Buddha kiedyś powiedział, że wszystkie zjawiska są zakorzenione w pragnieniu. Wszystko o czym myślimy, co mówimy lub robimy – każde doświadczenie – pochodzi od pragnienia. Nawet „my” mamy swoje źródło w pragnieniu. Odradzamy się w tym życiu ze względu na nasze pragnienie odradzania się. Świadomie lub nie, nasze pragnienia nieustannie, na nowo definiują nasze poczucie tego, kim jesteśmy. Pragnienie określa to, w jaki sposób zajmujemy nasze miejsce w przyczynowej macierzy przestrzeni i czasu. Jedyną rzeczą, która nie jest zakorzeniona w pragnieniu jest Nibbāna, ponieważ jest to koniec wszelkich zjawisk i znajduje się nawet poza znaczeniem słowa „wszystko” stosowanego przez Buddhę. Jednak ścieżka, która prowadzi do Nibbāny zakorzeniona jest w pragnieniu – w umiejętnym pragnieniu. Ścieżka do wyzwolenia przenosi granice umiejętnego pragnienia, aby sprawdzić, jak daleko mogą one zostać przesunięte.

Pojęcie umiejętnego pragnienia może brzmieć dziwnie, jednak dojrzały umysł intuicyjnie idzie śladem pragnień, które postrzega jako odpowiednie i porzuca te, które uważa za nieodpowiednie. Podstawowym pragnieniem każdego z nas jest pragnienie szczęścia. Jakiekolwiek inne pragnienie jest strategią osiągnięcia tego szczęścia. Chcesz iPoda, partnera seksualnego lub doświadczenia wewnętrznego spokoju, ponieważ myślisz, że te rzeczy sprawią, że będziesz szczęśliwy. Ponieważ te drugorzędne pragnienia są strategiami, naśladują jeden wzorzec. Powstają z nieokreślonego poczucia niedostatku i ograniczenia, pochłaniają wszystkie twoje moce percepcji w celu wskazania przyczyny tego ograniczenia oraz wykorzystują wszystkie twoje moce twórczej wyobraźni w celu wymyślenia rozwiązania.

Jednak pomimo tej wspólnej prawidłowości, pragnienia nie są monolityczne. Każde proponuje inny pogląd na to, czego w życiu brakuje wraz z odmiennym obrazem tego, jakie byłoby tego rozwiązanie. Pragnienie zjedzenia kanapki pochodzi z dostrzeżenia fizycznego głodu i proponuje rozwiązać tę sytuację za pomocą chleba z serem. Pragnienie wspinaczki górskiej skupia się na innego rodzaju zestawie potrzeb – osiągnięć, radości i mistrzostwa – i skupia się na innym obrazie zadowolenia. Jakiekolwiek jest to pragnienie, jeżeli rozwiązanie rzeczywiście prowadzi do szczęścia, to pragnienie jest umiejętne. Jeżeli nie, wtedy nim nie jest. Jednak to, co wydaje się umiejętnym pragnieniem, może prowadzić jedynie do fałszywego i przejściowego szczęścia, które nie jest warte związanego z nim wysiłku. Tak więc mądrość rozpoczyna się jako meta-pragnienie: nauczenia się rozpoznawania umiejętnych i nieumiejętnych pragnień na podstawie tego, czym rzeczywiście są.

Nieumiejętne pragnienia mogą w różny sposób prowadzić do cierpienia. Czasem ich cel jest nieosiągalny: nie zestarzeć się i nie umrzeć. Czasem skupiają się na możliwościach, które wymagają użycia odrażających środków – jak kłamstwo, czy oszustwo, aby wybić się w pracy. Jest także i cel, który – gdy już go osiągniesz – może niezupełnie czynić ciebie szczęśliwym. Nawet szczyt Everestu może okazać się rozczarowaniem. Nawet jeśli nie będzie rozczarowania, nie możesz tam zostać na zawsze. Gdy zejdziesz, nic nie pozostaje poza wspomnieniami, które mogą się zmienić lub wyblaknąć. Jeżeli dokonałeś podłych lub raniących rzeczy, by tam się dostać, ich wspomnienia mogą przesłonić wszelkie przyjemne doznania ze [zdobycia] szczytu.

Dodatkowo pragnienia często mogą ciągnąć cię w przeciwne kierunki. Jeżeli na przykład pragniesz seksu, może to być jednocześnie niezgodne z twoim pragnieniem spokoju. To właśnie sprzeczność pomiędzy pragnieniami jest tym, co powoduje, że dostrzegamy, jak bolesne one mogą być. W ten sposób pragnienia uczą się wysławiać, przekonywać, kłócić się i dokuczać po to, by móc dominować. To, że jakieś pragnienie jest umiejętne, wcale nie znaczy, iż ma ono większą umiejętność kłócenia się z tymi nieumiejętnymi. Jest tak, ponieważ te drugie [ rodzaje pragnień] często są najbardziej nieprzejednane, zacięte i najsprytniejsze w uzyskiwaniu dominacji. Oznacza to, że mądrość musi także się uczyć, jak ustanawiać strategie wzmacniania umiejętnych pragnień tak, aby mniej umiejętne ich słuchały. Tym sposobem pragnienia mogą być ćwiczone tak, by mogły współpracować dla wyższego szczęścia. Oto jak pracuje dojrzały i zdrowy umysł: przeprowadzając dialog nie tyle pomiędzy rozumem i pragnieniem, co [raczej] pomiędzy odpowiedzialnymi pragnieniami a tymi nieodpowiedzialnymi.

Jednak nawet w dojrzałym umyśle dialog wymaga kompromisów, które nie do końca zgadzają się z sercem: urywki zmysłowych przyjemności, przebłyski duchowego spokoju, nic co byłoby prawdziwie zadowalające i pełne. Niektórzy ludzie zniecierpliwieni kompromisami stają się głusi na rozsądne pragnienia i dostrajają się do żądań natychmiastowej gratyfikacji – jak najwięcej seksu, władzy i pieniędzy, ile uda im się zagarnąć. Gdy jednak ferwor gratyfikacji wyblaknie, naprawienie szkód może zająć okres wielu odrodzeń. Inni ludzie próbują robić co tylko w ich mocy, by zaakceptować kompromisy pomiędzy pragnieniami, próbując odnaleźć pewną ilość spokoju poprzez niesięganie po to, co im się wydaje niemożliwe. Jednak także ten spokój polega na głuchym wewnętrznym uchu, zaprzeczeniu prawdzie będącej podstawą wszystkich pragnień: że życie z ciągłymi ograniczeniami jest nie do zniesienia.

Oba rodzaje ludzi dzielą wspólne przekonanie, że prawdziwe, nieograniczone szczęście jest poza ich zasięgiem. Ich wyobraźnia jest na tyle skarłowaciała, że nie mogą nawet pojąć, czym byłoby w tym życiu prawdziwe, nieograniczone szczęście.

Buddhę wyróżnia to, że nigdy nie zaniżył swoich oczekiwań. Wyobraził sobie najwyższe szczęście – takie, które jest tak wolne od ograniczeń i niedostatku, że nie pozostawia miejsca na żadne dalsze pragnienia – i cenił je jako najwyższy priorytet. Przywołał wszystkie inne pragnienia do dialogu z tym jednym ostatecznym i sprawdzał różnorodne strategie, aż ostatecznie odnalazł tę drogę, dzięki której osiągnął swój najwyższy cel.

Większość z nas, gdy spogląda na Cztery Szlachetne Prawdy, nie uświadamia sobie, że mówią one wyłącznie o pragnieniu. Dowiadujemy się z nich, że Buddha przypisywał tylko jedną rolę pragnieniu – rolę źródła cierpienia. Ponieważ zaleca on porzucenie przyczyny cierpienia, brzmi to jak zaprzeczenie jakiejkolwiek pozytywnej roli pragnienia i jego konstruktywnym kompanom: twórczości, wyobraźni i nadziei. Ten odbiór jednak pomija dwa ważne punkty. Pierwszy jest taki, że wszystkie Cztery Prawdy mówią na temat podstawowej dynamiki pragnienia na jego własnych warunkach: percepcji niedostatku i ograniczeń, wyobrażeniu sobie rozwiązania oraz strategii osiągnięcia tego. Pierwsza Prawda naucza na temat podstawowego niedostatku i ograniczeń w naszym życiu – przywiązaniu, które tworzy cierpienie – podczas gdy Druga Prawda wskazuje na rodzaje pragnienia, które prowadzą do przywiązania: pragnieniu zmysłowości, stawania się i unicestwienia. Trzecia Prawda rozszerza naszą wyobraźnię, by przyjęła możliwość, że przywiązanie może zostać całkowicie pokonane. Czwarta Prawda, Szlachetna Ośmioraka Ścieżka wiodąca do zakończenia cierpienia, pokazuje w jaki sposób ustanowić strategię, by pokonać przywiązanie poprzez porzucenie jego przyczyny.

Drugi element, który często jest niezauważany to to, że Cztery Szlachetne Prawdy nadają pragnieniu dwie role w zależności od tego, czy jest ono umiejętne, czy też nie. Nieumiejętne pragnienie jest przyczyną cierpienia, natomiast umiejętne pragnienie jest częścią ścieżki ku zakończeniu cierpienia. Umiejętne pragnienie podcina nieumiejętne pragnienie, nie poprzez wyparcie go, ale poprzez wytworzenie coraz większego poziomu zadowolenia, dzięki czemu nie ma już miejsca dla nieumiejętnego pragnienia. Ta strategia umiejętnego pragnienia jest wyraźnie widoczna w jednym ze stopni Ścieżki, którym jest Właściwy Wysiłek:

Czym jest Właściwy Wysiłek? Ma to miejsce, gdy mnich [tu oznacza każdego medytującego – przyp. T.B.] wzbudza pragnienie, stara się, wzbudza wytrwałość, podtrzymuje i wytęża swój zamysł po to, by nie powstały złe, nieumiejętne cechy umysłu, które jeszcze nie powstały…
po to, by porzucić złe, nieumiejętne cechy umysłu, które już powstały… po to, by powstały umiejętne cechy, które jeszcze nie powstały… dla podtrzymania, braku pomieszania, wzmocnienia, zwielokrotnienia, rozwoju i doprowadzenia do pełni umiejętnych cech, które już powstały. To jest nazywane Właściwym Wysiłkiem.”

Mahāsatipaṭṭhāna Sutta (DN.22 – Dłuższa mowa o ustanawianiu uważności)

Jak pokazuje ten tekst, najważniejszym elementem zamiany nieumiejętnych cech umysłu na umiejętne jest pragnienie, wytrwałość i zamysł. Pragnienie powoduje początkowy rozpęd i skupienie na Właściwym Wysiłku, podczas gdy wytrwałość dostarcza mocy ustabilizowania. Zamysł jest najbardziej złożonym czynnikiem pośród z tych trzech. Pāḷijskie słowo – citta – oznacza także umysł i w tym kontekście oznacza przyłożenie swojego całego umysłu do pracy w danej chwili: cała twoja moc wrażliwości, inteligencji i pomysłowości. Nie pozwól by umysł był podzielony w tej kwestii, zamiast tego zadbaj by wszystkie jego moce pracowały razem po tej samej stronie.

Te trzy cechy – pragnienie, wytrwałość i zamysł – są podstawą wszelkich prób opanowania jakiejkolwiek umiejętności. Przydatną rzeczą przy podjęciu ścieżki jest więc zastanowienie się nad tym, w jaki sposób w przeszłości wykorzystaliśmy te cechy przy opanowywaniu umiejętności. Buddha wykorzystywał tę prawidłowość w swoich wielu przypowieściach, przyrównując osobę na ścieżce do mistrza w jakimś zawodzie – muzyka, stolarza, chirurga, akrobaty, kucharza. Podobnie jak w przypadku innych umiejętności, istnieje tu wiele etapów w rozwoju na ścieżce, jednak wyróżnić można cztery spośród nich.

Pierwszym etapem jest zastosowanie własnej pomysłowości, by najpierw zwalczyć chór wewnętrznych głosów próbujących odwieść ciebie od starań, by być umiejętnym. Te głosy są niczym przebiegli prawnicy reprezentujący silnie zakorzenione interesy: wszystkie twoje zagrożone nieumiejętne pragnienia. Musisz być szybki i czujny w przeciwdziałaniu ich argumentom, ponieważ nadchodzą one ze wszystkich stron, brzmiąc uczciwie i mądrze, choć tak nie jest. Poniżej wymienione są niektóre argumenty, które te głosy mogą proponować wraz z paroma efektywnymi odpowiedziami:

PRÓBOWANIE MANIPULOWANIA PRAGNIENIAMI W TEN SPOSÓB JEST NIENATURALNE. W rzeczywistości cały czas już manipulujesz swoimi pragnieniami, gdy wybierasz jedno pragnienie od drugiego. Równie dobrze możesz nauczyć się, jak robić to w umiejętny sposób. Jest także wielu ludzi, którzy bardzo chętnie manipulują twoimi pragnieniami zamiast ciebie – zastanów się nad wszystkimi reklamami domagającymi się twojej uwagi – lepiej jest, aby pragnieniami zajął się ktoś bardziej godny zaufania: ty sam.

PRÓBOWANIE ZMIANY WŁASNYCH PRAGNIEŃ JEST ATAKIEM NA WŁASNE „JA”. Ten argument działa jedynie, gdy przypiszesz swojemu poczuciu siebie – które tak naprawdę jest jedynie worem pragnień – więcej namacalnego istnienia niż na to zasługuje. Możesz ten argument odwrócić zauważając, że skoro twoje „ja” jest nieustannie zmieniającym się ciągiem strategii nakierowanych na szczęście, w takim razie równie dobrze można próbować zmienić jego kierunek na taki, który oferuje większe prawdopodobieństwo osiągnięcia prawdziwego szczęścia.

MYŚLENIE O „UMIEJĘTNYCH” I „NIEUMIEJĘTNYCH” PRAGNIENIACH JEST DUALISTYCZNE I OCENIAJĄCE. Nie chciałbyś chyba by „niedualistyczny” mechanik naprawił twój samochód lub niedualistyczny chirurg zoperował twój mózg. Potrzebujesz ludzi, którzy potrafią odróżnić to, co jest umiejętne od tego, co nie jest. Jeżeli naprawdę cenisz swoje szczęście, będziesz potrzebował by osoba najbardziej za nie odpowiedzialna – ty sam – była tak samo przezorna.

JESTEŚ ZA BARDZO NASTAWIONY NA OSIĄGNIECIE CELU. PO PROSTU AKCEPTUJ RZECZY TAKIMI, JAKIE W OBECNEJ CHWILI SĄ. Każde pragnienie mówi, że rzeczy w chwili obecnej są ograniczone i jest ich niedostatek. Albo akceptujesz pragnienie albo niedostatek. Zaakceptowanie obu jest zaprzeczeniem rzeczywistego sensu obu. Spokojne pozostawanie w napięciu pomiędzy tymi dwoma – na „ścieżce braku pożądania” by pozbyć się obu – jest tym, co Buddha określał jako ograniczonym zrównoważeniem, natomiast jeden z tajskich mistrzów tradycji leśnej nazwał go spokojem krowy.

TO DAREMNY WYSIŁEK, BY PRÓBOWAĆ OPRZEĆ SIĘ TEJ BOSKIEJ I MISTYCZNEJ SILE. Pragnienie wydaje się przytłaczające i tajemnicze, jedynie dlatego, że nie znamy własnych umysłów. Poza tym, gdzie byśmy byli, gdyby wszystko czego nie rozumiemy nazywalibyśmy „boskim” czy „kosmicznym”?

KŁÓCENIE SIĘ Z NIEUMIEJĘTNYMI PRAGNIENIAMI WYMAGA ZBYT WIELE PRACY. Rozważ alternatywę tego: niekończące się błądzenie w poszukiwaniu szczęścia i ciągłe doświadczanie, że wymyka nam się z rąk, nieustanne przyjmowanie postawy ciągłego zwracania się od jednego pragnienia ku kolejnemu. Właściwy Wysiłek oferuje przynajmniej jedno stabilne miejsce, na którym można się oprzeć. Nie dodaje jakiegoś bardziej wymagającego pragnienia do tej chaotycznej mieszanki, lecz oferuje sposób, w jaki możemy uporządkować cały ten bałagan. Metoda Buddhy daje natomiast perspektywę na nieograniczone szczęście, poprzedzone Ścieżką wiodącą przez coraz bardziej wysublimowane i wiarygodne poziomy szczęścia. W skrócie, alternatywa jaką daje Buddha jest w istocie bardziej przyjemna i wymaga mniej pracy.

Gdy już uciszysz te głosy, kolejnym krokiem jest podjęcie odpowiedzialności za własne czyny oraz ich konsekwencje. To wymaga gotowości do uczenia się na własnych błędach. Kilka lat temu, pewien socjolog badał studentów kierunku neurochirurgicznego, aby dowiedzieć się jakie cechy wyróżniają tych, którzy ukończyli studia od tych, którym się to nie udało. Okazało się, że ostatecznie dwa pytania w jego rozmowach wskazywały na podstawową różnicę. Pytał on studentów: „Czy kiedykolwiek popełniłeś błędy? Jeżeli tak, który z nich był najgorszy?” Ci, którzy nie zdali programu studiów nieodmiennie odpowiadali, że rzadko popełniali błędy lub w innym przypadku obarczali za nie winą czynniki, na które nie mieli wpływu. Ci, którym udało się ukończyć studia nie tylko przyznawali się do wielu błędów, ale też dobrowolnie opowiedzieli o tym, co robiliby, aby w przyszłości unikać podobnych błędów.

Buddha zachęcał do podobnego dojrzałego nastawienia w jego pou­czeniach skierowanych do jego syna Rahuli. Powiedział Rahuli by skupił się na swoich intencjach przed podjęciem działania oraz na jego skutkach zarówno w chwili wykonywania czynności, jak i po jej wykonaniu. Jeżeli Rahula zauważy, że jego intencje wyrządzają krzywdę jemu samemu lub innym, nie powinien działać nimi powodowany. Jeżeli dostrzeże, że jego myśli, słowa, czy czyny rzeczywiście wyrządziły krzywdę, powinien ich zaprzestać i uczynić postanowienie, by nigdy ich nie powtórzyć, jednocześnie nie popadając w poczucie winy. Jeżeli jednak dostrzeże brak szkodliwych konsekwencji jego czynów, powinien cieszyć się, ze swojego postępu na ścieżce i użyć tą radość do ożywienia swojej nieprzerwanej praktyki.

Choć Buddha udzielił tych instrukcji siedmioletniemu dziecku, nakreślony tu wzór postępowania dotyczy wszystkich poziomów praktyki. Cała ścieżka do przebudzenia polega na obstawaniu przy pragnieniu, by zawsze postępować w jak najbardziej umiejętny sposób i jest ona rozwijana, gdy twoje poczucie „umiejętnego” staje się bardziej wysublimowane. Jeżeli działasz powodowany nieumiejętnymi pragnieniami, weź odpowiedzialność za konsekwencje i wykorzystaj je, by zdyscyplinować to pragnienie w punkcie, w którym nastąpiła pomyłka. Choć pragnienia mogą być niezwykle uporczywe, wszystkie mają jeden wspólny cel – szczęście – i to może stanowić podstawę do efektywnego dialogu: jeżeli to pragnienie tak naprawę nie przynosi szczęścia, to zaprzecza przyczynie własnego istnienia.

Najlepszym sposobem wykazania tego jest śledzenie wątku rozciągającego się od konkretnego pragnienia do powodowanych nim działań oraz od tych działań do ich skutków. Jeżeli pragnienie było nakierowane na szczęście, które spowodowało cierpienie innych, zauważ, w jaki sposób odpowiadające pragnienie szczęścia u innych skłania ich do podważenia szczęścia, którego ty poszukujesz. Jeżeli to pragnienie jest nakierowane na jakieś szczęście oparte o rzeczy, które mogą się zestarzeć, ulec chorobie, umrzeć lub opuścić ciebie, zauważ, że ze względu na ten fakt musisz ponieść porażkę. Następnie zauważ, jak wszechobecna jest niedola płynąca z działania wywołanego takim pragnieniem. Nie dotyczy to tylko ciebie. Każdy, kto działał, działa i będzie działał w oparciu o to pragnienie, w przeszłości cierpiał, cierpi obecnie i będzie cierpiał w przyszłości. Nie da się tego obejść.

Rozmyślanie w ten sposób pomaga osłabić tendencje do myślenia „dlaczego ja?”, które pogarsza cierpienie i sprawia, że uporczywie chwytasz pragnienia powodującego je. Pomaga ono także rozwinąć ważne postawy, które wzmacniają umiejętne pragnienia: poczucie grozy ( saṃvega ) wszechobecnością cierpienia i postawę baczności (appamāda ) by nie dać się ponownie zwieść przez konkretny rodzaj pragnienia.

Jednak nieumiejętne pragnienia nie ustąpią dopóki nie wykażesz, że inne, mniej krzykliwe pragnienia mogą być przyczyną większego szczęścia. Dlatego właśnie Buddha kładł nacisk na to, by uczyć się doceniać korzyści płynące z prawego, pełnego szczodrości życia: radości ze wspierania szczęścia innych, niewzruszoną godność i poczucie własnej wartości płynące z robienia tego co trudne, ale właściwe. Dlatego też jego ścieżka skupia się wokół stanów błogiego i orzeźwiającego skupienia. Dostęp do tego orzeźwienia w medytacji jest bezpośrednim i namacalnym dowodem tego, że Buddha nie jest osobą psującą zabawę. Pragnienia, które zaleca, rzeczywiście wytwarzają szczęście, dające siłę do wyboru umiejętnej ścieżki.

To jest kolejny etap: cierpliwe i wytrwałe obstawanie przy pragnieniu by postępować w umiejętny sposób w każdej sytuacji. Nie jest to kwestia samego wysiłku. Każdy dobry trener sportowy powie wam, że godziny praktyki niekoniecznie są gwarancją dobrych rezultatów. Należy połączyć wytrwałość z zamysłem: wrażliwością, wnikliwością i pomysłowością. Zwróć uwagę na to, jak robić rzeczy w bardziej efektywny sposób. Staraj się dostrzegać wzory prawidłowości w tym co robisz. Jednocześnie, wprowadź zabawę i różnorodność do swojej praktyki, tak by jej wyżyny nie były nużące, zaś doliny nie powodowały obniżonego samopoczucia.

Buddha wskazuje na podobne rzeczy w swoich instrukcjach do medytacji. Gdy już opanujesz stan skupienia, sprawdź, gdzie jeszcze zawarty jest element stresu. Następnie spójrz na prawidłowości odnośnie tego stresu: co robisz, że się uaktywnia? Znajdź sposoby, aby rozweselić umysł, gdy jest smutny, uwolnij go od jego ograniczeń, uspokój go, gdy jest rozbiegany. W ten sposób, ucząc się odczuwania radości ze stawiania czoła wyzwaniom w medytacji, zyskujesz także znajomość subtelnych prawidłowości przyczyny i skutku w umyśle.

Gdy już opanowałeś te prawidłowości, czwartym etapem jest przekraczanie ich granic. Ponownie – nie jest to jedynie kwestia zwiększonego wysiłku. Jest to bardziej ożywienie wyobraźni po to, by rozpoznać nieoczekiwane zaułki przyczyny i skutku. Sławny wiolonczelista pewnego razu powiedział, że jego najbardziej radosnym koncertem był ten, w trakcie którego pękła mu struna w wiolonczeli i zdecydował się dokończyć utwór improwizując na pozostałych strunach. Najbardziej oczywistymi strunami w medytacji są konkretne techniki wspierania spokoju i wglądu, jednak bardziej interesującymi są założenia, które stanowią podłoże do dążenia do opanowania umiejętności: niedostatek, strategia, dialog, twoje poczucie siebie. Czy jesteś w stanie nauczyć się dawać sobie radę bez nich? Tu dochodzimy do punktu, w którym jedyną możliwością osiągnięcia większego szczęścia jest zacząć kwestionować te założenia. Jeżeli pragnienie powstaje w wyniku niedostatku lub ograniczeń, co się stanie, gdy powoduje ono powstawanie szczęścia, które nie zna niedostatku lub ograniczeń? Jak to jest, gdy nie potrzebujemy pragnienia? Co by się stało z twoim wewnętrznym dialogiem, twoim poczuciem siebie? I jeżeli pragnienie określa to, w jaki sposób wypełniamy własną przestrzeń i czas, co się stanie z przestrzenią i czasem, gdy nie będzie pragnienia?

Buddha zachęcał do stawiania tego typu pytań, opisując oświeconą osobę jako nieokreśloną i nieograniczoną do tego stopnia, że nie może ona być odnaleziona w tym życiu, ani opisana po jego zakończeniu jako istniejąca, czy nieistniejąca, ani jako żadne z tych dwóch, ani też oba naraz. Może to brzmieć jako abstrakcyjny, nieosiągalny cel, jednak Buddha pokazał tego ludzką twarz na przykładzie swojej własnej osoby. Po przesunięciu granic przyczyny i skutku, nadal w godny podziwu sposób był w stanie w ich obrębie funkcjonować, w tym życiu, szczęśliwy nawet w najtrudniejszych okolicznościach, pełen współczucia uczył wszelkiego rodzaju istoty. Istnieje też jego świadectwo, że nie tylko mnisi i mniszki, lecz także świeccy ludzie – nawet dzieci – rozwinęli ich umiejętne pragnienia do tego stopnia, że także osiągnęli smak przebudzenia.

Zatem wyobraź to sobie. Zacznij też słuchać każdego pragnienia, które mogłoby zabrać ciebie w tym kierunku, ponieważ to jest twoja ścieżka ku prawdziwemu szczęściu.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: ©2006 Ṭhānissaro Bhikkhu via Access to Insight
Copyright © 2006 Ṭhānissaro Bhikkhu
Access to Insight edition © 2010

Tłumaczenie: Tomasz Żuk
Redakcja polska: Dorota Wojciechowska-Żuk

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/