "Właściwe skupienie: Praktyczny przewodnik po jhānach" (dostępna jesienią 2015)

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://www.leighb.com/jhana3.htm

Źródło: © Leigh Brasington

Tłumaczenie: Wojciech Zembaty

Image0001%20%281%29.png


Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas lub wesprzyj nas finansowo.
POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)
KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020