KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Czytając autobiografię Ajaana Lee, można zauważyć, że wielokrotnie podejmował postanowienia. Postanowienie, by siedzieć przez całą noc, by medytować tyle a tyle godzin, by coś robić, by radzić sobie bez czegoś. W języku tajskim postanowienie określane jest słowem adhithaan, które tłumaczone jest również jako determinacja. Decydujesz się na coś, jesteś zdeterminowany, żeby to zrobić. Takie postanowienia dają siłę praktyce. Inaczej po prostu siedzisz i medytujesz przez chwilę, a gdy robi się trudno mówisz: „No dobrze, wystarczy na dzisiaj”. Nie przekraczasz swoich granic. Przez to nie możesz posmakować tego, co znajduje się poza granicami twoich oczekiwań.

Jak powiedział Buddha, celem praktyki jest zobaczenie tego, czego nigdy wcześniej nie widziałeś, uświadomienie sobie tego, czego nigdy wcześniej sobie nie uświadomiłeś. A wiele z rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałeś albo sobie nie uświadamiałeś, leży poza granicami twojej wyobraźni. Aby je dostrzec, musisz się nauczyć, jak mobilizować się bardziej, niż mógłbyś to sobie wcześniej wyobrazić. Musisz to jednak robić umiejętnie. Dlatego Buddha powiedział, że dobra determinacja opiera się na czterech jakościach: wnikliwości, prawdzie, wyrzeczeniu i spokoju.

Wnikliwość oznacza tutaj dwie rzeczy. Początkowo to wyznaczanie rozsądnych celów: nauczenie się, jak rozpoznać użyteczne postanowienie, którego celem jest coś naprawdę wartościowego. Takie, do którego będziesz mobilizować się nie za lekko, nie za mocno – coś, co wykracza poza twoje zwykłe oczekiwania, ale nie na tyle, żebyś się załamał. Po drugie, to wyraźne zrozumienie, co musisz zrobić, by osiągnąć cele – jakie przyczyny doprowadzą do skutków, których oczekujesz.

Ważne jest mieć konkretne cele w swojej praktyce: to coś, co umyka wielu osobom. Myślą, że posiadanie celu oznacza ciągłe zamartwianie się, że go nie osiągną. Cóż, to nie jest umiejętne podejście do celów. Wyznaczasz cel realistyczny, ale będący też wyzwaniem. Odkrywasz, jakie motywy, jakie działania doprowadzą cię do niego i potem koncentrujesz się na tych działaniach.

Nie możesz praktykować bez celu, inaczej wszystko się rozsypie i zaczniesz się zastanawiać, co tutaj robisz, dlaczego medytujesz, dlaczego nie poszedłeś posiedzieć na plaży. Sztuczka polega na tym, żeby nauczyć się, jak w inteligentny sposób podejść do celu. To wnikliwość tworzy ten czynnik determinacji.

Czasami uczy się nas nie wyznaczać celów w medytacji. Zwykle jest tak podczas odosobnień. Znajdujesz się pod dużą presją, masz ograniczony czas, więc mobilizujesz się, wciąż się mobilizujesz. Działając nierozważnie, możesz zrobić sobie krzywdę. Dlatego podczas krótkich odosobnień, rozsądnie jest nie skupiać się na konkretnych wynikach, którymi będziesz chciał się później pochwalić: „Spędziłem dwa tygodnie w klasztorze, albo tydzień w ośrodku medytacyjnym, i wróciłem, osiągnąwszy pierwszą jhānę”. Jakbyś zdobył trofeum. Zwykle kończysz – jeśli osiągniesz coś, co możesz po powrocie do domu nazywać jhāną – z niedojrzałym mango. Masz zielone mango na swoim drzewie, gdy ktoś nadchodzi i mówi: „Dojrzałe mango jest żółte i miękkie”. Zgniatasz więc mango, żeby stało się miękkie, i malujesz je na żółto, żeby wyglądało na dojrzałe, ale to nie jest dojrzałe mango. To zmarnowane mango.

Wiele prefabrykowanych jhān wygląda właśnie tak. Czytasz, że powinno to być właśnie tak, składać się z tego i tamtego, więc dodajesz trochę tego, szczyptę tamtego, i gotowe! – oto jhāna. Gdy nakładasz sobie takie ograniczenia czasowe, kończysz z nie wiadomo czym.

Natomiast gdy nie jesteś na odosobnieniu, gdy postrzegasz medytację jako codzienny element życia, potrzebujesz ogólnych, długoterminowych celów. Inaczej twoja praktyka traci ukierunkowanie, a „praktyka codziennego życia” staje się wymyślnym określeniem na zwykłą codzienność. Musisz przypominać sobie, dlaczego medytujesz, co tak naprawdę oznacza medytacja w długoletniej perspektywie. Chcesz prawdziwego szczęścia – szczęścia, na którym możesz polegać i które zostanie z tobą na dobre i na złe.

Następnie, gdy już masz jasność co do celu, musisz użyć wnikliwości, by określić, jak go osiągnąć i jak się zmotywować, żeby pozostać na wybranej przez siebie ścieżce. To często oznacza przeniesienie uwagi z celu i skupienie się na krokach, które cię do niego zaprowadzą. Skupiasz się bardziej na tym, co robisz, niż na wynikach, które masz nadzieję osiągnąć. Na przykład nie możesz usiąść tutaj i powiedzieć: „Wejdę w pierwszą jhānę”, albo drugą jhānę czy cokolwiek, ale możesz powiedzieć: „Usiądę tutaj i będę świadom każdego oddechu przez całą następną godzinę. Każdego oddechu bez wyjątku”. To właśnie jest skupienie na przyczynach. A czy osiągniesz określony poziom jhāny czy nie, leży w obszarze wyników. Bez przyczyn nie pojawią się skutki, więc wnikliwość skupia się na przyczynach i pozwala im się zająć wynikami.

Kolejny element – gdy już zdecydowałeś, co jest twoim celem i w jaki sposób go osiągnąć – to pozostać wiernym tej determinacji. Innymi słowy, naprawdę trzymasz się swojego postanowienia i nie zmieniasz nagle zdania w połowie drogi. Jedynym dobrym powodem zmiany zdania byłoby odkrycie, że robisz sobie poważną krzywdę. Wtedy możesz ponownie ocenić sytuację. W innym wypadku, jeśli jest to zwykła niedogodność albo utrudnienie, utrzymujesz determinację niezależnie od wszystkiego.

W ten sposób uczysz się sobie ufać. Prawdomówność – sacca – to nie tylko kwestia mówienia prawdy. To także prawdziwe trzymanie się tego, na co się zdecydowałeś. Jeśli nie będziesz wiernie się tego trzymał, zdradzisz samego siebie. A gdy nie możesz polegać na sobie, na kim będziesz polegał? Będziesz chciał polegać na innych, ale oni nie wykonają pracy, którą masz do zrobienia. Uczysz się więc być wiernym swojej determinacji.

Trzecim elementem dobrej determinacji jest wyrzeczenie. Innymi słowy, żeby pozostać wiernym determinacji, będziesz musiał się wyrzec niektórych rzeczy. Oto fragment Dhammapady: „Jeśli widzisz, że z wyrzeczenia się mniejszego szczęścia płynie większe, bądź gotów wyrzec się mniejszego szczęścia na rzecz większego”.

Znany badacz języka pālijskiego upierał się kiedyś, że znaczenie tego wersu nie może być takie, bo to zbyt oczywiste. Jeśli jednak przyjrzysz się życiu ludzi, to wcale nie wydaje się tak oczywiste. Często wyrzekają się długoterminowego szczęścia na rzecz doraźnych rozwiązań. Jeśli pewnego dnia wybierzesz linię najmniejszego oporu, wybierzesz ją też następnego i kolejnego, a twój długoterminowy cel nigdy się nie zmaterializuje. Nigdy nie nabierzesz rozpędu.

To, przez co zazwyczaj mocno zbaczasz ze ścieżki, atrakcyjnie wygląda i obiecuje szybsze spełnienie. Ale gdy doraźne rozwiązanie przestanie działać, zazwyczaj nie czujesz żadnej satysfakcji – to wszystko było iluzją. Ewentualnie odczujesz drobną satysfakcję, która nie była warta zachodu.

Jest to jeden z powodów, dla których Buddha kreśli tak mocne obrazy mankamentów przyjemności zmysłowych. Kropla miodu na ostrzu noża. Płonąca pochodnia, którą trzymasz przed sobą, biegnąc pod wiatr. Trzymany przez małego ptaka niewielki kawałek mięsa, gdy inne, większe ptaki czyhają, by go ukraść, i gotowe są w tym celu zabić mniejszego ptaka.

Są to dosyć brutalne obrazy, ale jest ku temu powód. Gdy umysł zafiksuje się na przyjemności zmysłowej, nie chce się nikogo słuchać. Nie przekonają go obrazy subtelne, delikatne. Musisz sobie ciągle z mocą przypominać, że jeśli uważnie popatrzysz na przyjemności zmysłowe, niewiele tam zobaczysz: brak prawdziwej satysfakcji i dużo prawdziwego niebezpieczeństwa.

Miałem kiedyś sen, w którym sferę zmysłów obrazowały wyłącznie dwa typy ludzi: marzyciele i przestępcy. Niektórzy przesiadują, marząc o tym, czego pragną, podczas gdy inni decydują, że nie przyjmą odmowy i zdobędą to, czego pragną, nawet jeśli będzie to wymagało przemocy. Bardzo nieprzyjemnie jest żyć w takim świecie. Taka właśnie jest sfera zmysłowa, ale zapominamy o tym, ponieważ tak głęboko weszliśmy w swoje sny, w swoje pragnienia, że nie dostrzegamy już tego, co rzeczywiście robimy podczas tych snów, co robimy, gdy staramy się dostać to, czego chcemy.

Zatem naucz się często o tym rozmyślać. Jest to jeden z powodów, dla których nasza determinacja powinna zaczynać się od wnikliwości. Musisz jej używać podczas całej wędrówki po ścieżce, aby pamiętać, że mniejsze przyjemności faktycznie są mniejsze. Nie są warte wkładanego w nie wysiłku, a w szczególności nie są warte rezygnacji z większych przyjemności, większej radości, większego dobrostanu.

Czwartym i ostatnim elementem właściwej determinacji jest spokój. Starasz się utrzymać spokojny umysł w czasie pracy nad osiągnięciem celu. Nie irytuj się trudnościami, nie irytuj się rzeczami, których musisz się wyrzec, nie irytuj się tym, ile czasu już spędziłeś na ścieżce i jak długo musisz jeszcze na niej pozostać. Spokojnie skup się na kolejnym kroku przed sobą i staraj się utrzymać zrównoważone usposobienie przez cały czas.

Drugie znaczenie „spokoju” zawiera myśl, że osiągnąwszy cel, powinieneś czuć stały element wyciszenia. Jeśli osiągnąłeś cel, a umysł wciąż jest pobudzony, to znak, że wybrałeś cel niewłaściwy. Powinno się pojawić uczucie głębokiego uspokojenia – głębszy spokój, który nastaje po osiągnięciu celu.

Buddha powiedział, że kiedy pracujesz nad osiągnięciem celu, czymś normalnym jest pewna doza niezadowolenia. Chcesz coś osiągnąć, ale jeszcze tam nie dotarłeś. Niektórzy zalecają, by pozbyć się tego niezadowolenia, obniżając standardy. Nie stawiać celów. Ale w rzeczywistości jest to działanie poniżej własnych możliwości i bardzo nieumiejętny sposób pozbywania się niezadowolenia. Umiejętny sposób, to robić to, co ma być zrobione, krok po kroku, żeby dotrzeć do celu, dostać to, czego pragniesz. Wówczas, jeśli osiągnąłeś właściwy cel, niezadowolenie zostaje zastąpione przez spokój.

Tak więc kiedy patrzysz na cele swojej medytacji, swojego życia, staraj się pamiętać o tych czterech wartościach: wnikliwości, prawdomówności, wyrzeczeniu i spokoju. Wnikliwie wybieraj cel i ścieżkę, którą podążysz, żeby tam dotrzeć. Gdy już uznasz, że wybrałeś mądrze, bądź wierny swojej determinacji, nie zdradzaj jej. Bądź gotów poświęcić mniejsze przyjemności, które stają ci na drodze, i utrzymuj umysł na stabilnym kursie, kiedy dążysz do celu. W ten sposób odkryjesz, że potrafisz sięgnąć dalej – ale nie do momentu załamania, lecz w sposób, który pozwoli ci się rozwijać.

Gdy mobilizujesz się bardziej, trochę bardziej i jeszcze trochę bardziej, niż to wydawało się możliwe, odkrywasz, że każdy taki drobny wysiłek, to całkiem dużo. Wszystko się kumuluje i spostrzegasz, że praktyka może zaprowadzić do miejsc, których wcześniej nawet sobie nie wyobrażałeś.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)

Tłumaczenie: Miro Milewski
Redakcja polska: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/