KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Dwa ważne pytania na temat medytacji, które musisz sobie zadać, to „jak?” i „dlaczego?” – jak to robić i dlaczego – ponieważ medytacja to nie tylko metoda. Praktyka jest osadzona w konkretnym kontekście i dopiero wtedy, gdy to dostrzeżesz, możesz naprawdę zrozumieć, co robisz i wyciągnąć z tego jak najwięcej.
Odpowiedź na pytanie „jak?” jest całkiem prosta. Podczas medytacji skierowanej na oddech usiądź prosto z rękami na kolanach, z prawą dłonią spoczywającą na lewej, ze skrzyżowanymi nogami, prawą nogą na lewej, i z zamkniętymi oczami. W ten sposób ciało przybiera odpowiednią pozycję. Ustawienie umysłu w odpowiedniej pozycji to skupienie się na teraźniejszym momencie. Pomyśl o swoim oddechu i zacznij zauważać, jak odczuwasz wdech i wydech. Miej świadomość oddychania. Oznacza to, że muszą współdziałać dwie właściwości: rozpatrywanie lub uważność, które przypominają, gdzie pozostawać; oraz czujność, która mówi ci, co dzieje się z oddechem. To dwie z właściwości, których potrzebujesz. Trzecią jest to, co Buddha nazywał atappa – gorliwość, czyli rzeczywiste wkładanie wysiłku w to, co robisz. Prawdziwe skupianie się na tym. To nie jest tylko zabawa. Poświęcasz temu całą swoją uwagę. Gorliwie starasz się być uważnym i czujnym.
Gorliwa uważność oznacza, że starasz się ją utrzymać ciągle, bez przerw. Jeśli zauważysz, że umysł odsuwa się od oddechu, sprowadzasz go z powrotem. Nie pozwalasz mu na guzdranie się czy wąchanie kwiatków. Masz pracę do wykonania i chcesz ją wykonać tak szybko i dokładnie, jak to możliwe. Musisz utrzymywać takie nastawienie. Buddha powiedział, że to tak, jakby uświadomić sobie, że twoja głowa płonie. Gasisz ją tak szybko, jak to możliwe. Kwestie, z którymi mamy do czynienia, to poważne, palące problemy: starzenie się, choroba i śmierć. Są w nas niczym płonący ogień. Musisz więc podtrzymywać swoją gorliwość, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy te pożary wybuchną. Musisz się przygotować, jak najlepiej i jak najszybciej. Kiedy umysł gdzieś wędruje, gorliwie go przywołuj.
Gorliwa czujność oznacza, że kiedy umysł skupia się na oddechu, starasz się być jak najbardziej wrażliwy, żeby dostroić go tak, by czuł się dobrze, a także sprawdzasz rezultaty swoich wysiłków. Wypróbuj długie oddechy, żeby sprawdzić, jak je odczuwasz. Spróbuj też krótkich, ciężkich, lekkich, głębokich i płytkich oddechów. Doskonalenie uważności sprawi, że medytacja będzie ci lepiej szła, ponieważ twój oddech będzie coraz bardziej subtelny, będzie coraz wygodniejszym miejscem dla umysłu. Wtedy to poczucie błogości będziesz mógł rozprzestrzenić na całe ciało. Myśl o oddechu nie jak o prostej czynności wdychania i wydychania powietrza płucami, ale jak o przepływie energii w całym ciele. Im bardziej subtelna uważność, tym wrażliwszy jesteś na ten przepływ. Im bardziej jesteś wrażliwy, tym bardziej subtelny jest oddech, staje się on również bardziej przyjemnym i interesującym miejscem.
Jest to podstawowa sztuczka w doprowadzaniu umysłu do ustabilizowania się w chwili obecnej – musisz dać mu coś, z czym lubi przebywać. Jeśli będzie to wbrew jego woli, będzie niczym balon wepchnięty pod wodę. Dopóki twoja ręka dobrze przytrzymuje balon, nie wyskoczy on, ale gdy tylko trochę zacznie ci się wyślizgiwać – wyskoczy z wody. Jeśli umysł jest zmuszany do skupiania się na obiekcie, który jest naprawdę nieprzyjemny, to nie będzie chciał tego robić. Twoja uważność zniknie, gdy tylko trochę się ześlizgnie.
Porównać to można do wychowywania dziecka. Jeśli rodzice ciągle biją dziecko, ucieknie ono z domu, kiedy tylko nadarzy się okazja. Nawet jeśli zaryglują drzwi i okna, ono znajdzie wyjście. Gdy tylko się odwrócą, ucieknie. Natomiast jeśli rodzice są dobrzy dla dziecka – zapewniają mu zabawę, ciekawe zajęcia, dostaje dużo ciepła i miłości – wtedy będzie chciało zostać w domu, nawet jeśli te drzwi i okna będą otwarte na oścież.
Tak samo jest u umysłem. Zaprzyjaźnij się z nim. Daj mu coś dobrego, coś przy czym będzie chciał pozostać w chwili obecnej – na przykład wygodny oddech. Może nie umiesz sprawić, aby całe ciało czuło się komfortowo, więc zadbaj, żeby chociaż jedna jego część tak się czuła i utrzymuj na niej uwagę. Jeśli chodzi o bóle, zostaw je w tej drugiej części. Mają prawo tam być, więc dogadaj się z nimi. One zostają po jednej stronie, a ty po drugiej. Ale najważniejsze jest to, że masz miejsce, w którym umysł czuje się stabilnie, bezpiecznie i wygodnie w chwili obecnej. To są pierwsze kroki w medytacji.
Ten rodzaj medytacji może być używany do różnych celów, ale Buddha zrozumiał, że najważniejszym z nich jest uwolnienie umysłu od cyklu starzenia się, choroby i śmierci. Kiedy o tym pomyślisz, okazuje się, że nie ma nic ważniejszego. To duży problem w życiu, jednak mimo to społeczeństwo ma tendencję do odrzucania kwestii związanych ze starzeniem się, chorobą i śmiercią, zwykle spycha je na bok, ponieważ inne rzeczy wydają się bardziej naglące. Zarabianie dużych pieniędzy jest ważniejsze. Tworzenie satysfakcjonujących związków jest ważniejsze. Cokolwiek. A wielkie życiowe problemy – fakt, że nadejdą cierpienia i poniżenie związane ze starością, chorobą lub śmiercią ciała – zostają zepchnięte na bok. „Jeszcze nie teraz, jeszcze nie, może innym razem”. I oczywiście, kiedy ten czas nadejdzie i te rzeczy przyjdą bez zaproszenia, nie przyjmą waszego „jeszcze nie”, nie będzie można już ich wypierać. Jeśli nie przygotowałeś się na nie, naprawdę znajdziesz się w ślepej uliczce, w całkowitym zagubieniu.
Więc właśnie to są najważniejsze rzeczy, na które musisz się przygotować. Wiele innych rzeczy w życiu nie jest pewnych, ale te akurat tak. Starość nadejdzie. Choroba nadejdzie. Śmierć na pewno nadejdzie. Więc jeśli wiesz, że coś na pewno nastąpi, musisz się na to przygotować. A gdy zdasz sobie sprawę, że jest to najważniejsza sprawa twojego życia, musisz spojrzeć na sposób, w jaki żyjesz. Medytacja – praktykowanie nauk Buddhy – to nie tylko kwestia siedzenia od czasu do czasu z zamkniętymi oczami. To kwestia ustalenia priorytetów. Jak powiedział Buddha, gdy zobaczysz, że jest wyższy poziom szczęścia, który można odnaleźć dzięki poświęceniu niższych form szczęścia – poświęcisz je. Spójrz na swoje życie i rzeczy, których się trzymasz, na te małe miejsca, w których umysł odnajduje przyjemność, ale nie dają mu one prawdziwego spełnienia: czy właśnie tych rzeczy naprawdę chcesz się trzymać? Czy pozwolisz im być czynnikami rządzącymi twoim życiem? I wtedy możesz zacząć myśleć o większych problemach. O szansie na szczęście, które przekracza starzenie się, chorobę i śmierć: czy to będzie twoim priorytetem w życiu?
Są pytania, które musimy sami sobie zadać. Buddha nie wymusza naszych odpowiedzi. Po prostu określa, jak wygląda sytuacja. Mówi, że jest szansa na szczęście przewyższające to, które pochodzi z jedzenia i spania, dbania o ciało i z przyjemnego spędzania czasu. Ta możliwość to dobra wiadomość znajdująca się w naukach Buddhy, zwłaszcza że większość świata mówi: „To jest właśnie życie, więc weź z niego jak najwięcej. Odczuwaj satysfakcję z tych natychmiastowych przyjemności i nie myśl o innych rzeczach. Nie pozwól sobie na niezadowolenie z tego, co masz”. Jeśli pomyślisz o tej postawie, to jest ona depresyjna, ponieważ oznacza, że łapiesz się przed śmiercią wszystkiego, co się da. A po śmierci nie możesz wziąć tego ze sobą.
Ale Buddha powiedział, że istnieje forma szczęścia, forma wiedzy w umyśle, która przekracza starość, chorobę i śmierć i którą można osiągnąć dzięki ludzkiemu wysiłkowi, jeśli jesteś wystarczająco sprawny. Więc jest to zarówno dobra wiadomość, jak i wyzwanie. Czy pozwolisz sobie na zwykłe życie, marnując czas? Czy może podejmiesz wyzwanie, żeby poświęcić się ważniejszym rzeczom, poświęcić się tej możliwości?
Buddha był takim typem osoby, która zaryzykowała swoim życiem. Nie miał nikogo, kto powiedziałby mu, że istnieje jakaś inna droga, ale pomyślał, że jedynym godnym i honorowym sposobem życia będzie poszukiwanie szczęścia niepodlegającego starości, chorobie ani śmierci. Doświadczył wszystkich rzeczy, które musiał poświęcić, żeby odnaleźć to szczęście. Więc poświęcał je – nie dlatego, że chciał, ale dlatego, że musiał. W rezultacie był zdolny do odnalezienia tego, czego szukał. Opowieść o jego życiu i jego nauka są dla nas wyzwaniem – jak zamierzamy poprowadzić własne życie?
Siedzimy tu, wspólnie medytując. Gdy umysł już się uspokoi, co masz zamiar z nim zrobić? Gdy będziesz chciał, możesz po prostu użyć technik koncentracji jako metod relaksacji albo sposobu na ukojenie nerwów. Jednakże Buddha mówi, że chodzi o coś więcej. Kiedy umysł jest naprawdę spokojny, możesz w niego wniknąć i zobaczyć wszystkie zawirowania, które znajdują się głęboko w nim. Możesz zacząć je rozumieć, pojąć przez co umysł jest napędzany. Gdzie jest chciwość? Gdzie jest złość? Gdzie są te złudzenia, które sprawiają, że kręcisz się w kółko? Jak możesz je przeciąć?
To są pytania, to są problemy, z którymi można się mierzyć podczas medytacji – o ile uznajesz je za ważne, za prawdziwe priorytety. Jeśli nie czujesz, że są ważne, to nie chcesz ich dotykać, bo są dużymi problemami i warczą na ciebie, gdy się zbliżasz. Ale jeśli zagłębisz się bardziej, zobaczysz, że to tylko tygrysy z papieru. Kiedyś widziałem podręcznik do medytacji, w którym był rysunek tygrysa. Jego pysk był bardzo realistyczny – wszystkie detale przyprawiały o dreszcze – ale był zrobiony ze złożonego papieru. Tak wygląda wiele problemów w umyśle. Przychodzą do ciebie, budzą grozę, ale jeśli stanie się z nimi twarzą w twarz, zamieniają się w origami.
Aby stawić im czoła, musisz mieć poczucie, że są to naprawdę ważne problemy w życiu i być gotowym, żeby ze względu na nie wiele poświęcić. Poddasz wszystko, co będzie konieczne. W tym tkwi różnica pomiędzy praktyką, która do czegoś prowadzi, która powala mury w umyśle, a praktyką, która po prostu przestawia meble w pokoju.
Więc kiedy praktykujesz medytację, zdajesz sobie sprawę z obu pytań: „jak?” i „dlaczego?”, i że pytanie „dlaczego?” jest naprawdę istotne. Jednak często jest odkładane na bok. Po prostu stosujesz tę lub tamtą technikę, a wtedy to, co chcesz z tym zrobić zależy od ciebie – co jest w pewnym stopniu prawdą, ale nie wyczerpuje wszystkich możliwości. Kiedy ujrzysz te możliwości w kontekście nauk Buddhy, zdasz sobie sprawę z wartości, które są podstawą praktyki. Zobaczysz, jak praktyka jest głęboka, jak wiele możesz osiągnąć i jak ogromnej pracy się podejmujesz. Jest olbrzymia, ale jej rezultaty również są wielkie.
Te problemy są naglące. Starzenie się, choroba i śmierć mogą nadejść w każdej chwili, więc musisz zadać sobie pytanie: „Czy jesteś przygotowany? Czy jesteś gotowy, by umrzeć?”. Bądź szczery. I jeśli nie jesteś gotowy, to w czym tkwi problem? Czego ci wciąż brakuje? Czego się trzymasz? Dlaczego chcesz się tego trzymać? Kiedy umysł się uspokaja i jest nieruchomy, możesz zacząć zagłębiać się w te kwestie. A im bardziej się zagłębiasz, tym więcej warstw odkrywasz w umyśle, wciąż kolejne warstwy, rzeczy, o które siebie nie podejrzewałeś, które rządziły twoim życiem od nie wiadomo kiedy. Odkrywasz je, widzisz, czym są naprawdę i uwalniasz się od nich. Zdajesz sobie sprawę ze wszystkich głupich rzeczy, które kierują twoim życiem, które podłapałeś nie wiadomo gdzie. Nie możesz winić nikogo innego. To ty je podchwyciłeś i grałeś według ich reguł. Teraz, gdy zdasz sobie sprawę, że nic nie osiągniesz, grając w ten sposób – że lepiej nie pogrywać z tymi rzeczami i że nie musisz tego robić – możesz je odpuścić. I one także pozwolą ci odejść. To, co pozostaje, to pełna wolność. Według Buddhy jest ona tak całkowita, że nie można jej opisać słowami.
Na tę właśnie możliwość wskazuje medytacja i to od nas zależy, jak daleko chcemy pójść w tym kierunku, jak bardzo zależy nam na prawdziwym szczęściu, na prawdziwie dobrym samopoczuciu. Można by pomyśleć, że wszyscy mówią: „Oczywiście, że zależy mi na szczęściu i prawdziwie dobrym samopoczuciu”. Ale jeśli popatrzysz na to, w jaki sposób ludzie żyją, zauważysz, że wcale nie poświęcają wiele energii czy myśli na poszukiwanie prawdziwego szczęścia. Zazwyczaj widzą innych ludzi, gdy robią różne rzeczy w ten czy inny sposób, więc podążają za tym, bez obserwowania siebie, tak jakby prawdziwe szczęście było tak nieważne, że decydowanie o nim można pozostawić innym ludziom. Medytacja, bądź co bądź, jest szansą, by przyjrzeć się temu, co jest dla ciebie ważne w życiu, a potem coś z tym zrobić.
O autorze
Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora
Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Jedno narzędzie spośród wielu
- Ajahn Viradhammo Życie z uczuciem
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)
Tłumaczenie: Dominika Kowalska
Redakcja polska: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/