Kiedyś już o tym mówiłem, ale jest to przecież taki prosty temat – o sensie życia. W szczególności skupię się na samej odpowiedzi, a potem będę się cofać, ponieważ – jeśli o mnie chodzi – bardzo pięknym wyjaśnieniem sensu życia jest coś, co nazywamy „spokojem umysłu”. Dlatego, mimo że ta mowa nazywa się „Znaczenie życia”, będzie ona opowiadać raczej o spokoju umysłu. Ponieważ jest to coś, do czego tak naprawdę każdy z nas dąży, nawet bardziej niż do bogactwa, sławy, miłości lub czegokolwiek innego – staramy się znaleźć spokój. Czegokolwiek pragniesz, cokolwiek się dzieje, jest to prawie jak garniec złota na końcu tęczy. To, czego zwykle chcemy – nawet jeśli w pewnych momentach życia czujemy, jakbyśmy dążyli do czegoś innego – to, czego tak naprawdę pragniemy, co jest celem naszego życia, to aby w jakiś sposób, gdzieś, znaleźć tę nieuchwytną rzecz zwaną „uspokojonym umysłem”. Chwile, w których jesteście najszczęśliwsi – lubię wtedy mówić ludziom, aby zatrzymali się i zastanowili nad nimi. Prawdopodobnie odkryjecie, że – jak dotąd – chwile największego szczęścia lub satysfakcji były momentami, w których doświadczyliście tej niesamowitej rzeczy zwanej „spokojem umysłu”.

Ale w momencie, w którym doświadczyliście tego wspaniałego spokoju – najpierw zapytam was: czy wszystko było takie idealne? Zazwyczaj wtedy odkrywamy, że wcale takie nie było, to tak, jakbyśmy potrafili znaleźć spokój, mimo że to, co nas otacza, wcale nie było idealne – jakbyśmy odnajdywali uspokojenie pomimo trudności, problemów i niedoskonałości życia. To jest jeden z ważniejszych punktów – nigdy nie myśl, że znajdziesz uspokojenie, dopiero kiedy skończysz pracę, kiedy rozwiążesz wszystkie swoje problemy albo kiedy przejdziesz na emeryturę, ponieważ do tego czasu i tak już będziesz za stary. [śmiech] A kiedy jesteś na emeryturze, masz inne problemy. Często myślimy, że później znajdziemy swój spokój, swoje szczęście, swoją wolność, to, czego zawsze szukaliśmy – ale pierwszą rzeczą, którą musimy zrozumieć, jest to, że możemy znaleźć ten cudowny „spokój umysłu” – sens naszego istnienia – tylko w pięknej niedoskonałości życia. Co więc mamy na myśli, mówiąc o uczeniu się, jak być w zgodzie ze swoim umysłem, nawet jeśli wszystko jest tak niedoskonałe? Powodem tego – jak wiecie – jest fakt, że taka jest natura naszego świata i bardzo często, tak jak już mówiłem, jeśli jest coś do zrobienia – robimy to, a jeśli nie ma – akceptujemy to i zostawiamy w spokoju. I powinniście już o tym wiedzieć: jest tak wiele rzeczy, o które się martwicie, z którymi walczycie i do których dążycie – czy zmieniliście je na lepsze, czy na gorsze? Tak wiele naszych starań i dążeń przynosi przeciwny efekt i czasami jedną z najlepszych rzeczy, jakie możemy zrobić, jest pogodzenie się z tym. Sami tworzycie spokój umysłu. Niedoskonałość.

Dobry aktualny przykład – ilu z was pogodziło się z dzisiejszą pogodą? Ilu pomyślało: „Och, jest tak gorąco, jest za gorąco”? Za każdym razem, kiedy myśleliście: „jest za gorąco, dlaczego jest tak gorąco?” – czy to sprawiło, że było wam chłodniej, czy cieplej? Oczywiście, że cieplej! Za każdym razem, gdy narzekacie, robi się goręcej. Dlatego zamiast narzekać – ludzie naprawdę mi to powiedzieli, gdzieś to przeczytałem – w dni takie jak ten ludzie dzwonią do biura meteorologicznego – możecie znaleźć jego numer w książce telefonicznej – i narzekają. „Przecież jesteście biurem meteorologicznym, dlaczego zrobiliście ten dzień tak gorący?!” Oczywiście to nie jest ich wina ani nikogo innego. Więc komu możecie się poskarżyć? Nikomu. Wiemy, że nie możemy narzekać na pogodę. Więc czy możemy ponarzekać na inne rzeczy w naszym życiu? Jak można narzekać na rząd? Dajcie spokój, dopiero co mieliśmy zmianę władzy w zachodniej Australii – jeszcze tego nie zauważyliście? Oni wszyscy są tacy sami. Z małymi różnicami. Może właśnie tak wygląda rząd?

To jest rzeczywistość, w jakiej musimy żyć. Dlatego jedynym sposobem na znalezienie choć odrobiny spokoju, nie jest staranie się, aby wszystko było takie idealne i przyjemne, ale zrozumienie, że ten spokój wynika z czegoś innego: poczucia akceptacji i zrozumienia, że możesz znieść te rzeczy. Mieliśmy już tak ciepłe dni jak ten. Byliście w trudniejszych momentach niż ten. Wszyscy przeszliśmy przez wzloty i upadki w życiu i wszyscy pamiętamy, że dobre momenty zawsze następowały po tych złych. Nieważne, jak źle się dzieje, na koniec i tak musi się polepszyć. To jest świat yo-yo. Kiedy jest źle, zapominamy, że będzie później lepiej – a co ważniejsze, kiedy jest dobrze, zapominamy, że będzie znowu gorzej. Jeśli zrozumiemy, że taka jest natura życia i zrozumiemy tę naturę, to możemy się z nią pogodzić. To tylko, gdy nie rozumiemy, myślimy, że możemy coś zmienić. Myślimy, że jeśli czegoś będziemy bardzo chcieli, jeśli zaczniemy o coś walczyć albo damy tym ludziom w biurze meteorologicznym naszą prognozę, jeśli im wygarniemy, to w jakiś sposób poprawią się i zaczną prognozować znośniejszą pogodę.

Rozumiemy jednak, że nie możemy kontrolować tego świata. Nie możemy go kontrolować ani zmienić na taki, jaki chcemy, żeby był. Poza tym, jeśli zmienimy go na taki, jaki chcemy, to co z innymi ludźmi i ich wizją świata? Ostatecznie musielibyśmy utworzyć komitet – i zadecydować, jaką chcielibyśmy mieć dziś temperaturę. Oczywiście to tylko przyniosłoby więcej cierpienia – wie o tym każdy, kto kiedyś był w komitecie. Stąd też, zamiast tego, musimy nauczyć się godzić z tym, co jest, nawet z niedoskonałościami. To wspaniała rzecz: jeśli nie możesz czegoś zmienić, możesz się z tym pogodzić. Inna rzecz, której nie możemy zmienić – która tworzy wiele problemów w naszym życiu i powstrzymuje nas od spokoju… Jaka jest najbardziej oczywista rzecz, której nie możesz zmienić? Przeszłość. Jest ona już skończona, za nami, minęła. Jednak ludzie wciąż o niej rozmyślają, martwią się o nią, czują się przez nią winni, są na nią źli. Jedyną różnicą między poczuciem winy a złością jest to, że złościmy się na innych, a obwiniamy samych siebie. Tak to właśnie jest.

Tak samo smutek, złoszczenie się na przeszłość albo na to, co się nam przytrafiło – wiemy, że nie możemy tego zmienić – to już minęło, jest za nami. Tak więc, zamiast denerwować się na to wszystko, możemy pogodzić się z naszą przeszłością. Jak więc to zrobić, jeśli mamy tak wiele niedokończonych spraw do załatwienia? Kończymy je. Oto jedna z moich ulubionych historii – jest ona zawarta w książce Opening the Door of Your Heart, która jest dostępna na przecenie w naszej bibliotece w rozsądnej cenie – jest to wspaniała opowieść o mnichu, który budował główną salę w swoim klasztorze. Oczywiście taka budowla zajmuje wiele czasu i wymaga wysiłku. Ale przychodzi pora deszczowa, sezon monsunów. W Tajlandii, tak jak w większości krajów buddyjskich, kiedy przychodzi pora deszczowa, wszyscy mnisi udają się na odosobnienie – na trzy miesiące. Tak więc opat klasztoru powiedział budowniczym: „Słuchajcie, wszyscy będziemy medytować przez następne trzy miesiące, a poza tym i tak będzie padać, to nie jest najlepszy czas na budowę. Wszyscy możecie iść do domu i wrócić za trzy miesiące”. I odesłał wszystkich budowniczych. Kilka dni później do świątyni przybył gość i zobaczył tę niedokończoną salę. W trakcie rozmowy z opatem zapytał: „Kiedy sala zostanie ukończona?”. Opat odpowiedział: „Ona już jest ukończona”. Na co zdziwiony gość odrzekł: „Co masz na myśli, mówiąc, że jest ukończona? Nie ma dachu. Macie zamiar to tak zostawić? Nie ma szyb w oknach, a na podłodze wszędzie leżą kawałki drewna i torby z cementem. Jak to jest ukończona?”. Opat odpowiedział tymi niezapomnianymi słowami: „Proszę pana, co zostało zrobione, zostało ukończone”. Potem opat wstał i poszedł medytować. Jaka piękna to była odpowiedź. To, co jest zrobione, jest ukończone. Dzięki temu naprawdę możemy znaleźć trochę spokoju w życiu. Ponieważ jeśli chcesz ukończyć wszystkie swoje sale, dokończyć wszystkie zadania w pracy i w domu oraz chcesz odpowiedzieć na wszystkie swoje maile i listy, zanim się zatrzymasz i dasz sobie trochę spokoju umysłu, nigdy nie znajdziesz tego spokoju. Ponieważ zawsze jest coś więcej do zrobienia. Zawsze powtarzam – jakie jest jedyne miejsce we współczesnym społeczeństwie, w którym możemy znaleźć ludzi spoczywających w spokoju? Na cmentarzach, kiedy jest już za późno, by się tym nacieszyć. Dlatego mówię: „spoczywaj w pokoju teraz, kiedy możesz z tego czerpać przyjemność”. Wynika z tego, że znajdziesz spokój, tylko jeśli zrozumiesz, że „to, co zostało zrobione, jest już ukończone”, przeszłość minęła, pozwól jej odejść. Czasami ludzie myślą: „Och, nie, to ważne, by pamiętać o przeszłości”. Ale ponieważ ciągniesz za sobą przeszłość, nigdy nie odnajdziesz spokoju umysłu. Czasami ludzie naprawdę myślą, że powinni zrekompensować wszystkie złe rzeczy, które zrobili. Nie oglądam telewizji, ale podobno był taki program… jak on się nazywał… Na imię mi Earl czy jakoś tak.

Opowiadał on o mężczyźnie, który chyba został buddystą – czy coś takiego – ponieważ zrobił wiele okropnych rzeczy w swoim życiu i starał się zrekompensować złą kammę, próbując odnaleźć wszystkich tych ludzi i zadośćuczynić za szkody. Nie jestem pewien… Tak to się nazywało? Na imię mi Earl? Okej. Niektórzy z was prawdopodobnie widzieli ten serial. No więc, czy to jest właśnie to, co musimy zrobić, aby znaleźć spokój umysłu? Naprawić wszystkie błędy z przeszłości? Czasami to się nigdy nie kończy. Może dlatego ten serial ma tyle sezonów. Oczywiście, że nie musicie tego robić, aby naprawić całą swoją przeszłość – tylko gdy obarczamy się przeszłością, myślimy, że musimy spłacić wszystkie długi, zamiast po prostu oddzielić je linią i dać im odejść. Jak wspaniale byłoby umieć to zrobić. Dlaczego by nie? Wiecie, jak to się nazywa? Nazywa się to „przebaczenie”. Jedna ze wspaniałych rzeczy w duchowości, będąca oznaką, że jesteś w dobrym miejscu, które uczy prawdziwej duchowości – i nie obchodzi mnie, jak się to nazywa: buddyzm, chrześcijaństwo, islam czy cokolwiek innego – prawdziwa duchowość może być mierzona tym, jak bardzo potrafi wybaczać i jak wspiera przebaczanie i odpuszczanie przeszłości.

Zostałem raz zapytany w Singapurze: „Ile razy powinieneś przebaczać?”. Odpowiedziałem: „Zawsze o jeden raz więcej”. To znaczy – zawsze. Jest to wspaniała rzecz, którą jesteśmy w stanie zrobić. I oczywiście, że możecie wybaczać innym ludziom. No dobrze, niektórzy z was mogą. Czasami myślicie, że ktoś nie zasługuje na przebaczenie z powodu tego, co zrobił. Jakie jest przeciwieństwo przebaczenia? Zemsta. To zawsze są tylko te dwie rzeczy – albo przebaczacie, albo szukacie zemsty, chcecie ich zranić, dać im nauczkę, chcecie, by zapłacili za to, co zrobili. Taki jest świat. Jak powiedziałem: „Ile razy powinieneś przebaczać? Zawsze o jeden raz więcej” – to jest cytat, który ludzie zamieszczają w kalendarzach. I ponieważ dawałem te wszystkie cytaty, poprosili o więcej. Powiedziałem o przebaczeniu, „zawsze raz więcej”… Cytat, który nigdy nie trafił do kalendarza – nie wiem dlaczego, to jeden z moich najlepszych cytatów, jestem z niego najbardziej zadowolony – to: „Nie musisz szukać zemsty – ponieważ kamma i tak dopadnie drania”. [śmiech] Nie wiem, dlaczego im się nie spodobał. Pewnie dlatego, że używam dosadnego słowa, którego używacie w domu. Ale oznacza to, że ludzie to zapamiętają. Tak więc dlaczego nie musisz szukać zemsty? Poszukiwanie zemsty nie pomaga innej osobie i tak naprawdę paraliżuje twoje szczęście – nigdy nie odnajdziesz spokoju umysłu, jeśli pragniesz zemsty na kimś, kto cię skrzywdził lub uraził. Wspaniałą rzeczą jest to, że możesz przebaczyć, przebaczanie jest dozwolone, jesteś ceniony za przebaczanie i rozwijasz się poprzez nie, wspaniale jest do tego zachęcać. To tak jakby… w kontekście duchowym – im częściej potrafisz wybaczyć, tym jesteś bogatszy i bardziej szanowany; im jesteś bogatszy i bardziej szanowany, tym częściej możesz przebaczać. Wszyscy o tym wiecie, ponieważ przebaczenie jest jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakich można doświadczyć. Wiele aktów przebaczenia, o których nauczałem, wiele historii o wybaczaniu… możecie mieć własne wspaniałe historie o przebaczaniu…

Nie jestem pewien, musieliście o tym słyszeć dwa tygodnie temu, nie pamiętam, kiedy ostatnio opowiadałem tę historię: o Komisji Prawdy i Pojednania w Afryce Południowej? Zaraz po likwidacji apartheidu i mianowaniu Nelsona Mandeli na prezydenta tego kraju? Zamiast poszukiwania zemsty, zamiast karania wszystkich tych ludzi, którzy ukarali jego, on, razem z Desmondem Tutu, utworzył Komisję Prawdy i Pojednania – wspaniały sposób na radzenie sobie z przeszłością. W tej Komisji każdy, kto popełnił zbrodnię, mógł pójść do tej Komisji i przed wszystkimi przyznać się do swoich czynów. I jeśli osoby takie szczerze przyznały się do potwornych rzeczy, których dokonały, zostawała im udzielona amnestia. Po prostu byli szczerzy, przyznawali się i przebaczano im. Jest to dokładnie to, czego nauczył mnie buddyzm wiele lat temu, co dziś – żeby ludzie mogli to zapamiętać – nazywam „kodem PPW”. Wielu z was pewnie to zna: przyznaj się, przebacz i wyciągnij z tego naukę. Przyznaj się, przebacz i wyciągnij naukę. To wszystko, co trzeba zrobić, to jest podstawowa nauka Buddhy. Możecie to zapamiętać jako Polska Partia Wolności – PPW – Przyznaj się, Przebacz i Wyciągnij Naukę. To jest dokładnie to, co robiła ta Komisja Pojednania – przyznawanie się do swoich czynów, publicznie, amnestia i przebaczenie. Każdy może się od nich uczyć.

Jednym z najbardziej wzruszających wydarzeń, najbardziej wzruszających, ale typowych dla tej Komisji Prawdy i Pojednania, był moment, gdy jeden z południowoafrykańskich policjantów relacjonował, jak torturował i zabił czarnoskórego afrykańskiego aktywistę Afrykańskiego Kongresu Narodowego – w obecności wdowy po tym mężczyźnie… Potraficie to sobie wyobrazić? Była tam kobieta, której mąż zniknął, prawdopodobnie w środku nocy – domyślała się, co mogło się stać, ale nie znała prawdy. A teraz stała twarzą w twarz z mężczyzną wyznającym w szczegółach, jak torturował i zabił jej męża. Ojca ich dzieci, osobę, którą kochała. Podobno, jeśli dobrze pamiętam, ten policjant, ten biały policjant, trząsł się, drżał, gdy wyznawał szczegóły tego zdarzenia, stojąc naprzeciwko żony tego, którego zabił. Pod koniec swojego wyznania trząsł się, żona wstała z miejsca i podeszła do niego. Ochroniarze powinni byli ją zatrzymać, ale zamarli w bezruchu – podeszła do niego, do mordercy jej męża, położyła na nim ręce, przytuliła go, i powiedziała: „wybaczam ci”. Nie tylko tych dwoje, ale cała sala zaczęła płakać. To są piękne czyny. Jeśli chcecie wiedzieć, czym lub jaka powinna być religia, odpowiedzią jest ta sytuacja. Czarnoskóra kobieta, biały mężczyzna – w uścisku. Morderca i jedna z ofiar. Żona zamordowanego mówiąca: „przebaczam ci”. To jest piękne. Jak duży postęp mogliby uczynić ludzie, o ile lepszymi się stać, jaką naukę wyciągnąć z tego strasznego czynu – i nigdy więcej tego nie powtórzyć, i nie tylko nie powtórzyć, ale nauczyć się prawdziwego współczucia, prawdziwej mądrości i tego, jak iść naprzód. Ten jeden konkretny przykład już wystarczająco mnie poruszył, abym i ja spróbował i poruszył również was. Jeśli ta kobieta potrafiła przebaczyć mordercy osoby, którą kochała, czy wy nie moglibyście przebaczyć znacznie mniejszych przewinień? A więc da się to zrobić. To coś pięknego. Dlaczego miałoby się tego nie robić? Róbmy tak. Ponieważ kiedy mamy w sobie tak wielkie przebaczenie, naprawdę dajemy odejść przeszłości. Wszystko się układa.

Wyobraź sobie, jak wiele myślenia, jak wiele działania, zamartwiania się, planowania; jak wiele bólu głowy, jak wiele miejsca w twoim umyśle i życiu to zajmuje, kiedy wydaje ci się, że musisz szukać zemsty. Ale jak tylko powiesz: „przebaczam”, sprawa jest załatwiona i nie masz już nic do zrobienia. Możesz dosłownie być wolny od tych strasznych rzeczy z przeszłości, które cię dręczą, które naprawdę powodują nowotwory i inne choroby. Jesteś od tego wolny. I możesz iść dalej, w zgodzie ze swoim życiem. Ponieważ godzisz się ze swoją przeszłością. Piękna sprawa. Często o tym wspominam, bo jesteście w stanie wybaczyć innym ludziom, którzy was zranili. Nie musicie wciąż tego dźwigać i dźwigać tak długo. Przychodzi czas, aby odpuścić. W przeciwnym razie, gdzie indziej możecie znaleźć spokój umysłu? „Co zostało zrobione, jest ukończone” – powiedział ten wspaniały mnich. Dlatego też mógł medytować w spokoju, nie martwiąc się o niedokończoną salę. Ale nawet rzeczy, które zrobiliście, wszystkie te sprawy, przez które się tak strasznie czujecie… Jedna z moich ulubionych historii, której nie ma w książce, ale wiele razy ją opowiadałem… Nawet jeśli opowiadając to, złamałem obietnicę daną pewnej kobiecie, nie czuję się przez to za bardzo winny. Częścią mojej pracy jest doradzanie i rozmowa z ludźmi, a ta kobieta była umierająca, miała nowotwór. Więc przychodziła na większość naszych piątkowych wieczorów, a potem zdecydowała, że chce dostać trochę więcej czasu i szczerze porozmawiać. Wiedziałem, że niedługo umrze, dlatego chciałem, aby uwolniła się od swojej przeszłości, żeby mogła godnie umrzeć. Zapytałem ją w zaufaniu: „Jaka jest najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłaś? Jaki czyn ukrywasz przed innymi, który może zabierzesz ze sobą do grobu i czujesz się z nim strasznie? Czy możesz mi to zdradzić?”. Oczywiście dopiero po wielu tygodniach znajomości mogła mi naprawdę zaufać. Powiedziała mi, że najgorszą rzeczą… – chwilę zajęło, by to z niej wyciągnąć – najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiła, było to, że pocałowała innego mężczyznę, gdy była zamężna – nie swojego męża. Powiedziałem: „To jest najgorsza rzecz, jaką zrobiłaś?”. „Tak. Nigdy nie powiedziałam o tym mojemu mężowi, ale pocałowałam innego mężczyznę”. „Więc to jest najgorsza rzecz, jaką zrobiłaś? Miałaś całkiem dobre życie”. [śmiech] Właściwie wielu z was zrobiło gorsze rzeczy niż to. Ale to, co mnie uderzyło, to jej ulga po tym, jak powiedziała komuś to, co tak ją zżerało od środka. Nie chodziło tylko to, że komuś o tym powiedziała, ale o fakt, że powiedziała mi o tym i zobaczyła moją reakcję – po raz pierwszy zrozumiała, że nie było to aż tak złe. Ale jeśli trzymacie to w sobie, te małe uczynki, które zrobiliście, sprawiacie, że stają się one ogromne. Jakbyście mieli przez nie pójść do piekła, jakbyście mieli być karani przez wieczność – za pocałowanie innego mężczyzny, kiedy jesteście poślubieni dziewczynie. Właściwie to nie, ona miała przecież chłopaka za męża. Jest gorąco, mój mózg nie pracuje.

Ale wybaczam to sobie. Kiedy naprawdę to zrozumiecie i wyznacie prawdę dobremu przyjacielowi, odkryjecie, że wiele z tych rzeczy, przez które czujecie się szczególnie winni, nie jest taką wielką sprawą i możecie je odpuścić. Ona w końcu mogła dać temu odejść i nie czuła się już tak winna, gdy umierała. Czasami najpierw musicie to przyznać, a potem wybaczyć sobie to, co zrobiliście w przeszłości. Jedną z zalet bycia mnichem przez tyle lat jest to, że wielu ludzi zdradza mi swoje sekrety. To było ciekawe doświadczenie, kiedy po raz pierwszy zacząłem tego typu praktykę i może ci z was, którzy są terapeutami, też mieli podobne odczucia. To klasyczne doświadczenie terapeutów – kiedy pierwszy raz ktoś się przy was otwiera, jest to bardzo ciekawe, a potem kolejna osoba się otwiera i już to gdzieś słyszeliście, a potem kolejna i znowu to samo… [śmiech] Ludzie myślą, że są unikatowi i że nikt inny nie popełnił tych samych błędów, że ich czyny są najgorszymi na świecie, ale kiedy ludzie nareszcie się otwierają, okazuje się, że wszyscy są tacy sami.

Tak więc najgorsza rzecz, jaką zrobiłeś, przypuszczalnie jest podobna do tej, którą zrobił ktoś siedzący obok. Mogą się one trochę różnić, ale ogólnie są takie same, ponieważ jesteśmy istotami ludzkimi, to wszystko. Więc kiedy zaakceptujemy nasze człowieczeństwo i nie będziemy wymagać perfekcji, możemy żyć w zgodzie ze sobą i niedoskonałościami naszej przeszłości – możemy naprawdę dać temu odejść. Nie musimy tego rekompensować, zmieniać, naprawiać. Jest tyle wspaniałych rzeczy w życiu. Chcemy naprawić problemy, ale one się nigdy nie kończą. To dlatego mówimy, że jesteśmy zafiksowani, bo ciągle chcemy coś naprawiać. Nie ma sensu naprawiać – wystarczy, że odpuścimy, damy sobie spokój. Przeszłość jest zakończona. Nigdy nie odnajdziemy spokoju umysłu, dopóki nie osiągniemy tego poziomu przebaczenia, ale także przebaczenia sobie, odpuszczenia poczuciu winy. To jest najważniejsze, te dwie rzeczy. Czasami ludzie pytają, jak wybaczać sobie i innym. Sposobem na przebaczenie jest zrozumienie, że jesteś warty przebaczenia i ta druga osoba też jest tego warta. Zawsze mówię, że to jest pierwszy krok do odpuszczenia przeszłości – poprzez przebaczanie. Poprzez zrozumienie, że ty i druga osoba jesteście tego warci.

Czasami jest to bardzo trudne, kiedy widzimy kogoś, powiedzmy, kobietę patrzącą na mordercę jej męża – jak można to wybaczyć? Widząc tego człowieka, płaczącego, trzęsącego się ze strachu, czującego się winnym, zobaczyła coś w tym policjancie, który zabił jej męża, coś, co wzbudziło w niej szacunek, coś wartego ocalenia. Dlatego przebaczyła. I ta piękna rzecz zakiełkowała w tym policjancie. Dlatego właśnie już to ode mnie słyszeliście, że nie ma kogoś takiego jak morderca – jest osoba, która popełniła morderstwo. Nie ma kogoś takiego, jak złodziej – jest osoba, która coś ukradła. Nie ma kogoś takiego jak oszust – jest osoba, która oszukała. Jeśli to zrozumiecie, zrozumiecie, dlaczego przebaczenie jest możliwe. Ponieważ jest tam coś więcej niż ten czyn [28:00], który ciągniesz za tobą niezależnie od tego, co zrobiłeś, i przez który czujesz się winny. Jest w tobie coś więcej. I może jest jeden, dwa, trzy czy cztery – nie wiem ile – czynów, przez które czujesz się winny. Przejdźmy do konkretów: ile kobiet na tej sali dokonało aborcji? Czy już sobie to wybaczyłyście? Czy nadal ciągniecie to za sobą, myśląc, jak straszną rzecz zrobiłyście? Jestem straszna. Zapłacę za to! Och, naprawdę, przecież wiecie, że na szczęście na ścieżce duchowej, jaką jest buddyzm, zostanie wam to wybaczone, nie idzie się do piekła za takie rzeczy, ani za żadne inne. Jeśli pójdziesz do piekła, to na skutek własnej decyzji, to twoja wina, a nie kogoś innego. Jesteście całkowicie wolni – piekło jest miejscem z otwartymi drzwiami, wysyłacie tam siebie, ponieważ czujecie się winni – możecie w każdej chwili stamtąd wyjść, jeśli zrozumiecie, czym jest miłość i przebaczenie.

No więc ci ludzie dokonali aborcji. Czasami społeczeństwo sprawia, że się boimy, że jest to zła rzecz. Niektóre religie, z którymi nie do końca się zgadzam, potępiają ludzi, którzy zrobili takie rzeczy. I możecie zauważyć, że osoby, które was potępiają, to sami mężczyźni, którzy nigdy nie byli w ciąży i nie mają o niej pojęcia – oni nie powinni mieć prawa nawet do opinii na ten temat, ponieważ ja zupełnie nie wiem, o czym one mówią, dosłownie. To, co powinniśmy robić, to wybaczanie, akceptowanie, rozumienie, bycie z osobą, która podejmuje tak trudną decyzję. Nie powinno być tam żadnego poczucia winy, strachu, żadnej chęci zemsty. To jest jedna z najtrudniejszych decyzji, jeśli jakakolwiek kobieta musi ją podjąć. Zadaniem każdego przyjaciela, każdego przewodnika duchowego jest być z nimi i pomóc przejść przez to, cokolwiek zadecydują. Być życzliwym, pozwolić im iść dalej i odpuścić przeszłość – co jest zrobione, jest zakończone. Czy możemy przebaczyć? Jeśli kiedykolwiek czujecie się przez to winni, to wiecie dlaczego – ponieważ skupiamy się na tym jednym uczynku, tym, że jestem aborcjonistką, a nie, że jestem kobietą, która zrobiła jedną rzecz. Co jeszcze dzisiaj zrobiliście? W tym tygodniu? W tym roku? W tym życiu? Proszę, nie wyolbrzymiajcie tego, jesteście warci przebaczenia. Jesteście kimś więcej niż to. I nawet jeśli jest to coś złego, to nie szkodzi, ponieważ nie mogę tego osądzać. Jestem mężczyzną, jestem mnichem. Nigdy nie byłem w ciąży, więc co ja tam wiem?

Za to wiem, że przebaczenie jest najważniejszą rzeczą. Możemy to odpuścić, i to jest tylko przykład, ale możemy to zrobić. Po pierwsze, odpuszczamy, bo wiemy, że jesteśmy tego warci i że osoba, na której chcemy się zemścić, na którą się gniewamy, też jest tego warta. Spróbujcie tego, bo jeśli oni są tego warci i wy jesteście tego warci, to przebaczenie też jest rzeczą, którą warto zrobić. Innymi słowy, to nie pogarsza sytuacji, to wręcz polepsza waszą przyszłość, poprzez wybaczanie. Tak więc ta osoba jest warta przebaczenia, ale też warto jest to robić, aby stworzyć spokojniejszą, szczęśliwszą przyszłość dla wszystkich. Karanie nigdy tak naprawdę nie działa. Za każdym razem, gdy byłem karany jako dziecko, niezależnie od tego, za co, następnym razem zwyczajnie próbowałem nie zostać złapanym. To sprawiło jedynie, że byłem bardziej przebiegły i pomysłowy, aby nie zostać złapanym. Za każdym razem, gdy byliście ukarani mandatem za przekroczenie prędkości: czy to was powstrzymuje od szybkiej jazdy, czy tylko zachęca do bycia bardziej ostrożnym, bo już wiecie, gdzie znajdują się fotoradary, więc nie dacie się znowu złapać? Wiem, że jest wiele takich osób. Dlatego zamiast martwić się tymi karami, chcemy czegoś innego, co naprawdę nas inspiruje i sprawia, że jesteśmy lepszymi ludźmi – dlatego przebaczenie jest wspaniałym rozwiązaniem.

Więc aby mieć trochę spokoju umysłu, możemy odpuścić przeszłość. Przebaczenie, odpuszczenie, ponieważ jesteście tego warci i jest to warte trudu. Od razu uzyskacie ogromne ilości spokoju. Ale kolejną rzeczą, którą się martwimy, jest to, co się stanie w przyszłości – jak możemy być spokojni, jeśli mamy globalne ocieplenie, kryzys kredytowy, mamy… co jeszcze się ostatnio dzieje? Są wojny, jest AIDS, są nowotwory, nie wiem, co jeszcze się dzieje, ale nieważne – dlaczego martwimy się o te rzeczy? Jeśli możecie coś z tym zrobić, jest to warte zamartwiania się. Jeśli nie możecie nic zrobić, to po co się martwić? Główną rzeczą, która przezwycięża nasze martwienie się przyszłością i daje nam spokój, jest zrozumienie, że chwila obecna jest tym momentem, w którym tworzona jest przyszłość. I za każdym razem, kiedy martwisz się o przyszłość, ponieważ się teraz martwisz, sam tworzysz podstawy złej przyszłości. Chwila obecna jest tym, co tworzy przyszłość. Tu i teraz jest jedyny moment, w którym możesz coś zrobić, teraz faktycznie możesz działać. Więc co robisz w tej chwili? Zamartwianie się tylko pogarsza sytuację. Zamiast zamartwiać się o wszystko, stwórz spokój w tej chwili, bądź życzliwy w chwili obecnej. Zastanów się, czy możesz coś zrobić w tym danym momencie. Tym sposobem przynajmniej dajesz z siebie wszystko, aby stworzyć pozytywną przyszłość – dla siebie i innych. Za każdym razem, gdy martwisz się o przyszłość, tak naprawdę ją zaniedbujesz. Za każdym razem, gdy martwisz się o przyszłość, o to, co będziesz robić jutro albo w następnym tygodniu, czy to się uda – to znaczy, że nie działasz w tym momencie, żeby zrobić coś z przyszłością. Teraz! Dlatego najwspanialszą rzeczą, jaką możesz zrobić z przyszłością, jest pogodzenie się, bycie życzliwym, bycie łagodnym, właśnie tu i teraz. Zawsze możesz to zrobić i tworzysz wtedy wspaniałe podstawy pięknej przyszłości dla siebie i innych. Teraz tworzysz przyszłość. Więc za każdym razem, gdy martwisz się o przyszłość, tak naprawdę ją zaniedbujesz. Ponadto czasami martwimy się o te rzeczy, chociaż nie wiemy, co się wydarzy, nikt nie może przewidzieć przyszłości. Jeśli wiemy, że przyszłość jest kompletnie nieznana – po co się o nią martwić?

Jedna z moich klasycznych historii, z czasów, kiedy byłem jeszcze w szkole – może już dawno temu nauczyłem się tego, aby nie martwić się o przyszłość – jako dziecko miałem popsute zęby i musiałem iść do dentysty. Mówiłem mamie: „mamo, nie wysyłaj mnie do dentysty”. Miałem wizytę kolejnego dnia, więc ona powiedziała: „musisz iść do dentysty, kochanie”, a ja na to… – próbowałem użyć psychologii, byłem bardzo cwany nawet jako siedmiolatek – powiedziałem: „mamo, nie kochasz mnie, [śmiech] wysyłasz mnie na tortury”. Ona na to: „oczywiście, że cię kocham, musisz iść”. I żaden podstęp, którego próbowałem, nie zadziałał, więc poszedłem do łóżka, myśląc, że muszę iść do dentysty – tamtej nocy nie spałem dobrze, ponieważ się martwiłem. Byłem tylko dzieckiem, nie lubiłem chodzić do dentysty, nie było tak jak teraz – wiertła nie były ostrzone, były tępe i bardziej bolało. Tak więc następnego ranka musiałem znowu spróbować: „mamo, nie wysyłaj mnie do dentysty”, a ona zaciągnęła mnie do gabinetu, krzyczącego i płaczącego. Nienawidziłem chodzić do dentysty. Byłem bardzo zły na mamę, że mnie tam zabrała. Ale kiedy dotarłem do gabinetu, okazało się, że moja wizyta została odwołana. Tyle zamartwiania się i płakania, a nic się nie wydarzyło! To prawdopodobnie jedno z ważniejszych wydarzeń w mojej młodości. Nauczyłem się: po co martwić się o przyszłość, która nie wiesz, czy się wydarzy?

Jest to coś, czego już doświadczyliście w życiu: martwiliście się o coś, a to się jeszcze nie wydarzyło – jesteście czegoś bardzo pewni, a to idzie zupełnie inaczej. To się właśnie dzieje w życiu – nieprzewidywalność. Więc po co się o to martwić? Zrozumienie tego oznacza, że możecie się nauczyć, jak uzyskać spokój tu i teraz. Nawet jeśli inne rzeczy idą źle. Wydaje mi się, że ostatnio opowiadałem tę historię, która jest jedną z opowieści w książce – o mężczyźnie w armii brytyjskiej w birmańskiej dżungli – ale jest jeszcze inna historia, która jest podobna do tej z mojej książki – o mężczyźnie w dżungli ściganym przez tygrysa. Jest to kolejna klasyczna buddyjska przypowieść. Był sobie raz mężczyzna w dżungli goniony przez tygrysa i tygrys prawie go dopadł – ponieważ tygrysy jedzą ludzi i mogą biec o wiele szybciej niż człowiek – ale mężczyzna wypatrzył w dżungli starą studnię i zdołał do niej wskoczyć tuż przed tym, jak tygrys miał go dopaść. Ale już gdy wskakiwał, zrozumiał, że popełnił wielki błąd. Ponieważ ta studnia była sucha, a na jej dnie zobaczył wielkiego czarnego węża. Instynktownie sięgnął w stronę ściany studni i chwycił korzeń drzewa, który przebijał się przez ścianę. Chwycił i to powstrzymało jego upadek; i kiedy tylko odzyskał panowanie nad sobą, spojrzał w dół – wąż się obudził, podniósł głowę i rozpostarł swój kaptur, próbował ukąsić go w stopy, ale nie mógł ich dosięgnąć. Mężczyzna więc spojrzał w górę, żeby zobaczyć, co stało się z tygrysem. Tygrys się jeszcze nie poddał. Zaglądał do studni, próbując go drapnąć, ale ręka mężczyzny była za nisko, więc nie mógł go dosięgnąć. Tak więc pod nim był wąż próbujący go ugryźć w stopy, a nad nim tygrys próbujący go chwycić pazurami. Zastanawiał się, co się teraz wydarzy. Zauważył, że z dziury w ścianie wyszły dwie myszy, czarna i biała, i zaczęły gryźć korzeń, sprawiając, że stawał się cieńszy i cieńszy. Długo już nie mógł wytrzymać, a (tak jak to zwykle bywa) ponieważ tygrys próbował go przyciągnąć, ocierał bokiem o drzewo, kiedy to robił, i trząsł nim. Na gałęzi tego drzewa, tuż nad studnią, było gniazdo pszczół. Pszczołom nic się nie stało, ale miód zaczął wypływać z gniazda prosto do studni i mężczyźnie udało się wyciągnąć język: „mmm, spróbuję miodu, taki przepyszny” – i to koniec historii. [śmiech]

Jest to piękna przypowieść, ponieważ czy życie faktycznie ma zakończenia? Takie jest życie, czyż nie? Mamy nad nami kryzys klimatyczny, pod nami krach finansowy, naprawdę mamy kłopoty, a białe i czarne myszy, przeżuwające dzień i noc to nasze niepewne trzymanie się życia – to są nowotwory i inne rzeczy, które mamy w sobie. Tak więc krach giełdowy pod nami, globalne ocieplenie lub zmiany klimatu nad nami, a w tym samym czasie mamy nowotwory żywiące się naszym życiem. Co więc mamy zrobić? Pamiętajcie, że zawsze jest miód spływający w dół: „to jest przepyszne”. Jeśli rozumiecie znaczenie tej historii, to wiecie, jak osiągnąć spokój ducha. Ciesz się z miodu, który zawsze tam jest do posmakowania, nawet jeśli masz pod sobą węża, nad sobą tygrysa i nie będziesz żyć zbyt długo. Rozumiejąc, że jest to możliwe, odpuszczacie przeszłość, odpuszczacie przyszłość – przyszłość jest nieznana. Pierwotnie tak właśnie kończy się ta historia i dlatego ją lubię, ponieważ życie zawsze jest niedokończone. Ale będąc Ajahnem Brahmem, dodałem własne zakończenie tej historii, które jest bardzo prawdopodobne, mogłoby się wydarzyć. Ponieważ wiem, że czasami wychylamy się aż za bardzo – to właśnie zrobił tygrys i wpadł do studni. Na szczęście dla człowieka tygrys spadł na węża, zgniótł go na śmierć i złamał sobie szyję. No i proszę, mężczyzna mógł spokojnie wspiąć się i wydostać ze studni. To mogło się wydarzyć, czasami takie rzeczy się zdarzają.

Myślimy, że stanie się najgorsze, straszne rzeczy będą się działy, a tu pojawia się rozwiązanie, którego nigdy byśmy się nie spodziewali. Wszystkie nasze problemy zostają rozwiązane, dopóki nie wpadniemy do kolejnej studni i nie będziemy gonieni przez kolejnego tygrysa. Ale przynajmniej jest wiele momentów, w których możemy cieszyć się miodem, który do nas spływa. Dlatego właśnie nigdy nie mamy spokoju umysłu. Nie znajdziecie spokoju nigdzie indziej niż w połowie studni, pomiędzy tygrysem a wężem. Tam właśnie odnajdziesz spokój, bo to jest twoje życie. Kiedy to zrozumiecie i osiągniecie uspokojenie, nie wiecie, co się stanie potem. Możemy odpuścić przeszłość. Nie musimy myśleć w negatywny sposób, możemy cieszyć się z tych momentów, możemy mieć spokój pomiędzy niedoskonałościami i niepewnością życia. I nie musicie być idealni, aby mieć spokój umysłu. To jest kolejny duży błąd istot ludzkich, najpierw chcecie mieć bezpieczeństwo, pewność albo cokolwiek innego, a dopiero potem spokój. Ale to nigdy nie działa. Więc miejcie spokój umysłu tu i teraz.

Jest dzisiaj gorąco – w porządku, możesz się z tym pogodzić, dużo miodu się dzisiaj „wydarzyło”, wiele radosnych doświadczeń. Kiedy ludzie narzekają: „och, jest za gorąco, zawsze jest gorąco, nie chcę, żeby było gorąco”, ty możesz cieszyć się miodem. Albo „jest za zimno”. Co jeszcze się dzieje? Boli cię brzuch albo głowa, albo coś innego, zawsze coś nas boli. Możesz mieć spokój nawet, gdy jesteś chory: och, jaka to wspaniała wiedza – nie musisz być zdrowy, aby mieć spokój. Pojawia się coś okropnego, bo często jesteśmy chorzy, ale nieważne, co się dzieje, zawsze możesz się z tym pogodzić i mieć spokój umysłu. Nawet kiedy umierasz – chcesz mieć spokój. Czy to nie wspaniałe? Umieram, idę stąd, koniec martwienia się podatkami, globalnym ociepleniem czy czymkolwiek. Jesteście wolni, niedługo stąd odejdziecie. Więc macie spokój, kiedy umieracie, i dopóki nie umrzecie, nie wiecie, kiedy i czy to się stanie. To była wspaniała nauka Ajahna Chah – kiedy byłem chory i leżałem w szpitalu, przyszedł mnie odwiedzić. To jedna z tych wspaniałych nauk, jedno zdanie, a pamięta się je do końca życia. Jak tylko zdobędziecie trochę mądrości, ona z wami pozostaje. Powiedział mi: „Brahmavamso, albo ci się polepszy, albo umrzesz”. Na początku to naprawdę zabolało, nie tego się spodziewałem, to nie jest typowe pocieszenie pacjenta przez przyjaciela. Ale to staje się wspaniałe, kiedy zaczynasz myśleć, co to oznacza: nie, choroba nie będzie trwała wiecznie – och, jaka ulga. Polepszy ci się albo umrzesz – w czym problem? Tak więc zrozumienie, że możesz się z czymś pogodzić, choćby nie wiem co, jest wspaniałe – nieważne, co się wydarzy, ponieważ przyszłość jest nieznana. Czasami ludzie idą do szpitala z bólem zęba i mogą umrzeć. Czasami mają nieuleczalny nowotwór, trzy dni życia, a jednak nadal żyją 20 lat później. To jest zupełnie nieprzewidywalne. Zrozum to więc i o nic się nie martw. Nie wiesz, co się wydarzy. To właśnie znaczy, że możesz być spokojny, nieważne, co się dzieje w życiu – i na szczęście widzimy takich ludzi – ludzi, którzy są chorzy, umierający, powinni przechodzić przez mękę, a jednak opowiadają kawały. Są szczęśliwymi, spokojnymi ludźmi.

Właściwie opowiem mój własny żart jako przykład, zrobię to teraz. Jest o tym, jak być spokojnym. Ponieważ czasami psy szczekają – to właśnie robią psy, więc powinno się pozwolić im na to, ale czasami ten dźwięk denerwuje ludzi i o tym jest ten żart. Dzięki uprzejmości Gusa – nie ma go tu dzisiaj. Przyszedł do mojego klasztoru kilka dni temu i powiedziałem mu, że uznam go za źródło żartu. Jest to historia o Bobie Brązowym Papierze. Pewien mężczyzna – wiele lat temu w Stanach Zjednoczonych, na Dzikim Zachodzie – przyjechał konno do miasta, które było opustoszałe, nikogo tam nie było – niczym miasto duchów. Zastanawiał się, o co chodzi. Przed barem zauważył starszego mężczyznę i zapytał: „gdzie są wszyscy?”. On odpowiedział: „Ach, poszli zobaczyć, jak będzie wieszany Bob Brązowy Papier”. Mężczyzna zapytał: „Czemu ktoś miałby nazwać siebie Bob Brązowy Papier?”. Tamten na to: „Jest trochę ekscentryczny ten Bob Brązowy Papier, zamiast porządnego kapelusza zakłada na głowę brązową papierową torbę. Nie ma koszuli i kurtki – ma wielką brązową papierową torbę – ma dziurę po jednej i po drugiej stronie i wkłada przez nie ręce. Nie ma nawet spodni, zgadłeś, kolejna brązowa papierowa torba. Do tych wszystkich rzeczy zrobionych z brązowej papierowej torby nosi jednak porządne kowbojskie buty”. „Więc za co go wieszacie?” „Och, za szeleszczenie”. To taki żart familijny.

Wróćmy więc do osiągania spokoju ducha. Widzicie, nawet kiedy dostajecie słaby żart, możecie się z tym pogodzić, to tylko, wiecie, Ajahn Brahm, powinniście się tego spodziewać, ci, którzy są tu od wielu lat. Po jakimś czasie możemy się pogodzić nawet z niedoskonałymi żartami i innymi wadami życia. Ważną rzeczą jest zrozumienie, że niedoskonałości życia, niedoskonałości w was, niedoskonałości w innych, to jest to, czym naprawdę jest życie.

Zawsze możemy się z tym pogodzić i zaakceptować, i cieszyć się miodem, który spływa od czasu do czasu. Wiemy, że możemy osiągnąć spokój, ale jeszcze zanim skończy się nasz czas. Spokój umysłu nie oznacza siedzenia i nicnierobienia. Możesz pogodzić się ze wszystkim, cokolwiek teraz robisz w życiu, z obowiązkami i zadaniami. I czasami – właściwie to nie dzisiaj, bo dzisiaj mam dużo energii – ale czasami, gdy przychodzę tutaj, jestem bardzo zajęty albo nawet chory i nie chcę wygłaszać mowy. Dlaczego muszę zawsze wygłaszać mowy w piątek wieczorem? Wy macie wybór: możecie tu przyjść lub nie, ale ja nie mam wyjścia. Nie ma znaczenia, czy ci się chce, czy nie, po prostu to robisz, godzisz się z tym. Nie kłócę się z tym, akceptuję to i cieszę się tym – to nie ma znaczenia, możesz zawsze dobrze się bawić, wygłaszając mowę czy cokolwiek innego masz w życiu do zrobienia. Oczywiście chciałbym móc siedzieć w moim klasztorze, mam piękną jaskinię, jest naprawdę super. I ponieważ jest pięknie zbudowana, temperatura w nocy i w dzień, nawet dzisiaj, to 22 stopnie, pomimo że na zewnątrz jest 40. Tyle było o godzinie trzeciej – zanim ruszyliśmy, około 2:30. Zero klimatyzacji, sama natura – coś pięknego – nie chcę wychodzić na upał, chcę zostać w mojej jaskini. Ale nie, spójrzcie, godzicie się ze swoim stylem życia, z tym, co musicie zrobić. Tak więc godzenie się, czy to oznacza, że mimo to osiągacie swoje zamiary? Jasne, ale bawcie się tym, co musicie robić w życiu. To jest moja praca, muszę wygłaszać mowy, załatwiać różne sprawy, rozmawiać – nie narzekam na to, godzę się z tym i będę się tym cieszył.

Tak samo i dla was znalezienie spokoju umysłu nie oznacza, że robicie to, co chcecie. Nigdy nie szukajmy go w ten sposób. Znajdujecie spokój poprzez pogodzenie się z tym, co robicie w życiu, z tym, co się dzieje. Więc jakakolwiek jest wasza rola, praca, zawsze możecie robić to, co ja robię – bawcie się tym, cieszcie się tym, bądźcie z tego szczęśliwi, pogódźcie się z tym – możecie pogodzić się ze wszystkim, cieszyć się ze wszystkiego. Jedną ze wspaniałych rzeczy jest pójście gdzieś i bawienie się tam dobrze. Pamiętam autopsje, przy których byłem. To była świetna zabawa, pamiętam to, ponieważ zobaczyłem dziś w gazecie zdjęcie profesora Hiltona – był on patologiem w Perth, teraz jest już na emeryturze, ale mówią o jakiejś sprawie ze zmarłym dzieckiem wiele lat temu – kilka lat temu, kiedy matki faktycznie mogły zobaczyć autopsję, on je przeprowadzał. I jak tylko otworzyli żołądek, były tam zmieszane warzywa, takie jak groch czy marchewki, i naukowcy powiedzieli, że to niesamowite, i ten zabawny facet również powiedział, że to niesamowite – całkiem jak to, co możecie zobaczyć nocą na podłodze w autobusach w Glasgow. Mówimy o tym, ponieważ ciężko się tam żyje i ludzie w Glasgow za dużo piją, i to, co wychodzi z ich żołądków, to właśnie zmieszane warzywa, więc to samo zobaczyli w Perth – zmiksowane warzywa. Świetne poczucie humoru, czemu by nie? Nawet przy autopsji można się dobrze bawić. W każdym momencie życia możesz się bawić, możesz się ze wszystkim pogodzić i cieszyć się tym. Jakie to wspaniałe być tego świadomym. Jeśli zaczniesz to robić, zauważysz, że to nie musi być idealne, nie musisz mieć tego czy tamtego, zanim będziesz mógł pogodzić się z życiem i osiągnąć spokój umysłu. Spokój nie znajduje się gdzieś w głębokiej jaskini, w jakimś idealnym klasztorze w przepięknym miejscu wysoko w Himalajach. Jeśli szukasz spokoju w ten sposób, szukasz – jak to mawia Ajahn Chah – żółwia z wąsami. Nie tak znajduje się spokój. Spokój znajduje się w sobie, to właśnie jest w tych wspaniałych powiedzeniach – znalezienie żółwia z wąsami – ludzie szukali go od lat i nigdy nie znaleźli, on nie istnieje. Ten rodzaj spokoju masz w swoim życiu już teraz, w połowie studni, podczas wielkiej tragedii i trudności. Tak, możesz znaleźć spokój ducha, jaka to wspaniała wiedza. Nieważne, co się dzieje w twoim życiu, masz tam też skapujący miód – spokój umysłu. Znajdujesz go teraz. Jak to zrobić? Odpuszczając wszystkie błędy, przebaczając je i pozwalając odejść całemu poczuciu winy, nie martwiąc się o przyszłość, która jest zupełnie nieznana, jest wielką tajemnicą, jest wielką przygodą – to coś zwane życiem – nigdy nie wiemy, co jest za rogiem. Jak również ucząc się doceniania danej chwili, wykonywania obowiązków i cieszenia się z czegokolwiek, co musicie zrobić – nieważne, co to będzie, możecie to zrobić. Możecie znaleźć spokój gdziekolwiek, to jest darmowe, tak jak powietrze. Dlatego nikt nie może tego sprzedać i nie pobieramy opłaty, gdy przychodzicie do ośrodka buddyjskiego Dhammaloka w Nollamara – nie więcej niż tyle, za ile możecie sprzedać powietrze. Spokój jest dla was tu i teraz, więc proszę, wypijcie go, cieszcie się nim, zatrzymajcie go sobie, wiedzcie, że jest tutaj zawsze, gdy chcecie jeszcze raz spróbować miodu. To jest spokój umysłu. Dziękuję za wysłuchanie. No dobrze, to właśnie była mowa o spokoju, czy ktoś chce coś powiedzieć? Jakieś komentarze? Tak!

Pytanie: Skoro nie możesz znaleźć spokoju umysłu w klasztorze, dlaczego jesteś mnichem?

Ajahn Brahm: Czemu jestem? A dlaczego by nie? Przepraszam za to. [śmiech] No dobrze, po pierwsze pójście do klasztoru w poszukiwaniu spokoju umysłu to naprawdę wspaniały sposób na uzyskanie głębokiego spokoju, szczególnie poprzez medytację, ale nauka z tego wieczoru jest o tym, że spokój znajdujemy w sobie, gdziekolwiek byśmy nie byli. Wiele razy zaczynałem szukać idealnego klasztoru. Patrzysz na ten klasztor i tamten, ale nigdy nie możesz znaleźć tego idealnego, więc postanowiłem, że zbuduję własny klasztor. Wciąż nie jest idealny, jest wystarczający. Kolejne pytanie, tam dalej, proszę.

Pytanie: Jaka jest różnica pomiędzy spokojem umysłu a szczęściem?

Ajahn Brahm: Och, spokój umysłu to prawdziwe szczęście. Ale w życiu jest też wiele innych wspaniałych rzeczy, takich jak, no wiecie, wasza drużyna wygrywa finały rugby, zakochujecie się, kupujecie pierwszy dom czy cokolwiek innego – jest wiele innych prawdziwie szczęśliwych momentów w życiu. To, czego naprawdę pragniecie i poszukujecie, to ta wewnętrzna satysfakcja, ten spokój umysłu – to jest prawdziwe szczęście. Czasami te wszystkie inne szczęśliwe rzeczy – kupujecie dom i macie dobry związek – myślicie, że da wam to spokój, że będziecie żyć długo i szczęśliwie i będziecie zadowoleni. Ale to spokój umysłu jest ostatecznym szczęściem. Jakieś inne pytania? No dobrze, możemy więc zakończyć ten wieczór, żebym mógł mieć trochę spokoju umysłu.

O autorze

brahm.jpg

Brahmavamso Ajahn
zobacz inne publikacje autora

Czcigodny Ajahn Brahmavamso Mahathera (znany jako Ajahn Brahm), właściwie Peter Betts, urodził się w Londynie 7 sierpnia 1951 roku. Obecnie Ajahn Brahm jest opatem klasztoru Bodhinyana w Serpentine w Australii Zachodniej, Dyrektorem ds. Duchowych Buddyjskiego Towarzystwa Stanu Australia Zachodnia, Doradcą ds. Duchowych przy Buddyjskim Towarzystwie Stanu Wiktoria, Doradcą ds. Duchowych przy Buddyjskim Towarzystwie Stanu Australii Południowej, Patronem Duchowym Bractwa Buddyjskiego w Singapurze oraz Patronem Duchowym ośrodka Bodhikusuma Centre w Sydney.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: http://www.bswa.org

Tłumaczenie: Alicja Błońska
Redakcja polska: Aneta Miklas (www.liczesiezeslowami.pl)
Czyta: Aleksander Bromberek (http://lektor-online.pl/)

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/