Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
Zgłębianie Medytacji
1. Wprowadzenie z Bhante Dhammika
Dzień dobry i witam,
Dzisiaj i przez następne kilka tygodni będziemy mówić o medytacji. Temat ten jest bardzo interesujący i wielu ludzi chce podjąć praktykę, dlatego pomyślałem że byłoby dobrze porozmawiać o medytacji w jej czysto praktycznym wymiarze. Wówczas ci z was, którzy chcą rozpocząć praktykę będą mogli to uczynić. Sądzę też, że najlepszym początkiem naszych rozważań będzie wyjaśnienie sobie powodów, dla których zaczyna się medytować. Bardzo istotne jest uzmysłowienie sobie: dlaczego chcesz medytować? Jest to ważne dlatego, że istnieje wiele rozmaitych sposobów medytacji, posiadających różne cele, toteż podjęta przez ciebie praktyka musi odpowiadać twojemu indywidualnemu celowi (cokolwiek się za tym kryje).
Można przyjąć twierdzenie, że ludzie którzy medytują, którzy są zainteresowani medytacją, koncentrują się na jednym z niżej wymienionych powodów:
1. ze względów praktycznych
2. albo takich, które nazwałbym – względami terapeutycznymi,
3. albo też oględnie mówiąc – ze względów transcendentalnych.
Moim zdaniem większość ludzi interesuje się praktycznym wymiarem medytacji. Ich życie jawi się im jako pełne stresu, lęków, nie jest tak szczęśliwe jakby tego pragnęli - sądzą więc, że medytacja pomoże im w poprawieniu jakości ich życia. Wszystkie badania (a jest ich całkiem sporo w tej dziedzinie) wskazuje na fakt ogromnej skuteczności medytacji w wymienionych wyżej sferach. Medytacja rzeczywiście łagodzi stres, podnosi jakość twojego życia. Taki więc opisaliśmy pierwszy powód, dla którego ludzie podejmują praktykę medytacyjną.
Drugim powodem podjęcia praktyki medytacyjnej jest jej wymiar terapeutyczny. Ludzie, którzy nim się kierują mają poważny problem psychologiczny. Cierpią na kliniczną depresję, nie radzą sobie z lękiem albo być może nawet mają schizofrenię albo inną przypadłość, myślą więc, że medytacja stanie się ich lekarstwem. Myślą, że przywróci ich do normalnego stanu. I owszem, pod pewnymi względami medytacja jest w stanie pomóc w różnorakich dolegliwościach osobowościowych albo psychologicznych. Taki jest więc drugi powód dla którego ludzie podejmują praktykę medytacji.
Trzeci powód dla rozpoczęcia praktyki medytacyjnej, nazwałbym transcendentalnym. Ludzie chcą osiągnąć jedność z Bogiem albo wstąpić w Nibbānę, czy też uzyskać pierwszy stopień Przebudzenia. I w tym faktycznie zawiera się cel medytacji z buddyjskiej perspektywy. Dwa ostatnie stopnie Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki, sammā-sati, sammā-samādhi prowadzą nas w tym kierunku i pozwalają osiągnąć stan transcendentalny, który nazywamy Przebudzeniem. Taki byłby trzeci powód, dla którego podejmuje się praktykę medytacji.
Odnoszę jednak wrażenie, że zarówno drugi jak i trzeci powód podjęcia praktyki medytacji są bardzo problematyczne. Medytacja powinna być pomocna w terapeutycznym sensie, w rzeczywistości jednak większość nauczycieli nie ma doświadczenia w prowadzeniu osoby z problemami psychologicznymi, a w takiej sytuacji medytacja zamiast rozwiązać problem, może pogorszyć kondycję danej osoby. Jeśli więc zamierzasz podjąć praktykę medytacji z uwagi na jej terapeutyczne właściwości, bardzo bym cię przed tym przestrzegał i zachęcałbym do wizyty u psychoanalityka, terapeuty, psychiatry, kogokolwiek zajmującego się podobnymi sprawami – aby rozwiązać tę dolegliwość. Dopiero po powrocie do stabilnego stanu, podejmij praktykę medytacji. Każdemu, kto zamierza podjąć się medytacji w celu terapeutycznym odradzałbym to, chyba że jego nauczyciel jest zarazem terapeutą.
Wreszcie, tym którzy chcą medytować z powodów transcendentalnych, również powiedziałbym że tkwi w tym pewien problem. Wynika on z faktu, iż na ogół mało kto wie, o czym mówi, odnosząc się do pierwszego stopnia Przebudzenia albo o Nibbānie. W efekcie, rozpoczynają oni praktykę medytacyjną pełni idealistycznych, czy wręcz romantycznych idei. Ich podstawa, pragnienie medytacji nie ma nic wspólnego ze stanem rzeczywistym. Z mego doświadczenia wiem, że ludzie podejmujący praktykę medytacji dla wyżej wymienionych powodów, niejednokrotnie popadają w spore kłopoty.
Ich główny problem polega na tym, że stają się obsesyjni na punkcie etapów, stopni, jakie przypuszczalnie powinni osiągać, czy też mają nadzieję osiągnąć. Zostają pochwyceni przez te czysto teoretyczne stopnie. Może być też i tak, że popadają we frustrację. Medytują od trzech lat i wciąż nie doznali Przebudzenia – jest to dla nich bardzo frustrujące. Tak więc sądzę, że najlepszym motywem podjęcia medytacji jest wzgląd czysto praktyczny, który siłą rzeczy pozwoli na uporanie się z własną psychologią. Chodzi o osiągnięcie mentalnej przejrzystości i spokoju. Dzięki temu zaczniesz sprawniej funkcjonować w świecie. Oczywiście, gdybyś podjął medytację z transcendentalnych powodów, również musiałbyś przejść przez ten etap. A zatem dziś i w przyszłości, będę mówił o medytacji z czysto praktycznego punktu widzenia. Załóżmy więc, że cel naszej dotychczasowej medytacji jest stricte praktyczny, pomagający mi w sprawnym funkcjonowaniu w tym świecie, w byciu zrelaksowanym, szczęśliwszym, wyciszonym. Słowem, w radzeniu sobie ze wzlotami i upadkami codziennego życia.
Teraz kolejna sprawa, którą musimy wziąć pod uwagę, gdy mówimy o medytacji, w szczególności o medytacji buddyjskiej – to to, że jest ona integralną częścią większej całości. Wchodzi w skład Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki. Buddha nie uczył Szlachetnej Jednostopniowej Ścieżki, zawierającej tylko i wyłącznie „właściwą medytację”. Uczył zasad Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki, w której zalecenia dotyczące medytacji znajdziemy na dwóch jej stopniach. Na przykład: bateria lub świeca zapłonowa, czy coś w tym rodzaju powoduje, że samochód może jeździć. Ale sama obecność tych urządzeń w samochodzie nie wystarczy do tego, żeby samochód ruszył z miejsca. Niezbędne są również pozostałe części, dzięki którym samochód będzie sprawnie działał.
Zatem, ktokolwiek podejmuje się wysiłku medytacyjnego musi zacząć przestrzegać pięciu wskazań: praktykując Właściwą Mowę, unikając narkotyków, alkoholu i tym podobnych używek. Medytacja odseparowana od pozostałych stopni Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki nie okaże się nazbyt pomocna. Innymi słowy, praktyka medytacji której nie towarzyszą żadne zmiany, modyfikacje w życiu codziennym, w twoim zachowaniu, postawie – nie będzie ona użyteczna.
Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
Przede wszystkim musimy w pełni uzmysłowić sobie, dlaczego chcemy medytować. Po drugie, musimy pamiętać o tym, że medytacja jest częścią pewnej całości. Nie można jej więc z tej całości wyłączyć i spodziewać się dobrych rezultatów. Skoro wyjaśnione zostały już powyższe kwestie, czas przejść do pytania: jak zacząć naszą medytację?
Jest to bardzo proste. Buddha wielokrotnie wskazywał na kilka istotnych kroków towarzyszących praktyce medytacji. Cztery z nich znajdziemy w Satipaṭṭhāna Sutcie, kilka innych wskazówek w pozostałych suttach. Buddha mówił głównie o miejscu, w którym powinna się odbywać medytacja, oraz o postawie, jaką należy przyjąć podczas medytacji, podczas jej praktykowania. Przypatrzmy się im bliżej: przypuśćmy, że chcesz rozpocząć praktykę medytacji. Pierwszą rzeczą, którą powinieneś rozważyć, jest: gdzie zamierzam to zrobić? W Satipaṭṭhāna Sutcie Buddha mówi: „udaj się do lasu, do korzenia drzewa lub do pustego pomieszczenia” – „araññagato rukkhamūlagato suññāgāragato”. W czasach współczesnych nie należy tych słów brać dosłownie, ale istotne jest, aby zgodnie z przesłaniem sutty znaleźć dla siebie miejsce odosobnione oraz względnie spokojne. Może to być twój pokój, twoje mieszkanie, dom, ale także las czy ogród.
Przede wszystkim znajdź takie miejsce, w którym nic nie będzie ci przeszkadzać. Jeśli jest to twój pokój, mieszkanie, to wyłącz telefon, telewizor, radio; stwórz takie warunki, w jakich możliwie najspokojniej przeprowadzisz swoją medytację. Następna kwestia to twoja postawa. Udaj się do ustronnego miejsca: w lesie, u stóp drzewa, usiądź ze skrzyżowanymi nogami, „nisīdati pallaṅkaṃ ābhujitvā”.
Umieść poduszkę pod pośladkami. Rozłóż koc na podłodze, umieść poduszkę na kocu, pośladki na poduszce, skrzyżuj lub zegnij nogi. Połóż ręce na udach, na kolanach, ale co najważniejsze – zarówno na początku, jak i w ciągu następnych lat – najważniejsze, by pozycja ciała była wygodna, żebyś czuł się komfortowo.
Wielu ludzi zdaje się mniemać, że dobrą oznaką właściwego procesu medytacji jest brak ruchu. Niektórzy mają na tym punkcie obsesję. W rzeczywistości ruch nie stanowi żadnego problemu. Jeśli czujesz się wygodnie, a twoje ciało jest zrelaksowane, nie odczuwasz żadnego napięcia ani niepokoju, nie masz ściśniętych mięśni, to jest szansa na to, że rzeczywiście się nie poruszysz, ale nie dlatego, że bardzo się starasz – tylko właśnie dlatego, że robisz to w sposób naturalny. Tak więc podczas praktyki zadbaj o wygodę swojego ciała, o to, aby było zrelaksowane.
Następnie Buddha mówi: „trwaj w wyprostowanej pozycji” – „ujuṃ kāyaṃ”, co odnosi się do utrzymywania prostych pleców. Miej prosty kręgosłup bez usztywnienia. Rzecz jasna nie musisz siedzieć na podłodze, możesz spocząć na krześle, w każdym razie zwróć uwagę na prosty kręgosłup. Trzeci krok to „parimukhaṃ satiṃ upaṭṭhapetvā” – wniesienie lub ugruntowanie uważności przed sobą. „Pari” podobnie jak w języku angielskim oznacza parametr (w języku polskim oznacza granicę, obwód, zakres), „mukhaṃ” to twarz lub usta, „upaṭṭhapetvā” znaczy: podnieść, ugruntować. Ugruntować uważność przed sobą. Z reguły jest to interpretowane (jak sądzę) jako: umiejscowienie swojej uwagi w okolicach twarzy. A ponieważ nazywa się to uważnością oddechu, „ānāpānasati” musi oznaczać: poniżej twojego nosa.
Niektórzy ludzie mogą mieć bardzo obsesyjne podejście do technik medytacyjnych. Są nauczyciele, którzy podają bardzo drobiazgowe wytyczne, mówiąc: to należy wykonać w ten sposób. Inni uczą, że twoja uwaga ma być skierowana „tutaj”, jeszcze inni z kolei twierdzą, że musisz się skoncentrować na wznoszeniu się i opadaniu przepony (brzucha), ktoś powie, że powinieneś skierować uwagę „tutaj” albo „tam”, a inna osoba doradzi ci liczenie i tym podobne. W ten sposób ludzie stają się niewyobrażalnie obsesyjni na punkcie technik. W rzeczywistości natomiast żadna z mów Buddhy nie podaje takich wskazówek, z wyjątkiem jednej – ogólnej, lecz wystarczająco czytelnej: „parimukhaṃ satiṃ upaṭṭhapetvā”. Koniec końców nie ma znaczenia, gdzie skierujesz swoją uwagę: „tu” czy „tam”. Istotne jest, co pomoże ci rozwinąć twoją uważność w procesie oddychania. Tak więc zalecam ludziom, aby usiedli w wygodnej pozycji, umieścili ręce na kolanach, zamknęli oczy i uświadomili sobie swój oddech. Być może całkiem naturalnie twoja uwaga skieruje się na wznoszenie i opadanie brzucha, a być może liczenie okaże się dla ciebie najdogodniejsze. Praktykuj zgodnie z twoimi indywidualnymi preferencjami. Sugerowałbym nawet, żebyś przez pierwszy tydzień medytacji spróbował kilku technik, sposobów – zbadał je i przekonał się sam: która z nich jest dla ciebie najwygodniejsza i najkorzystniejsza. Jeśli zdecydujesz się na którąś z nich, kontynuuj swoją praktykę w taki sposób.
Możesz więc liczyć oddech od jednego do dziesięciu, możesz skupiać się na oddechu – jego cieple podczas wydychania, chłodzie podczas wdychania. Możesz obserwować wznoszenie się i opadanie brzucha – rób to, co pomaga ci udoskonalić uważność. Odpowiada to słowom Buddhy: „parimukhaṃ satiṃ upaṭṭhapetvā” – ustanowienie uważności przed sobą. „So sato va assasati, sato va passasati” – uważny wobec swojego wdechu, uważny wobec swojego wydechu; i to jest niezwykle istotne.
Ludzie sądzą, że celem praktyki jest koncentracja, doskonalenie skupienia (samādhi). W rzeczywistości ani w tytule sutty – Ānāpānasati Sutta, ani we frazie „parimukhaṃ satiṃ upaṭṭhapetvā” Buddha nie wspomina o samādhi – mówi o sati: umiejętności bycia obecnym we wszystkim, co się aktualnie dzieje, o umiejętności bycia w pełni świadomym tego, co się wokół wydarza, o uważnym podejściu do wszystkich zdarzeń.
Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
Teraz, kiedy już siedzimy wygodnie i stajemy się naturalnie nieporuszeni, kiedy kładziemy ręce na kolana i zamykamy oczy, istnieje ograniczona liczba rzeczy, które mogą się wydarzyć. Możesz odnotować pewne doznania w ciele, jednak niezbyt wiele, nie będzie wielu przeszkadzających dźwięków, jako że siedzisz w wyciszonym miejscu. Najbardziej zauważalny będzie jednak fakt, że oddychasz. Oddychasz przez cały czas; od momentu narodzin – oddychasz. Zazwyczaj ledwie jesteśmy świadomi tego zachwycającego, rytmicznego, delikatnego procesu. Teraz odkładamy na bok cały bałagan, zmartwienia codzienności, siadamy spokojnie i stajemy się świadomi siebie. Być może po raz pierwszy w życiu! Z zamkniętymi oczyma, siedząc w cichym pomieszczeniu, stajesz się świadomy faktu, że oddychasz. Wtedy też, nieuchronnie, zaczniemy być świadomi innych rzeczy. Pojawi się sporo myśli. Naszą uwagę mogą zaprzątać odgłosy z zewnątrz, pojawi się fizyczny dyskomfort, swędzenie, niewygoda. Żadna z tych spraw nie ma znaczenia, nic nie powinno być traktowane jako „rozpraszająca przeszkoda”. Jedynie zaobserwuj te fakty, stwierdź że przestałeś być świadomy swojego oddechu, następnie wzmocnij swoją uwagę na oddechu, bądź tu i teraz. W tym „teraz” postanowiłem być świadomy delikatnego procesu wdechu i wydechu. To wszystko co robisz. Nie postrzegaj dźwięków, myśli, doznań jako wrogów, bo nimi nie są. Za każdym razem, kiedy zauważysz, że twoja uwaga uległa rozproszeniu przez dźwięk, myśl albo doznanie, uznaj po prostu to za fakt dokonany i powróć do oddechu, na nowo przekieruj swoją uwagę na oddech.
Następne pytanie może brzmieć: jak długo powinienem medytować? Jak długo powinienem siedzieć i medytować czy to na krześle czy też siedząc ze skrzyżowanymi lub zgiętymi nogami? Polecam ci taki sposób: przez pierwszy tydzień, przynajmniej raz dziennie, praktykuj przez 15 minut. Większość budzików i zegarków ma jakiś alarm, ustaw alarm na 15 minut i postaw zegar za sobą (żebyś co chwilę na niego nie zerkał), a w tym czasie - powiedz sobie - przez te 15 minut cokolwiek miałoby się stać, jestem w pełni świadomy swojego oddechu - i tak też zrób. A więc, w pierwszym tygodniu medytujemy przez 15 minut. Następny tydzień wydłużymy o 5 minut, kolejny tydzień jeszcze o 5 minut, aż do momentu gdy czas medytacji wyniesie 45 minut i na tym poprzestajemy. Czyli, zaczynając od 15 minut stopniowo z każdym kolejnym tygodniem dodajemy 5 minut, do momentu osiągnięcia 45 minut medytacji.
Kolejnym pytaniem zadawanym przez ludzi jest: co mam robić w przypadku denerwujących doznań, bólu w nogach, zdrętwiałych pośladków? Jak już mówiliśmy, sukces medytacji nie polega na nieporuszonym trwaniu, tylko na rozwoju twojej uważności. Medytacja to nie konkurs na wytrwałość w znieruchomieniu. Więc, jeśli zdarzy się tak, że podczas medytacji doświadczasz skurczy czy czegokolwiek, to po prostu odnotuj to i powróć do uważnego oddychania. Jeśli twoja uwaga podąża za tym doznaniem, które staje się coraz bardziej niewygodne, wtedy jedyne co możesz zrobić to zmienić pozycję. Nie jest to ani problem, ani porażka - zmieniasz pozycję ciała i znów jesteś w pełni świadomy. Istnieje jednakże kilka różnych sposobów zmiany pozycji: jednym z nich jest sposób nawykowy – nieświadomy, automatyczny, jako mechaniczna reakcja na doświadczany bodziec. Lecz ponieważ celem naszej praktyki jest stanie się uważnym, od teraz – kiedy zdecydujesz się zareagować na jakiekolwiek irytujące doznania – zauważasz: „zamierzam zareagować na to doznanie”. W pełni świadomie poruszasz ręką. W pełni świadomie drapiesz sie, czy też poprawiasz swoją pozycję, następnie ręka świadomie wraca na swoje miejsce a ty ponownie skupiasz uwagę, świadomość na oddechu. Jeśli tak to zrobisz, jeśli twój ruch będzie uważny i w pełni świadomy, to w ogóle nie przerywasz swojej praktyki, a zaledwie na kilka chwili zmieniasz obiekt swojej medytacji i tyle. Wciąż kontynuujesz medytację. Nie zamieniaj jej w wyścig na nieporuszone siedzenie; sukces medytacji nie polega na tym jak długo i jak wytrwale siedzisz znieruchomiały, ale jak uważny i świadomy jesteś – jeśli to osiągniesz, twoja medytacja będzie owocna i pomocna dla ciebie.
W następnym tygodniu będziemy mówić o drugim stopniu praktyki medytacyjnej. W tym tygodniu omówiliśmy przede wszystkim: dlaczego powinieneś medytować – z czysto praktycznych względów. Następnie, przedstawiliśmy cztery stadia:
1. znalezienie właściwego miejsca,
2. ułożenie ciała we właściwej pozycji,
3. sama praktyka medytacji,
4. jak sobie radzić z pojawiającymi się problemami.
Zatem, miejsce medytacji, pozycja ciała, praktyka i radzenie sobie z problemami. W następnym tygodniu omówimy następny etap, przez który musisz przejść w swojej praktyce medytacji.
Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
Będziemy kontynuować naszą rozmowę dotyczącą medytacji i przypomnicie sobie, że ostatnim razem zostaliście poproszeni o wybranie odpowiedniego miejsca na praktykę oraz o przyjęcie odpowiedniej pozycji ciała podczas medytacji. Mówiliśmy o tym, jak powinna przebiegać medytacja: co robić, jak to robić, a także na jakie nieznaczne trudności możecie się natknąć. Poprosiliśmy was także o trzymanie się zalecenia, by w pierwszym tygodniu medytować jedynie po 15 minut. Tak więc w zeszłym tygodniu medytowaliście po 15 minut. Poprosiliśmy was także, byście dołożyli wszelkich starań i medytowali przynajmniej raz dziennie. Zatem, miejmy nadzieję, przez cały zeszły tydzień siadaliście w wygodnej pozycji, z rękoma ułożonymi na udach lub kolanach, z zamkniętymi oczami i przez 15 minut pozostawaliście świadomi, uważni podczas wykonywania każdego wdechu i wydechu. Jeżeli tak było, to stworzyliście podwaliny pod dobrą, mocną praktykę, która z czasem dojrzeje i zacznie szybko przynosić dostrzegalne efekty. Dzisiaj chciałbym omówić centralny aspekt medytacji, a mianowicie uważność lub świadomość.
W zeszłym tygodniu mówiliśmy o skupianiu swojej uwagi na oddechu, z czym wiąże się nieuniknione pytanie: dlaczego… dlaczego na oddechu? Jaki jest w tym cel? By móc udzielić odpowiedzi, musimy cofnąć się do tego, co już zostało powiedziane w zeszłym tygodniu, do powodów, dla których medytujesz. I jak już powiedzieliśmy, najlepszy, najbardziej realistyczny cel jest wtedy, gdy medytacja pomaga mi się bardziej wyciszyć, uspokoić, lepiej radzić sobie z trudami codzienności. W tym momencie zakładamy, że jest to celem naszej medytacji. Nauczyć się rozluźnienia i zachowywania spokoju na co dzień. W jaki sposób skupienie uwagi na oddechu może nam w tym pomóc? Jest to dobre pytanie, mam nadzieję, że uda mi się na nie odpowiedzieć. Uważamy, że jedną z głównych przyczyn cierpienia, trudności, zagubienia i problemów, które na co dzień sami sobie stwarzamy, jest to, że nie jesteśmy świadomi tego, co robimy, mówimy oraz wielu innych naszych reakcji. Często zdarza się nam myśleć o czymś jako o przyczynie naszego zachowania, podczas gdy prawdziwa przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Krótko mówiąc, przeciętne osoby mają nikłą świadomość samych siebie i swojego otoczenia.
Tak więc mamy nadzieję, że medytacja zwiększy stopień naszej świadomości, naszą umiejętność bycia uważnym z chwili na chwilę, dzięki czemu jesteśmy świadomi tego, co aktualnie robimy; tego, co czujemy, co mówimy już w chwili mówienia – nie później, gdy nasze słowa zdążą kogoś skrzywdzić, przysporzyć nam kłopotów, a my będziemy ich żałować; zatem nie po czasie, lecz w trakcie wypowiadania słów.
Cofnijmy się nieco i wyjaśnijmy, czym jest uważność. Angielskie słowo jest całkiem dobre: „mindfulness” – bycie pełnym umysłu. Chiński znak uważności to „teraz serce” – jakie jest twoje serce lub jaki jest twój umysł w danej chwili. A w tradycyjnym buddyzmie to termin „sati”, lub „smṛti” w sanskrycie, które tak po prawdzie oznacza „samozapamiętywanie”. Interesujące jest, że wielki rosyjski mistyk Gurdżijew wykorzystywał w swoich naukach tę samą zasadę i nazwał ją właśnie „samozapamiętywaniem” – posiadaniem wiedzy, świadomości samego siebie z chwili na chwilę. Albo znajdowaniem się w chwili obecnej. Albo byciem świadomym w chwili obecnej. W naszym życiu są momenty, których jesteśmy świadomi. Na przykład, kiedy ktoś wyciąga kamerę, kieruje ją na ciebie i mówi: „bądź sobą”. Natychmiast stajesz się bardzo świadomy siebie, zazwyczaj też skrępowany, niemniej bardzo samoświadomy.
Jednakże w normalnych warunkach informacje płynące z naszych zmysłów: obrazy, dźwięki, zapachy i inne, i to, jak na nie reagujemy mentalnie: lubimy bądź nie, fantazjujemy o nich – wszystko to jest strasznie przytłaczające. Pochłania to tak dużą część naszej codziennej świadomości, że możliwości bycia samoświadomym są znikome. A kiedy brak nam świadomości, kiedy brak nam uważności – jak powiedzieliśmy – mamy tendencję do stwarzania sobie problemów, przez to, że w pewnym sensie działamy automatycznie, na wpół świadomie, można by powiedzieć, że niemalże mechanicznie. Jak zmienić tę sytuację? Co możemy zrobić, by stać się bardziej świadomymi, by zwiększyć jakość i wydłużyć okresy świadomości na co dzień?
Powrócimy teraz do medytacji. Na czym poprzestaliśmy: siedzimy w cichym miejscu, gdzie raczej nic nam nie przeszkadza, siedzimy w wygodnej pozycji i skupiamy się na bardzo zwyczajnym doświadczeniu: na ruchach w trakcie oddychania. Jeśli zdecydujemy się nie skupiać na niczym innym, to przynajmniej jesteśmy świadomi faktu, że oddychamy. Każdy z nas oddycha, odkąd się urodził, jednak niemalże nie jesteśmy tego świadomi. Tak więc skupiamy się na tym doświadczeniu, ignorujemy przy tym wszystkie pozostałe i robimy postanowienie: będę siedział z zamkniętymi oczami, dopóki nie zadzwoni alarm. Obiecuję sobie, że dołożę wszelkich starań, by być uważnym swego oddechu.
Nieuchronnie dojdzie do tego – tak zwyczajnie, nawykowo – że w bardzo krótkim czasie nasz umysł znudzi się tym obiektem, tymi ruchami w trakcie oddychania, znudzi się uczuciem chłodu wdychanego powietrza i ciepła wydychanego. Przestanie nas interesować czucie paska w okolicach brzucha, napinającego się z każdym wdechem i rozluźniającego się z wydechem, znudzi nas dźwięk oddechu: dźwięk wdechu oraz wydechu. Twoja uwaga będzie chciała pójść gdzieś indziej. Zaczniesz rozmyślać o tym, co robiłeś wcześniej, fantazjować o tym, co będziesz robił później. Celowo pogrążysz się w marzeniach, byle uciec od nudy. Przeciętny umysł jest w stanie zrobić wszystko, byle nie być świadomym chwili obecnej. I jeśli praktykowałeś po 15 minut dziennie przez ostatni tydzień, spostrzeżesz, jak ten nawyk jest dobrze utrwalony w twoim umyśle. Ale jest też i dobra wiadomość: jedynym powodem, dla którego twój umysł wędruje i pojawiają się te wszystkie myśli, jest po prostu nawyk. Dzieje się to tylko dlatego, że nie robiłeś tego nigdy wcześniej. Ten utrwalony nawyk obezwładnia świadomość, tworzy napięcie, nie chce pozostawać w jednym miejscu. Jeżeli mamy 20, 30 lub 40 lat, to nasza świadomość robiła to od 20, 30 lub 40 lat. Potrzeba czasu, by pojawiły się zmiany, ale się pojawią. Tak jak niekorzystne nawyki powstają zwyczajowo, poprzez częste ich wykonywanie, tak samo jest ze zdrowymi, korzystnymi nawykami. Możemy je w sobie wyrobić poprzez częste ich powtarzanie, ćwiczenie – z tego względu zostałeś poproszony o praktykowanie medytacji przynajmniej raz dziennie. Powodem, dla którego skupiamy swoją uwagę na oddechu, jest rozwój uważności. Kiedy siedzisz i medytujesz, to twoja uwaga nie tylko zmierza w stronę myśli, obrazów, wspomnień, planów czy fantazji; tak naprawdę to jesteśmy nimi pochłonięci, niemalże się w nich zatracamy. I zdarza się czasem tak, że osoba zasiada do medytacji z postanowieniem utrzymania swojej uwagi na oddechu, ale po kilku minutach jej uwaga odlatuje w kierunku jakichś ciekawych marzeń, fantazji czy wspomnień, praktykujący przeżywa w myślach ponownie jakieś przyjemne doświadczenia, a kilka sekund później dzwoni alarm. Nieświadomie osoba dała się ponieść, tak to nazywamy, dała się ponieść przez 15 minut, nie wiedząc nawet o tym.
Wersja z lektorem:
Wersja z napisami:
KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
Dzięki uważności stopniowo przełamujemy ten negatywny nawyk, a na jego miejsce wyrabiamy pozytywny. Jak postępujemy z tym bardzo uporczywym śnieniem na jawie, fantazjowaniem, rozmyślaniem? Wyobraź sobie, że pracujesz w biurowcu na trzecim piętrze, w centrum miasta. Tak się składa, że twoje biurko znajduje się przy oknie, a ty pracujesz tam przy komputerze. Słyszysz nagły huk dobiegający z ulicy. Spoglądasz w dół i widzisz stłuczkę: jeden samochód uderzył w tył drugiego. I w czasie, gdy pracujesz na komputerze, oglądasz z góry to zdarzenie – widzisz, że jeden samochód uderzył w drugi; widzisz, jak z pierwszego samochodu wychodzi kierowca, a zaraz po nim wysiada kierowca drugiego samochodu. Nie możesz ich słyszeć, ale ich widzisz: pierwszy kierowca wygląda na rozwścieczonego, obaj gestykulują, kłócą się – wtedy pierwszy uderza drugiego. Widzisz, jak wokół nich zbiera się tłum gapiów. Obserwujesz to, ale jesteś całkowicie obojętny. Nie angażujesz się. Wydaje ci się to interesującym wydarzeniem, lecz niczym ponad to.
Tamci ludzie na dole aż się gotują, są rozwścieczeni. Biorą stronę jednego lub drugiego. Bardzo się angażują w całe to wydarzenie. Ty jednak obserwujesz ich z dystansu, pozostaje to dla ciebie bez znaczenia. Interesujący incydent, nic więcej, oglądasz go przez chwilę, być może nawet się uśmiechasz, by w końcu wrócić do swojego komputera. Jest to postawa niewzruszonego obserwatora – „ajjhupekkhati”. Jeżeli potrafisz stopniowo rozwijać postawę niewzruszonego obserwatora, wtedy twoja medytacja przyniesie efekty. Zatem, kiedy siedzisz, skup swoją uwagę na oddechu, bądź niewzruszonym obserwatorem tego doświadczenia. Jednak może zdarzyć się, że po chwili przestajesz obojętnie obserwować i zaczynasz angażować się, dajesz się pochłonąć napływającym myślom, uczuciom, fantazjom czy wspomnieniom. Jak tylko zauważysz, co się dzieje, dostrzeżesz, że dajesz się pochłonąć – wtedy wycofaj się. Obserwuj je z dystansu, bądź niewzruszonym obserwatorem tego, co się dzieje. I wróć do oddechu.
I kiedy zauważysz, że angażowałeś się w tę myśl albo tamtą fantazję (cokolwiek to było), to ponieważ jesteś niewzruszonym obserwatorem i nie masz innego celu poza tym prostym celem: byciem świadomym – nie masz potrzeby się złościć, frustrować, irytować, nie musisz wzbudzać w sobie uczucia, jakoby twój umysł pokonał ciebie. Jedyne, co musisz robić, to rozwijać postawę niewzruszonego obserwatora. Tak więc patrzysz na to doświadczenie, jakby było daleko – nie ma miejsca na komentarze, emocjonalne angażowanie się, zwyczajnie wracasz do swojego oddechu. Zatem należy zapamiętać – w tym momencie celem praktyki jest rozwój uważności, świadomości, umiejętności bycia w danej chwili. Zazwyczaj ludzie myślą, że celem medytacji nie jest uważność, lecz skupienie, samādhi. Proszę, byś na razie odłożył na bok ten pomysł, ponieważ kiedy starasz się skupiać, postrzegasz każdą oznakę braku skupienia jako porażkę. I żeby utrzymać skupienie, odsuwasz wszystko, co ci je utrudnia, co je osłabia. A więc, kiedy praktykujesz, dzielisz swoje doświadczenia na dwie kategorie: dobre doświadczenie (kiedy jesteś w stanie się skupić) i negatywne doświadczenie (kiedy nie ma w tobie skupienia).
I bardzo często w efekcie pojawiają się bardzo silne napięcia i frustracja, wszystko, tylko nie spokój. Skupienie odgrywa wiodącą rolę w medytacji (być może omówimy je później), ale obecnie mówimy o ānāpānasati. Sati – uważność wdechów i wydechów. Praktykując ją, jesteś uważny wszystkiego, co się pojawia, co ma miejsce – jesteś tego uważny. Ale najważniejsze pozostaje doświadczenie oddychania, jemu oddajesz najwięcej uwagi. Tak więc, kiedy twoja uwaga odchodzi w stronę myśli lub fantazji, a ty jesteś tego świadomy i potrafisz niewzruszenie to obserwować – wtedy nie ma żadnego problemu. Jest to po prostu kolejne doświadczenie, którego możesz być świadomy. Odnotuj je w umyśle i wróć do oddechu. Postępując tak, osiągniesz sukces. Twoja medytacja zaowocuje i to w bardzo krótkim czasie. To dlatego ta praktyka wymaga siedzenia – bycia świadomym wdechów i wydechów. Niedługo, za kilka tygodni zaczniemy wyjaśniać, w jaki sposób stopniowo można rozszerzyć tę świadomość oddechu na inne czynności, które wykonujemy w ciągu dnia. Ale obecnie bądź uważny i świadomy oddechu.
Chciałbym omówić jeszcze jeden punkt. Wielu ludzi zaczyna medytować, wielu rezygnuje niedługo potem. Nie tylko z medytacji – mówię także o ludziach, którzy zapisują się na zajęcia z odchudzania. Liczba osób kończących takie kursy jest bardzo mała. Wielu ludzi kupuje karnet na siłownię, ale tych, którzy pojawiają się tam regularnie, jest bardzo mało. W dzisiejszych czasach, przy dużej liczbie łatwo dostępnych rozrywek, normalne staje się posiadanie pragnienia, spełnienie go, by po krótkim czasie oddać się kolejnemu pragnieniu… jest tak z kursami odchudzania, chodzeniem na siłownię – jest tak też z medytacją. Dlatego musimy wiedzieć, jak postępować, by nie zrezygnować, nie poddać się albo po prostu nie stracić zainteresowania. Główną przyczyną jest to, że ludzie myślą o medytacji jako o czymś bardzo trudnym. Mówią, że hałas im przeszkadza, że nie mają czasu. Ale nade wszystko prawdziwym powodem dla większości osób są pojawiające się myśli i frustracja, jaką wywołują. Chciałbym jednak przekazać wam dobrą wiadomość: hałas nie jest problemem; jeżeli jesteś zainteresowany, to czas się znajdzie, a pojawiające się myśli też nie powinny stanowić problemu. Musisz jedynie robić jedną rzecz… i jeśli ją robisz, mogę cię zapewnić, że twoja medytacja będzie skuteczna, z czasem dojrzeje, byś mógł czerpać z niej wszystkie korzyści. Co to za rzecz? Po prostu musisz wyrobić w sobie nawyk codziennej medytacji. To wszystko. Jeśli robisz to codziennie, wtedy osiągniesz sukces. Być może zastanawiasz się: nie siedziałem dzisiaj, ale trudno by mi to było zrobić, tyle rzeczy mi przeszkadzało i tak dalej – nie ma znaczenia, to nic takiego. Jeżeli będziesz siedział pełne 15 minut albo 20 w następnym tygodniu i będziesz praktykował codziennie, wtedy nie ma cienia wątpliwości, że twoja praktyka się rozwinie, dojrzeje, a ty będziesz czerpał z niej wszelki pożytek. Zatem chciałbym cię zachęcić do szybkiego wyrobienia w sobie nawyku praktykowania, zawsze o tej samej porze. I jeśli tak będziesz robić, to dostosujesz swój plan dnia. Tak samo jak każdego dnia znajdujesz czas na prysznic, na jedzenie; tak samo jak każdego dnia znajdujesz czas, zawsze znajdujesz czas, by spać, ponieważ jest to częścią twojej rutyny. I tutaj podobnie: jeśli robisz to codziennie, w krótkim czasie stanie się to częścią twojej rutyny i będzie wtedy bardzo łatwe. To nie energia pomoże ci osiągnąć sukces, to nie brak jakichkolwiek pojawiających się myśli. Po prostu – zrób postanowienie, że będziesz siedział pełny czas w każdym tygodniu, a zapewniam cię – osiągniesz sukces.
O autorze
Dhammika Bhante
zobacz inne publikacje autora
Shravasti Dhammika urodził się w Australii w 1951 roku, w rodzinie chrześcijańskiej. Na buddyzm przeszedł w wieku 18 lat. W 1973 roku pojechał do Tajlandii z zamiarem zostania mnichem, jednak klasztory, które tam zobaczył, nie wywarły na nim wrażenia.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Ajahn Jayasaro Medytacja buddyjska
- Ajahn Brahm Podstawowa metoda medytacji
- Henapola Gunaratana Medytacja Vipassana w prostych słowach
- Thanissaro Bhikkhu Z każdym oddechem
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://www.accesstoinsight.org/lib/authors/bodhi/bps-essay_33.html
Tłumaczenie: trakkar taso, Paweł Łucjan, eraube
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do nas lub wesprzyj nas finansowo.
POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)
KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020