Tytuł: Szlachetna Ośmioraka Ścieżka

O autorze: Bhikkhu Sujato

Wersja pdf: pdf2.jpg

zobacz źródło

print

Wersja epub: epub2.jpg

Plik .srt z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako"

Namo tassa bhagavato arahato sammā-sambuddhassa
Hołd Jemu, Błogosławionemu, Godnemu Doskonale Samo Przebudzonemu

Apārutā tesaṃ amatassa dvārā, ye sotavanto pamuñcantu saddhaṃ'ti
Otwarte są drzwi ku Bezśmiertelności; ci, którzy potrafią słuchać, nie muszą już wierzyć.

Podczas dzisiejszej mowy Dhammy chciałbym powiedzieć o czymś nieco bardziej prozaicznym niż UFO i cyborgi, a mianowicie o Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżce. To jedna z najważniejszych nauk buddyzmu, w istocie zapewne najważniejsza ze wszystkich. Stanowiła ona temat pierwszej mowy, jaką wygłosił Buddha. W zasadzie był to temat drugiej mowy Buddhy, gdyż tę pierwszą zwykle się pomija.

Mówimy, że Buddha w czasie swego pierwszego kazania „wprawił w ruch koło Dhammy”. W rzeczywistości jednak pierwszą mowę [po Przebudzeniu] Buddha wygłosił do wędrowca Upaki, którego spotkał na drodze i starał się przekonać do swojej prawdy. Jednak Upaka pozostał nieprzekonany i odszedł w swoją stronę, kręcąc głową. Dla mnie osobiście, jako nauczyciela Dhammy, świadomość, że pierwsza podjęta przez Buddhę próba nauczania była kompletną porażką jest bardzo inspirująca. Dzięki temu nie czuję się tak źle.

Tak więc pierwszą nauką, która faktycznie okazała się skuteczna, była mowa wygłoszona w Benares do grupy pięciu ascetów, znana jako Dhammacakkappavattana Sutta. Buddha mówił podczas niej o Środkowej Ścieżce. Dziś bardzo często posługujemy się tym pojęciem. W zachodnim buddyzmie ludzie niekiedy mówią o Wyższej Środkowej Ścieżce, lecz w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z wyższą klasą średnią. Niekiedy tłumaczy się to pojęcie jako „średnią” ścieżkę – spotkałem się z takim zwrotem. Ale to również nie jest dobry przekład. „Średni” to ani dobry, ani zły. Nie, sens tego zwrotu jest inny. Nie chodzi również o „przeciętną” drogę. Środkowa Ścieżka to taka ścieżka, która pozwala uniknąć dwóch skrajności. Te dwie skrajności, o których mówił Buddha to pobłażanie sobie i zadręczanie siebie.

Jeśli przyjrzymy się naszemu życiu, okaże się, że często tak właśnie żyjemy. Odbijamy się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Jest to dobrze znany fakt psychologiczny. Wstajesz rano i myślisz sobie: „Co by tu zjeść na śniadanie? Może by tak jajka na bekonie?” – myślisz. – „Nie, nie, nie. Będę powściągliwy. Zjem grejpfruta” – postanawiasz. – „Tak właśnie zrobię”. Potem przychodzi czas porannej herbaty i myślisz: „Podczas śniadania zachowałem się tak zacnie. Myślę, że mogę sobie pozwolić na trochę ciasta czekoladowego do herbaty”. Mamy tendencję do takich właśnie zachowań. Obijamy się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Środkowa Ścieżka nie oznacza uśredniania między nimi. Nie chodzi o to, by folgować trochę jednej skrajności, trochę drugiej, a potem stwierdzać, że wszystko jest w porządku. Chodzi tu natomiast o patrzenie na rzeczy w całkowicie inny sposób, o podchodzenie do nich z zupełnie innej perspektywy. Nie ma to nic wspólnego z tego typu skrajnościami.

Dziś wieczorem chciałbym zatem omówić Ośmioraką Ścieżkę, wyjaśnić, czym ona jest. Lecz tym, co ważne – może co najmniej tak samo ważne, a może nawet ważniejsze są te wszystkie rzeczy, które nie są zawarte w Ośmiorakiej Ścieżce. Omówmy więc najpierw Ośmioraką Ścieżkę. Mam wielką pokusę, żeby prosić tych wszystkich, którzy potrafią wymienić osiem składników Ośmiorakiej Scieżki, aby podnieśli rękę. Czy mogę to zrobić, czy też byłoby to zbyt zawstydzające dla zbyt wielu osób? Wydaje mi się, że dobrze byłoby to wiedzieć. A więc są to: Właściwy Pogląd, Właściwa Intencja, Właściwa Mowa, Właściwe Działanie, Właściwy Sposób Życia, Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność i Właściwie Samādhi. Jest ich razem osiem i tego wieczora jeszcze nie jeden raz wszystkie je wymienię. Jeśli zatem jesteście uważni i czujni, pod koniec mojego wykładu będziecie w stanie wymienić je wszystkie z głowy; Właściwy Pogląd, Właściwa Intencja, Właściwa Mowa, Właściwe Działanie, Właściwy Sposób Życia, Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność i Właściwie Samādhi. W porządku. Zaraz będę je omawiać bardziej szczegółowo.

Najpierw jednak zajmijmy się tym, co nie należy do tych ośmiu składników, dobrze? Do Środkowej Ścieżki nie należą, na przykład, rytuały. Podobnie jak pokłony, śpiewy i zawieszanie ozdób świątecznych na choince. One również nie stanowią części Ośmiorakiej Ścieżki. Relikwie, wizerunki Buddhy, błogosławienie święconą wodą – żadna z tych rzeczy nie stanowi części Ośmiorakiej Ścieżki. Do Ośmiorakiej Ścieżki nie należą też święte tatuaże, amulety, ani umiejętność przewidywania wyników totolotka. Nie należy do nich również umiejętność wznoszenia wielkich, lśniących świątyń. Wiele z tego, co można odnaleźć we współczesnym buddyzmie, w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z tym, czego nauczał Buddha. To nie jest Ośmioraka Ścieżka. To nie jest to, o czym mówił Buddha.

Pomyślmy przez chwilę o czasach Buddhy… Przenieśmy się w wyobraźni w tamte czasy i spróbujmy wyobrazić sobie, jak bardzo radykalna była to nauka. Buddha nie zadawał sobie nawet trudu, by stwierdzić: „Nie trzeba się przejmować wykonywaniem rytuałów”. Po prostu całkowicie je ignorował. Powiedział to przy innej okazji, nie wtedy, gdy omawiał Ośmioraką Ścieżkę. Ostatecznie, działo się to w Indiach, kraju przesiąkniętym przesądami, pełnym rytuałów, ofiar, tradycji, wiedzy tajemnej i wszystkich tych rodzajów spraw. Buddha po prostu zmiótł to wszystko za jednym zamachem. Jeśli o tym pomyśleć – był to bardzo, bardzo mocny gest, bo sprawy te nawet dzisiaj stanowią zasadniczą treść wielu religii. Wiele praktyk religijnych jest związanych z rytuałami, liturgią, sakramentami itd. Tymczasem w ogóle nie stanowi to części Ośmiorakiej Ścieżki.

Wielu ludzi twierdzi, że buddyzm nie jest religią, bo tak naprawdę nie ma w nim tego wszystkiego, co mają inne religie. Oczywiście, buddyzm ma to wszystko, ma swoistą liturgię. W buddyzmie nie ma oczywiście ofiar, lecz rytuały są obecne. Jednak żaden z tych składników nie jest niezbędny do tego, co robimy. Nie stanowią one podstawy, sedna buddyzmu. To tylko zewnętrzna dekoracja, choć często, zapewne bardzo często, myli się ją z przesłaniem Buddhy. Tak naprawdę jednak nie ma to nic wspólnego z tym, o czym mówił Buddha. Warto wspomnieć, jak szybko to wszystko się zmieniło. [Po Przebudzeniu] Buddha nauczał Dhammy przez 45 lat, aż wyrzekł ostatnie słowa, które brzmiały: „Vayadhammā saṅkhārā, appamādena sampādetha”. Co dosłownie znaczy: „Przemijająca jest natura wytworzeń. Niestrudzenie się starajcie”. To tłumaczenie formalne. Bardziej nieformalne mogłoby brzmieć: „Wszystko się wali. Starajcie się”. To były jego ostatnie słowa.

Buddha wciąż o tym mówił, od pierwszych nauk, aż do samego końca. A kiedy zmarł – jak myślicie, ile czasy minęło zanim buddyjska wspólnota zapomniała te nauki? Ciało Buddhy spłonęło na stosie. Prochy jeszcze nie ostygły, a członkowie w społeczności buddyjskiej już zaczęli się kłócić o to, kto otrzyma relikwie, którym będzie można oddawać cześć. Mahāparinibbāna Sutta (DN.16) mówi, że niemal doszło w tej sprawie do wojny. Rywalizujące klany tak bardzo kłóciły się o relikwie Buddhy, że wojna wisiała na włosku, a zwęglone szczątki Buddhy na stosie pogrzebowym były jeszcze ciepłe! Oto, jak szybko wszystko się degeneruje. Oto, jak szybko zapomniano 45 lat jego nauczania. Stało się to od razu, jeszcze tego samego dnia. Nie powinniśmy zatem dziwić się, że te nauki obecnie niemal zanikły.

Tak więc, kiedy myślimy o buddyzmie, o Dhammie, o praktyce, czy o tym, co tu razem robimy, nie powinniśmy za bardzo przejmować się buddyzmem. Nie musimy przejmować się zbytnio tym wszystkim, co można zobaczyć w różnych buddyjskich tradycjach. Żadna z tych rzeczy nie jest tak naprawdę ważna. Jedyną rzeczą, która naprawdę się liczy, jest Dhamma, praktyka, i to właśnie ona, Szlachetna Ośmioraka Ścieżka jest tak naprawdę ważna. Jeśli zastanawiamy się nad nią, rozważamy wszystkie jej składniki: Właściwy Pogląd, Właściwa Intencja, Właściwa Mowa, Właściwe Działanie, Właściwy Sposób Życia, Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność i Właściwie Samādhi. Okazuje się, że żaden z tych składników nie jest zbędny! Nie da się któregoś z nich pominąć i stwierdzić, że niczego nie brakuje. To nie tak, że Buddha nauczał tego, a następnie stwierdził: „W porządku. A teraz macie dodać do tego te inne składniki, żeby wszystko działało prawidłowo”. Nauczanie jest kompletne samo w sobie. Trzeba zatem mieć świadomość tego, co stanowi naukę Buddhy i dawać odpór naleciałościom, temu, co przyrosło do Dhammy, co nawarstwiło się na niej.

Odnajdziemy to bez trudu. W istocie stanowi to część każdej buddyjskiej kultury i każdej żywej tradycji buddyjskiej. Składniki te zawsze odradzają się w tradycjach, zawsze pojawiają się na nowo. W miarę jak tradycje starzeją się i kostnieją, z ich wnętrza wyłania się nowe życie. Powrót do tych pierwotnych nauk, odnalezienie w nich mocy i siły – to ciągły proces ewolucji i zmiany, widoczny we wszystkich tradycjach buddyjskich, które są do dziś żywe. Kiedy jednak powracamy do tych buddyjskich nauk, do rzeczy, o których Buddha mówił wielokrotnie, które uzgadniał i wyjaśniał po wielokroć, przez całe życie, to bez względu na to, kim jesteśmy, jakie jest nasze pochodzenie, ani w jakim jesteśmy wieku, ani jakiej jesteśmy płci i rasy, a nawet jaką wyznajemy religię – nie ma to znaczenia. Liczy się to, czy potrafimy odnaleźć prawdę na Ośmiorakiej Ścieżce i czy potrafimy zastosować ją w praktyce, żyć zgodnie z nią i wykorzystywać ją, aby uwolnić się od cierpienia.

Chciałbym zatem omówić pokrótce każdy ze składników Ośmiorakiej Ścieżki. Oczywiście, nie muszę nawet dodawać, że każdy z tych składników można by omawiać osobno cały wieczór. Ja jednak omówię pokrótce wszystkie: Właściwy Pogląd, Właściwa Intencja, Właściwa Mowa, Właściwe Działanie, Właściwy Sposób Życia, Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność i Właściwie Samādhi. Pierwszy składnik – Właściwy Pogląd – niekiedy tłumaczy się błędnie jako „właściwe zrozumienie”. Nie jest to prawidłowe tłumaczenie. Chodzi o właściwy pogląd. Oznacza to, że na początku Ścieżki mamy pojęcie, co robimy. Nie chodzi o wizję prawdy. Nie chodzi zrozumienie prawdziwej natury rzeczywistości. Chodzi tylko o pojęcie. To, co mamy na początku. To nie koniec ścieżki, lecz jej początek. Właściwy Pogląd oznacza zrozumienie nietrwałości i, ostatecznie, Czterech Szlachetnych Prawd – zrozumienie przyczyny cierpienia, którego doświadczamy w naszym życiu. Mam na myśli prawdziwą, istotną przyczynę cierpienia. Nie są nią nasi głośni sąsiedzi. Nie jest nią rząd. Nie jest nią gospodarka. Nie jest nią nasz szef. Leży ona tutaj, w nas. To tu mieści się chciwość, nienawiść i złudzenie. To one są przyczyną naszego cierpienia.

Tak więc, jeśli to zrozumiemy i chcemy uwolnić się od tego cierpienia, od nas zależy, czy wprowadzimy to w czyn. Od nas zależy, czy zrobimy to, co konieczne. To są Cztery Szlachetne Prawdy. To początek Ośmiorakiej Ścieżki. Kiedy stykamy się z nimi po raz pierwszy, kontakt ten może mieć wiele różnych aspektów. Po pierwsze, po prostu słyszymy je, mamy pewne pojęcie, być może czytamy gdzieś o nich i w ten sposób wchodzimy w pierwszy kontakt z nimi, poznajemy ich „smak”. „Aha, Buddha mówi o spokoju umysłu. Często czuję się taki pobudzony i zestresowany. Osiągnięcie tego rodzaju spokoju byłoby czymś cudownym”. Oto początkowe rozpoznanie: „Ach, te wszystkie kłopoty i problemy, których doświadczam… to właśnie o nich mówi Buddha. Może więc zacznę tę praktykę?…Może mógłbym się temu przyjrzeć?”. Pomyślmy zatem o różnych sposobach umocnienia i oczyszczania owego Właściwego Poglądu.

Przede wszystkim jest to słuchanie nauk, słuchanie mów Dhammy, czytania artykułów, czytanie książek i tym podobne, zwłaszcza czytanie słów samego Buddhy, zawartych w suttach. Nic nie może równać się ze słowami samego Buddhy. [Dzwonek komórki z sali] Dziękuję bardzo za to przypomnienie o nietrwałości. Co może być lepszego niż słowa samego Buddhy? Należy więc słuchać tych nauk, lecz samo słuchanie nie wystarczy. Nie wystarczy po prostu siedzieć i biernie nasiąkać naukami. Nie jesteśmy gąbkami. Mózg nie działa w ten sposób. Wystarczy spytać kogoś, kto pracuje w edukacji, czy tak właśnie przyswajamy wiedzę. Nie, to nie tak. Nie wystarczy coś usłyszeć, aby to zrozumieć; trzeba się nad tym zastanowić. Trzeba to przemyśleć to, co się usłyszało. Trzeba to krytycznie przeanalizować. Trzeba pytać: „Co to oznacza?”. Starać się przepracować we własnym umyśle: „W jaki sposób ten fragment odnosi się do tamtego? To było powiedziane nieco wcześniej, a tamto nieco później; brzmią jednak odmiennie. Czy to sprzeczność?”. Trzeba więc przemyśleć te sprawy, zastanowić się, co oznaczają.

Gdy rozmawiam z dziećmi chodzącymi do szkoły, jak również z ludźmi, którzy studiują, często powtarzam im: „Nie róbcie zadań domowych”. Rodzice z jakiegoś powodu bardzo mnie nie lubią. Mówię: „Nigdy nie róbcie żadnych zadań domowych, ja tego nie robiłem i miałem się dobrze. Nie chodźcie na korepetycje. Korepetycje – co to za straszny pomysł! Rany, spędzacie w szkole cały dzień, napychacie swoje głowy wiedzą, a następnie wkraczacie do domu. Jak macie zmieścić tam kolejną porcję wiedzy? Nie bądźcie śmieszni!”. Wiecie, o co chodzi, prawda? Jeśli jesteście w klasie, na lekcji, to po pewnym czasie wasz mózg głupieje. Nie jesteście w stanie nauczyć się niczego więcej. To absurd. Mówcie więc dzieciom: „Żadnych korepetycji, żadnych zadań domowych” – i tego typu rzeczy. Zamiast tego, należy zachowywać uwagę w klasie. Słuchać tego, co mówi nauczyciel, być uważnym, medytować przed każdą lekcją. Medytować po każdej lekcji, choćby było to zaledwie kilka minut. Być uważnym, zastanawiać się nad tym, starać się to zrozumieć i być w stanie podsumować daną lekcję w czterech lub pięciu punktach.

To samo dotyczy dzisiejszej mowy Dhammy. Gdy skończę, powinniście potrafić napisać jej streszczenie w czterech czy pięciu punktach – o czym to było. Jeśli nie jesteście w stanie tego zrobić w czterech czy pięciu punktach, to znaczy, że nie zrozumieliście tej mowy. Nieraz widzę, jak ludzie robią wielostronicowe notatki z mów. To nie jest rozumienie. Wystarczy kilka punktów, „Aha, jasne”. Chodzi o zdolność do refleksji, do pytania. Nie jest to coś, co albo się ma, albo nie ma. To coś, czego się uczysz i nie myślcie, proszę, że jest to coś, co mówię jako zachodni mnich, z powodu mojej stronniczości będącej wynikiem zachodniej edukacji. Jest to coś, o czym Buddha mówił w suttach wiele razy.

Słuchajcie nauk, zapamiętujcie je, rozmyślajcie nad nimi, dokonujcie ich analizy. Buddha powtarzał to wielokrotnie. Tak pojawia się mądrość – lecz nie tylko tak. Jest też dyskusja, jest czas na słuchanie, jest również czas na omawianie Dhammy. Na rozmowy na ten temat z przyjaciółmi, lub na rozmowy z nauczycielami – jeśli macie nauczyciela; w przeciwnym razie, takie rozmowy można prowadzić tylko między sobą. Pytajcie: „Jakie jest znaczenie tych słów? O co w nich chodzi? Ten fragment jest dla mnie zupełnie jasny, lecz tego fragmentu nie rozumiem ni w ząb”. Rozmawiasz o tym i zastanawiasz się nad tym; to właśnie w ten sposób się uczymy. Każdy nauczyciel – każdy, kto został przeszkolony w zakresie edukacji – powie to samo. Myślę, że to zastanawiające, jak sutty wygłoszone przez Buddhę wspominają o tym wszystkim.

Buddha faktycznie wypowiedział się o tym całkiem jasno i wyraźnie – i to niejeden raz. „W ten sposób można zrozumieć Dhammę”. A jednak kwestie te wydają się być prawie ignorowane w krajach tradycyjnie buddyjskich, gdzie tradycja buddyjska opiera się, na ile ja to widzę, niemal wyłącznie na biernym przyswajaniu wiedzy. Po prostu mówi się: „To właśnie jest Dhamma” i podaje, czego adepci muszą się nauczyć; nie ma zachęty do krytycznego myślenia, nie ma zachęty do dociekań, nie ma zachęty do refleksji. Wiem, że nie zawsze tak jest, lecz dzieje się tak w większości przypadków; takie jest przynajmniej moje doświadczenie jeśli chodzi o buddyjską tradycję.

Musimy zatem powrócić do metod faktycznie stosowanych przez Buddhę, kiedy nauczał on Dhammy. W ten sposób badamy i analizujemy nasz właściwy pogląd. Kwestionujemy nasze własne poglądy, w szczególności zwracamy uwagę na te chwile, gdy dana nauka budzi w nas sprzeciw. Kiedy mówię coś, a ty stwierdzasz: „Chwileczkę, tak nie może być”. To właśnie wtedy trzeba rzecz zbadać i stwierdzić: „Co się tam dzieje? Czy to prawda?”. Czasem może masz rację, a czasem może faktycznie powiem coś nie tak. Kiedy indziej, być może wyzwalam nerwowość, może w coś trafiam i trzeba to zbadać i przyjrzeć się temu. Kiedy zatem snujemy refleksję tego rodzaju, staramy się zawsze zachować dystans [wobec wniosków z niej płynących]. Zdajemy sobie sprawę, że poglądy to tylko poglądy. Poglądy nie są rzeczywistością. Pogląd to po prostu mapa, [pokazująca drogę] stąd – dotąd, to wszystko. Nie oczekujemy, że mapa będzie doskonała; to jedna z tych rzeczy, z którymi czasem możemy mieć problem w buddyzmie.

Czasami myślimy, że skoro Buddha był tak wspaniałym nauczycielem, tak cudownym nauczycielem, że musi to oznaczać, że wszystko na tej mapie musi być całkowicie idealne. Nie o to chodzi. Mapa nie musi być doskonała. Mapa ma nam po prostu pomóc w dotarciu na miejsce. To wszystko, co ma znaczenie, to dotarcie z punktu A do punktu B. Mapa po prostu musi być wystarczająco dobra. W ten sposób rozwijamy Właściwy Pogląd, ucząc się i studiując Dhammę, analizując ją, a następnie stosując ją w naszym własnym doświadczeniu.

Gdy słyszymy, na przykład, naukę o nietrwałości, pytamy: „Co to znaczy?”. Przyglądamy się swojemu życiu i stwierdzamy: „Zgoda. Mój dom nie jest trwały. Dostrzegam, że odpadają z niego części. Moja odzież jest nietrwała. Moje ciało jest nietrwałe”. Potem siadamy w medytacji, zaglądamy w swój umysł i uświadamiamy sobie, że również on jest nietrwały. „Mój umysł podlega zmianom. Zmieniają się moje myśli. Zmieniają się moje uczucia. Zmieniają się moje nastroje. Zmieniają się moje wspomnienia. Zmienia się moja percepcja. Wszystko się zmienia”. A czasami, gdy siadamy w medytacji, wszystko zaczyna trzeszczeć i pękać. Tak jakby świat zaczynał zapadać się w sobie. W ten sposób uzyskujemy głęboki wgląd w nietrwałość, dostrzegamy, że wszystko wokół nas jest niczym piasek. Przyjmujesz te nauki i stosujesz je w swoim sercu. Dostrzegasz to i mówisz: „Aha, tak właśnie w rzeczywistości funkcjonuje świat”.

W buddyzmie niczego nie bierze się za pewnik. Zawsze traktuje się to jako propozycję, jako hipotezę – jako coś, co należy zbadać, opierając się na wiarygodnym autorytecie, jakim był Buddha – był najlepszy, był najlepszym nauczycielem – myślę, że to oczywiste. Cóż, jestem chyba trochę stronniczy. Nie pozwólcie jednak, aby zaciemniło to wasze osądy. Musicie odnaleźć prawdę dla siebie i żadne sutty, żadne nauki Dhammy, jakie są na świecie nie mają tu znaczenia. W Dhammapadzie można znaleźć takie stwierdzenie: „Lepsze niż tysiąc słów jest jedno słowo, które usłyszawszy, pozwala odnaleźć uspokojenie”. Ostatecznie to wszystko, co ma znaczenie. Liczy się to, co pozwala nam odnaleźć spokój, co pozwala nam puścić przywiązania. Wtedy zdajemy sobie sprawę: „Ach, to Dhamma”. Nie chodzi tu już o słowa. Nie chodzi o idee. Chodzi o doświadczenie Dhammy. Tak więc Właściwy Pogląd to coś, co się rozwija, coś, co wzrasta, co płynie. Nie zaczynamy od pełnego rozeznania wszystkiego. Na początku większość rzeczy rozumiemy źle, a dobrze zaledwie nieliczne. Stopniowo oczyszczamy i pogłębiamy nasz wgląd. Oto Właściwy Pogląd.

Następnym składnikiem jest Właściwa Intencja. Definiujemy ją jako postanowienie wyrzeczenia się i ‘puszczenia’ nieżyczliwości i szkodzenia innym, nekkhamma-saṅkappa. W ubiegłym roku byłem w Wiedniu na konferencji. Był to Kongres Religii na rzecz Światowego Pokoju. W ramach tego kongresu odbywało się wiele różnych paneli dotyczących kwestii dialogu międzyreligijnego. Tematem jednego z nich były zmiany klimatu. Pewien uczestnik tego panelu wygłaszał mowę na temat zmian klimatycznych. Nie znałem go ani nie wiedziałem skąd pochodzi. W konferencji uczestniczyli wyznawcy wielu religii. W pewnym momencie powiedział on coś w rodzaju: „Będziemy musieli rozważyć konieczność…” – i tu zatrzymał się. Nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. Powtórzył: „Będziemy musieli rozważyć konieczność…”. I w końcu zakończył: „… konieczność nekkhamma”. Nekkhamma to słowo w języku pāḷijskim, oznaczające wyrzeczenie, ‘puszczenie’. Kiedy to powiedział, pomyślałem sobie: „Ach, to musi być buddysta”. Było bardzo interesujące to zobaczyć. Międzynarodowe forum, na którym ktoś ma odwagę mówić o wyrzeczeniu, o ‘puszczaniu’. Coś niesamowitego! Coś zupełnie na przekór temu światu.

Kiedy indziej miałem dać wykład w Taipingu w Malezji. Jechaliśmy przez śródmieście na miejsce, w którym miał się odbyć ów wykład. Taiping to miasto średniej wielkości, nie jakaś ogromna metropolia. Jednak wybudowano w nim nowe, wielkie centra handlowe. Są to wręcz wielopiętrowe kompleksy. Tak więc mijając te gigantyczne budowle jechaliśmy do ośrodka buddyjskiego. Miałem świadomość, że na mój wykład o ‘puszczaniu’ przyjdzie jakieś 20, może 30 osób. W tym samym czasie w pobliskim centrum handlowym będą ich tysiące. [Wykładowca w Wiedniu], który mówił o wyrzeczeniu, postawił bardzo mocną tezę. Stwierdził mianowicie, że w przeszłości skłanialiśmy się ku myśleniu, że wyrzeczenie stanowi cnotę zakonną, że dotyczy mnichów i mniszek. To ich domena, nieprawdaż? Porzucili wszystko i zgolili włosy. My robimy co innego. Nie wyrzekamy się wszystkiego. Wyrzeczenie się wszystkiego to faktycznie zadanie dla mnichów. Wyrzeczenie, o którym mówię jest możliwe dla każdego. Stanowi część Ośmiorakiej Ścieżki. Mogą to robić wszyscy, choć zapewne każdy w różnym stopniu.

Istotną kwestią, jaką poruszył [ów wykładowca ] jest to, że obecnie wyrzeczenie nie stanowi, by tak rzec, wartości duchowej. Tu chodzi o przetrwanie. Nasz sposób życia nie sposób nazwać zrównoważonym. Jest to sposób zdecydowanie niezrównoważony. Ekologiczna równowaga świata była latami osłabiana i niszczona. Trzeba sobie postawić pytanie: „Czy możemy to kontynuować? Czy możemy dalej żyć w ten sposób?”. A odpowiedź brzmi: „Nie, nie możemy. Dłużej tak się nie da. Musimy nauczyć się wyrzeczenia”. Jak więc wcielić w życie ten zamiar, tę intencję? Jak można praktykować ową cnotę wyrzeczenia? Ludzie pytają: „Jak właściwie ‘puszczać’? To takie trudne”. Tymczasem wcale nie jest to trudne. Przeciwnie: to łatwe. ‘Puszczanie’ rzeczy to najłatwiejsza sprawa na świecie. O wiele łatwiejsza niż ich trzymanie.

Mogę to udowodnić. Nie jest to moja subiektywna opinia. To fakt naukowy. Czy mam to udowodnić? W porządku. Spójrzcie: trzymam w dłoni pałkę do gongu. Co jest łatwiejsze: trzymanie jej, czy puszczenie? Jedną z rzeczy, których nauczyłem się na biologii w szkole jest to, że mamy komplementarne pary mięśni. Mamy zatem mięśnie odpowiedzialne za ściskanie dłoni i odpowiadające za jej otwieranie. Tak więc jedne służą trzymaniu, a drugie – puszczaniu. Które z nich są silniejsze? Silniejsze są te, które odpowiadają za ściskanie. Dlaczego? Bo trzymanie jest trudne. Nie musimy mieć silnych mięśni odpowiadających za puszczanie, bo puszczanie jest łatwe. Trzymanie jest trudne. Ludzie mówią mi: „Och, bycie mnichem jest takie trudne”. Trudne? Nie wiem, co mogą mieć na myśli. Nigdy w życiu nie musiałem wypełniać zeznania podatkowego. Mam najlepszego szefa w świecie. Moim szefem jest Ajahn Brahm – wyobraźcie sobie tylko. Największy zarzut, jaki mogę mu postawić jako mojemu szefowi jest to, że opowiada za dużo głupich dowcipów.

Bycie mnichem jest łatwe. To najłatwiejsza rzecz na świecie. Wszystko sprowadza się do ‘puszczania’. Ludzie pytają: „Jak mam zacząć ‘puszczać’? Jak się za to zabrać?”. Odpowiadam im: „Stopniowo”. Zacznijcie od ‘puszczania łatwych rzeczy. Wobec tego pytają mnie: „A co to są te łatwe rzeczy?”. Odpowiadam: twoja praca, twój dom, twój samochód, twoja rodzina, twoja kariera, twoja tożsamość, twoje imię. Potem możesz zacząć przyglądać się subtelnym rzeczom, potem zaś – tym trudniejszym. ‘Puszczanie’ – intencja wyrzeczenia, ‘puszczanie’ – rezygnacja. Zadawaj sobie pytanie: „A co by się stało, gdybym tego nie miał? Jak by to było?”. Następnym razem, gdy wybierzesz się do centrum handlowego i pomyślisz sobie: „Och, jak dobrze byłoby to mieć”, spróbuj zamiast tego pomyśleć: „A jak by to było – nie mieć tego?”.

‘Puszczanie’, miłująca dobroć – Właściwa Intencja, sammā-saṅkappa – stanowi drugi składnik Ośmiorakiej Ścieżki. W istocie chodzi tu o ogólne nastawienie i postawę emocjonalną, którą posiadamy i która nadaje naszemu życiu kierunek. Tak więc w składniku zwanym „Właściwym Poglądem” chodzi głównie o zrozumienie, przynajmniej na początku. Jest to składnik bardziej intelektualny. Natomiast „Właściwa Intencja” jest składnikiem bardziej emocjonalnym, związanym z miłującą dobrocią , współczuciem i tak dalej. Z tym, co nas dotyka. Z tym, co nasz porusza.

Jedną z najbardziej istotnych cech Ośmiorakiej Ścieżki jest to, że jest ona zintegrowana. Właściwie powinienem wspomnieć już o tym wcześniej, bo jest bardzo ważne, aby to zrozumieć. Ośmioraka Ścieżka to ścieżka zintegrowana. Co mamy na myśli, gdy mówimy, że coś jest zintegrowane? W psychologicznym żargonie „integracja” to modne słowo-wytrych. Jednak zasadniczo jego znaczenie jest mniej więcej następujące: każdy ze składników Ośmiorakiej Ścieżki jest odrębny, lecz są ze sobą powiązane. Innymi słowy, nie możemy sprowadzić Ośmiorakiej Ścieżki do jednego czy drugiego z jej składników. Ludzie próbują to robić cały czas – „Och, wystarczy po prostu być uważnym”. Wtedy nie trzeba się martwić o pozostałe składniki. „Och, nie ma potrzeby studiować sutt. Nie trzeba się uczyć się Dhammy. Nie trzeba o tym mówić. Wystarczy być uważnym”. Ktoś inny mówi z kolei: „Och, po prostu przestrzegaj wskazań i to wystarczy”, albo „Praktykuj szczodrość i to wystarczy”. Lub cokolwiek innego, powiedzmy: „Po prostu studiuj abhidhammę – to wystarczy”. Nie, to nie wystarczy. Trzeba praktykować całą Ośmioraką Ścieżkę. Każdy jej składnik ma swoje szczególne znaczenie i swoją szczególną funkcję i żaden inny składnik nie może go tu zastąpić. Dlatego Buddha zalecał: „Pokonuj błędny pogląd właściwym poglądem”. Nie da się pokonać błędnego poglądu przy pomocy medytacji. Być może myślisz sobie: „Jeśli pomedytuję, mój błędny pogląd magicznie się oczyści”. To nonsens. Nic takiego się nie stanie. Nie da się pokonać błędnych intencji praktykując Właściwy Wysiłek i uważność. Błędne intencje pokonuje się praktykując właściwe intencje. Tak więc każdy składnik Ośmiorakiej Ścieżki należy rozwijać stosownie do jego specyfiki. Każdy z nich jest odmienny. Oczywiście, są ze sobą wzajemnie związane, nie sądźcie jednak, że można któryś z nich pominąć. Taka postawa to po prostu lenistwo.

Następnym składnikiem po Właściwej Intencji jest Właściwa Mowa. Właściwa Mowa to coś, w czym można dostrzec związek przyczynowy, nieprawdaż? Istnieje silny związek pomiędzy tym, jakie mamy intencje, jakie są nasze motywacje, a tym, co mówimy. Obecnie w buddyzmie często osłabia się sens pojęcia „Właściwa Mowa”. Sprowadza się je do zalecenia, aby nie kłamać. Uważa się, że wystarczy przestrzegać wskazania, by powstrzymywać się od kłamstwa. Lecz w rzeczywistości Buddha bardzo często wspomina o Właściwej Mowie, definiuje ją i opisuje w kategoriach pozytywnych. Właściwa Mowa to szczególny rodzaj mowy. Właściwa Mowa to mowa o Dhammie i o Vinayi [regule zakonnej]. To uważna mowa, wypowiadana w odpowiednim czasie. To mowa, która przemawia do serca. To mowa, która jest miła dla ucha. Mowa, którą wiele osób uważa za zachwycającą. To mowa, która doprowadza do pojednania tych, którzy są podzieleni. To mowa, która wspiera harmonię. To właśnie tego rodzaju mowę nazywa się Właściwą Mową. Tak więc nie sądźcie, że będziecie praktykować Właściwą Mowę nie mówiąc ani słowa.

W rzeczywistości, mówi o tym bardzo wyraźnie mnisia reguła. Recytujemy ją co dwa tygodnie. Skierowana jest ona do mnichów. Na samym początku powiada ona, przed tą recytacją powinniśmy wyznać wszystkie popełnione przez nas przewinienia. Powiada, że jeśli mamy na sumieniu jakiekolwiek przewinienia, należy je wyznać. Jeśli ich nie wyznamy, lecz milczymy podczas recytacji, to takie postępowanie stanowi praktykę niewłaściwej mowy. W tym kontekście zatem milczenie jest przejawem niewłaściwej mowy. Oczywiście, w wielu przypadkach milczenie jest piękne, jest wspaniałe i wszyscy powinniśmy więcej milczeć. Lecz nie zawsze jest ono właściwe. Musimy nauczyć się mówić we właściwym czasie i używać słów, które mają sens. Oto Właściwa Mowa. To coś o wiele trudniejszego [niż milczenie]. Zazwyczaj myślimy sobie: „Och, nic nie powiem i już” właśnie dlatego, że o wiele łatwiej jest nic nie powiedzieć.

Po Właściwej Mowie następnym stopniem jest Właściwe Działanie – nie zabijać, nie kraść, powstrzymywać się od niewłaściwych zachowań seksualnych. Są to podstawowe wskazania. Powtórzymy jednak, że Właściwe Działanie obejmuje o wiele więcej. Jakie jest życie, które wiedziemy? Jak można żyć nie szkodząc? Wszystko, co robimy, w sensie fizycznym, ma swoje konsekwencje. Jeśli rzucamy śmieci na ziemię – ma to swój skutek. Powoduje to szkody. Jakie rzeczy kupujemy? Jakie rodzaje żywności kupujemy? Powoduje to szkody. Takie są koszty ekonomiczne wszystkich tych rzeczy. Jakie życie prowadzimy? Czy zdarza się nam włączać klimatyzację na cały dzień? Zużywa ona mnóstwo energii elektrycznej, lecz myślimy sobie: „No i co z tego? Mam kupę kasy”. Czy też faktycznie dbacie o środowisko naturalne, o naszą planetę, o innych ludzi? Czy wszystko, co robimy w sensie fizycznym faktycznie odzwierciedla tę postawę troski? Nie chodzi o myślenie: „Czy sobie poradzę? W końcu nie łamię żadnych wskazań, więc wszystko jest w porządku”. To nie wystarczy. Trzeba myśleć: „Jak mogę zrobić coś lepiej? Jak mogę wieść życie w sposób, który sutty określają jako 'wypełnione współczuciem dla wszystkich czujących istot'? Jak zatem mogę sprawić, aby każde moje działanie odzwierciedlało to współczucie? Jak mogę być bardziej kochający i dobry dla każdej osoby, którą spotykam? Jak mogę sprawić, aby ludzie, z którymi jestem, byli trochę szczęśliwsi, jak mogę ich trochę pocieszyć? Jak mogę próbować im ulżyć? Co mogę zrobić, aby pomóc ludziom którzy są wokół mnie? Co mogę zrobić, aby dzielić z nimi pieniądze, które zarabiam, swój dobytek, swój czas, swoje umiejętności? Co mogę zrobić, aby dawać te rzeczy i dzielić się nimi z innymi?”

To właśnie jest ta postawa i jak widzicie, zawsze wywodzi się ona z Właściwej Intencji: zrozumieliście, czym jest miłująca dobroć, współczucie, ‘puszczanie’, a teraz wprowadzacie to w życie. Nie chodzi po prostu o to, aby siedzieć na macie medytacyjnej i mówić: „Oby wszystkie istoty były szczęśliwe”. Wyjdźcie i uczynicie je szczęśliwymi, czy im się to podoba, czy nie! „Masz być szczęśliwy!”. Tak więc zawsze możemy zrobić więcej. Zadajcie sobie pytanie: „W jaki sposób mogę przeżyć moje życie służąc innym i przynosząc im pożytek?”.

Tak często angażujemy się dziś w buddyzm, angażujemy się w praktykę duchową pytając: „Co mogę z tego wynieść? Odczuwam cierpienie. Chcę, aby cierpienie odeszło. Chodzi o mnie i moje cierpienie”. Mówiąc szczerze, medytacja nie jest ani najszybszym, ani najskuteczniejszym sposobem, aby pozbyć się cierpienia. Jest nim pomaganie ludziom, naprawdę. Medytując, siedzimy i cierpimy, cierpimy, i cierpimy – i po pewnym czasie może uzyskamy trochę spokoju. Natomiast często kiedy po prostu robimy coś, aby komuś pomóc, na naszej twarzy w końcu pojawi się uśmiech. Jak to widać w tradycyjnej kulturze buddyjskiej, jednym z atutów tych tradycji jest to, że kładą one tak wielki nacisk na posługę. Jest to ich fundament: wspólna praca na rzecz społeczności. To jest Właściwe Działanie.

Teraz kolej na Właściwy Sposób Życia. I w tym przypadku mamy bardzo wąską definicję tego, czym ono jest: nie handlować mięsem, nie handlować żywymi zwierzętami, nie handlować ludźmi, nie handlować bronią, nie handlować chemicznymi środkami odurzającymi. Trochę pomieszałem, w każdym razie chodzi o coś w tym stylu. Właśnie nie zdałem własnego testu. Tak więc – Właściwy Sposób Życia. Wszystkie wymienione przeze mnie zajęcia stanowią bardzo szkodliwe formy zarobkowania i powinniśmy starać się ich unikać. Oczywiście, istnieje wiele innych rzeczy, które wykonujemy obecnie, a które stanowią niewłaściwe źródło zarobkowania.

Pewnego razu moja znajoma opowiadała mi, że jej mąż pracował kiedyś w branży reklamowej. Ja na to: „O rany”. Okazało się, że ma już nową pracę – jest teraz na państwowej posadzie i zajmuje się promocją zdrowia i bezpieczeństwa na drogach. Pomyślałem sobie wtedy: „To super”. Promocja zdrowia i bezpieczeństwa na drogach to znacznie lepszy sposób zarobkowania, nieprawdaż? Musimy zatem wziąć pod rozwagę pewien prosty fakt: w pracy spędzamy niemal cały dzień. Osiem godzin dziennie poświęcamy na pracę. Ile czasu w ciągu dnia poświęcamy medytacji? Osiem godzin dziennie? Sześć godzin? Cztery? Dwie? Jedną? Pół godziny – jeśli mamy szczęście. Co zatem jest ważniejsze? Czy można pójść do pracy i nie zestresować się? Nie chodzi tylko o sam stres odczuwany w pracy, prawda? Jednak najważniejszą sprawą związaną z pracą jest obecnie brak sensu. To największy problem. Nasza praca została pozbawiona sensu.

Pomyślimy o tradycyjnych sposobach zarobkowania. Na przykład o zawodzie rolnika. Wiąże się z nim wiele uciążliwości. Trzeba wstawać wczesnym rankiem. Jest to ciężka, wyczerpująca, całodzienna praca fizyczna, jednak ma ona sens. Rolnik jest w kontakcie z ziemią. Sadzi rośliny, które dadzą mu pożywienie. Obserwuje jak rosną. Następnie zbiera plony i przygotowuje z nich posiłek, dzięki któremu wykarmi swoją rodzinę. Pierwszy dzień, gdy przyrządza się danie z nowego plonu musi być naprawdę wyjątkowy. Mieszkałem kiedyś w północno-wschodniej Tajlandii; dzień ten obchodzony jest tam szczególnie radośnie. Rolnicy zawsze przynoszą pierwszy zbiór ryżu do klasztoru i ofiarowują go tego dnia mnichom. Są wówczas bardzo szczęśliwi, bo widzą rezultaty swojej długiej pracy. To coś, co ma sens – coś, co jest prawdziwe. Niewielu z nas dane jest odczuwać tego rodzaju radość. Nie chcę powiedzieć, że nikomu – lecz z pewnością niewielu. Zazwyczaj jesteśmy jakimś nieistotnym trybikiem w jakiejś bezsensownej machinie, a gdybyśmy jutro postanowili porzucić swą pracę, nikt by tego nie zauważył.

Oczywiście, zależy to od tego, jaką pracę wykonujemy. Istnieje wiele prac, które mają sens. Jeśli twój zawód ma charakter opiekuńczy, na przykład, jeśli uczysz, albo jesteś lekarzem wówczas wykonywana przez ciebie praca może dawać ci poczucie sensu. Jednak w wielu zawodach, szczególnie w pracy biurowej i tym podobnych zajęciach, bardzo trudno odnaleźć to poczucie sensu. Nie ignorujcie więc tego. Nie myślcie, że to drobiazg. Gdy chodzicie do pracy i wykonujecie swój pozbawiony sensu zawód, zajęcie to każdego dnia wysysa z was odrobinę poczucia celu i wartości, które macie w sobie. Zastanówcie się więc, co możecie zrobić, aby to zmienić, aby wykonywać pracę, która faktycznie pomoże ludziom i w której widzisz, jak twoja praca rzeczywiście pomaga ludziom, w której widzisz jej rezultaty. Oto Właściwy Sposób Życia.

Ostatnie trzy składniki ścieżki to Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność i Właściwe Samādhi. Składniki te są znacznie bardziej związane z medytacją. Oczywiście, tylko ostatni składnik, samādhi [skupienie], dotyczy wyłącznie medytacji. Właściwy Wysiłek i Właściwa Uważność również mogą odnosić się do wszystkich składników Ośmiorakiej Ścieżki. Możecie włożyć wysiłek w rozwój Właściwego Poglądu i porzucanie niewłaściwego poglądu. Możecie włożyć wysiłek w rozwój Właściwej Intencji i porzucanie niewłaściwej intencji. Możecie włożyć wysiłek w rozwój Właściwej Mowy, Właściwego Działania, Właściwego Sposobu Życia.

Tak więc, wysiłek dotyczyć może wszystkiego, lecz głównie skupiamy się na naszym umyśle, na zrozumieniu umysłu i jego bezpośrednim rozwijaniu. Sądzę, że również pod tym względem buddyzm różni się bardzo istotnie od innych światowych religii. Myślę, że to bardzo niezwykłe: odkryć ów specyficzny temat psychicznego, umysłowego i osobistego rozwoju i umieścić go tak jednoznacznie w centrum swych zainteresowań – czym jest nasza praktyka religijna? Jakie są nasze religijne obowiązki? A zatem: Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność, Właściwe Samādhi – omówię je dziś jedynie pokrótce.

Właściwy Wysiłek oznacza wysiłek, którego celem jest porzucenie tego, co jest niezdrowe i rozwijanie tego, co jest zdrowe. Najistotniejszym aspektem Właściwego Wysiłku jest niepoddawanie się. Najważniejszy, najpotężniejszy rodzaj wysiłku nie jest wcale czymś skrajnym. Nie chodzi bynajmniej o to, aby medytować przez całą noc. Zdarzało mi się odbywać całonocne medytacje dziesiątki, może nawet setki razy. I jest to w porządku, jednak nie o to tak naprawdę chodzi. To nie to, tak naprawdę, robi różnicę. Tym, co naprawdę robi różnicę jest nieustępliwość. Czasami myśląc o wybitnych praktykujących, takich jak Tenzin Palmo, wielka tybetańska bhikṣuṇī, która latami mieszkała w jaskini, w śniegu, dochodzimy do wniosku, że my sami nigdy nie bylibyśmy w stanie tego zrobić. W jej biografii można przeczytać, o tym, jak przez wiele lat oddawała się wyłącznie medytacji w niewielkiej jaskini w Himalajach. Ktoś zapytał ją później, czy czegoś żałuję w związku z tym okresem. A ona odparła: „Tak, myślę, że tak naprawdę nie starałam się wystarczająco”. Słysząc coś takiego, myślimy sobie: „O rany…”.

Ale Właściwy Wysiłek to wcale nie to. Być może w waszym życiu nadejdzie czas, gdy będziecie w stanie podjąć tego rodzaju wysiłek. Ale wcale nie musi tak być. Właściwy Wysiłek po prostu oznacza, że zastanawiacie się: „Czy to, co myślę, jest zdrowe czy niezdrowe? Czy jest to myśl pełna chciwości, czy wolna od przywiązania? Czy jest to myśl nienawistna, czy pełna miłości? Czy cechuje ją mądrość, czy też głupota i ignorancja?”. I nie chodzi tylko o to, by to rozpoznać i zostawić, lecz aby robić to stale.

Oto przykład, jak to działa w praktyce. Jest to historia z czasów cesarza Aśoki. Jej bohaterami są mnich o imieniu Sānavāsī i jego uczeń Upagupta. Opowiada ona o tym, jak Upagupta został mnichem. Upagupta był synem kupca i troszczył się o sklep. Natomiast Sānavāsī był sędziwym mnichem. Sānavāsī zwykł mijać codziennie ów sklep i prosić o jałmużnę, a Upagupta codziennie mu ją ofiarowywał, po czym stary mnich szedł dalej. W końcu Upagupta, zainspirowany tymi spotkaniami, sam zapragnął zostać mnichem. Powiedział więc do Sānavāsīego: „Czcigodny panie, chciałbym, abyś wyświęcił mnie na mnicha”. Lecz Sānavāsī odparł: „Jeszcze nie teraz”. Upagupta zapytał: „Co mam uczynić, aby być gotowy?”. Sānavāsī odrzekł: „Dam ci praktykę do wykonania. Chciałbym, żebyś poszedł nad rzekę, nazbierał tam czarnych i białych okrągłych kamyków i przyniósł je do sklepu”. Upagupta spełnił jego polecenie i usypał na ladzie sklepowej stos czarnych i białych kamyków. Wtedy Sānavāsī rzekł do niego: „Dobrze. Za każdym razem, gdy będziesz miał dobrą myśl, umieść na stosie biały kamyk. A za każdym razem, gdy będziesz miał złą myśli, umieść na stosie czarny kamyk. To wszystko. Czy możesz to zrobić?”. Upagupta odpowiedział: „Oczywiście”. Pod koniec dnia na ladzie znajdował się wielki stos czarnych kamyków i tylko jeden czy dwa białe. „To ciekawe” stwierdził Upagupta i kontynuował codziennie swoją praktykę.

Z wolna, po wielu dniach zaczęło przybywać białych kamyków. W końcu pewnego dnia na ladzie znajdował się stos białych kamyków i ani jednego czarnego. Wtedy Sānavāsī stwierdził: „W porządku, teraz jesteś gotowy”. Wyświęcił Upaguptę, który został wybitnym mnichem. Bardzo lubię tę historię. Jest bardzo praktyczna i prosta. Chciałbym zwrócić waszą uwagę na jedną istotną kwestię: Sānavāsī nigdy nie powiedział Upagupcie: „Przestań mieć złe myśli – miej tylko dobre myśli”. Nie chodzi o to, aby zmieniać swój umysł. Chodzi o rozpoznanie tego, co się dzieje. Chodzi o zrozumienie. Chodzi o uważność i świadomość. „Oho, to dobra myśl. Oho, to zła myśl”. To wszystko, co trzeba robić. Trzeba to rozpoznać. Lecz jeśli robi się to konsekwentnie – jest to Właściwy Wysiłek – niepoddawanie się, nie zapominanie o tym.

Jednym z wielkich problemów i wielkich tajemnic w buddyzmie jest to, że nie mówimy ci, aż będzie za późno. Chodzi o to, że tego nigdy nie da się tak naprawdę zapomnieć. Odkąd usłyszeliście nauki o Dhammie, wiecie już, że to wy sami jesteście źródłem waszego szczęścia i waszego cierpienia. Ta wiedza powraca do nas za każdym razem, gdy chcielibyśmy o tym zapomnieć. Podczas najwykwintniejszego posiłku, najwspanialszego przyjęcia, z tyłu głowy słyszymy głos, który szepcze nam: „Och, to wszystko jest nietrwałe” i odbiera całą uciechę z tego wszystkiego. Nie uprzedzamy was o tym wcześniej – macie pecha, teraz jest już za późno. Oczywiście, trochę teraz przesadzam, ale coś jest na rzeczy. [Buddyzm] sprawia, że patrzymy na rzeczy w innym świetle, poddajemy je refleksji. Możecie nadal to wszystko mieć. Możecie nadal to wszystko robić. Możecie się tym wszystkim cieszyć. Jednak zarazem towarzyszy temu refleksja: „Wszystko to jest w zasadzie nietrwałe. Po prostu tak już jest”. A kiedy coś się kończy, stwierdzamy po prostu: „W porządku. To koniec”. Tak więc Właściwy Wysiłek oznacza wytrwałość w tego rodzaju refleksji.

Właściwa Uważność. Na jej omówienie zostało nam już niewiele czasu. Właściwa Uważność, kiedy wspomina się o niej w suttach, oznacza medytację. W istocie, słowo „Satipaṭṭhāna” zwykle tłumaczy się jako „ustanowienie uważności”. Lecz w kontekście, w jakim jest ono stosowane w suttach, oznacza ono właściwie medytację. Takie jest jego znaczenie. Chodzi o siedzenie, obserwację oddechu i inne formy medytacji. Uważność rozumiana jako pewna cecha mentalna oznacza coś takiego jak ciągłość, utrzymanie rzeczy w umyśle, podtrzymywanie swojej świadomości, podtrzymywanie swojej obserwacji i wiedzy, ochronę umysłu przed rozproszeniem, rozbieganiem na wszystkie strony. Lecz ta zdolność do odpoczynku, spokoju i zadowolenia, do pozostawania na jednej rzeczy przez długi czas – to właśnie uważność. Ta Właściwa Uważność stanowi składnik Ośmiorakiej Ścieżki.

Ostatnim składnikiem Ośmiorakiej Ścieżki jest oczywiście Właściwe Samādhi. Słowo to pozostawiam nieprzetłumaczone. W językach zachodnich nie ma odpowiednika tego słowa. Tłumaczy się je co prawda jako „koncentrację”, jest to jednak bardzo zły przekład. Przypuszczam, że Ajahn Brahm mówił tu o tym wiele razy, nie będę się więc zbyt długo rozwodził na ten temat. W każdym razie „koncentracja” to niewłaściwe tłumaczenie słowa samādhi. Nie powinno się go nigdy stosować, ponieważ wprowadza w błąd. W indyjskim kontekście słowo samādhi ma bardzo wzniosły charakter. Warto przypomnieć, co oznacza ono w hinduizmie. Otóż w hinduizmie samādhi to transcendentny związek łączący Jaźń z Boskością, to jest z Kosmosem. Takie właśnie jest znaczenie słowa samādhi. Bynajmniej nie znaczy ono „koncentracja”.

Co prawda w buddyzmie jego rozumienie jest inne – nie posługujemy się tym samym metafizycznym językiem – lecz chodzi o tego samego rodzaju doświadczenie, o którym mówiłem wcześniej. Mówimy o bardzo głębokim zjednoczeniu. W doświadczeniu tym umysł scala się w jedno, a wszystko w umyśle jest jasne i promienne, a nas pochłania doświadczenie czystej błogości i światła, niepodobne do żadnego z naszych dotychczasowych doświadczeń. Nazwanie tego doświadczenia „koncentracją” to całkowite nieporozumienie. W moim odczuciu w języku angielskim nie istnieje słowo, które znaczeniowo choćby zbliżało się do samādhi. Uwierzcie mi, że próbowaliśmy. Jest to temat, na który mnisi mogą spierać się z mnichami. Rozmawialiśmy o tym w nieskończoność. Próbowaliśmy najrozmaitszych słów, jednak żadne z nich nie brzmiało dobrze. Z tego powodu, pozostajemy przy samādhi.

W istocie w większości kultur buddyjskich nie tłumaczono tego terminu, lecz zachowywano go w pierwotnym brzmieniu. Tak jest w Tajlandii: mówi się po prostu „samādhi”. W Chinach z kolei stosuje się określenie „sanmei”. To transliteracja terminu, nie zaś tłumaczenie. Podobnie jest w wielu innych kulturach, ponieważ to jest szczególne i wyjątkowe doświadczenie. Nie sądzę, aby było to coś, co powinniśmy starać się tłumaczyć. Jest to coś w rodzaju zwieńczenia Ścieżki. To miejsce, w którym spotykają się wszystkie składniki Ścieżki. To miejsce, z którego biorą się głębokie wglądy i wielka wolność. Kiedy się to dzieje i kiedy wszystkie składniki Ścieżki schodzą się razem, wtedy przychodzi zrozumienie. „W porządku. To właśnie robiłem. Zacząłem od Właściwego Poglądu. Zacząłem słuchać mów Dhammy. Zacząłem myśleć o Dhammie, czytać książki, rozmawiać z przyjaciółmi, zadawać pytania, zastanawiać się i medytować nad tym. Starałem się poprawić moją intencję. Wzbudzałem w sobie więcej życzliwości, więcej współczucia i więcej ‘puszczania. Potem skupiłem się na Właściwej Mowie. Rozmawiając z ludźmi starałem, aby moja mowa nie była obraźliwa i szkodliwa. Dokładałem starań, aby wyrażać się w sposób bardziej delikatny i sensowny. Następnie praktykowałem Właściwe Działanie. Starałem się wieść życie w sposób, który byłby nieszkodliwy i który przynosiłby korzyści wszystkim czującym istotom wokół mnie. W dalszej kolejności starałem się praktykować Właściwy Sposób Życia i wykonać taką pracę, która miałaby sens i była pomocna ludziom. Codziennie praktykuję również Właściwy Wysiłek medytacyjny oraz Właściwą Uważność, oraz Właściwe Samādhi i w ten sposób wszystkie te rzeczy łączą się ze sobą”.

Okazało się, że to działa. W ten sposób wszystkie te składniki ścieżki łączą się ze sobą. To dlatego jest to zintegrowana ścieżka – pełna, całościowa ścieżka. Nie możemy na niej pominąć żadnego składnika. Kiedy zatem praktykujemy Ścieżkę, tak naprawdę jeszcze nie bardzo ją widzimy. Widzimy jej część. Zrozumiemy pewne rzeczy, innych zaś – nie. Dopiero pod koniec możemy spojrzeć wstecz na całą drogę, jaką pokonaliśmy. Wtedy zdajemy sobie sprawę: „Ach, to dlatego to działa w ten sposób”.

Oto Ośmioraka Ścieżka, Szlachetna Ośmioraka Ścieżka, której nauczał Buddha, Majjhima patipadā, Drogi Środka. Właściwy Pogląd, Właściwa Intencja, Właściwa Mowa, Właściwe Działanie, Właściwy Sposób Życia, Właściwy Wysiłek, Właściwa Uważność i Właściwie Samādhi. Mam więc nadzieję, że mój wykład dał wam nieco otuchy w tej praktyce, może również rozjaśnił pewne sprawy. Zdecydowanie zachęcam, abyście poczytali coś o tym. Istnieją znakomite książki na ten temat. Można dzięki nim sprawdzić, czy udało się wam zapamiętać wszystkie osiem składników Ośmiorakiej Ścieżki. Zajmie wam to tylko kilka minut, a potem kiedy już to zrobicie, będziecie pamiętali o tym. W porządku. Na tym kończy się mój dzisiejszy wykład, teraz zaś chciałbym zaprosić was do podzielenia się komentarzami. Czy są może jakieś pytania, czy też są tylko iPady? Czy dziś pozostały nam już tylko iPady?

Sadhu, Sadhu, Sadhu!

Czy mamy pytania od ludzi, czy też tylko z iPadów? Zapewne i jedne, i drugie, prawda? W porządku. Zacznijmy od kilka pytań iPadowych i zobaczymy, czy będziemy jeszcze mieć czas, dobrze. W porządku. Raymond z Niemiec. Dzień dobry, Raymond, jak leci? „Jakie jest znaczenie, czy też jaka jest rola mis dźwiękowych w buddyzmie? Widziałem kiedyś film, w którym buddyjska mniszka używała ich do medytacji i uzdrawiania”.

Misy dźwiękowe… Wiedzieliście, że misy mogą wydawać dźwięki? Czy w ogóle wiecie, o czym mowa? Tak, mam tu jedną taką misę, mogę więc dać wam pokaz. Jeśli jednak macie tego rodzaju misy, możecie ich używać jako dzwonków i dzwonić nimi – możecie też użyć pałeczki i pocierając nią brzeg misy robiąc kółka. Uzyskuje się w ten sposób piękny, spokojny dźwięk. Jest to więc tylko jedna z wielu rzeczy, które możemy wykorzystać w celu wywołania nastroju spokoju. Wiele z tych rzeczy nie jest żadną miarą niezbędnych w buddyzmie, czasem jednak mogą być pomocne. Stosowanie przedmiotów sakralnych w ten sposób może zatem pomóc stworzyć pewien nastrój i osadzić nas tu i teraz. Ludzie często wykorzystują misy w ten właśnie sposób.

OK. A teraz James z Wielkiej Brytanii. Witaj, James, jak się masz? „Jestem świeckim buddystą, którego oparcie stanowi głównie społeczność internetowa”.

Oczywiście, w tej sytuacji bynajmniej nie jesteś sam. Obecnie wielu ludzi doświadcza w ten sposób buddyzmu.

„Często jestem zdezorientowany, gdy napotykam gęstwinę rozmaitych poglądów związanych z koncentracją lub jhāną [wchłonięciem medytacyjnym]”.

Mam nadzieję, że teraz, po wysłuchaniu tego, co powiedziałem o koncentracji, zapewne ująłbyś to inaczej. Być może jednak inna część owej gęstwiny poglądów powoduje dezorientację.

„W jaki sposób mogę zrównoważyć moje osobiste doświadczenie z przewodnictwem innych świeckich buddystów?”.

Owszem, istnieje gęstwina poglądów dotyczących kwestii jhāny i tym podobnych zagadnień. Co by tu powiedzieć? Że Ajahn Brahm ma rację, a inni faceci – nie? Nie wiem, czy ująłem to wystarczająco dyplomatyczne. Napisałem na ten temat kilka książek. Jeśli jesteś zainteresowany tym tematem, zajrzyj do mojej książki A Swift Pair of Messengers, która dotyczy tej właśnie kwestii. Zagadnienie to omawia również inna książka, pod zatytułowana A History of Mindfulness. Moim zdaniem nie ma powodu, by wchodzić tu w szczegóły techniczne.

Rozważmy to jednak w kontekście naszej kultury, którą określamy zazwyczaj mianem zachodniej kulturze buddyjskiej. W rzeczywistości jest to globalna kultura buddyjska. Tak więc, owa globalna kultura buddyjska nadal jest bardzo niedojrzała. Wciąż jeszcze poszukujemy naszej drogi, wciąż jeszcze odkrywamy, czym jest medytacja. Wciąż jeszcze ustalamy, co oznacza. Jest to naprawdę rozwijająca się i zmienna perspektywa. Gdybyśmy mieli pytać o medytację buddyjską, powiedzmy, 20 lat temu, to kwestia jhāny nie zostałaby poruszona, ponieważ 20 lat temu nikt nie mówił o jhānach w buddyzmie. Teraz ludzie mówią o tym i mają w związku z tym różne koncepcje. Tak to już pozostanie i będzie się zmieniać, będzie ewoluować. To nie jest nic złego. Lecz jeśli spojrzeć na to w kontekście dialogu i ewolucji w obrębie wspólnoty, uświadamiacie sobie, że po prostu uczymy się mówić o tych rzeczach posługując się całkiem nowym idiomem, w całkiem nowym otoczeniu i kontekście. Tak więc to zupełnie naturalne, że ludzie mają różne koncepcje i tak dalej.

Lecz z praktycznego punktu widzenia najważniejsze jest po prostu to, co prowadzi do spokoju umysłu. To wszystko. Jeśli jesteście niespokojni, puśćcie niepokój. Jeśli jesteście zestresowani, puśćcie stres. Jeśli jesteście w depresji, odnajdźcie szczęście. To wszystko. Kontynuujcie to i nieustannie pogłębiajcie swoją praktykę. Ostatecznie tylko to się tak naprawdę liczy. Jedyny problem związany z różnorodnością koncepcji to ten, że może nas ona zablokować. Może sprawić, że zaczynamy myśleć: „Och, tak. Wszystko jasne”. Czasem przychodzą do mnie ludzie i mówią: „Osiągnąłem jhānę. I zastanawiam się: co dalej”. To nie tak. Nie da się osiągnąć jhāny, a potem zastanawiać się, co dalej. Osiągasz jhānę i myślisz: „O rany! Świat po prostu eksplodował. Moje życie nigdy nie będzie takie samo”. Po prostu stawajcie się coraz spokojniejsi. Trwajcie przy praktyce ‘puszczania’. Stopniowo zaczniecie doświadczać smaku zjawisk. W międzyczasie możecie słuchać nauk wszystkich nauczycieli Dhammy, nawet jeśli nie zgadzacie się z pewnymi rzeczami, które mówią, bądź też nie jesteście pewni, czy zgadzacie się ze wszystkim, co mówią.

Lecz z drugiej strony, większość tego, co mówią, będzie przydatna i dobra; można się od nich czegoś nauczyć. Bardzo ważne jest, aby o tym pamiętać. Nie powinniśmy dać się wciągnąć w te szczegóły, ponieważ to, jak zdefiniujemy jhānę i tym podobne kwestie nie ma praktycznego znaczenia dla większości ludzi. Istotne jest to, w jaki sposób pokonać pięć przeszkód, to są czynniki, które faktycznie przynoszą nam cierpienie.

Teraz pytanie od Jessiki z Hong Kongu. Jak leci, Jessiko z Hong Kongu? „Moje pytanie dotyczy Właściwego Poglądu. Jeśli dobrze rozumiem, Właściwy Pogląd ma zapewnić nam wewnętrzny spokój”.

Ostatecznie – tak. To ciekawe zagadnienie.

„Czy znaczy to, że istnieją różne Właściwe Poglądy dla różnych ludzi, czy też możemy odnaleźć Właściwy Pogląd na różne sposoby? Mówi się, że nic nie jest stałe – czy znaczy to, że Właściwy Pogląd również ewoluuje z czasem?”.

Wiele ciekawych pytań, na które postaram się przynajmniej pobieżnie odpowiedzieć. Właściwy Pogląd zapewnia nam wewnętrzny spokój – tak, to prawda. Chociaż może się zdarzyć, że nie nastąpi to natychmiast. Poza tym niekoniecznie najlepiej jest zaczynać od Właściwego Poglądu. Czasami możemy się z kimś wdać w dyskusję na temat Dhammy. Dyskusja ta może być nawet dość ostra i wystąpi różnica poglądów. Być może wcale nie będziemy się czuli wtedy bardzo spokojnie. Niemniej jednak w ten sposób poprawiamy swoje zrozumienie Dhammy.

Tak więc w dłuższej perspektywie czasowej Właściwy Pogląd prowadzi do wewnętrznego spokoju, choć czasami twierdzenie przeciwne jest również prawdą. Tak więc, na przykład, jeżeli jest problem, który wymaga rozwiązania, czasem łatwo jest odciąć się, odwrócić się od niego i powiedzieć: „Nie będę się tym martwić. To nie ma ze mną nic wspólnego”. Potem po prostu odchodzicie, medytujecie i tak dalej, i czujecie się spokojniejsi, niż gdybyście próbowali rozwiązać ten problem. Lecz, oczywiście, ten problem nie przestaje istnieć. Istnieje i kiedyś powróci. Dopadnie was, kiedy nie będziecie się go spodziewać.

Tak więc Właściwy Pogląd prowadzi do wewnętrznego spokoju, lecz niekoniecznie dzieje się to bardzo szybko. Dążymy do osiągnięcia głębokiego spokoju w odległej perspektywie czasowej. Nie istnieją odmienne Właściwe Poglądy dla różnych osób, lecz nie znaczy to, że nie możemy uzyskać Właściwego Poglądu różnymi sposobami. Z pewnością możemy uzyskać Właściwy Pogląd na różne sposoby. Nie jest to skomplikowana sprawa. Tak więc niektórzy z nas będą spędzać więcej czasu studiując nauki, inni medytując, słuchając mów Dhammy, lub dyskutując – w zależności od tego, co nas interesuje.

Niektórych zaciekawi to, jak buddyzm odnosi się do psychicznego stresu, dla innych pociągający będzie aspekt filozoficzny buddyzmu. Oczywiście, każdy uzyskuje Właściwy Pogląd w odmienny sposób. Nietrudno to pojąć, czy jednak znaczy to, że istnieją odmienne Właściwe Poglądy dla różnych ludzi? Cóż, z pewnością Właściwy Pogląd może być wyrażany na różne sposoby, mogą istnieć różne interpretacje Właściwego Poglądu. Nie jestem jednak przekonany, że są to różne Właściwe Poglądy. Świat po prostu jest, jaki jest. Pamiętacie, co mówiłem wcześniej o mapie? Właściwy Pogląd jest jak mapa przedstawiająca drogę z punktu A do punktu B. Z pewnością możemy mieć różne mapy, które będą dla równie pomocne w dotarciu z punktu A do punktu B. Różne mapy to żaden problem – jeśli ostatecznie dzięki każdej z nich dotrzemy na miejsce. Mam nadzieję, że się trochę udało mi się rozjaśnić tę kwestię.

I ostatnie pytanie: „Mówi się, że nic nie jest stałe – czy znaczy to, że właściwy pogląd również ewoluuje z czasem?”

Cóż, z pewnością to, w jaki sposób wyraża się Właściwy Pogląd ulega zmianie wraz z upływem czasu. Jednak podstawy ludzkiej natury nie zmieniają się – jest o tym mowa w suttach. To jeden z bardziej subtelnych zagadnień filozofii buddyjskiej. Buddha mówił o tym czymś zwanym Dhamma-tiṭṭhata. Oznacza to trwałość, czy też stabilność prawa natury, Dhammy.

Co to oznacza? Pomyślmy, na przykład, o nietrwałości. Wszystko jest nietrwałe, lecz wczoraj też wszystko było nietrwałe i jutro również wszystko będzie nietrwałe. Za sto lat wszystko będzie nietrwałe i milion lat temu wszystko było nietrwałe. A zatem nietrwałość jest trwała. Taka jest prawda i inaczej być nie może, bo gdyby nietrwałość była nietrwała, oznaczałoby to, że nietrwałość przestała być nietrwała a więc stałaby się trwała. A zatem rzeczy lub zjawiska w świecie są nietrwałe. Nie dotyczy to jednak zasad, takich jak Cztery Szlachetne Prawdy itd. Są to bowiem tak naprawdę tylko opisy tego, jak się sprawy mają. A opisy te są zawsze trafne. Dlatego zawsze trafne jest opisanie rzeczy jako nietrwałych. Zawsze trafne jest opisanie kondycji ludzkiej jako podlegającej cierpieniu. Tak więc te podstawowe, fundamentalne prawdy, nie ewoluują. Lecz sposoby, w jakie są wyrażane, sposoby, w jakie się do nich odnosimy, sposoby, w jakie je realizujemy z pewnością ewoluują, zmieniają i są zależne od czasu, miejsca, kultury, kontekstu i tym podobnych rzeczy. To były bardzo ciekawe pytania. Dziękuję, Jessiko z Hong Kongu! Jestem pewien, że moje wyjaśnienia nie są zadowalające, starałem się jednak odpowiedzieć najlepiej jak umiałem w tak ograniczonym czasie. Czy mamy jeszcze czas na jakieś pytania z widowni? Czy mamy na to czas?

Pytanie brzmiało: „Co z brakiem istoty (anatta)? Czy stanowi ona część Właściwego Poglądu?”.

Tak, oczywiście. Istnieje wiele różnych składników, które możemy omawiać w kontekście Właściwego Poglądu. Dotyczy to wszelkich nauk wygłaszanych przez Buddhę, na przykład dotyczących pięciu składowych i sześciu zmysłów, współzależnego powstawania, nietrwałości, cierpienia, braku istoty i tak dalej. Wszystkie one stanowią składniki Właściwego Poglądu.

Wspominałem już o tym wcześniej, mówiąc, że istnieją różne podejścia. Tak więc istnieją różne aspekty tych nauk, które będą przemawiać do różnych ludzi. Ktoś zatem może usłyszeć nauki o nietrwałości i stwierdzić: „No jasne” i umożliwi mu to ‘puszczanie’. Ktoś inny usłyszy nauki o współzależności i uzna: „Tak, zgadzam się z tym”. A ktoś jeszcze inny usłyszy nauki o braku istoty. W zasadzie wszystkie te nauki dotyczą tej samej prawdy, lecz zbliżają się do niej na różne sposoby. Jest pytanie z tyłu sali. Czy to Parham? Niezbyt dobrze widzę pod światło.

Q: Chciałem tylko zapytać, czy pięć podstawowych wskazań lub osiem wskazań stanowi fundament Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki?

BS: Tak, to prawda. Pięć wskazań to część Właściwej Mowy i Właściwego Działania. Lecz pięć wskazań, oczywiście, to program minimum. Wiem, że w opinii wielu osób pięć wskazań to, by tak rzec, coś, do czego należy jedynie aspirować. Wcześniej mówiliśmy na przykład o powstrzymywaniu się od picia alkoholu. Mówimy: „Tylko jeden mały drink od czasu do czasu…”. Nie chcemy być zbyt dogmatyczni w tej kwestii. Nikt nie będzie nas ostro potępiał, jeśli okazjonalnie napijemy się drinka. Nie jest to nic wielkiego. Jest to coś, do czego należy dążyć, lecz oprócz przestrzegania wskazań jest jeszcze wiele innych kwestii.

Q: Tak, ale przynajmniej jest to jakiś początek.

BS: Tak, to bardzo dobry początek.

Q: Wszyscy wiemy, że gdy Buddha osiągnął oświecenie, nauczał Czterech Szlachetnych Prawd i Ośmiorakiej Ścieżki. Istnieje cierpienie i istnieje kres cierpienia. Moje pytanie dotyczy tego. Zawsze wydawało mi się, że istnieje inna, równoległa czy ukryta ścieżka – ścieżka ku Nibbānie i że ta ścieżka prowadząca do Nibbāny to metoda unicestwienia lub pozbycia się chciwości, iluzji, zazdrości, nienawiści, nieżyczliwości, gniewu – tego wszystkiego. Że to ścieżka wyższa od Ośmiorakiej Ścieżki.

BS: Nie, to zupełnie nie tak. Nieczęsto tak mówię, ale mylisz się całkowicie.

Q: Nie wykluczam, że się mylę. Po prostu zadałem pytanie.

BS: To ta sama ścieżka. Ośmioraka Ścieżka służy właśnie przezwyciężeniu chciwości, nienawiści i złudzenia. Jeśli przyjrzysz się składnikom Ośmiorakiej Ścieżki, Właściwy Pogląd służy przezwyciężeniu złudzenia. Właściwa Intencja służy przezwyciężeniu nienawiści i chciwości. Właściwa Mowa, przez powstrzymywanie się od kłamstwa, również służy przezwyciężeniu złudzenia. Właściwe Działanie, na przykład powstrzymywanie się od zabijania, służy przezwyciężaniu nienawiści, i tak dalej i tak dalej. Tak więc każdy ze składników Ośmiorakiej Ścieżki odgrywa specyficzną rolę w przezwyciężaniu chciwości, nienawiści i złudzenia.

Q: Jaka jest zatem różnica pomiędzy oświeceniem a Nibbāną?

BS: Nie ma różnicy.

Q: Nibbāna to sposób unicestwienia, usunięcia wszystkich splamień.

BS: Nibbāna i oświecenie to to samo. Buddha definiuje zarówno Nibbānę jak i oświecenie jako kres chciwości, nienawiści i złudzenia. To wszystko.

Q: Dziękuję. Myślałem, że to coś innego, coś jak gdyby nieco ukrytego. Że Nibbāna to unicestwienie [splamień], a…

BS: W buddyzmie nie ma żadnej ukrytej, tajemnej ścieżki.

Q: … a oświecenie to uzyskanie wiedzy. Przepraszam. Po prostu zapytałem.

BS: Chyba wiem, co masz na myśli. Chodzi ci o to, że można mówić o czymś w kategoriach pozytywnych: uzyskanie wiedzy, rozwijanie pewnych cech i tak dalej. I że można też mówić w kategoriach negatywnych: „puszczanie”, zaprzestanie czegoś, ustanie i tak dalej. A zatem – zgoda, ale to są po prostu dwa różne sposoby mówienia o tym samym. Można mówić o rozwijaniu mądrości lub można mówić o porzuceniu złudzeń, lecz w rzeczywistości jest to to samo.

Q: Trochę to samo, ale jednak trochę co innego. Nie wydaje ci się? Jakie jest twoje podejście do tych nauk?

BS: Nie, Eddie, to zupełnie to samo. Zaufaj mi.

Q: Dziękuję.

BS: Czy są jeszcze jakieś pytania? Robi się już trochę późno. Myślę, że powinniśmy się już zbierać, więc może na tym zakończymy, dobrze? Czy są jeszcze chętni, żeby kupić bilety na konferencję? Jeśli zatem ktoś chciałby kupić bilety na konferencję, można to zrobić teraz. Będzie to możliwe tylko w tym i w przyszłym tygodniu. A zatem wyłącznie przez najbliższe dwa tygodnie. Zakończmy nasze spotkanie oddając hołd Potrójnemu Klejnotowi.

Artykuły o podobnej tematyce:


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: BlinkListblogmarksdel.icio.usdiggFarkfeedmelinksFurlLinkaGoGoNewsVineNetvouzRedditYahooMyWebFacebook

gnu.svg.png

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL:

Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.3 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.


cc.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons:
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0


sasana_banerros.jpg

POMÓŻ FUNDACJI "THERAVADA"
(KRS: 0000464215, NIP: 5223006901, Regon: 146715622)

KONTO BANKOWE: 89 2030 0045 1110 0000 0270 1020


Oryginał można znaleźć na tej stronie: https://www.youtube.com/watch?v=sxKbO4bLDQM

źródło: http://www.bswa.org

Tłumaczenie: Andrzej Wojtasik