Kliknij w okładkę by przejść do zewnętrznej strony, aby zakupić egzemplarz książki.
Recenzja tej książki zawierać będzie nieco historii osobistej, mianowicie jak doszło do tego, że miałem sposobność przeczytać tę, jakże cenną dla mnie, pracę dr Grzegorza Polaka i jak wpłynęła, a raczej utwierdziła moje poglądy na temat buddyzmu i praktyki Ścieżki Buddhy.
Dawno temu, w miejscu, które zawsze było dla mnie cennym źródłem wiedzy o szeroko pojętym buddyzmie, czyli na forum.medytacja.net niejaki Wojtek Dudek, który współpracował już wcześniej z portalem Sasana.pl napisał post, w którym skopiował link do pliku pdf książki „Reexamining Jhāna: Towards a Critical Reconstruction of Early Buddhist Soteriology” autorstwa Grzegorza Polaka. Ponieważ było to kilka lat temu, nie pamiętam dokładnie jak, ale znałem już to nazwisko, wiedziałem, że było powiązane z UMCS-em w Lublinie i wiedziałem mniej więcej czego spodziewać się po tym tytule.
Niemal natychmiast wziąłem się za lekturę, ponieważ był to też okres, w którym miałem już spore wątpliwości, ugruntowane pewnym doświadczeniem, że wchłonięcia medytacyjne, ostatni stopień Ośmiorakiej Ścieżki nie są dokładnie tym, czym zdają się być, choćby opisywane przez Visuddhimaggę Buddhaghosy. Zdecydowanie byłem po stronie nauczycieli typu Buddhadasa czy Ṭhānissaro Bhikkhu, którzy odnosili się do jhān w nieco inny, mniej ortodoksyjny, mniej Theravādyjski rzec można, sposób. Zatem pozycja ta pojawiła się w bardzo dobrym dla mnie czasie poszukiwań i przewartościowań, w trakcie których byłem od jakiegoś czasu.
Tekst napisany jest po angielsku, ostrzegam już wszystkich, na samym początku, ale wchłonąłem go niemal za jednym zamachem. Początek książki pokazuje konflikt jaki można dostrzec (zwłaszcza po wieloletniej praktyce różnych technik) pomiędzy współczesnymi metodami, które nazwać można jogicznymi, a tym co faktycznie mogło być oryginalnym rozumieniem jhān. Wielu osobom czytającym tę książkę może wydawać się, że ich forma praktyki jest czymś czystym, oryginalną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie techniką, którą jacyś mnisi w lasach północnej Birmy czy Tajlandii przechowywali przez tysiąclecia, by w XIX i XX wieku podzielić się nią ze świeckimi, którzy nagle zaczęli się tym interesować… Nic bardziej mylnego, co ładnie punktuje Polak już niemal na samym początku. Nie jest to oczywiście nowe odkrycie, wielu czytelników (w tym niżej podpisany) mogło zdawać sobie z tego sprawę znacznie wcześniej, natomiast pojawia się w związku z tym kilka przemyśleń.
Po pierwsze, książka ta nie jest skierowana do osób rozpoczynających zaznajamianie się z buddyzmem. To moje zdanie, jednak uważam, że najpierw warto popraktykować jakąkolwiek metodę, by odczuć na własnej skórze korzyści płynące z medytacji jako takiej. Wtedy, po zapoznaniu się z kanonem swojej szkoły warto otworzyć umysł na tego rodzaju krytyczne podejście do historii medytacji jako takiej.
Po drugie – istotna jest wiara, przekonanie w Przebudzenie Buddhy, o czym świetnie pisze Ṭhānissaro w artykule Wiara w Przebudzenie. Człowiek Zachodu zwykle bywa sceptyczny, można rzec nad wyraz podejrzliwy i pełen wątpliwości. Nie jestem przekonany czy zupełny „żółtodziób” buddyzmu ugruntowałby swoją decyzję wkroczenia na Ścieżkę, gdyby dowiedział się jak bardzo ewolucja buddyzmu inspirowana była (lub wręcz machiawelicznie manipulowana) przez grupy, które zbyt wiele z poglądem buddyjskim wspólnego nie miały, jak choćby dżiniści czy bramini.
Dlatego też książka ta powinna być traktowana jako jeden z większych testów dla „saddhā” – zaufania, że idziemy właściwą drogą. Oczywiście, niektórzy powiedzą, że lepiej oczyszczać mylne poglądy na samym początku, jednak moim zdaniem natura umysłu jest taka, że gdy na starcie zaczniemy podkopywać źródła przekazu, bez wiedzy doświadczalnej, wtedy nasz teoretyczny umysł zacznie sabotować jakiekolwiek próby faktycznej praktyki. Będzie wątpił w każdą technikę, każdą interpretację, ponieważ nie jest autentyczna. Autentyczność jhān jest leitmotivem tej książki i mimo iż jest uznana za niemalże jedyną drogę soteriologii buddyjskiej, to oczywiście nie konkretyzuje czym właściwie były jhāny.
Jak już widać, mamy wszystkie narzędzia by pozwolić spekulacjom zawładnąć naszym wewnętrznym dialogiem, jaki zwykle prowadzimy, gdy chodzi o impuls do praktyki. Natomiast gdy już jesteśmy nieco doświadczeni, gdy znamy choć nieco przyjemności i skutków jakie daje praktyka, wtedy, mając tę podstawę doświadczalną, możemy pozwalać sobie na korygowanie, rozmyślanie, a nawet porównywanie kontrowersji względem swoich subiektywnych odczuć i wglądów. Wtedy to książka ta powinna wzbogacić, wręcz ugruntować naszą wiarę i przekonanie; że tak po prawdzie nie chodzi o opis technik, o tworzenie zawiłych systemów, wyjaśnień, komentarzy i subkomentarzy, ale o dogłębne badanie. Jhāny utwierdzić nas mają wyłącznie w przeświadczeniu, że umysł staje się coraz subtelniejszy, wraz z obiektem, na którym jest skupiony. Subtelność oznacza także wyrafinowanie i przejście od zwykłej materii czy doznań z nią związanych w kierunku czysto umysłowym, lub subtelnej materii.
Język angielski i ogromna dawka informacji, sprawia, że książka ta to prawdziwa gratka dla osób zainteresowanych jhānami – tłumaczonych na język polski jako wchłonięcia, absorpcje, wysokie stany medytacyjne. Akademickie podejście do tematu, pełne przypisów i cytatów z kanonu pāḷijskiego i komentarzy, co krok zaskakujące czytelnika świeżym, czasami kontrowersyjnym podejściem do tematu.
Wracając do historii – jakiś czas po lekturze książki zostaliśmy jako Fundacja „Theravada” (wraz z Wojtkiem Czypickim) zaproszeni na konferencję buddologiczną, z którego to zaproszenia skorzystaliśmy. Tam poznaliśmy Grzegorza Polaka, który sprezentował nam papierowe książki. Mogłem więc osobiście podziękować autorowi za pracę jaką włożył w napisanie tego tekstu, który jeśli o mnie chodzi, potwierdził wszystkie podejrzenia jakie miałem, dając jednocześnie sporo nowych informacji, otwierając nowe wątki i prowokując nowe pytania. Na tym zapewne polega poszukiwanie i badanie – czy to akademickie czy ogólnie, buddyjskie. Dzięki tej pozycji, jak również dzięki rozmowom z ludźmi, którzy praktykują, mogłem dojść do konkluzji, że jhāny nie są tym, czym mogą się nam wydawać, mogą być klasycznymi wchłonięciami i nikomu nie zabieram, czy dezawuuje tych doświadczeń. Ale mogą być też czymś zgoła innym – i tego rodzaju odpuszczenie zafiksowania się na jedynej słusznej drodze prowokuje lektura tej książki.
Ostatnia kwestia – dlaczego książka jest wyłącznie po angielsku – pytanie, które autorowi zadawane jest zapewne nieustannie – które też i ja mu zadałem. Odpowiedź była bardzo racjonalna – niewiele osób w Polsce interesuje się tak dogłębną wiedzą i badaniem jhān, a dyskurs międzynarodowy, do którego chciał dołączyć autor, prowadzony jest raczej wyłącznie w angielskim. Tłumaczenie książki na język ojczysty też nie jest czymś prostym – coś, co wiem z doświadczenia – ponieważ nie ma odpowiedniego i ugruntowanego słownictwa, ba, nie ma usystematyzowanego zapisu oryginalnych terminów (jakże często ludzie używają naprzemiennie karma z kammą), nie wspominając już nawet o zapisie znaków diakrytycznych (pisać Nibbana czy Nibbāna?). Te początkowe trudności dały argumenty za tym, by wydać książkę wyłącznie w języku angielskim. Czy powstanie kiedykolwiek wersja polska? Porzuciłbym nadzieje – zarówno ze względu na temat jak i skomplikowaną treść tej cennej pozycji.
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)
KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020
Autor: Piotr Jagodziński