Kiedy intensywnie praktykowałem vipassanę… Mówiłem wam, zrobiłem dużo odosobnień. Właściwie, gdyby połączyć wszystkie te odosobnienia, to wyszłoby pewnie 8 lat odosobnień przez 20 lat praktyki. A gdy się robi ciągle to samo i oczekuje innego rezultatu…

Po powrocie do Malezji zacząłem studiować sutty, wtedy właśnie wyszła ta książka, w 1995. Byłem wtedy z K. Sri Dhammanandą i on… Było wielkie poruszenie, gdy ta książka wyszła. Ktoś spytał, czy nie chciałbym kopii, bo chętnie mi ją podaruje, a ja chętnie ją przyjąłem.

Gdy tylko ją dostałem, zacząłem czytać bez odwoływania się do „Visuddhimaggi” i zacząłem bardzo dobrze i głęboko rozumieć to, co było tam napisane. Rozumiałem, co przekazywały sutty i zauważyłem, że instrukcje do medytacji nie były takie same. Obecnie każdy praktykujący jakąkolwiek formę buddyjskiej medytacji ma wyobrażenie, czym jest pragnienie, ale zwykle jest to bardzo powierzchowne wyobrażanie. W końcu odkryłem krok rozluźnienia, praktykowałem wtedy medytację oddechu. Ponieważ natychmiast, jak zacząłem czytać sutty, zrozumiałem, o czym mówią. Sięgnąłem po Ānāpānasati Suttę i zacząłem czytać instrukcje. Okazały się zupełnie inne od tych, które dostawałem przez lat. Zacząłem siedzieć i zastanawiać się, co oznacza „uspokajanie wytworzeń cielesnych”?

Prowadziłem wtedy odosobnienie poświęcone miłującej dobroci. Właśnie skończyłem wykład, wracając do siebie, zastanawiałem się, co to znaczy „uspokajanie wytworzeń cielesnych”. Pomyślałem, że zawsze miałem takie napięcie w głowie. Ciekawe, czy właśnie o to chodzi? Tak więc rozluźniłem to napięcie w głowie. I obserwowałem. Nie pojawiały się żadne myśli. Mój umysł był bardzo czysty i czujny. I wróciłem do uważności oddechu, rozluźniając przy wdechu, rozluźniając przy wydechu. Teraz zacząłem rozluźniać to napięcie w głowie, przy wdechu i wydechu. Za każdym razem, gdy używałem tego kroku rozluźnienia, byłem zdumiony, bo mój umysł był tak czysty, więc pomyślałem: „OK”. Wróciłem do pokoju i postanowiłem usiąść do praktyki i zobaczyć, co się stanie. Siedziałem przez półtorej – dwie godziny. I wszedłem w medytację głębiej, niż kiedykolwiek wcześniej. W Birmie uznawano mnie za bardzo zaawansowanego ucznia, a pogłębiłem medytację.

Byłem pełen entuzjazmu, więc dużo praktykowałem. Wyjechałem, żeby zaszyć się w tajlandzkiej jaskini na dwa tygodnie. Wstawałem rano, szedłem zebrać jedzenie, jadłem, myłem się i siadałem z tą książką, i czytałem sutty. Mniej więcej do południa. Potem medytowałem jakoś od pierwszej po południu do jedenastej – dwunastej w nocy. Następnego dnia wstawałem i to samo. Po dwóch tygodniach zyskałem tyle wglądów i zrozumienia dzięki czytaniu, że nie mogłem zrezygnować. Obiecałem, że wrócę po dwóch tygodniach. A wróciłem tylko dlatego, że główny mnich po trzech miesiącach wysłał kogoś po mnie, ale zdobyłem głębokie zrozumienie w tym czasie, mogłem poznawać.

Zwykle miałem różne bóle w ciele podczas siedzenia. Zauważyłem, jak ważne jest pozwalanie temu bólowi być, rozluźnianie go i odpuszczanie. Całkowicie. Niech po prostu tam będzie. W porządku, że tam jest. Nie miało to znaczenia. Nie miało znaczenia, jak silny to był ból. Ostatecznie wszystkie bóle odeszły i już nie miałem z tym problemów. Mogłem siedzieć czasem naprawdę długo. Trzy godziny, cztery, pięć, bez ruszania się. W Tajlandii to naprawdę coś, jeśli się tak potrafi. Mnisi się dowiedzieli, że siedziałem cztery godziny: „Wow!”. Chcieli, żebym ich uczył, ale mieliśmy problem z barierą językową. Oni mówili po tajsku, a ja nie. Właściwie do tego się to sprowadzało.

Ale gdy mówię wam o tych rzeczach i jak praktykować, mówię to z własnego doświadczenia. Wiem, co działa. Naprawdę wiem, nawet jeśli nie podoba wam się to, co mówię. To działa. Im bardziej stosujecie się do wskazówek, tym szybszy jest postęp. Wiem, że może was coś boleć, że jesteście rozproszeni w ten czy inny sposób. OK, pozwólcie temu być. To nie wasze, nie prosiliście, żeby przyszło. Przeszkody są waszymi przyjaciółmi. Przychodzą, żeby pokazać, gdzie są wasze przywiązania. Pokazują wam, kiedy w przeszłości złamaliście wskazanie. I to poczucie winy z powodu złamania wskazania, powoduje, że traktujecie to osobiście. Trzymanie się wskazań jest naprawdę ważną częścią praktyki.

O autorze

5114029.jpeg

Vimalaramsi Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Bhante Vimalaramsi od ponad 40 lat praktykuje i naucza medytacji. Przedstawia medytację w kontekście najwcześniejszych tekstów buddyjskich, by zgłębić prawdziwe nauki Buddhy.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: https://www.youtube.com/watch?v=qdgNmCn3xgY

Tłumaczenie: Mateusz Karaś
Redakcja: Alicja Brylińska

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/