Mój nauczyciel mówił, żebym nie rozmawiał z ludźmi, którzy nigdy wcześniej nie medytowali. Zatem zacznijmy od medytacji. Zamknij oczy, ułóż dłonie w okolicy brzucha i przepełnij swoje myśli dobrym nastawieniem. Tego rodzaju nastawienie polega na życzeniu szczęścia sobie lub komuś.
Tak więc pomyśl sobie: „Obym odnalazł prawdziwe szczęście”. Przypomnij sobie, że jest ono czymś, co pochodzi z wewnątrz, nie jest to więc samolubne pożądanie. W rzeczywistości, jeżeli odkryjesz wewnętrzne pokłady szczęścia, będziesz w stanie promieniować nim na innych. To szczęście w żadnym wypadku nie polega na zabieraniu czegokolwiek innym.
Tak więc teraz wypromieniuj swą radość do innych. Najpierw do ludzi, którzy są ci bliscy – twoja rodzina, rodzice, bardzo bliscy przyjaciele: oby oni również odnaleźli prawdziwe szczęście. Rozprzestrzeniaj te myśli w coraz większych kręgach: do ludzi, których dobrze znasz, tych, których znasz tylko trochę, których lubisz, w końcu do tych, którzy są ci obojętni lub wręcz ich nie lubisz.
Świat byłby znacznie lepszym miejscem, gdyby wszyscy mogli znaleźć prawdziwe szczęście w sobie.
Teraz wyślij dobre życzenia do ludzi, których nawet nie znasz – co więcej nie tylko do ludzi – do wszystkich czujących istot, we wszystkich kierunkach: na wschód, zachód, północ, południe, w górę i w dół, w nieskończoność. Oby one również mogły odnaleźć prawdziwe szczęście.
Następnie powróć myślami do teraźniejszości. Jeżeli pragniesz prawdziwego szczęścia, musisz odnaleźć je w chwili obecnej, ponieważ przeszłość już minęła, a przyszłość jest zawsze niepewna. Tak więc, musimy przyjrzeć się teraźniejszości. Co my tutaj mamy? Mamy siedzące i oddychające ciało oraz myślący i przytomny umysł. Połączmy te rzeczy. Pomyśl o oddechu i bądź go świadom, bądź świadom jak powietrze wchodzi i wychodzi z twoich płuc. Skieruj swoje myśli na oddech – to jest uważność. Bycie świadomym wchodzącego i wychodzącego powietrza – to czujność.
Sprawdź, kiedy jest wystarczająco wygodnie. Jeśli nie czujesz komfortu, spróbuj coś zmienić.
Oddechy mogą być długie lub krótkie. Długie wdechy i krótkie wydechy lub na odwrót. Ciężkie lub lekkie, szybkie lub wolne, płytkie lub głębokie. Gdy znajdziesz już swój rytm, utrzymuj go przez jakiś czas.
Poeksperymentuj przez chwilę i poczuj, jaki oddech jest w tym momencie odpowiedni dla ciała. Jeśli czujesz się zmęczony, możesz oddychać tak, by dodało ci to więcej energii: długi wdech i krótki wydech. Jeśli czujesz się spięty, możesz oddychać tak, byś poczuł się bardziej zrelaksowany, będzie to zatem krótki wdech i długi wydech.
Naucz się słuchać i reagować na to, co podpowiada ci ciało. Jakiego rodzaju energii zawartej w oddechu potrzebuje?
Gdy oddech stanie się wygodniejszy, zacznij być świadomy całego ciała: gdy robisz wdech i gdy robisz wydech. Dobrym sposobem by to osiągnąć jest skanowanie ciała, część po części.
Na początek skup się na okolicach pępka. Zlokalizuj to miejsce w swojej świadomości: gdzie ono jest? Następnie zauważ jak ono się czuje, gdy wdychasz powietrze? A jak gdy wydychasz?
Staraj się postrzegać te doznania jako aspekty energii oddechu. Innymi słowy nie musisz doświadczać ich jako czegoś stałego, jako mięśni czy kości.
Obserwuj to miejsce przez kilka oddechów i zobacz, czy pojawiają się tam jakieś napięcia podczas oddychania i postaraj się je rozpuścić. Czy spinasz się przy wdechu? Czy utrzymujesz to napięcie podczas wydechu?
Skieruj teraz uwagę na splot słoneczny.
Przeprowadź tam te same trzy czynności: (1) zlokalizuj w umyśle tę część ciała; (2) zorientuj się, jak ona reaguje na wdech i wydech, uznając ją za rodzaj energii oddechu. Odpuść myśli na temat tego, czy jest tam jakiś materialny brzuch. Ma tam być tylko oddech. To jest twoje podstawowe doznanie – ciało, które jest oddechem; (3) jeżeli wyczujesz jakieś napięcia to po prostu się zrelaksuj…
Następnie skoncentruj się na środku klatki piersiowej. Przeprowadź tam te same trzy czynności. Po chwili przenieś się do gardła. Potem do środka głowy. Myśl o tym, jak łagodnie wpływa nie tylko przez nos, ale również przez oczy, uszy, przez czubek głowy, przez kark, pomyśl jak łagodnie rozluźnia napięcia zgromadzone wokół szczęki, karku, oczu, twarzy…
Jeśli znajdziesz więcej czasu i będziesz medytować samodzielnie możesz stopniowo przenieść swoją uwagę poprzez plecy do nóg, aż do końców palców. Następnie powtórz cały proces zaczynając od karku i przesuwając uwagę wzdłuż barków, ramion, nadgarstków i palców.
Ale teraz zwróć uwagę na jedno z miejsc w ciele, które były omówione wcześniej. Pozwól wtedy swojej przytomności powrócić do miejsca, gdzie czuje się ona najnaturalniej osadzona w sobie. Może to być brzuch, splot słoneczny podstawa gardła albo czubek głowy, wybierz punkt, który był najprzyjemniejszy. Pozwól uważności spocząć w tym miejscu. W tym samym czasie rozprzestrzeń swoją świadomość tak, aby wypełniła całe ciało, oddech w całym ciele, od czubka głowy, aż po koniuszki palców u nóg.
Upewnij się, że twoja uważność nie kurczy się. Odkryjesz, że ma ona tendencję do kurczenia się jak dziurawy balonik, więc z każdym wdechem próbuj odczuwać całe ciało, i tak samo z wydechem – poczuj całe ciało.
Nie musisz w tej chwili o niczym innym myśleć, nic innego nie masz do zrobienia. Pozostań jedynie w swym centrum z rozwiniętą świadomością chwili obecnej.
Jeśli przeszkadza ci hałas pomyśl, że przechodzi przez ciebie, że jesteś jak szyba, dźwięk przejdzie przez nią, ale hałas nie ma wpływu na samą szybę.
Przed wyjściem z medytacji znowu przepełnij swoje myśli dobrym nastawieniem. Poczuj cały ten spokój i ciszę, jakie pojawiły się podczas sesji. Pomyśl o miłującej dobroci wyłaniającej się z tego spokoju, tak by podzielić się nią ze wszystkimi ludźmi albo z konkretnymi osobami, które znasz, bądź które w danej chwili cierpią. Albo ze wszystkimi żyjącymi istotami. Jak mawiają Tajowie: „ze wszystkimi towarzyszami w narodzinach, starzeniu się i śmierci”. Obyśmy znaleźli wszyscy spokój w naszym życiu.
Gdy nadejdzie czas, aby zakończyć medytację, pamiętaj, że wychodzenie z tego stanu również jest sztuką. Innymi słowy nie wyskakuj z niej tak po prostu. Mój nauczyciel, Ajahn Fuang, powiedział kiedyś, że ludzie, gdy medytują, przypominają zwykle osoby wchodzące po drabinie na drugie piętro, krok po kroku, szczebel po szczeblu – tylko po to, aby stamtąd skoczyć. Nie zachowuj się w ten sposób. Innymi słowy nie wyskakuj z medytacji tak po prostu.
Następnie, zanim otworzysz oczy, pomyśl, że nawet po ich otwarciu chcesz pozostać w swym centrum, skupiony na oddechu.
Ta wewnętrzna świadomość ciała, nad którą pracowaliśmy, wciąż tam jest, nie pozwól by została wypchnięta. Możesz słuchać, rozmawiać i poruszać się, ale utrzymuj wewnętrzną uważność. Innymi słowy nie opuszczaj drugiego piętra budynku, pozostań tam, spójrz przez okno. Tak wychodzi się z medytacji.
O autorze
Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora
Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Jedno narzędzie spośród wielu
- Ajahn Viradhammo Życie z uczuciem
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie:
Źródło:
Tłumaczenie: Grzegorz Kuśnierz
Redakcja polska: Alicja Brylińska
Czyta: Ula Feluś
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/