Buddyjskim słowem oznaczającym prawdę jest “Dhamma”, i obejmuje ono wszystko i nic. Kiedy myślimy w terminach dualistycznych, myślimy, że rzecz jest czymś albo niczym, ale w refleksji nad Dhammą umysł jest wrażliwy na tę totalność, tę całość, w której ma miejsce ta relacja pomiędzy czymś a niczym. Jeżeli nie znamy tej totalności, wówczas nasze życie ma tendencję do bycia całkowicie uwarunkowanym przez nasze doświadczenie, i widzimy takie uwarunkowane doświadczenia jako rzeczywistość. Tak więc po prostu przechodzimy od jednego uwarunkowanego doświadczenia do drugiego, a te doświadczenia nie wiążą się zbytnio z czymkolwiek poza samymi sobą. Kiedy już dłużej nie widzimy, jak rzeczy naprawdę wiążą się ze sobą, życie staje się skomplikowane, ponieważ nasz umysł jest rozczłonkowany. Po prostu reagujemy na to, i na tamto - na to uwarunkowanie, i na tamto uczucie - i zastanawiamy się, dlaczego cierpimy pomimo faktu, że mamy wszystko. Myślimy, że gdybyśmy mieli wszystko, czego chcemy, to powinniśmy się czuć szczęśliwi i bezpieczni, ale nie jesteśmy szczęśliwi, ponieważ odczuwamy łaknienie jedności, tęsknotę, by wrócić do domu, do Jednego. Ludzkie serce tęskni, by być wolnym od przejawów oddzielenia i izolacji, które tak silnie odczuwamy.

Tęskniąc za spełnieniem

Buddyjska nauka prosi nas, byśmy się zastanowili nad ludzkim doświadczeniem, poczynając od uczucia separacji i wyobcowania, które jest wspólne nam wszystkim. Jeżeli nie kontemplujemy naszej własnej egzystencji albo nie próbujemy jej zrozumieć, wtedy nasze życie wydaje się być wypełnione bezsensowną aktywnością, a nasze poczucie tego ma skłonność zwiększania odczucia oddzielenia i alienacji.

Chcemy znaleźć kogoś, kto nas spełni, kogoś, na kim możemy polegać, kogoś, kto nigdy nas nie zawiedzie. Zwykle bywa to romantyczny wizerunek osoby dla nas stworzonej; kiedy ich spotkamy będziemy zawsze żyć szczęśliwie w stanie błogości. Nawet jeżeli spotkaliśmy “właściwą” osobę, to jeżeli oczekujemy, że nas spełni, zawsze będzie to rozczarowaniem. Ostatecznie, one nie mogą nas spełnić, ponieważ są oddzielone od siebie samych. Na przykład, jeżeli się do nich przywiążemy, a one umrą, czujemy się osieroceni, ponieważ pozostajemy bez tego na czym polegaliśmy. Wszystko, co od nas oddzielone, każda inna istota, która do nas przychodzi, w sposób nieunikniony od nas odejdzie. Zatem stawianie żądań innemu stworzeniu w kwestii spełnienia, zwiększy nasze poczucie wyobcowania, rozczarowania, smutku, żalu i rozpaczy.

Zatem życie duchowe to takie, w którym już dłużej nie poszukujemy zjednoczenia na planie zmysłowym. Już dłużej nie stawiamy żądań innym istotom; już dłużej nie oczekujemy czegokolwiek od kogoś innego. Już dłużej nie poszukujemy nawet Boga jako oddzielonej istoty, która przyjdzie i nam pomoże, prostując wszystko, gdy mamy kłopot. Rezygnujemy z wszelkiego rodzaju ingerencji i interwencji z góry, i nie oczekujemy tego ani tego nie żądamy. Zamiast tego zaczynamy badać samo centrum istnienia w sposób, który pozwala nam je urzeczywistnić w ramach widocznej oddzielności naszej egzystencji.

Kwestionując konwencjonalną rzeczywistość

Oddzielenie jest jedynie przejawem, ale nasza kultura wierzy w nie jako rzeczywistość. “Rzeczywisty świat” jest dla wielu ludzi widoczną rzeczywistością codziennego życia: chodzenie do pracy, przebywanie z rodziną, posiadanie przyjaciół - wszystkie dobre i złe rzeczy, które mają miejsce w obrębie naszego społeczeństwa. Możemy uważać te rzeczy za rzeczywiste, ponieważ musimy sobie z nimi dawać radę. Musimy się troszczyć o nasze ciała, musimy zarabiać na życie, musimy się uczyć, jak współżyć z innymi, musimy się uczyć jak wychowywać dzieci i musimy robić te wszystkie inne rzeczy na tym światowym, konwencjonalnym planie.

Nie próbuję wam mówić, że te konwencjonalne działania są całkowitą iluzją, i że tak naprawdę nie istnieją. Konwencjonalny świat jest tym, czym jest, ale nie jest ostatecznie rzeczywisty. Jest to świat zmiany i cieni, świat narodzin i śmierci; składa się z powstawania i zaprzestania, przychodzenia i odchodzenia. Jest tym, czemu możemy przyczepić etykietkę konwencjonalnej rzeczywistości, ponieważ naprawdę wydaje się być nam bardzo rzeczywisty. Ale w kontemplacji nie wierzymy tak po prostu w konwencjonalną rzeczywistość, ponieważ zgadza się to z naszym własnym uwarunkowaniem; zamiast tego obieramy odmienną postawę, postawę dociekania.

Naszym zadaniem jest kwestionować rzeczywistość konwencjonalną, nie patrząc tak po prostu na nią z góry albo ją ignorując, ale naprawdę badając ją. To właśnie robimy w medytacji. Zaczynamy badać to, co dla przeciętnej ludzkiej istoty jest tak zwyczajne, że nikt nawet nie zadaje sobie trudu, by to zauważyć. I teraz, możemy odczuwać skłonność, by kwestionować coś, co jest egzotyczne albo ekstremalne, ale zwracanie uwagi na to, co zwykłe wydaje się być niepotrzebne.

Zatem proszę was, byście włożyli specjalny wysiłek w kontemplację zwyczajności życia. Na przykład, zastanówcie się nad tym, jak to jest być w tej ludzkiej formie, która jest wrażliwa i wszystko czuje, zarówno to, co przyjemne, jak i to, co nieprzyjemne. Albo spytajcie siebie, czym jest osobowość; czy to naprawdę wy? Nie osądzajcie, czy macie dobrą osobowość czy też złą, ale rzeczywiście pytajcie: czym jest osobowość? Badajcie sferę emocji. Czym tak w ogóle jest? Czym jest ta zdolność odczuwania rzeczy w swoim sercu - miłości i nienawiści, uniesienia, depresji, uczucia strachu, uczucia zazdrości albo owładnięcia pragnieniem i namiętnością? Nie mówię, że nie powinniście odczuwać nienawiści, albo że powinniście czuć wyłącznie miłość. Proszę was, byście badali naturę tych uczuć i waszą zdolność jako ludzkiej istoty do ich odczuwania.

Kontemplujcie uczucie bycia chwalonym. Zauważcie, co to robi z waszym sercem, kiedy ktoś mówi, że jesteście piękną albo cudowną osobą. Możecie obserwować to uczucie szczęścia zamiast po prostu dawać mu się ponieść. Jeżeli ktoś was naprawdę nienawidzi i was krytykuje, możecie unieść się gniewem albo poddać niechęci albo stać się rozżaleni; ale w ramach alternatywy, możecie to kontemplować. Możecie przekroczyć sferę uczuć poprzez zaakceptowanie i obserwację jej, zamiast dać się jej ponieść albo ją osądzać.

Odzwierciedlanie bez osądzania

Moglibyśmy mieć wyobrażenia na temat tego, czym powinni być mężczyzna albo kobieta. Nasze wyobrażenia mogłyby dyktować, że mężczyzna powinien być dzielny i nigdy się nie bać. Mogłyby twierdzić, że kobieta powinna być zawsze dobra i kochająca; nigdy nie powinna odczuwać zazdrości albo niechęci do własnych dzieci. Kiedy takie wyobrażenia powstają same z siebie albo w umysłach innych ludzi, mamy skłonność do osądów: “Och, nie powinienem się tak czuć” albo “Ona jest straszną osobą, pełną zazdrości i gniewu” albo “Z niego jest straszny tchórz, zawsze się ochrania”.

W naszej kulturze jesteśmy uwarunkowani, by formułować osądy o sobie samym i o innych osobach, z wzajemnością. Ale drogą Buddhy nie jest osądzanie, tłumienie, stawanie po czyjejś stronie, ale zauważanie. To jest droga przebudzonego umysłu; refleksja i zauważanie, czym jest przebywanie w stanie ciągłego odczuwania; posiadanie emocji i inteligencji, bycie zdolnym do myślenia i pamiętania. Wówczas, ponieważ zastanawiamy się w ten sposób, możemy przebaczyć, puścić i uwolnić się od jarzma tych uwarunkowań i wszelkiego bólu, który przychodzi wraz z przebywaniem w stanie otumanienia przez przywiązania.

Ludzka istota ma zdolność do pozostawania czujną i przytomną w chwili obecnej, znajomości tu i teraz. Ten przebudzony ogląd nie poszukuje jakiejś szczególnej rzeczy, ponieważ to by oznaczało, że już dłużej nie pozostajemy w stanie wiedzy; próbowalibyśmy znaleźć coś, by to wiedzieć. Przebudzony umysł jest wrażliwy, ale nie jest bierny i pozbawiony inteligencji. Przebudzony umysł jest zarówno inteligentny, jak i wrażliwy.

Inteligencja jest w dużej mierze częścią naszego ludzkiego doświadczenia. Mamy tendencję do używania jej w błędny sposób z powodu naszego nawyku chwytania wyobrażeń i trzymania się opinii. Często mamy dość inteligentne iluzje na temat nas samych i świata, w którym żyjemy. Ale kiedy puszczamy i budzimy się ku chwili obecnej, wówczas istnieje czysta wiedza, niezakłócona przez pragnienia i lęki. Inteligencja może działać w pełni, czysto i jasno. To o tym mówimy, kiedy twierdzimy, że przyjmujemy schronienie w Buddzie, Przebudzonym. Pośród tej wiedzy zaczynamy rozumieć, jak działać, i jak nie działać. Zaczynamy rozumieć, czym naprawdę jest cierpienie. Uczymy się jak nie cierpieć, jak pozwolić cierpieniu ustać i, ostatecznie, że w ogóle nie ma cierpienia.

O autorze

250px-Ajahn_Sumedho.jpg

Sumedho Ajahn
zobacz inne publikacje autora

Ajahn Sumedho - urodzony w Ameryce, jest uznaną postacią w tajskiej Leśnej Tradycji oraz buddyzmu therawada na Zachodzie. Tajski termin „ajahn" nie jest imieniem, lecz tytułem oznaczającym „nauczyciela". Jednak równie często jest on nazywany przez studentów czułym "หลวงพ่อ", czyli „czcigodny ojcze". Przez 40 lat swojej działalności, Ajahn Sumedho wyświęcił wielu swych uczniów na bhikkhu (w pełni wyświęconych mnichów), a obecnie jest najprawdopodobniej jednym z najstarszych mistrzów therawady żyjących na Zachodzie.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://cdn.amaravati.org/wp-content/uploads/2014/10/Ajahn-Sumedho-Volume-2-Seeds-of-Understanding.pdf

Źródło: © AMARAVATI PUBLICATIONS

Tłumaczenie: Jacek Zahradnik

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/