Tytuł: Koniec świata

O autorze: Hāsapañña Bhikkhuni

Wersja pdf: pdf2.jpg

zobacz źródło

print

Wersja epub: epub2.jpg

Plik .srt z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")

Mowa wygłoszona 21 grudnia 2012 r., czyli w dzień, w którym, jak to miało wynikać z kalendarza Majów, świat miał przestać istnieć.

Dzisiaj jest 21 grudnia, a więc powinien być koniec świata, prawda? Niektórzy ludzie mówili, że stanie się to dzisiaj rano o trzeciej. Niektórzy uważają, że dziś w nocy o dziesiątej. Więc zmierzamy do końca, świat zbliża się ku końcowi. Co zamierzacie z tym zrobić? Świat przestanie istnieć. Tak więc, jeżeli już macie umrzeć, to jaki rodzaj umysłu chcielibyście mieć? Czy chcielibyście mieć spokojny umysł? Opanowany umysł? Czy umysł, który jest pełen nienawiści, złej woli, gniewu? Jaki rodzaj umysłu chcecie? Oczywiście chcemy mieć spokojny umysł, czyż nie? Spokojny i opanowany, lecz żeby mieć spokojny i opanowany umysł trzeba stworzyć ku temu warunki. Tak też nie mamy od razu spokojnego i opanowanego umysłu. Musimy stworzyć ku temu warunki, musimy sprawić, aby tak się stało.

Najważniejszym wstępnym warunkiem dla spokojnego umysłu jest? Harmonia. Dlatego też większość przywódców religijnych na świecie stara się udowodnić istnienie pokoju i harmonii, a więc starają się być poprawni politycznie. Starają się wrzucić wszystkich do tego samego worka – mówią: „Wszystkie religie są takie same!” Czy są takie same? Nie zupełnie takie same, nieprawdaż? Lecz ponieważ oni starają się być tolerancyjni, chcą aby wszyscy byli tacy sami. Lecz jeśli chcemy, aby wszyscy byli tacy sami, oznacza to, że nie akceptujemy czyjejś odmienności. A więc nie jest to tolerancja, nieprawdaż? Przeradza się to w nietolerancję, nie tolerujemy faktu, iż inni ludzie mogą mieć różne poglądy i opinie. Dlatego staramy się wbić innym swoje racje.

Pamiętam jak tydzień temu ktoś powiedział mi o grupie swoich dobrych znajomych i wspólnym spotkaniu. Jeden z jego przyjaciół jest bardzo religijny, jest mocno wierzącym katolikiem. Kilku z przyjaciół powiedziało: „Daj spokój, spójrz na znaki … Nie chcesz chyba powiedzieć, że wierzysz w Boga?” I ten człowiek powiedział: „Proszę! Pozwólcie mi wierzyć!” „Proszę pozwólcie mi wierzyć, ponieważ wiara w Boga sprawia, że jestem szczęśliwy”. To zdarzenie naprawdę go obudziło, więc pomyślał: „Tak, pozwólmy innym wierzyć, gdyż jest to w porządku”. Jeżeli ludzie wierzą w Boga i sprawia to, że są szczęśliwi – w porządku! Jesteśmy w stanie zaakceptować innych i jest to wzajemny szacunek. W porządku jest, jeśli ludzie mają inne wierzenia. Tak więc nie starajmy się wrzucać ich w ten sam worek. Akceptujemy fakt, iż mamy inne poglądy i opinie.

Problem w tym, iż mamy tyle kłótni, konfliktów i wojen, dlatego że trzymamy się naszych własnych poglądów i opinii. A więc z tego powodu mówimy innym, że są w błędzie. Zatem ja mam rację, ty jesteś w błędzie, ponieważ masz inne poglądy niż ja. Nie oznacza to, iż nie powinieneś mieć żadnych poglądów, to nie tak. Chodzi o to, że trzymamy się poglądów, co prowadzi nas do wielu kłótni, konfliktów i wojen. To jest problem.

Jednak czasami jest to dobre, ponieważ nawet w czasach Buddhy, Buddha miał w zwyczaju prowadzenie debat. Buddha mawiał: „Nie, nie zgadzam się z twoim poglądem, to jest sposób w jaki ja widzę rzeczy, jest to coś, w co wierzę, oto jak to jest” – mam tu na myśli rozmowy o Dhammie. Nie chodzi o to, aby wymusić coś na kimś, doprowadzić do depresji lub poniżyć kogoś. Mówimy tylko o Dhammie. Przykładowo, ktoś kiedyś zapytał: „Dlaczego wy buddyści utrzymujecie pięć wskazań, czy jesteście niemądrzy?” Słyszałam jak ktoś mówił, że był upokarzany z powodu przestrzegania wskazań.

A więc jest ok, gdyż nie mówimy czegoś takiego: „Och! Ci którzy przestrzegają pięć wskazań są super spoko. Ci którzy nie przestrzegają wskazań są źli! Są naprawdę do bani” – to nie tak. Mówimy tylko, że przestrzeganie wskazań sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Buddha mówił, że jeżeli będziemy prowadzić prawe życie, będziemy szczęśliwi. Jeżeli jednak prowadzisz życie, które powoduje innym szkodę i krzywdę, wtedy będziesz cierpieć. Więc mówimy jedynie o prawdzie – o Dhammie. Lecz nie po to, aby kogoś poniżyć, oszukać, aby wymusić coś na kimś siłą lub doprowadzić do rozpaczy. Mówimy tylko prawdę. Buddha uznał, że jest to dobre: „Nie zgadzam się z tobą, to jest moje zdanie”. Nawet w czasach Buddhy pojawiali się ludzie, którzy przychodzili do Buddhy, aby powiedzieć mu, że: „Nie mam już żadnego przywiązania do moich poglądów, nie przywiązuję się do swoich opinii”. Wtedy Buddha pytał: „Czy potrafisz puścić nawet przywiązanie do wiedzy o tym, że nie jesteś przywiązany do poglądów?”

Czasem chwytamy się czegoś w ten sposób, myśląc, że nie mamy już więcej [przywiązania] do poglądów. Dlatego też ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego się kłócimy. Czasem myślimy: „Och, biedne ja”, czasami w rodzinie, mąż i żona myślą w ten sposób: „Biedne ja, muszę mieszkać z tą osobą. Mam tego dosyć!” I niekończące się kłótnie. Dlatego ważna jest umiejętność życia w harmonii. Jest to warunek wstępny.

Przypomina mi to historię o parze, która była 15 lat po ślubie. Tak więc mąż uwielbiał jeść fasolkę po bretońsku, jak Ajahn Brahm. Musiał mieć fasolkę każdego dnia, nie mógł żyć bez swej fasolki. Żona więc na to: „Ok, daj spokój, jesteśmy małżeństwem od 15 lat i cierpliwie znosiłam tę śmierdzącą sprawę, gdyż przez tę fasolkę ładujesz pierdy w krzesło na okrągło. Nie mogę już dłużej znosić tego widoku. A więc od dzisiaj nie masz pozwolenia na jedzenie fasolki!” „Łoł” – powiedział, „Nie mogę jeść fasolki, co ja teraz zrobię? Gdyż nie mogę żyć bez mojej fasolki!” Wtedy też mąż wpadł na olśniewający pomysł – pomyślał sobie: „Ok, mam świetny pomysł. Ponieważ potrzebuję nieco ruchu, jako że mam sporo nadwagi, tak też poćwiczę trochę i będę chodzić do pracy pieszo”. Zamierzał chodzić do pracy krótszą drogą, a wracać dłuższą. Gdy skończył swą pracę wracał dłuższą drogą, a po drodze zahaczał o jakiś bar, aby zjeść tam swoją fasolkę. Następnie dzięki temu, że droga powrotna była dłuższa, mógł sobie tak popierdywać wniebogłosy od miejsca w którym zjadł fasolkę aż do czasu, kiedy docierał do domu. Zatem wszystko puszczał z wiatrem, był wolny od smrodu – nie było smrodu – nie, nie. Tak też, gdy razu pewnego wrócił do domu – żona zagadnęła: „Ok, pamiętaj kochanie, jutro są twoje urodziny, upewnij się, że wrócisz wcześniej. Mam dla ciebie niespodziankę”. Więc pomyślał sobie: „Ok… Teraz nie wiem co robić? Gdyż muszę mieć swoją fasolkę. Tak więc tym razem muszę wrócić krótszą drogą”. Oczywiście nie mógł sobie przez to porządnie popierdzieć.

Następnie wrócił do domu, i kiedy otworzył drzwi, żona powiedziała: „Ok kochanie, dam ci niespodziankę”. A więc żona nałożyła opaskę na oczy męża: „Dam ci niespodziankę, chodź i usiądź na krześle przy stole. Tak więc dam ci niespodziankę, lecz mam jeszcze trochę gotowania w kuchni, a więc pozostań tu na krześle, a ja przyszykuję ci niespodziankę”. Kiedy tylko usiadł zaczął myśleć sobie: „Oochh, moja żona ugotuje mi kotlety jagnięce, stek, wszystkie te pyszności”. Wtedy nagle poczuł jak jego żołądek zaczął burczeć: „Ups! Co robić?” Ponieważ nie mógł wstać, a droga z baru była zbyt krótka, powoli podniósł prawy pośladek i wypuścił pierda – ppprrrrrrrt. Wtedy nagle coś poczuł: „Ok… Hmm, co za smród”, tak więc starał się rozwiać problem. Następnie usiadł normalnie i znowu coś zadudniło w żołądku: „Uch! Wielkie nieba”, i wtedy: „Ok, jest ok” i znowu się spierdział. Po chwili się zorientował: „Och! Naprawdę śmierdzi”, więc z wielkim wysiłkiem starał się przegonić te smrody i zaczął się martwić, że żona coś wyczuje – zapytał ją: „Kochanie co robisz w kuchni? Czy jesteś gotowa?”, żona na to: „Nie skarbie, właśnie rozmawiam przez telefon, nie zajmie mi to dużo czasu”, „Oochh, nadal jest w kuchni i nic nie wie”. Następnie po chwili żołądek znów zaczął mu burczeć, a więc wstał, aby odgonić od siebie te przykrości – zrobił tak – pomachał rękami, a następnie usiadł. Po tym wszystkim sytuacja trochę się uspokoiła, nie było już żadnych, no wiesz… Tak więc spauzował z pierdzeniem. Wtedy nadeszła żona, położyła rękę na jego ramieniu i powiedziała: „Ok kochanie, to jest twoja niespodzianka”, i ściągnęła opaskę z jego oczu. Mąż sporo myślał, i wiele sobie wyobrażał, czekając na niespodziankę. Tak więc ściągnęła opaskę, a tam sześciu z jego starych, dobrych znajomych siedzi naprzeciwko niego! Podczas gdy robił to wszystko…

Tak więc jak widzisz czasami mamy wiele kłótni, nieprawdaż? Zawsze się kłócimy, gdyż trzymamy się własnych poglądów i opinii – to my mamy rację, a druga osoba się myli! Takie nastawienie powoduje sporo cierpienia, więc zamiast tego powiedzmy: „Ok, mam inne poglądy i opinie” – w porządku jest, kiedy nasi partnerzy, czy członkowie rodziny myślą inaczej. Czasami kłócimy się z powodu czegoś bardzo błahego, czegoś trywialnego, czyż nie jest tak? Wtedy też prowadzi nas to do naprawdę wielkich kłótni i sporów, a czasem nawet do walki.

Przypomina mi to pewną historię tyczącą się dwóch mnichów, dobrych przyjaciół. Ci dwaj przyjaciele nie mogli się sprzeczać ani kłócić. Pewnego dnia wybrali się do wioski. I kiedy dotarli już na miejsce, zobaczyli dwóch dobrych przyjaciół, którzy się kłócili, więc zapytali: „Dlaczego ludzie się kłócą?” Wtedy ludzie odwrócili się w ich kierunku i powiedzieli: „To, że ludzie się kłócą jest czymś normalnym, to codzienność. Czy to jakiś problem?” Więc pomyśleli: „Ok, może jest to normalne”. Po jakiejś godzinie zobaczyli kłócącą się parę, która nawet ze sobą walczyła, tych dwoje wzajemnie zagłuszało się wyzwiskami. Mnisi oddalili się od nich i spytali: „Dlaczego ludzie się kłócą?” I wtedy ponownie ludzie odwrócili się i odpowiedzieli: „To jest coś, co wszyscy robią! My wszyscy się sprzeczamy i kłócimy”. Wtedy przyjaciele powiedzieli: „Ach tak, lepiej zawróćmy, ponieważ robi się nieprzyjemnie z powodu ludzkich kłótni”. Tak więc zawrócili w stronę klasztoru. W momencie, kiedy wchodzili do klasztoru, jeden z mnichów zagadnął do swego przyjaciela – powiedział: „No wiesz, ty zawsze zostawiasz drzwi otwarte”. Wtedy przyjaciel odpowiedział: „Wcale nie!”, „Właśnie, że tak!”, „Wcale, że nie!”, „Właśnie, że tak!”, „Wcale, że nie!” I zaczęli się kłócić.

Następnie tych dwóch dobrych przyjaciół stwierdziło: „O tak, może nie jesteśmy zbyt normalni? Powinniśmy się kłócić, ponieważ wszyscy to robią. Niezgody i kłótnie to normalna rzecz, a my dwaj nigdy się nie kłóciliśmy. Dlatego nie jesteśmy zbyt normalni”. Tak więc doszli do wniosku: „Ok, od jutra uczymy się jak prowadzić kłótnie”. Więc następnego dnia: „ Ok, dzisiaj zaczynamy się kłócić. A więc dobra, dam ci teraz moją miskę, a ty powiesz: «To moja miska»”. Dał mu więc miskę, i zgodnie z planem, powiedział: „To moja miska!”, „Och! Chcesz ją, ok, weź ją sobie… Och! Nie umiemy się kłócić, musimy się bardziej postarać”. I zaraz po tym postanowili: „Ok, teraz spróbujesz usiąść na moim łóżku, a ja powiem ci, że nie możesz tu siedzieć, i wtedy zaczniemy się kłócić”. Wtedy jeden z przyjaciół usiadł na łóżku, a drugi od razu powiedział: „Dlaczego siedzisz na moim łóżku – patrz, patrz, popatrz na moje łóżko – prześcieradło jest całe zbałwanione!” Mnich na to: „Och! Przepraszam! Nie powinienem siadać na twoim łóżku”. I wtedy ponownie zawiedli, znów nie mogli się kłócić. „Co z nami nie tak? Musimy się lepiej przyłożyć do naszej kłótni, ponieważ zawodzimy za każdym razem. Tym razem musimy się lepiej postarać. Ok, dlaczego więc nie powiesz mi abym nie robił tego, i abym nie robił tamtego?” I dodał jeszcze: „Ok, tym razem naprawdę musimy się lepiej postarać”. Wtedy jeden z przyjaciół zaczął mówić: „Nie powinieneś tego robić!”, „Och! Przepraszam. Jest ok, przepraszam”, „Dlaczego za każdym razem mówisz «Przepraszam», dlaczego to robisz? Jak już wiesz znowu zawiedliśmy. Nie możemy się kłócić skoro zawsze przepraszasz”. Wtedy też jeden z nich powiedział: „Ok, myślę że nie możemy się kłócić. Musimy pogodzić się z tym, że nie jesteśmy normalni, jesteśmy jacyś dziwni, gdyż nie pasujemy do tych wszystkich kłócących się ludzi. Tak więc ok, nie musimy już się wysilać, aby spowodować kłótnię”.

I to jest tak, jak widać, iż czasami trzymamy się naszych poglądów i opinii, gdyż pochodzi to od poczucia ”ja”. Nawet jeśli są to bardzo trywialne i błahe, małe rzeczy, wtedy też chcemy mieć rację, więc podejmujemy się kłótni i sporów. Dlatego ważne jest, abyśmy potrafili zauważać błędy, aby np. ktoś zwrócił mi uwagę [jeśli popełniam błąd]. Dlatego też powinniśmy zauważać błędy, nieprawdaż? Np. jeżeli myślimy, że ktoś nie powinien zrobić tego w ten sposób, gdyż to jest złe. Więc dobrze jest, jeśli zwracamy uwagę na pomyłki innych osób i dostrzegamy błędy popełnione przez innych.

Buddha w ten sposób mówił o właściwej mowie. Pierwszą częścią Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki jest właściwy pogląd, właściwe zrozumienie, które jest aspektem mądrości. Tak też, kiedy mamy właściwe zrozumienie, gdy twój pogląd jest właściwy, nie oznacza to, iż „Ja mam rację, a ty się mylisz”. Czyli właściwy w kontekście zrozumienia prowadzącego nas do szczęścia, prowadzącego nas do wolności. Nie chodzi o to, że ja mam rację, a inna osoba jest w błędzie. Jeżeli trzymamy się własnych poglądów, wtedy będzie to niewłaściwy pogląd, gdyż prowadzi nas to do kłótni, sporów, konfliktów i walk. Tak więc, kiedy posiadamy właściwy pogląd, posiadamy również właściwą intencję, czyli drugą część Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki. Właściwa intencja dzieli się z kolei na trzy aspekty tj. myśli o wyrzeczeniu, puszczanie i porzucanie rzeczy i [zjawisk], a także myśli o niekrzywdzeniu i nie stosowaniu przemocy, czyli myśli pełne miłującej dobroci. Tak więc to jest właściwa intencja.

Mamy więc myśli pełne miłującej dobroci wobec innych, wobec naszych partnerów, członków rodziny i przyjaciół. Odczuwamy miłość, czyli mamy miłujące myśli wobec nich. Ponieważ umysł poprzedza wszelkie myśli, tak też gdy posiadasz [miłujące myśli] wobec innych, wtedy jedna rzecz prowadzi do następnej. Tak więc posiadamy właściwy pogląd, który prowadzi nas do właściwej intencji. Kiedy intencja jest właściwa, pojawia się właściwa mowa. Czasem bywa tak, że mowa powoduje wiele, wiele krzywdy i sprawia ból innym, tak też możemy bardzo zaszkodzić innym poprzez naszą mowę. Tak więc Buddha zapytał czym jest właściwa mowa? Właściwa mowa to słowa życzliwe, miłujące, przyjemne dla ucha i nie powodujące krzywdy, więc nie oznacza ona jedynie mówienia prawdy. Aby jej użyć musimy też znać odpowiedni czas, prawda? Np. kiedy chcemy zwrócić uwagę na czyjeś błędy, musimy znać odpowiedni czas, aby o tym komuś powiedzieć. Kiedy mówimy z pozycji ego i próbujemy zwrócić uwagę na czyjeś błędy, wtedy takie nastawienie będzie odbiciem ego, czyli że my wiemy najlepiej. Tak więc intencją tego będzie upokorzenie kogoś. Nie pochodzi to w pełni z miejsca, w którym znajduje się miłująca dobroć i współczucie. Właściwa mowa pojawia się wtedy, gdy jest potrzebna, kiedy jest na nią właściwy czas, kiedy jest uprzejma, kiedy przynosi innym korzyści, i kiedy jest prawdą.

Tak więc powinno się spełnić te pięć warunków tj. właściwy pogląd, [trzy aspekty właściwej intencji] i właściwą mowę. Ponieważ intencja zwykle przeradza się w mowę i działanie, więc następnie zaczynamy się kłócić, a kłótnia przeradza się w walkę, czyż nie? Oto jak jedna rzecz prowadzi do kolejnej. Dlatego ważne jest, aby używać mowy, która jest łagodna, która nie stwarza podziałów i nie powoduje krzywdy. Także jest to ważne, jeżeli chcemy żyć w harmonii z naszymi partnerami, rodziną i w społeczeństwie. Ważne jest nasze nastawienie, w szczególności, kiedy wyrażamy wdzięczność. Powinniśmy posiadać poczucie wdzięczności wobec członków rodziny i przyjaciół, ponieważ wdzięczność jest także odzwierciedleniem szacunku i docenienia. Dlatego tak dobra jest praktyka mówienia „dziękuję”.

Przykładowo mamy kilku robotników, którzy przychodzą do naszego klasztoru, aby pracować. Czasami wystawiamy im czeki, a ja zawsze dopisuję do nich krótką wiadomość: „Dziękuję za waszą wspaniałą pracę”. I ludzie czują się szczęśliwi, gdyż zostali docenieni. Ponieważ kiedy mówisz – dziękuję – staje się to rzeczywistą oznaką docenienia [dla innych], odczuciem uprzejmości i okazania szacunku. Ważne jest, aby tak praktykować, aby mówić „dziękuję”, nawet do kogoś, kto jest od ciebie młodszy, aby pokazać iż mówienie „dziękuję” jest ważne, gdyż wyraża to naszą wdzięczność. To naprawdę łączy ludzi, dlatego tak ważna jest nasza mowa i to, co poprzez nią wyrażamy, gdyż ludzie czasem mogą pomyśleć: „Zrobiłem tak dużo, a ta osoba wcale mi nie podziękowała”. Ważne jest więc, abyśmy wyrażali to w ten sposób, gdyż jest to jedna z form okazywania życzliwości.

Przypomina mi to pewien dowcip. Był sobie mąż i żona, która miała wypadek i jej twarz została dość drastycznie poparzona, tak że musiała mieć operację plastyczną. Była ona dość chudą osobą, dlatego też doktor nie mógł znaleźć odpowiedniej części z jej ciała, aby wykonać operację plastyczną. Nie mógł znaleźć odpowiedniej części w jej ciele, ponieważ była zbyt chuda. Tak więc doktor postanowił zapytać męża, czy może on byłby w stanie jakoś pomóc oddając część swej skóry na operację plastyczną dla swojej żony. Wtedy też oglądnął wszystkie części jego ciała i stwierdził że: „Jedynym naprawdę dobrym i odpowiednim do tego miejscem są pośladki. Pobiorę skórę z tego miejsca”. Tak też obaj doszli do wniosku: „Ok, to będzie nasz sekret, tylko my dwaj będziemy o tym wiedzieć, nikt więcej się o tym nie dowie. To jest nasz sekret”. Oczywiście po zakończeniu operacji wszyscy byli zadziwieni i wychwalali kobietę, twierdząc iż wygląda lepiej niż wcześniej, że wygląda teraz jak 18-stka, tak młodo i super. Wszyscy zawsze wychwalali jej wygląd. Wtedy poczuła, iż nie będzie w stanie się odwdzięczyć mężowi za to, co dla niej zrobił. Pewnego dnia powiedziała do męża: „Wiesz skarbie, jestem ci naprawdę wdzięczna. Nie jestem w stanie wystarczająco ci się odwdzięczyć ani odpłacić za to, co dla mnie zrobiłeś”. Wtedy mąż z zadowoleniem odrzekł: „Och kochanie, nie martw się tym. Prawdę mówiąc to odwdzięczasz mi się za każdym razem, kiedy widzę jak twoja matka całuje cię w policzek”.

Czasami ważne jest abyśmy wzmacniali nasze relacje z innymi zwyczajnie mówiąc im „dziękuję”. Nie chodzi tu o pochlebianie komuś, a raczej o mówienie prawdy. Jest to ważne, gdyż jest to właściwa mowa. W ten sposób właściwa mowa umacnia nasze relacje z innymi, tzn. w sposób w jaki mówimy oraz jak odnosimy się do innych. Oto jak wygląda życie w harmonii. Buddha również mówił o tym że: „Przeważnie ludzie podejmując decyzje bazują na trzech standardach”. Pierwszy typ ludzi, cokolwiek zdecyduje się robić, będzie opierać się na tym, co lubi. Zatem nie obchodzi ich, co inni ludzie myślą, czy ich postępowanie powoduje u innych cierpienie, czy powoduje szkodę – nie dbają o to tak długo, jak długo trwa ich szczęście. Tak więc jest to pierwszy standard.

Drugi typ mówi o tym, iż jeżeli wszyscy to robią, musi to być słuszne. To jest niczym kult, a ty wpadasz w jego trans. Przykładem może tutaj być picie alkoholu, które jest mile widziane w towarzystwie – to nie żadne przestępstwo. Więc akceptujemy to, gdyż nie chcemy się czuć jak odludek, szczególnie teraz, kiedy są święta. Czasem picie jest ci z góry narzucone, ponieważ jest społecznie akceptowalne, lecz w rzeczywistości nie daje nam to szczęścia. Można to zrozumieć w ten sposób, iż czasem musimy za czymś podążać. Więc jeżeli wszyscy to robią, musi być to właściwe, dlatego po prostu podążamy za tym.

Pamiętam jak jeden z naszych darczyńców opowiedział mi o swoim zdarzeniu z dzieciństwa. Kiedy był na zajęciach w szkole katolickiej, nauczyciel zapytał dzieci: „Kto jest najwspanialszym człowiekiem na świecie?” Wszyscy podnieśli ręce i jednogłośnie odpowiedzieli: „Jezus Chrystus, proszę pana”. Aczkolwiek pewna mała dziewczynka wstała i wiecie, co powiedziała? Odpowiedziała że: „Elvis Presley”.

Czasami nie zwracamy uwagi na to, że jesteśmy inni. Obawiamy się, iż będziemy wyrzutkami, tak też robimy to, co wszyscy robią, gdyż musi być to właściwe. W zasadzie to nie zastanawiamy się nad tym, nie rozważamy, czy właściwie jest tak postępować, nieprawdaż? Więc po prostu podążamy za czymś razem z innymi, ponieważ wszyscy to robią, więc musi to być właściwe.

Trzeci typ, o którym mówił Buddha, opiera się na prawdzie. Tak też cokolwiek robimy, wywołuje to cierpienie u innych lub wyrządza im krzywdę, lub też prowadzi nas do szczęścia i wolności o ile postępujemy życzliwie, współczująco i łagodnie. Jak widzisz [umiejętność życia] w harmonii jest ważna i jest warunkiem, który powinniśmy spełnić. Prowadząc moralne życie rozbudzasz w sobie harmonię. Jak można zauważyć, pierwsze pięć części Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki prawdziwie rozbudzają harmonię w naszym życiu. Właściwy pogląd jako pierwszy przechodzi we właściwą intencję i następnie we właściwą mowę, właściwe działanie i właściwy sposób utrzymania. Te trzy ostatnie to moralność, to ścieżka cnotliwości – sīla. Następnie dochodzi się do szóstej, siódmej [i ósmej] części, czyli właściwego wysiłku, właściwej uważności [i właściwego samādhi]. Wysiłek, uważność i skupienie są trzema czynnikami, które razem składają się na rozwój umysłu.

Dlatego tak ważna jest tutaj harmonia, która warunkuje spokojny i opanowany umysł, tak więc prowadzimy prawe życie. Dlatego, tak jak powiedział to Buddha, czasami warto jest podyskutować, czy porozmawiać na temat głębi Dhammy. Lecz jeżeli nie jesteśmy w stanie żyć harmonijnie z samymi sobą, z naszą rodziną, z kolegami i koleżankami z pracy, oznacza to, iż jeszcze nie rozpoczęliśmy praktyki. Ponieważ [myślimy że] możemy, lecz jednak nie możemy zrobić podstawowych rzeczy, wiesz co mam na myśli? Możemy mieć dyskusję na temat głębi Dhammy, rozmawiać o braku ”ja”, rozmawiać o pustce, czy innych głębokich naukach, chociaż nie potrafimy nawet żyć harmonijnie w społeczeństwie, czy z rodziną – nie możemy tego zrobić.

W jednej z nauk, które udzielił Buddha, jest powiedziane: „Istnieją cztery typy myszy na tym świecie”, powiedział też, że: „Pierwszy typ myszy buduje głębokie gniazdo, lecz nie żyje w nim” – to jest pierwszy rodzaj. „Drugi typ nie buduje głębokiego gniazda, lecz żyje w nim. Trzeci typ nie buduje głębokiego gniazda i nie żyje w nim. Czwarty typ buduje głębokie gniazdo i żyje w nim”.

Wspaniale jest, kiedy słuchamy Dhammy. Lecz czy my naprawdę jedynie wpuszczamy ją do jednego ucha i wypuszczamy zaraz drugim uchem? Czy naprawdę stosujemy Dhammę w praktyce? O pierwszym rodzaju myszy Buddha powiedział: „Buduje głębokie gniazdo, lecz nie żyje w nim”, Buddha mówił dalej: „Podobnie jest z mnichami”. Są oni bardzo dobrzy w nauczaniu, przepięknie objaśniają nauki, tłumaczą czym jest Szlachetna Ośmioraka Ścieżka, są naprawdę dobrzy, naprawdę dobrzy w nauczaniu. Lecz to tylko mówienie, bez postępowania, są jedynie w stanie mówić, co trzeba robić, lecz nie robią tego o czym mówią. Dlatego też powiedział: „Nie żyją tym”, co oznacza, że nigdy nie żyją zgodnie z nauką [jaką głoszą]. Tylko słuchamy, lecz nie stosujemy Dhammy w praktyce.

Odnośnie drugiego typu ludzi Buddha powiedział: „Ktoś kto nie zna całości nauk, lecz żyje nią”. Oznacza to, iż ktoś nie jest zbyt dobry, np. niektórzy mnisi nie są zbyt dobrzy w nauczaniu. Nie są w stanie tłumaczyć ani objaśniać nauk, nie wypowiadają się, lecz żyją Dhammą. Naprawdę stosują ją w praktyce i prawdziwie żyją Dhammą. Tak też jest to: „Ktoś kto nie zna całości nauk, lecz żyje nią”. Tak więc dlatego jest to ważne, ponieważ kiedy żyjemy Dhammą, i kiedy stosujemy ją w praktyce, wówczas uczymy dając przykład. To jest bardzo ważne, gdyż kiedy nie zaniedbujesz samego siebie, i kiedy wiesz jak się zachować, jak dbać o siebie, stajesz się inspiracją dla wielu ludzi. Oznacza to, że żyjesz Dhammą.

O trzecim typie ludzi Buddha powiedział: „Ktoś kto nie zna całości nauk i nie żyje zgodnie z nimi”. Jest to ktoś, kto ani nie jest dobry w nauczaniu, ani też nie żyje w zgodzie z Dhammą.

Czwarty typ jest oczywiście najlepszy. Jest to ktoś kto potrafi objaśniać Dhammę, kto jest w stanie uczyć i jest bardzo dobry w nauczaniu oraz również żyje głoszonymi przez siebie naukami, żyje Dhammą i stosuje ją w praktyce. Tak też oczywiście dobrze jest, gdy jesteśmy w stanie się dzielić, jeżeli potrafimy nauczać, ponieważ jest to korzystne dla wielu ludzi, a także jeśli jesteśmy w stanie uczyć dając przykład. Ważne jest to, że żyjemy Dhammą.

Dlatego bardzo ważne jest czy żyjemy Dhammą, czy nie. Czasami możemy mieć głęboką dyskusję na temat Dhammy, nauk, lecz nie możemy nawet utrzymać podstaw, nie potrafimy nawet żyć w harmonii. Właściwie to harmonia sama w sobie jest Dhammą, gdyż jest warunkiem dla jej rozwoju. Wyobraź sobie, co się dzieje, jeśli zawsze żyjesz w tego typu sytuacjach, kiedy doświadczasz wielu kłótni, sporów i walk. Czy myślisz, że łatwo jest ci wtedy medytować, łatwo jest mieć spokojny umysł? Nie, nieprawdaż? Jest to trudne. Dlatego też [harmonia] jest ważna jeśli chcesz mieć spokojny umysł. Świat zmierza ku końcowi, może osoba, która to przepowiedziała miała rację, że nadejdzie koniec świata dziś wieczorem? Teraz jest 8:33, może za następne 1,5 godziny to się stanie? Tak więc możesz nie osiągnąć spokoju. Ważne więc jest, aby mieć opanowany umysł i wiedzieć w jaki sposób możemy to osiągnąć. Warunkiem, który należy spełnić jest umiejętność życia w harmonii – to jest warunek dla nas.

Ważne jest dla nas w jaki sposób utrzymujemy wskazania, moralność, a ponieważ pierwsze, co musimy dostrzec to właściwe zrozumienie – zrozumienie iż umysł to powstająca na nowo zapowiedź dla pojawiających się rzeczy. A więc jeśli chcesz mieć opanowany umysł, jeżeli chcesz umrzeć - w pokoju! Ze spokojnym umysłem. Tak więc pierwszą i fundamentalną rzeczą, oraz warunkiem jaki należy spełnić, by mieć spokojny umysł, jest umiejętność harmonijnego życia wewnątrz samego siebie.

Czasem ludzie mają sporo konfliktów wewnątrz siebie, nieprawdaż? Słyszałam jak ktoś powiedział: „Prawdę mówiąc to czasami najbardziej nienawidzę samego siebie”. Nie lubią samych siebie i nie są spokojni. Tak też wraz z końcem naszego życia nie będziemy mogli zabrać ze sobą nawet swojej rodziny. Przychodzimy na świat samotnie, tak też porzucimy ten świat samotnie. Nikt nie będzie wiecznie trzymał nas za rękę. Jak daleko twoja rodzina może zajść? Mogą odwiedzić twój grób – do tego miejsca mogą pójść razem z tobą. Nie możesz więc zabrać ich ze sobą. Tak więc najważniejsze, aby samoczynnie pozostać w spokoju i w zgodzie z samym sobą, ponieważ praktyka musi rozpocząć się od nas samych. Nikt nie może zrobić tego za nas. Nawet Buddha siedzący naprzeciw ciebie może jedynie wskazać ci drogę, lecz nie może za nas praktykować.

Tak więc wszystkie praktyki muszą rozpocząć się w nas samych. Jeżeli to rozumiesz, będziesz w stanie żyć harmonijnie z samym sobą. Będziesz lubić samego siebie, oraz posiadać życzliwość i współczucie wobec samego siebie. Wtedy też okażesz to innym, lecz jeśli nie posiadasz tych wartości w sobie samym, będzie to bardzo trudne. Ponieważ jeśli nie lubisz samego siebie, i jeśli nie żyjesz w pokoju, i w zgodzie z samym sobą, zawsze będziesz się z sobą kłócił, dostrzeżesz wiele konfliktów w sobie. Będzie ci bardzo trudno żyć w harmonii z innymi.

Tak więc wszystkie praktyki zaczynają się od nas. Nikt nie może zrobić tego za nas, zatem sami musimy to zrobić, gdyż inni nie mogą praktykować za nas, tak samo jak i my nie możemy praktykować za innych. Jeśli chcesz umrzeć spokojnie ważne jest, aby umieć żyć harmonijnie wewnątrz siebie dzięki czemu będziesz żył w harmonii z innymi. Żyjąc w harmonii osiągniesz spokój umysłu. Z tego względu musisz stworzyć warunki, dzięki którym umysł będzie opanowany, jeżeli oczywiście chcesz być spokojny.

Jeżeli więc świat dobiega dziś końca, to od teraz zaczynacie być spokojni i zrelaksowani, zaczynacie żyć harmonijnie, posiadając szacunek do siebie i pewność wewnątrz siebie. Jest to podstawowy warunek dla spokojnego życia. Buddha już wskazał nam drogę i jest nią szlachetna ścieżka. Zostaliśmy obdarzeni niezwykłą pomyślnością jaką jest Szlachetna Ośmioraka Ścieżka, czyli: moralność, rozwijanie umysłu oraz mądrość. Tak więc jest to cała ścieżka do praktyki i musimy podjąć się jej w całości, jeżeli chcemy się uwolnić [od cierpienia]. Jeżeli więc chcemy umrzeć w spokoju, aby mieć nowe, lepsze życie, jeżeli oczywiście wierzycie w ponowne narodziny, musimy podjąć się praktyki całej ścieżki, którą jest Szlachetna Ośmioraka Ścieżka, czyli: moralność, trening umysłu oraz rozwój mądrości.

Tak więc pozostawiam wam to do refleksji, oby te nauki przyniosły korzyści wam wszystkim i oby pomogły wam osiągnąć spokojny, i opanowany umysł. Obyście mogli umrzeć w pokoju i ze spokojnym umysłem, i obyście mieli korzystne odrodzenie, a także Wesołych Świąt i dziękuję za wysłuchanie.


Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: BlinkListblogmarksdel.icio.usdiggFarkfeedmelinksFurlLinkaGoGoNewsVineNetvouzRedditYahooMyWebFacebook

gnu.svg.png

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:

Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.


cc.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0


sasana_banerros.jpg

POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)

KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020


Oryginał można znaleźć na tej stronie:

Źródło: http://www.bswa.org

Transkrypcja i tłumaczenie: Marcin Zakrzewski