Tytuł: Krok po kroku

O autorze: Maha Ghosananda

Wersja pdf: pdf2.jpg

view source

print

Wersja epub: epub2.jpg
bz_0014.jpg
Przedmowa

Odkąd ponad dwadzieścia lat temu poznałem Maha Ghosanandę, stanowi on dla mnie kwintesencję łagodnej wspaniałomyślności i niezwyciężonej odwagi serca. Samo tylko przebywanie w jego obecności, doświadczanie jego uśmiechu i udzielającej się, przepełnionej miłością dobroci, jest uzdrawiające dla ducha.

Widywałem Maha Ghosanandę w wielu okolicznościach: jako praktykującego, żyjącego w lesie mnicha, charyzmatycznego opiekuna kambodżańskich dzieci, tłumacza i naukowca posługującego się piętnastoma językami, mistrza medytacji uczniów z Zachodu, uczestnika misji pokojowych ONZ oraz jako jednego z żyjących skarbów Kambodży – przywódcę uciekinierów na całym świecie. W sytuacjach tych potrafił on niezmiennie zachować współczucie i pogodę ducha, promieniując naukami o prostocie i miłości. Wielokrotnie zdarzało mu się oddawać potrzebującym szatę ściąganą z własnego ciała i jedzenie z własnej miski.

Jakiś czas temu, wśród suchego i wycieńczającego upału panującego w obozach dla uchodźców w Kambodży, w których przebywały setki tysięcy oszołomionych wojną osób, ujrzałem wielkość i blask serc Maha Ghosanandy i Buddhy jednocześnie. W obozach Czerwonych Khmerów, gdzie współdziałanie było zabronione pod groźbą kary śmierci, Maha Ghosananda otworzył buddyjską świątynię. Chciał przywrócić Dhammę ludziom, którzy przeszli przez cierpienie nieczęsto spotykane na Ziemi. Pomimo gróźb, po zakończeniu budowy bambusowej świątyni zebrało się w niej blisko dwadzieścia tysięcy uchodźców, aby znów wyrecytować liczące sobie dwa tysiące lat śpiewy, zaniechane w spalonych wioskach i zniszczonych świątyniach. Maha Ghosananda recytował tradycyjne śpiewy, a tysiące osób płakało.

Wtedy nadszedł czas na słowa, na ogłoszenie świętej Dhammy, wezwanie nauk Buddhy na świadka niewypowiedzianej tragedii ich życia. Maha Ghosananda przemówił, najprościej jak mógł, powtarzając wielokrotnie w starożytnym języku Buddhy oraz po kambodżańsku ten oto wers z Dhammapady:

Wszak nienawiścią nigdy się nienawiści nie uśmierzy,
Jedynie poprzez brak nienawiści nastąpi nienawiści uśmierzenie,
oto prawdy pradawnej w tym świecie przejawienie.

Taki jest odwieczny duch, który przepływa przez Maha Ghosanandę. Jeśli mógłby wyjść z tej książki, ukazałby się Tobie z radosnym uśmiechem na twarzy. Ponieważ nie może tego uczynić, w powyższych słowach znajdziesz wyciszoną prostotę i prawdę stanowiące podstawę tej kochającej osobowości.

Ciesz się z takiego błogosławieństwa.

Jack Kornfield

Spirit Rock Center
Woodcare, Kalifornia
Listopad 1991

Rządzić wszechświatem

Na początku boginie i bogowie urządzili głosowanie w celu określenia, kto będzie odpowiedni, by rządzić wszechświatem. Pierwszym kandydatem był Agnidevaputra, Bóg Ognia.

Jestem najsilniejszy – powiedział. – Powinienem więc rządzić. Ujrzyjcie moją potęgę.

Zaczął śpiewać mocnym głosem, a wielki ogień zapłonął w centrum wszechświata i zaczął jaśnieć wszędzie. Inni bogowie i boginie zadrżeli ze strachu i wszyscy unieśli ręce, aby wybrać Agnidevaputrę. Wszyscy z wyjątkiem Valahakedeputry, Boga Wody.

Valahakedaputra powiedział:

Mogę opanować ogień.

Natychmiast wywołał wielką powódź, która ugasiła pożar. Kiedy fala powodzi pięła się coraz wyżej, wszyscy podnieśli ręce, aby na niego zagłosować, z wyjątkiem Saradadevi, Bogini Sztuki i Mądrości.

Saradadevi powiedziała:

Drodzy przyjaciele, ogień i woda mogą przerażać ludzi, lecz ja daję początek pięknu. Gdy zacznę tańczyć, uspokoicie się i zapomnicie o ogniu i wodzie.

Wtedy Saradadevi zatańczyła, a wszyscy bogowie i boginie wpadli w trans. Zamiast pić wodę ustami, zaczęli wlewać wino do uszu, oczu i nosów. Oczarowani przez potęgę Saradadevi, podnieśli ręce wszyscy, oprócz Gandharvy, Boga Niebiańskiej Muzyki.

Gandharva powiedział:

Kobieta może pokonać mężczyznę, ale i mężczyzna potrafi opanować kobietę.

Zaczął grać na swojej niebiańskiej gitarze i śpiewać, a wszyscy omdleli gdy muzyka wypełniła sale. Niczym zahipnotyzowani, wszyscy unieśli ręce, oprócz Santidevaputry, Boga Spokoju, Uważności i Przejrzystego Pojmowania.

Santidevaputra powiedział:

Jestem Bogiem Spokoju. Zawsze ćwiczę uważność i przejrzyste pojmowanie. Bez względu na to, czy mnie wybierzecie, czy nie, będę rządził sobą. Aby rządzić wszechświatem, należy najpierw rządzić sobą. Aby rządzić sobą, należy, po pierwsze, opanować umysł. Aby opanować umysł, trzeba ćwiczyć uważność i przejrzyste pojmowanie.

Wszyscy bogowie i boginie uznali siłę Santidevaputry i wybrali go jednogłośnie. Zrozumieli, że spokój jest najpotężniejszą siłą świata.

Jedna nauka

Był raz młody mnich, który studiował wytrwale całymi dniami, lecz nie mógł nauczyć się wszystkich pism i reguł. Był załamany. Nie mógł jeść ani spać, osłabł i schudł.

Udał się w końcu do Buddhy.

Panie, proszę, odbierz mi szatę. Jest tyle nauk, a ja nie potrafię ich wszystkich opanować. Nie mogę być mnichem.
Nie martw się – odpowiedział Buddha. – Aby być wolnym, musisz opanować jedną tylko rzecz.
Naucz mnie, proszę – błagał mnich. – Jeśli zalecisz mi jedno jedyne ćwiczenie, będę je praktykował z pełnym zaangażowaniem i jestem pewien, że mi się uda.

Buddha odpowiedział mu zatem:

Opanuj umysł. Kiedy opanujesz umysł, będziesz wiedział wszystko.
Kiedy opanujemy umysł, będziemy wolni od wszelkiego cierpienia. Nie potrzeba żadnych innych nauk.

Teraźniejszość jest matką przyszłości

Możemy zauważyć piękno wazonu z kwiatami na stole, lecz kwiaty nigdy nie opowiadają nam o swym pięknie. Nigdy nie usłyszymy, jak chwalą się słodkim zapachem.

Podobnie jest z człowiekiem, który osiągnął Nibbānę. Nie musi wtedy nic mówić. Możemy wyczuć jego piękno, jej słodycz – wystarczy być obok.

Nie należy martwić się o przeszłość czy przyszłość. Tajemnica szczęścia polega na byciu obecnym w rzeczach, które stoją przed nami, życiu w pełni chwilą teraźniejszą. Nie można wrócić i zmienić przeszłości. Odeszła! Nie można pokierować przyszłością. Nie ma zatem powodu do niepokoju.

Kto wie, co się stanie, kiedy następnym razem będę leciał samolotem? Może dolecę bezpiecznie, a może nie. Kiedy robimy plany, możemy je robić wyłącznie w chwili obecnej. Jest to jedyna chwila, którą możemy kontrolować. Możemy pokochać ją i wykorzystać we właściwy sposób. Cierpienia przeszłości nie mogą nas skrzywdzić, jeżeli naprawdę zależy nam na dniu dzisiejszym.

Zadbajmy o teraźniejszość, a przyszłość okaże się dobra. Dhamma zawsze istnieje w teraźniejszości, która jest matką przyszłości. Dbajmy o matkę, a matka zadba o dziecko.

Równowaga między mądrością a współczuciem

Mądrość należy zawsze równoważyć współczuciem, a współczucie mądrością. Bez tej równowagi niemożliwy jest pokój. Chciałbym opowiedzieć trzy historyjki będące ilustracją tego twierdzenia.

Pewnego dnia okrutny król smoków spotkał na ścieżce bodhisattę.

Bodhisatta powiedział:

Synu, nie zabijaj. Jeśli będziesz przestrzegał pięciu wskazań i szanował wszelkie życie, będziesz szczęśliwy.

Tych kilka słów wystarczyło, by smok zupełnie wyrzekł się przemocy.
Dzieci, które pasły zwierzęta u stóp Himalajów, bardzo bały się smoka. Kiedy jednak stał się łagodny, przestały się bać i wkrótce zaczęły na niego wskakiwać, ciągnąć za ogon i wpychać kamienie i ziemię do jego paszczy. Po jakimś czasie smok nie mógł jeść i bardzo zachorował.
Kiedy następnym razem król smoków spotkał bodhisattę, krzyknął:

Powiedziałeś mi, że jeśli będę przestrzegał pięciu wskazań i okazywał współczucie, zaznam szczęścia. A teraz cierpię i w ogóle nie jestem szczęśliwy.
Synu – odparł bodhisatta – jeśli posiadasz współczucie, moralność i cnotę, musisz też posiadać mądrość i inteligencję. W ten sposób należy się bronić. Kiedy następnym razem dzieci sprawią ci ból, pokaż im swój ogień. Nie będą cię więcej niepokoić.

Kogo skrzywdził brak mądrości u smoka? Zarówno smoka, jak i dzieci.

Równowagę między mądrością a współczuciem nazywamy drogą środka.

Oto następna opowieść. Pewnego razu stary rolnik znalazł na swym polu umierającą kobrę. Widząc cierpienie kobry, rolnik pełen był współczucia. Podniósł węża i zaniósł do domu. Nakarmił go tam ciepłym mlekiem, owinął w miękki koc i, pełen miłości, położył obok siebie w łóżku i zasnął. Następnego ranka nie żył.

Dlaczego został zabity? Ponieważ okazał jedynie współczucie, a nie mądrość. Jeśli dotkniesz kobry, ugryzie cię. Jeżeli znajdziesz sposób, aby pomóc kobrze nie podnosząc jej, znalazłeś równowagę między współczuciem a mądrością. Jesteś wtedy szczęśliwy tak samo, jak kobra.

Oto trzecia historia: był sobie rolnik, który udał się z przyjacielem do lasu, aby nazbierać drzewa. Kiedy uderzył siekierą w pień, zakłócił życie gniazda pszczół i rój rozgniewanych owadów wyleciał i zaczął go kąsać.

Przyjaciel rolnika, przepełniony współczuciem, chwycił swoją siekierę i pozabijał pszczoły szybkimi, potężnymi uderzeniami. Niestety, przy okazji zabił też rolnika.

Współczucie bez mądrości może spowodować wielkie cierpienie. Można nawet powiedzieć:

Lepiej mieć mądrego przeciwnika niż głupiego przyjaciela.

Mądrość i współczucie muszą iść nogą w nogę. Posiadanie jednego bez drugiego jest jak chodzenie na jednej nodze. Parę skoków ci się uda, ale w końcu upadniesz. Jeśli zrównoważysz mądrość i współczucie, będziesz chodził bardzo pewnie: powoli i z wdziękiem, krok po kroku.

Pozwolić odejść cierpieniu

Buddha powiedział:

Nauczam tylko dwóch rzeczy: cierpienia i końca cierpienia.

Co jest przyczyną cierpienia? Wyrasta ono z przywiązania. Jeśli umysł mówi Jestem, następuje cierpienie. Kiedy umysł mówi Nie ma mnie, cierpienie istnieje dalej. Dopóty, dopóki umysł jest do czegoś przywiązany, cierpi. Kiedy umysł cichnie, staje się spokojny i wolny.

Przywiązanie ma 108 imion. Może być zwane chciwością, gniewem, zawiścią, żądzą. Przywiązanie jest jak wąż, który zrzuca skórę. Pod jedną twardą skórą zawsze kryje się następna.

Jak można uwolnić się od cierpienia? Po prostu należy pozwolić mu odejść.

W bólu je podtrzymujemy, szczęśliwi, gdy odejdzie.

Cierpienie podąża za każdym niespokojnym umysłem, tak jak wóz za ciągnącym go wołem. Uspokojenie podąża za każdym, kto opanował umysł – tak jak jego własny cień.

Przywiązanie zawsze przynosi cierpienie. Jest to prawo naturalne, tak jak prawo ognia. Nie liczy się, czy wierzysz, że ogień jest gorący. Jeśli go dotkniesz, parzy cię.

Dhamma naucza nas, jak kształtować, poznawać i uwalniać umysł. Kiedy umysł został opanowany, opanowana została całość Dhammy. Co jest kluczem do opanowania umysłu? Jest nim świadomość.

Czy uwolnienie od cierpienia zabiera dużo czasu? Nie, oświecenie zawsze zdarza sie tu i teraz, ale zrozumienie tego zająć może wiele żywotów ludzkich.

Droga środka

Droga do pokoju zwana jest drogą środka. Znajduje się ona ponad wszelką dwoistością i przeciwieństwem. Czasem nazywamy ją równowagą. Równowaga harmonizuje wszelkie skrajności. Równowaga jest jak dobrze nastrojona struna instrumentu: nie za mocno i nie za lekko. Wibruje idealnie i wybrzmiewa cudowną muzyką.

Równowaga oznacza nieobecność walki. Pewnego razu wielki słoń wskoczył do kałuży z błotem, aby się ochłodzić. Oczywiście utknął w niej. Im bardziej usiłował się z niej wydostać, tym głębiej się zapadał! Walka jest bezużyteczna. Pogarsza jedynie stan rzeczy. Nie walcz z cierpieniem. Znajdź swoją własną drogę. Nazywa się to ucieczką w Dhammę. Dhamma jest drogą środka.

Zanim Buddha rozpoczął swą duchową podróż, doznawał zmysłowych rozkoszy różnego rodzaju, nie odnalazł jednak trwałego szczęścia. Pościł potem przez wiele tygodni, aż zbladł i schudł, odnalazł jednak tylko ból. Praktyki te uzmysłowiły Buddzie, że folgowanie sobie i umartwianie się to skrajności, a skrajności nigdy nie prowadzą do szczęścia.

Spokój nadchodzi dopiero wtedy, gdy przestajemy walczyć z przeciwieństwami. Droga środka nie ma początku ani końca, nie musimy zatem iść daleko, aby znaleźć na niej uspokojenie. Droga środka jest nie tylko drogą do pokoju, lecz również drogą pokoju. Podróżowanie po niej jest bardzo bezpieczne i przyjemne.

Szczęście i pech

Przeciwieństwom nie ma końca. Dobro i zło, dzień i noc, prawda i kłamstwo, moje i twoje, chwała i niesława – wszystko to przeciwieństwa, wszystkie bez końca.

Jedno przeciwieństwo rodzi następne. Dzień staje się nocą, śmierć ponownymi narodzinami. Jajko przemienia się w kurę, a kura składa jajko. W taki właśnie sposób szczęście i pech są niekończącym się cyklem.

Był sobie raz rolnik, który stracił klacz. Kiedy klacz zniknęła, ludzie ze wsi mówili:

Pech!

Kiedy jednak następnego dnia wróciła w towarzystwie wspaniałego, silnego konia, ludzie mówili:

Szczęście!

Wczoraj myśleli pech, dziś myślą szczęście. Wczoraj mówili strata, ale dziś mówią zysk. Co jest prawdą? Zysk i strata to przeciwieństwa.

Kiedy syn rolnika jechał na pięknym koniu, spadł i złamał nogę. Wtedy wszyscy powiedzieli:

Pech!

Nadeszła wojna i wszystkich silnych mężczyzn powołano do wojska. Wielu walczyło i zginęło na polu bitwy. Syn rolnika nie mógł iść na wojnę, ponieważ złamał nogę. Strata czy zysk? Szczęście czy pech? Kto wie?

Musimy zjeść czas

Czym jest życie? Życie to jedzenie i picie wszystkimi zmysłami. Życie jest też robieniem wszystkiego, by nie zostać zjedzonym.

Co nas zjada?

Czas!

Czym jest czas?

Czas to życie przeszłością bądź przyszłością, karmienie się emocjami. Stworzenia, które mogą o sobie powiedzieć, że choć przez chwilę były zdrowe na umyśle, zdarzają się niezwykle rzadko. Większość z nas cierpi ze względu na przywiązanie do przyjemnych, nieprzyjemnych i neutralnych uczuć, jak też ze względu na głód i pragnienie. Większość żywych stworzeń musi jeść i pić oczami, uszami, nosem, językiem, skórą i nerwami, w każdej sekundzie swego życia. Jemy całe dwadzieścia cztery godziny, bez przerwy! Pożądamy pożywienia dla ciała, pożywienia dla uczuć, pożywienia dla złożoności umysłowych (zamysłu), pożywienia dla ponownych narodzin. Jesteśmy tym, co jemy. Jesteśmy światem i zjadamy świat.

Buddha zapłakał, gdy ujrzał ów niekończący się cykl cierpienia: mucha zjada kwiat, żaba zjada muchę, wąż zjada żabę, ptak zjada węża, tygrys zjada ptaka, myśliwy zabija tygrysa, ciało tygrysa pęcznieje, przylatują muchy i zjadają padlinę, składają jajeczka w martwym ciele, z jajeczek wykluwa się jeszcze więcej much, muchy zjadają kwiaty, żaby zjadają muchy…

Powiedział więc Buddha:

Nauczam jedynie dwóch rzeczy: cierpienia i końca cierpienia.

Cierpienie, zjadanie i uczucie to dokładnie takie same rzeczy.

Uczucia zjadają wszystko. Uczucie ma sześć paszczy: oko, ucho, nos, język, ciało i umysł. Pierwsza paszcza zjada kształty przez oko. Druga zjada dźwięk. Trzecia zapachy. Czwarta smaki. Piąta doznania dotyku. Ostatnia zjada idee. Oto jest uczucie.

Czas również zjada. W tradycyjnych opowiadaniach kambodżańskich występuje często olbrzym o wielu paszczach, który zjada wszystko. Ten olbrzym to czas. Jeżeli zjesz czas, osiągniesz Nibbānę. Czas można zjeść, żyjąc chwilą dzisiejszą. Jeżeli żyjesz jedynie w chwili obecnej, czas nie może cię zjeść.

Wszystko podlega przyczynom. Nie ma ciebie, są tylko przyczyny i warunki, co sprawia, że ty nie słyszysz ani nie widzisz. Kiedy dźwięk spotyka ucho, mamy do czynienia ze słyszeniem. Kiedy spotykają się kształt i oko, mamy do czynienia z widzeniem.

Gdy spotykają się oko, kształt i świadomość, następuje kontakt wzrokowy. Kontakt wzrokowy warunkuje odczuwanie. Odczuwanie warunkuje postrzeganie. Postrzeganie warunkuje myślenie, a myślenie to ja, moje, mnie, boleśnie błędna koncepcja, że widzę, słyszę, czuję, smakuję, dotykam i myślę.

Odczuwanie używa oka, aby zjadać kształty. Jeśli kształt jest piękny, oko odczuwa przyjemność. Jeśli kształt nie jest piękny, towarzyszy mu przykre uczucie. Jeśli kształt nie przykuwa naszej uwagi, pojawia się uczucie neutralne. Tak samo jest z uchem: miłe dźwięki przynoszą przyjemne uczucia, ostre dźwięki przynoszą uczucia nieprzyjemne, brak zainteresowania powoduje uczucie neutralne.

Drzewo Bodhi

Drzewo Bodhi jest drzewem życia. Kiedy Buddha przez wiele tygodni siedział pod drzewem Bodhi, osiągnął oświecenie. Drzewo Bodhi znaleźć można wszędzie: w Kambodży, w Indiach, nawet na swoim własnym podwórku.

Drzewo Bodhi nazywane jest wielkim drzewem życia, ponieważ wszystko, co potrzebne jest do trwałego spokoju, znaleźć można w jego korzeniach, pniu, gałęziach i owocach. Drzewo Bodhi to piękny symbol buddyzmu.

Naukę o drzewie Bodhi możemy rozpocząć u jego korzeni znanych jako korzenie wszelkich czynów. Trzy korzenie są zdrowe, przynoszą zatem słodkie owoce: szczodrość, mądrość i miłującą dobroć. Pozostałe trzy są niezdrowe, a więc przynoszą owoce gorzkie: chciwość, nienawiść i ułudę.

Korzenie drzewa Bodhi sięgają pnia zbudowanego z pięciu składników: formy, uczucia, kojarzenia, złożoności umysłowej i świadomości. Są to części wszystkich zjawisk fizycznych i psychicznych – podstawowe elementy ogółu naszego doświadczenia. Wszystkie pięć składników to niewolnicy odczuwania. Są oni jak kucharze przygotowujący jedzenie dla odczuwania, by mogło się ono pożywić przez oko, ucho, nos, język, ciało i umysł. Możemy medytować koncentrując się na tych pięciu składnikach, czyniąc je obiektem naszej uważności. Żyć uważnie znaczy nie przywiązywać się do żadnego z nich.

Pień drzewa Bodhi rozrasta się na dwanaście gałęzi, które stanowią połączenie w wielkim łańcuchu współzależnego powstawania. Buddha zauważył, że ów łańcuch jest powodem bolesnego cyklu naszej śmierci i ponownych narodzin. Gałęzie drzewa Bodhi uczą nas, że wszystko w życiu powstaje poprzez przyczyny i warunki.

  • Niewiedza warunkuje złożoności umysłowe (zamysł), które
  • warunkują świadomość, która
  • warunkuje zespolenie umysłu i materii, które
  • warunkują sześć podstaw zmysłowych (oczy, uszy, nos, język, ciało i umysł), które
  • warunkują zetknięcie między zmysłami a ich obiektami, które z kolei
  • warunkują uczucia/doznania.

Wszelkie odczuwanie – przyjemne, nieprzyjemne i neutralne – jest cierpieniem, ponieważ jest niestałe. Jeśli jesteśmy nieuważni, uczucie/doznanie zamienia się w:

  • warunek pragnienia bądź niechęci, które
  • warunkują przywiązanie, które
  • warunkuje stawanie się, które
  • warunkuje początek życia, które znowu
  • warunkują cały cykl śmierci i narodzin.

Drzewo Bodhi naucza nas, jak zerwać ów niekończący się łańcuch cierpienia. Tajemnica kryje się w uważności. Jeśli używamy jej do obserwacji i kontroli odczuwania, nie ma miejsca na przywiązanie. Tam, gdzie nie ma miejsca na przywiązanie, nie może zaistnieć cierpienie. To naprawdę bardzo proste. Uważności możemy uczyć się krok po kroku, przez całe nasze życie.

Nibbāna

Pewien mądry kapłan unitariański zapytał mnie:

Gdzie jest Nibbāna? Czy ludzie mogą wciąż jeszcze osiągnąć Nibbānę?

Odpowiedziałem:

Nibbāna jest tu i teraz.

Nibbāna jest wszędzie. Nie znajduje się w jakimś określonym miejscu. Jest w umyśle. Może zostać odnaleziona w chwili obecnej.

Nibbāna to nieobecność cierpienia. Jest pusta, wolna od koncepcji. Nic nie może objąć Nibbāny. Nibbāna znajduje się poza przyczyną i skutkiem. Nibbāna to największe szczęście. To spokój absolutny. Pokój na świecie zależy od warunków, ale pokój Nibbāny jest niezmienny.

Nibbāna to nieobecność kammy, owoców naszych działań. Kamma może podążać za nami przez wiele wcieleń. Kiedy umieramy, kamma jest jak płomień przechodzący z jednej świecy na drugą. W stanie Nibbāny nie istnieje przywiązanie, oczekiwanie ani żądza. Każda chwila jest świeża, nowa i niewinna. Cała kamma zostaje zmazana jak taśma magnetofonowa.

Cierpienie prowadzi do Nibbāny. Kiedy naprawdę rozumiemy cierpienie, stajemy się wolni.

Chore ciało, zdrowy umysł

W naturze ludzkiego ciała leży starzenie się i upadek. Jednak nawet gdy ciało słabnie lub okaleczy je wróg, umysł może pozostać jasny. Nawet wśród bólu umysł może zachować spokój.

Ciało jest jak pojazd, jak samochód, samolot lub rower. Używamy ciała, lecz nie powinniśmy pozwolić, by ciało używało nas. Jeśli możemy kontrolować umysł, nawet w obliczu fizycznego cierpienia może on pozostać wolny i jasny.

Buddha powiedział:

Dbaj o zdrowie. Ono jest fundamentem wszelkiego postępu.

Gdy mieszkaniec Kambodży czuje fizyczny ból, mówi zwykle:

Ciało może być chore, ale umysł ma się bardzo dobrze!

Dhammayana

Dhamma dobra jest na początku, w środku i na końcu. Dobro początku to dobro wskazań moralnych: nie zabijać, nie kraść, nie uprawiać cudzołóstwa, mówić prawdę, nie używać środków odurzających. Dobro środka to skupienie. Dobro końca to mądrość i Nibbāna.

Dhamma jest widzialna tu i teraz. Zawsze jest w chwili obecnej, wszechobecna. Dhamma jest ponadczasowa. Natychmiast przynosi wyniki.

W buddyzmie istnieją trzy yany, nośniki, a żaden nie jest wyższy czy lepszy od innych. Wszystkie niosą tę samą Dhammę. Jest jednak czwarty nośnik, jeszcze pełniejszy. Nazywam go Dhammayaną, wszechświatem samym w sobie, a zawiera on każdą drogę, jaka prowadzi do spokoju i miłującej dobroci. Będąc pełna, Dhammayana nie może być podzielona na szkoły. Nie może nigdy oddzielać nas od naszych braci i sióstr.

Przyjdź i doświadcz jej sam. Nośnik Dhammy poprowadzi cię do Nibbāny, tu i teraz. Krok po kroku, chwila po chwili, staje się zrozumiały i jasny dla wszystkich. Dhammayana to buddyzm, który kocham.

Uważność i przejrzyste zrozumienie

Uważność nas chroni. W miarę jak umysł staje się coraz jaśniejszy i spokojny, nie kieruje się już niewiedzą czy też żądzą. Uważność jest woźnicą rydwanu Dhammy.

Gromadzenie jest charakterystyczną cechą uważności. Gromadzimy wszystko, co obserwujemy.

Odcinanie jest charakterystyczną cechą przejrzystego zrozumienia. Odrzucamy wszystko oprócz konkretnego przedmiotu naszej koncentracji. Uważność gromadzi przeszkody umysłu, a przejrzyste zrozumienie je odrzuca.

Uważność i przejrzyste zrozumienie leżą u podstaw medytacji buddyjskiej. Spokój zostaje osiągnięty, kiedy świadomi jesteśmy każdego kroku. Poprzez uważność możemy się bronić, jak też bronić cały świat.

Ostatnie słowa Buddhy zostały wypowiedziane, aby nas obronić.

Bądźcie uważni!

– powiedział swoim uczniom, dokładnie tak, jak często przypominamy naszym bliskim, by uważali na siebie.

Czyniąc pokój

Brak działania jest źródłem wszelkiego działania. Niewiele da się uczynić dla pokoju światowego bez pokoju w naszych umysłach. A zatem, gdy zaczynamy czynić pokój, robimy to w ciszy – w medytacji i w modlitwie.

Czynienie pokoju wymaga współczucia. Wymaga umiejętności słuchania. Aby słyszeć, musimy zrezygnować z siebie, nawet z własnych słów. Wsłuchujemy się, aż usłyszymy swoją pokojową naturę. Ucząc się wsłuchiwać w siebie, uczymy się jednocześnie słuchać innych, dzięki czemu powstają nowe idee. Pojawia się otwarcie, harmonia. Gdy zaczynamy sobie nawzajem ufać, odkrywamy nowe możliwości rozwiązywania konfliktów. Jeśli słuchamy uważnie, usłyszymy jak rośnie pokój.

Czynienie pokoju wymaga uważności. Pokoju nie da się osiągnąć poprzez zazdrość, obłudę lub nieuzasadniony krytycyzm. Musimy sobie uświadomić, że pokój jest ważniejszy od wojny.

Czynienie pokoju wymaga bezinteresowności. Polega ono na zakorzenianiu bezinteresowności. Doprowadzenie do pokoju nie odbędzie się bez umiejętności pracy zespołowej i współpracy. Niewiele uczynimy dla pokoju, jeśli będziemy przekonani, że to my wiemy najlepiej. Prawdziwy człowiek pokoju dąży jedynie do pokoju, a nie do sławy, chwały czy też honorów. Dążenie do sławy, chwały i honorów zaszkodzi jedynie naszym celom.

Czynienie pokoju wymaga mądrości. Pokój jest ścieżką, którą wybieramy świadomie. Nie polega na włóczędze bez celu, ale jest podróżą krok po kroku.

Czynienie pokoju to droga środka, ścieżka harmonii – oznacza idealną równowagę mądrości i współczucia, doskonałe połączenie potrzeb humanitarnych i rzeczywistości politycznej. Oznacza współczucie bez ustępstw i pokój bez kompromisów.

Miłująca dobroć jest jedyną drogą do pokoju.

Pomyśl, zanim przemówisz

Myśl objawia się w słowie.
Słowo objawia się w czynie.
Czyn staje się przyzwyczajeniem.
Przyzwyczajenie utrwala się, tworząc charakter.
Charakter rodzi przeznaczenie.
Obserwuj zatem uważnie swoje myśli,
Niech płyną z miłości
Zrodzonej z szacunku do wszystkich istot.

Wielkie współczucie

Jeśli będę wobec kogoś dobry, taka osoba nauczy się dobroci i w zamian będzie dobra dla innych. Jeśli nie będę dobry, wzrośnie w niej nienawiść i niechęć, którą w zamian przekaże innym. Jeśli świat nie jest dobry, muszę czynić więcej wysiłków, by samemu być dobrym.

Zajmowanie się innymi to to samo, co zajmowanie się sobą. Kiedy szanuję i służę innym, służę wszystkim Buddhom na całym świecie. Nazywa się to wielkim współczuciem. Współczucie to stan szczęścia psychicznego.

Kiedy poprzez uważność chronimy siebie samych, chronimy równocześnie innych. Kiedy chronimy inne żywe istoty poprzez działanie nacechowane współczuciem, chronimy równocześnie nas samych.

Miłująca dobroć nie zna granic

Nic nie jest bardziej chwalebne niż spokój. Kiedy stabilizujemy swoją postawę i uspokajamy swój umysł, możemy osiągnąć w sobie pokój. Wtedy możemy na wszystkich wokół promieniować pełną miłości dobrocią: na swoją rodzinę, społeczność, naród i cały świat.
Można medytować w następujący sposób:

Obym był szczęśliwy!
Obym żył w pokoju!
Obym był wolny od gniewu!
Obym był wolny od cierpienia!

Dlaczego przede wszystkim musimy kochać siebie samych? Ponieważ spokój zaczyna się od poszczególnej osoby. Jedynie dzięki kochaniu przede wszystkim siebie możemy rozłożyć naszą miłość na innych. Miłość bliźniego zaczyna się w domu. Chroniąc siebie, chronimy cały świat. Kochając siebie, kochamy cały świat. Kiedy mówimy:

Obym był szczęśliwy!

mówimy w imieniu wszystkich. Cały świat jest jednością. Życie jest jednością. Wszyscy posiadamy tę samą naturę buddhy.

Miłująca dobroć to niezwykle potężna energia. Promieniuje na wszystkie istoty, bez rozróżnień. Promieniuje na tych, których kochamy, na tych, którzy są nam obojętni, i na naszych wrogów. Miłująca dobroć nie zna granic. Dhamma zbudowana jest na miłującej dobroci. Buddha patrzył na świat ze współczuciem. Dzięki temu nasza modlitwa o szczęście osobiste w sposób naturalny staje się modlitwą o nas wszystkich:

Oby cały świat był szczęśliwy i wolny od cierpienia!

Pisma buddyjskie opisują korzyści płynące z takiej medytacji. Wszystkie mówią nam, że ci, którzy praktykują miłującą dobroć, śpią dobrze. Nie mają złych snów. Budzą się szczęśliwi. Potrafią szybko się skoncentrować. Ich umysły są jasne i spokojne. Nie znają nerwowości. Nie skrzywdzi ich ogień, trucizny ani broń. Mogą rozwiązać wszystkie światowe problemy. Kochają ich wszystkie istoty czujące. Ich cera jaśnieje. Osiągną Nibbānę. W sumie z medytacji miłującej dobroci płyną pięćdziesiąt dwa błogosławieństwa.

Kochając wszystkie istoty zyskujemy błogosławieństwo bycia nieustraszonym. Nasze słowa oraz wszelka aktywność fizyczna i psychiczna stają się przejrzyste, stajemy się wolni.

Największe szczęście znaleźć można w życiu bez egoizmu. Jest to jeden z owoców miłującej dobroci. Innym jest zadowolenie z życia takiego, jakim jest. Życie często wydaje się ciężkie, a przestaje takim być, gdy zaprzestajemy walki. Chwila po chwili, krok po kroku możemy doznawać życia jako czegoś lekkiego i przyjemnego. Nie ma się dokąd spieszyć!

Wraz z pełną miłości dobrocią stajemy się rybą w czystej wodzie, nie przytłaczają nas ciężary świata. Płyniemy strumieniem czasu, spokojnie, z chwili na chwilę. W oczach, uszach, nosie, języku, ciele i umyśle odczuwamy całkowity spokój, ponieważ kontrolujemy wszystkie zmysły. Jasno pojmujemy cel naszego życia – życie w szczęściu. Jasno pojmujemy też przedmiot koncentracji – ja, moje, mnie.

Buddha powiedział:

Nie istnieje ja, moje, mnie.

Staje się to oczywiste, kiedy wprowadzamy w życie miłującą dobroć.

Jesteśmy zwykle egoistycznie nastawieni, jeśli chodzi o naszą rodzinę, pieniądze, mieszkanie, nazwisko i sławę, a także Dhammę. Kiedy jednak wprowadzimy w życie miłującą dobroć, stajemy się hojni. Rozdajemy żywność, pieniądze, schronienie i Dhammę wszystkim za darmo.

Miłująca dobroć to również przyjacielskość. Dzięki niej zanika wrogość. Nasi wrogowie nie będą już dłużej nas nienawidzić, a w końcu odwdzięczą się nam, jako przyjaciele, pełną miłości dobrocią.

Tak, przyjaciele, oto właśnie miłująca dobroć.

Gniew

Gdy rządzi nami gniew, krzywdzimy siebie i ludzi wokół nas. Gniew spala umysł i ciało. Na twarz wstępuje rumieniec, serce słabnie, ręce trzęsą się.

Naszym pierwszym obowiązkiem jest obrona samego siebie, mówimy więc:

Obym był wolny od zadawania sobie bólu, obym był wolny od gniewu!

Następnie mówimy:

Obym był wolny od zadawania bólu innym, obym był wolny od gniewu!

Analizując gniew, odkrywamy, że nie posiada on swojej własnej substancji. Zawsze warunkuje go coś jeszcze. Nie ma „ja”, które mogłoby być złe. Jest tylko Dhamma.

Kiedy jesteśmy źli, brzydnie nasza twarz. Gniew to ogień, który spala setki komórek naszego mózgu i krwi.

Jeśli obdarzeni jesteśmy miłującą dobrocią, nasze twarze jaśnieją, promieniują, pięknieją. Dobroć jest jak woda. Jeśli odstawić na jakiś czas wrzącą wodę, stanie się znowu chłodna. Czasem może nam się zdarzyć, że gotujemy się z gniewu, lecz dzięki miłującej dobroci potrafimy ochłonąć, gdyż jest ona przeciwieństwem gniewu. W naturze wody leży oczyszczanie. Gdy umysł wpada w gniew, zostaję zanieczyszczony. Używając wody miłującej dobroci możemy oczyścić swój umysł. Dopływa ona wszędzie, tak jak woda.

Bodhi znaczy „obudzić się, zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są”. Kiedy budzimy się i dostrzegamy gniew takim, jakim jest, traci on całą swoją moc. Rodzi się z niego jego przeciwieństwo – współczucie, współczujące serce Buddhy.

Uniwersalna miłość

Wielu przywódców religijnych naucza, że ich religia jest jedyną drogą do zbawienia. Słucham ich z uśmiechem, lecz nie zgadzam się z nimi.

Dwa tysiące pięćset lat temu Buddha powiedział Kalamom, swym uczniom:

Kalamowie, nie podążajcie za tym, co mówią inni, ani za tradycją; nie podążajcie za pogłoskami ani świętymi tekstami; nie podążajcie za logicznymi wywodami ani przekonującymi wnioskowaniami; nie podążajcie za pozornymi analogiami ani za czymś, co jest zgodne z waszymi poglądami; nie podążajcie za czymś tylko dlatego, że jest prawdopodobne, ani poprzez wzgląd na coś popartego autorytetem nauczycieli. Lecz gdy samodzielnie dostrzegacie: „to jest właściwe, nie przynosi wstydu, chwalone jest przez mądrych ludzi, a obserwowanie i praktykowanie tego wiedzie do pomyślności i szczęścia” – wtedy, Kalamowie, śmiało podążajcie za tym.

W naszej świątyni w Providence mamy dobrego przyjaciela, zwanego Bodhisatta. Naucza on mnichów angielskiego. Bodhisatta jest mądrym i cierpliwym nauczycielem, ma jednak też jedną wadę: zacina się przy mówieniu.

Pewnego razu Bodhisatta udzielał lekcji mnichom.

D – d – dom – powiedział.

Wszyscy mnisi powtórzyli dokładnie:

D – d – dom!

Bodhisattę zatkało.

N – n – nie! – powiedział.

Wszyscy mnisi powtórzyli:

N – n – nie!

Bodhisatta wskazał mnichom drogę do oświecenia. Prawda to nie tylko to, co słyszymy. Nie dowiemy się prawdy od nauczyciela, z książek lub dogmatów. Buddha radzi nam sprawdzić ją poprzez własne doświadczenie. Prawdę poznać można jedynie poprzez własne, świadome doświadczenie.

Żadna religia nie stoi ponad prawdą. Celem nas wszystkich jako istot ludzkich jest osiągnięcie uniwersalnego braterstwa i jedności. Modlę się, aby udało się to uczynić na całym ogarniętym niepokojem świecie. Modlę się, abyśmy nauczyli się wspomagać jeden drugiego w poszukiwaniu pokoju.

Obdarowywanie

Jezus powiedział:

Cokolwiek daliście jednemu z braci moich, daliście mnie.

Wielcy ludzie utrzymują równowagę psychiczną dzięki swojej dbałości o dobro innych ludzi, pracy na rzecz ulżenia ich cierpieniom, czerpiąc zadowolenie z sukcesów innych i równo traktując wszystkie stworzenia. Wielcy ludzie odczuwają przyjemność, obdarowując innych. Aby uniknąć sprawiania innym bólu, podporządkowują się pięciu wskazaniom. Praktykują wstrzemięźliwość, aby udoskonalić swoją cnotę. Praktykują medytację, aby jasno rzec, co jest dobre, a co złe dla istot żywych.

Wielcy ludzie, pielęgnując w sercach dobro innych, nieustannie wzniecają swoją energię. Kiedy dzięki stosowaniu tej energii, rozwiną w sobie wielką odwagę, stają się wyrozumiali wobec cudzych przewinień. Nie oszukują. Niewzruszenie poświęcają się dobru i szczęściu innych. Dzięki miłującej dobroci zawsze stawiają dobro innych nad swoje własne. Pełni spokoju, nie oczekują żadnej nagrody. W ten sposób, począwszy od obdarowywania, doskonalą wszystkie swoje stany

Sami dla siebie jesteśmy świątynią

Wielu buddystów cierpi: w Tybecie, Kambodży, Laosie, Birmie, Wietnamie i w innych miejscach. Najważniejszą rzeczą, jaką my, buddyści, możemy uczynić, jest doprowadzenie do oswobodzenia ducha ludzkiego w każdym narodzie ludzkiej wspólnoty. Nasze dziedzictwo religijne powinno służyć nam jako żywe źródło.

Cóż może uczynić buddyzm, aby uleczyć rany tego świata? Jaka z nauk Buddhy może być wykorzystana dla uzdrowienia i podniesienia kondycji ludzkiej? Jednym z najodważniejszych czynów Buddhy było wejście na pole bitwy w celu zakończenia konfliktu. Nie czekał na swoich wrogów w świątyni. Udał się wprost na pole bitwy. Na Zachodzie nazywamy to rozwiązaniem konfliktu.

Jak rozwiązujemy konflikt, bitwę, walkę o władzę? Co tak naprawdę oznacza pojednanie? Gandhi powiedział, że u podstaw unikania przemocy leży dążenie do zażegnania antagonizmu, nie zaś usunięcia antagonistów. To bardzo ważne. Szanujemy przeciwnika. W głębi ducha ufamy jego ludzkiej naturze i rozumiemy, że zła wola spowodowana została przez niewiedzę. Poprzez wzajemne gesty w stronę tego, co w nas najlepsze, obaj osiągamy zadowolenie w pokoju. Obaj stajemy się ludźmi pokoju. Gandhi nazywał taką sytuację dwustronnym zwycięstwem.

My, buddyści, musimy znaleźć odwagę potrzebną do opuszczenia naszych świątyń i wstąpienia w świątynię ludzkiego doświadczenia, świątynie wypełnione cierpieniem. Jeśli słuchamy Buddhy, Chrystusa czy Gandhiego, nie możemy postąpić inaczej. Wówczas obozy dla uchodźców, więzienia, getta i pola bitew staną się naszymi świątyniami. Przed nami bardzo dużo pracy.

Będzie to przemiana bardzo powolna, ponieważ w Azji wielu ludzi otrzymało nauki oparte na tradycyjnym pojmowaniu stanu zakonnego. Wielu mieszkańców Kambodży mówi mi:

Czcigodny, miejsce mnichów jest w świątyni.

Trudno im przystosować się do nowej roli, ale my, mnisi, musimy odpowiedzieć na coraz głośniejsze krzyki cierpienia. Musimy tylko pamiętać, że nasza świątynia jest zawsze z nami. Sami dla siebie jesteśmy świątynią.

Pokój rośnie powoli

Nie istnieje „ja”. Są tylko przyczyny i warunki. W konsekwencji walka z samym sobą lub innymi nie ma sensu. Mędrcy wiedzą, że przyczyny i warunki wszelkich konfliktów leżą w umyśle.

Zwycięstwo tworzy nienawiść. Porażka tworzy cierpienie. Mędrcy nie pragną ani zwycięstwa, ani porażki.

Egoizmowi można się przeciwstawić dzięki potędze szczodrości. Niewiedzy można przeciwstawić potęgę mądrości. Nienawiści przeciwstawić możemy miłującą dobroć.

Buddha powiedział:

Nawet gdyby bandyci bestialsko ćwiartowali wasze ciało kawałek po kawałku, dwuręczną piłą, ten, kto wzbudzi z tego powodu nienawiść w swoim sercu, nie będzie w zgodzie z moją Sāsaną. Zatem, mnisi, powinniście trenować się tak: „Nasze umysły pozostaną niewzruszone, złych słów nie wypowiemy , trwać będziemy ze współczuciem, dla dobra innych, trwając z umysłem pełnym miłującej dobroci i bez wewnętrznej nienawiści. Będziemy trwać wzbudzając w stosunku do nich umysł pełen miłującej dobroci, przepełnieni radością, z miłującą dobrocią do całego świata, będziemy trwać wzbudzając szczytny, wzniosły, bezgraniczny umysł, bez wrogości i złej woli.

Pokój rozpoczyna się w umyśle. Tak, miłującą dobroć okazujemy nawet oprawcy.

Po wielkiej ciemności widzimy w Kambodży nadejście pokoju. Jesteśmy wdzięczni współczuciu i światłu Buddhy za osiągnięcie pokoju, jedności i mądrości. Modlimy się, aby ta jedność, serce pojednania, droga środka, obecna była na każdym spotkaniu i podczas dialogu przywódców Kambodży.

Dążymy do opanowania umiejętności pokojowych. Gdy żyjemy Dhammą, rodzą się w nas wewnętrzny spokój i zewnętrzne umiejętności potrzebne do urzeczywistnienia pokoju. Dla ludzi pokoju wszystkich wyznań zwycięstwem jest właśnie pokój. Nie szukamy osiągnięć osobistych, tytułów ani sławy.

Miłująca dobroć żyje w każdym sercu. Słuchaj uważnie. Pokój rośnie w Kambodży, powoli, krok po kroku.

Samostanowienie

Cierpienie Kambodży jest jedynie lustrzanym odbiciem cierpienia całego świata. Buddha mówi nam, że oświecenie rozpoczyna się wtedy, gdy zrozumiemy rzecz następującą: życie to cierpienie.

Dla wielu ludzi może się to wydawać pesymistyczne lub negatywne, tak jednak nie jest. Jest to jedynie określenie naszej wspólnej doli tak, aby spojrzeć na nią bez żalu i przywiązania.

Mahatma Gandhi mówił, że nasze cierpienie stanowi drogę do samooczyszczenia. Powiedział on:

Kiedy satyagraha praktykuje ahimsę i cierpi na swe własne życzenie, rozwija się w nim miłość o niezwykłej mocy. Dotyka ona i wywyższa wszystko naokoło, w tym również przeciwnika.

Gandhi mówił o Prawie Cierpienia. Buddha również nauczał, że cierpienie uczy nas współczucia. Kiedy myślę o cierpieniu ludu Kambodży, ogarnia mnie współczucie.

Buddha powiedział:

Przemijająca jest natura złożoności, niestrudzenie się starajcie.

Co to znaczy? Każdy z nas odpowiedzialny jest za swoje zbawienie. Oto samostanowienie w swej najczystszej, najbardziej podstawowej postaci. Od tego musi zaczynać się wszelkie rozumienie wyzwolenia: osobistego bądź też narodowego.

Idea zbawienia osobistego pojawia się w wielu różnych religiach i szkołach filozoficznych. Zbawienie osobiste nie oznacza zbawienia poza resztą ludzkości. Jeśli idziemy po Ośmiorakiej Ścieżce wiodącej ku końcu cierpienia, wzmacniająca się jedność między nami a naturą wszechświata objawia się w sposób naturalny, a nasza miłość ogarnia wszystkie żywe istoty. Zbawienie osobiste to tylko mikrokosmos zbawienia ludzkiego.

Jeśli medytujemy nad trzema doskonałościach, stopniowo wyzbywamy się interesowności i nic nie może powstrzymać nas przed obdarowywaniem innych swoją inspiracją. Gandhi powiedział:

Satyagraha dąży do samorealizacji poprzez służbę społeczeństwu.

Dalaj Lama powiedział mi niedawno:

Aby wykorzystać cierpienie, musimy szukać schronienia w trzech klejnotach: Buddzie, Dhammie i Sandze. Musimy wyzwolić w sobie altruizm i silną wolę.

Powiedział też, że jego zdaniem doprowadzi to do nastania trwałego pokoju i szczęśliwości całej ludzkości.

Kluczem do służby społeczeństwu i do etyki społecznej jest miłująca dobroć. Jest ona tym samym, co ahimsa, wyrzekanie się przemocy. Zakłada dobrobyt dla wszystkich. Według Buddhy nawet wtedy, gdy nasze ciało pozbawione zostanie członków, możemy promieniować na innych dobrą wolą, okazując cierpliwość wobec sprawców cierpienia i nie czyniąc bólu, choćby nawet w myślach. Nienawiść nie stłumi nienawiści. Uczyni to jedynie miłość.

Kto jest wrogiem?

W 1981 roku ONZ zorganizowała konferencję na temat przyszłości Kambodży. W tym samym czasie odprawiliśmy ceremonię buddyjską poświęconą pokojowi. Pod koniec ceremonii podszedł do mnie przywódca Czerwonych Khmerów i bardzo ostrożnie zapytał, czy przyjadę do Tajlandii zbudować na granicy świątynię. Powiedziałem, że przyjadę.

Och! – myślało wielu ludzi – rozmawia z wrogiem. Pomaga wrogowi! Jak może to robić?

Przypomniałem im, że miłość ogarnia wszystkie istoty, bez względu na to, czy są szlachetne, czy podłe, dobre czy złe.

Dobrzy i szlachetni ludzie ogarnięci są miłością, ponieważ jej pełna dobroć spontanicznie ku nim dąży. Należy jednak uwzględnić również ludzi o chorych umysłach, ponieważ oni najbardziej potrzebują miłującej dobroci. W wielu z nich ziarno dobra umarło, ponieważ brakowało potrzebnego dla jego rozwoju ciepła. Umarło na skutek zimna panującego na świecie nieznającym współczucia.

Gandhi mówił, że zawsze jest gotowy na kompromis. Powiedział:

Za moim nonkonformizmem zawsze czai się najgłębsza chęć współpracy pod jakimkolwiek pretekstem, nawet z najbardziej zagorzałym przeciwnikiem. Dla mnie bardzo niedoskonały śmiertelnik zawsze potrzebuje łaski Boga, Dharmy. Nikt nie jest poza odkupieniem.

Jestem pewien, że miłość do oprawców – miłość mieszkańców Kambodży do Czerwonych Khmerów – to rzecz niezwykle trudna. Prawo wszechświata stanowi jednak, że odwet, nienawiść i zemsta są jedynie kontynuacją cyklu, nie zaś jego końcem. Pojednanie nie oznacza, że rezygnujemy z praw i postulatów, używamy jedynie miłości we wszystkich negocjacjach. Oznacza to, że dostrzegamy siebie w swoim przeciwniku: czymże bowiem jest przeciwnik, jeśli nie tkwiącym w niewiedzy człowiekiem, a przecież my sami nie rozumiemy tak wielu rzeczy. W konsekwencji jedynie miłująca dobroć i odpowiednia świadomość mogą nas uwolnić.

Gandhi powiedział:

Im bardziej rozwijasz w sobie ahimsę, tym bardziej się ona udziela, aż ogarnia twoje otoczenie i po jakimś czasie może pochłonąć cały świat!

Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje zbawienie i swoje szczęście. Poprzez swoją służbę odkrywamy drogę do zbawienia. Ta służba to nic innego, jak nasza miłość do wszystkich istot i wynoszenie niewiedzy ku światłu.

Rodzina człowiecza

Przez całe swoje życie Buddha działał na rzecz pokoju i praw człowieka. Od ludzi takich jak on możemy się wiele nauczyć.

Prawa człowieka zaczynają się tam, gdzie każdy mężczyzna jest bratem, a każda kobieta siostrą, kiedy wszyscy dbają o siebie nawzajem. Ludzie z Kambodży pomagają Żydom, Żydzi pomagają Afrykanom, Afrykanie pomagają innym. Wszyscy służą swoim wspólnym prawom.

Tak się dzieje nawet w moim małym kraju. Jego mieszkańcy zaangażowani byli w walkę Wietnamczyków o prawo do istnienia i bycia wolnym, jak też w prawa Tajlandii, a nawet Chin, a zarazem w tym samym czasie odmawiano im ich własnych praw.

Jeśli zaakceptujemy fakt, że wszyscy należymy do wielkiej rodziny człowieczej, że każdy mężczyzna i każda kobieta ma naturę Buddhy, Allaha i Chrystusa, usiądziemy, będziemy rozmawiać, czynić pokój i doprowadzimy ludzkość do jej pełnego rozkwitu.

Modlę się, abyśmy wszyscy mogli osiągnąć pokój za naszego życia i oszczędzili cierpienia wszystkim istotom!

Czynienie pokoju to serce życia. My, ludzie pokoju, musimy spotykać się tak często, jak to możliwe, aby czynić pokój w sobie, w naszych krajach, na całym świecie.

Żaden prawdziwy pokój nie będzie faworyzował Wschodu, Zachodu, Północy czy Południa. Pokojowa Kambodża będzie przyjazna wobec wszystkich. Pokój wyrzeka się przemocy, a zatem odbudowując swój kraj, wyrzekniemy się przemocy wobec wszystkich. Pokój oparty jest na sprawiedliwości i wolności, a więc pokojowa Kambodża będzie sprawiedliwa i wolna.

Nasza podróż ku pokojowi zaczyna się dziś i każdego dnia. Czynienie pokoju to nasze życie. Musimy zaprosić ludzi z całego świata, aby dołączyli się do naszej podróży. Czyniąc pokój dla siebie i naszego kraju, czynimy pokój dla całego świata.

Ochrona swojego dziedzictwa

Ameryka Północna to tygiel kulturowy. My, mieszkańcy Kambodży, jesteśmy tu [w U.S.A.] zaledwie od jednego pokolenia. W ciągu kilku ostatnich lat osiedlaliśmy się również w Europie, Australii i całej Azji. Odbudowując swoje życie w nowych krajach, stając się częścią nowych społeczeństw, musimy za wszelką cenę zachować swoją kulturową tożsamość. Bez swojej kultury będziemy zagubieni i pozbawieni podstaw, tak jak ryba bez wody.

Mieszkańcy Kambodży posiadają cenne dziedzictwo. Bogactwo kultury Kambodży zawiera wiele darów:

Jesteśmy nieustraszeni, albowiem możemy pokonać
chciwość, gniew, złudzenia.
Jesteśmy skromni, uprzejmi i szlachetni.
Jesteśmy wdzięczni swoim matkom i ojcom,
swoim przywódcom, swojej ziemi i całemu światu.
Jesteśmy wierni pięciu wskazaniom moralnym,
konstytucji ludzkości i Dhammie dobroci.
Dla naszej ochrony jesteśmy obdarowani uważnością
i przejrzystym pojmowaniem.
Jesteśmy doświadczeni we wprowadzaniu w życie
miłującej dobroci, współczucia,
współradości i zrównoważenia.
Jesteśmy cierpliwi. Możemy znieść wielkie trudności,
cierpienia i niepowodzenia.
Przebaczamy i zapominamy
o przewinach innych ludzi.
Uczymy się na błędach przeszłości.
Korzystamy z teraźniejszości,
by zbudować przyszłość.
Jesteśmy prawdomówni i dobrze wychowani.
Kroczymy po drodze środka.
Jesteśmy łagodni i uśmiechnięci.
Nasza mowa jest prawdziwa, pełna miłości,
jest też praktyczna, jasna, żywa i słodka.
Nasza mowa ma moc uwalniania umysłów
od niepokoju, oczyszczania umysłów ze złudzeń
i czynienia ich możnymi.
Mamy tradycję solidarności, zjednoczeni
przez buddyzm i naszą miłość do Dhammy.

Kiedy jesteśmy w rzece, płyniemy zygzakami wraz z nią. Ale nie możemy zapomnieć o naszej łodzi, czyli naszej tradycji. Jak wszyscy, których można obdarzyć imieniem Buddhy, niech ludzie Kambodży staną się ludźmi pokoju. Opierając się na tradycji swojej świętej ziemi, niech cieszą się jednością, miłującą dobrocią i pokojem, zasługując na naszą największą wdzięczność.

Wznosząc mosty

Śmierć, głód i walka rozdarły Kambodżę. Nasz lud zwrócił się przeciwko sobie, brat walczy z bratem. Cały świat dostarcza nam broń, pomagając nam się pozabijać.

Zostaliśmy sprowadzeni do naszego jedynego wspólnego elementu, drogi środka, Dhammy. Nie ma dla nas innej drogi. Musimy po niej podróżować wspólnie, krok po kroku. W czasie swojej podróży musimy rozbudzić naturę Buddhy, naturę Chrystusa, płonące w naszym narodzie światło pokoju. Musimy rozbudzić naturę mieszkańców Kambodży, która wyrzeka się przemocy. Wojna, broń i walka przyniosły nam straszliwe cierpienie. Nadszedł czas na pokój – rozwiązanie wszystkich naszych problemów – w którym nie ma miejsca na przemoc. Musimy odbudować Saṅghę, kambodżańską społeczność buddyjską. Pragniemy wspomagać buddyjskich mnichów i mniszki oraz pomóc zbudować świątynie w Kambodży i na całym świecie. Musimy odbudować mosty między naszymi ludźmi, bez względu na to, jak poważne różnice nas dzielą.

Jesteśmy zjednoczeni dzięki naturze Buddhy, dzięki niej możemy wznieść mosty jedności, porozumienia i pokoju. Będziemy podróżować po Kambodży i po wszystkich zakątkach świata, w których znajdują się nasi krajanie. Każdy krok będzie modlitwą, każdy wzniesie świątynię. Nasza pielgrzymka stanowi jedno z wszystkimi światowymi religiami i wszystkimi przywódcami religijnymi świata. Modlitwa i medytacja każdego człowieka jest potężną wibracją pokoju dla Kambodży i dla całego świata.

Cztery oblicza, jedno serce

W czasie ery Angkor starożytni królowie wznosili wspaniałe świątynie. Kamienne budowle sięgały niebios i ciągnęły się przez mile, nazwano je więc górami świątynnymi. Jedna z najsłynniejszych to Angkor Thom. Jej pozostałości przetrwały do dziś.

Na bramie głównej Angkor Thom znajduje się piękna rzeźba. Jest to wielka głowa Buddhy z czterema obliczami patrzącymi w cztery strony. Oblicza te symbolizują cztery cechy Buddhy:

  • miłującą dobroć,
  • współczucie,
  • zrównoważenie i
  • współradość.

Dlaczego ta rzeźba przetrwała tyle stuleci? Ponieważ strzeże pewnej obietnicy, zapomnianego niemal sekretu pokoju w Kambodży: miłującej dobroci, współczucia, zrównoważenia i współradości. Cztery oblicza, jedno serce. Cztery frakcje, jedna Kambodża. Pokój nadchodzi powoli, krok po kroku

Armia pokoju

Oto tworzy się historia. Cztery armie składają broń. Cztery frakcje łączą się, aby rządzić wspólnie. Wszyscy idziemy razem.

Cała Kambodża opłakuje zmarłych. Każdy czyn ma swoje konsekwencje. Lata przemocy spowodowały wielką tragedię. Więcej przemocy przyniesie tylko więcej cierpienia.

Teraz nadszedł czas na pokój, a mnisi buddyjscy wprowadzą do kraju piątą armię, armię Buddhy. Będziemy strzelać do ludzi pociskami miłującej dobroci.

Armia Buddhy będzie praktykować nieugiętą neutralność. Uważność będzie naszym pancerzem. Będziemy armią tak wielkiej odwagi, że odrzucimy przemoc. Naszym celem będzie położenie kresu cierpieniu.

Będziemy dążyć do jedności, wolności i polityki przyjaźni między narodami. W czasie dni, które nadejdą, będziemy poszerzać duchowe podstawy pokoju. Będziemy wzmacniać umiejętności dla pokoju. Będziemy dążyć do utworzenia armii pokoju.

Idąc naprzód, pamiętajmy o następujących siedmiu podstawowych zasadach:

  • Kambodża obejmuje szczególny naród, kulturę i tradycję religijną, którą należy chronić i podtrzymywać.
  • Naród kambodżański bardzo mocno pragnie wyrzeczenia się przemocy, rozbrojenia i neutralności.
  • Naród kambodżański musi otrzymać wszystkie podstawowe prawa człowieka, w tym również prawo do samostanowienia i swobodnego dążenia do rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturowego.
  • Wyrzeczenie się przemocy to podstawowe założenie kambodżańskiej historii, kultury i religii.
  • Przedstawiciele narodu kambodżańskiego z całego świata powinni być zachęcani do włączenia się w tę medytację i do wysiłku na rzecz pokoju.
  • Buddyzm przynosi ducha pojednania, uniwersalizmu i jedności.
  • Droga Ośmiorakiej Ścieżki (właściwy pogląd, właściwe intencje, właściwa mowa, właściwe działanie, właściwy sposób życia, właściwy wysiłek, właściwa uważność, właściwe skupienie) przyniesie pokój.

Niech bogactwo i moc naszego dziedzictwa, dobro Kambodżan rozrzuconych po całym świecie, oraz mądrość i współczucie Buddhy pchną nas ku pokojowemu pojednaniu.

Uścisk miłości

Lud Kambodży ma specyficzny sposób pozdrawiania: znajomi składają ręce jak do modlitwy i nisko schylają głowy. Nazywa się to sompeah:

Kłaniam się przed twoją naturą buddhy.

Kiedy mieszkańcy Kambodży pozdrawiają kogoś niezwykle ważnego, obejmują go długo i gorąco. Lekko podnoszą honorowego gościa z ziemi. Gest ów powoduje, że głowa osoby, której oddajemy cześć, znajduje się nad naszą. Mówi on:

Żywię dla twojej osoby głęboki podziw.

Kiedy spotkałem na schodach Watykanu papieża Jana Pawła II, gorąco się uścisnęliśmy. Następnie, w celu okazania szacunku, próbowałem go podnieść. Jestem jednak małym mnichem, a papież jest pokaźnej postury. Moja ręka bolała przez parę następnych tygodni. Współczucie należy równoważyć mądrością!

Niektórzy mówią, że buddyzm i chrześcijaństwo nie idą w parze.
Ja odpowiadam:

Czemu nie?

Miłość ogarnia wszystko.

Przynoszę papieżowi miłość i papież jest szczęśliwy. On obejmuję mnie, a ja obejmuję jego. Razem jesteśmy nieustraszeni dzięki miłości.

Każdy krok jest modlitwą

Buddha nazwał ćwiczenie uważności jedyną drogą.

Zawsze w teraźniejszości. Dokładnie w tej chwili. Z sekundy na sekundę. W pełni aktywni. Stawiając właśnie krok.

Dlatego mówimy:

Krok po kroku. Każdy krok to medytacja.

Kiedy dzieci w Providence odprowadzają mnie na dworzec, kiedy podchodzę do pociągu, wołają:

Powoli, powoli, krok po kroku, każdy krok to modlitwa!

a wszyscy pasażerowie patrzą z uśmiechem. Powiedzenie to stało się słynne!

Dzieci nie znają dobrze angielskiego, ale to zdanie znają na pamięć. Oni są nową Kambodżą i już teraz znają drogę do pokoju.

W Kambodży mówimy:

Droga licząca tysiące mil zaczyna się od jednego kroku.

Powoli, powoli, krok po kroku. Każdy krok to medytacja. Każdy krok to modlitwa.


Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: BlinkListblogmarksdel.icio.usdiggFarkfeedmelinksFurlLinkaGoGoNewsVineNetvouzRedditYahooMyWebFacebook

gnu.svg.png

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:

Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.


cc.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0


sasana_banerros.jpg

POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)

KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020


Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://sithannablog.files.wordpress.com/2013/04/step_by_step.pdf

Źródło: © LIMBUS 1996 (http://www.limbus.com.pl/)

Tłumaczenie: Maciej Wacław
Redakcja polska: Beata Wojciechowska-Dudek