KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Psycholodzy przeprowadzili badania nad ludźmi, którzy opanowali niektóre umiejętności do perfekcji. Badacze próbowali znaleźć przyczynę tego, że niektórzy są w czymś bardzo dobrzy, a inni mogą osiągnąć poziom mistrzowski. Odkryli między innymi, że aby udoskonalić jakąś umiejętność, trzeba pozwolić jej zawładnąć wyobraźnią. Ludzie, którym się to udało, lubią myśleć o tej umiejętności. Lubią myśleć o różnych sposobach jej pojmowania, różnych podejściach do niej, sposobach zastosowania jej w nietypowych i niespodziewanych sytuacjach. By udoskonalić skupienie, musisz pozwolić, żeby zawładnęło ono twoją wyobraźnią – tak jak każda inna umiejętność. I chociaż często myślimy, że wyobraźnia nie jest związana z medytacją – uznajemy wręcz, że medytacja jest antywyobraźnią – to nie ma nic bardziej mylnego.

Co robisz, kiedy ćwiczysz skupienie? Tworzysz stan w umyśle. To wymaga wyobraźni. Szlachetna Ośmioraka Ścieżka jako całość jest czymś wytworzonym, czymś, co zostało złożone w całość. Medytacja prowadzi cię do teraźniejszości, ale kiedy już znajdziesz się w chwili obecnej, dociera do ciebie, jak wielki jest wkład twoich intencji w kształtowanie jej. Praktyka jest tak zbudowana, by uwrażliwić cię na to, jak kształtujesz rzeczywistość. Jak łączysz wszystko w całość. Jaki sposób zbierania wszystkiego w całość tworzy cierpienie. Jak możesz zwiększyć swoją umiejętność łączenia wszystkiego tak, by coraz bardziej i bardziej zmniejszać cierpienie, i w końcu dotrzeć do miejsca, gdzie wszystko zostanie rozdzielone i nie będzie tam już żadnej krzywdy.

Żeby dotrzeć do tego ostatniego punktu, musisz zrozumieć, co robisz. Nie możesz po prostu podjąć decyzji, że będziesz zupełnie niezaangażowany w chwilę obecną i że od tej pory będziesz nieuczestniczącym w niej obserwatorem, ponieważ wtedy twoje uczestnictwo przeniesie się do podziemia. Nie widzisz go, ale cały czas jest. Przeciwnie, powinieneś być bardzo otwarty na fakt, że kształtujesz chwilę obecną przez wybór tego, na czym się skupiasz. Trzeba podjąć decyzję, na których odczuciach skupić uwagę i w jaki sposób ją skupiać, bo to kształtuje twoje doświadczenie obecnego momentu. Tworzysz stan stawania się – określa to pāḷijskie słowo bhava – i choć jedną z rzeczy, których próbujemy się nauczyć, jest przezwyciężenie procesu stawania się, to nie możemy go po prostu porzucić. Zanim odpuścimy ten proces, musimy go najpierw zrozumieć. Musimy najpierw osiągnąć beznamiętność, a potem dopiero odpuścić. Żeby to zrobić, trzeba wciąż i wciąż tworzyć te stany, ale tak, żeby były wygodne, łatwe do analizowania i łatwe do rozdzielania – oto dlaczego praktykujemy skupienie.

Pewien starszy mnich w Bangkoku zapytał raz Ajahna Lee: „Kiedy praktykujesz skupienie, czy nie tworzysz w umyśle stanów stawania się?”, a Ajahn Lee odpowiedział: „Tak, właśnie to robisz”. Kontynuował, mówiąc, że nie możesz tak naprawdę rozłożyć procesu na części do momentu, aż nie zaczniesz robić tego bardzo dobrze: „To tak, jakbyś miał kurę znoszącą jajka. Wykorzystujesz część jajek do jedzenia, a część rozbijasz i rozdzielasz”. Innymi słowy, zadaniem skupienia jest po części odżywianie umysłu, gdy podążasz Ścieżką. A po części dawanie ci czegoś do rozdzielania, stawiając umysł przed zadaniem rozłożenia teraźniejszych stanów na elementy.

Kiedy uświadomisz sobie ten fakt, przyjrzyj się sposobowi, w jaki scalasz chwilę obecną. Masz do wyboru różne rzeczy, na których możesz się skupić, i różne sposoby koncentracji. Jeśli skupisz się na oddechu, odkryjesz, że istnieje wiele różnych metod postrzegania i obserwowania go: twój sposób na etykietowanie odczuć związanych z oddechem czy sposób, w jaki decydujesz, że wdech jest wystarczająco długi, za długi lub za krótki. Wiele z tych decyzji podejmujesz automatycznie, jednak kiedy medytujesz, masz okazję do zbadania ich. Możesz im się przyjrzeć dokładnie i dostosować je, żeby sprawdzić, czy istnieją bardziej umiejętne sposoby na decydowanie o tym, jaka długość wdechu jest dobra i jakie sygnały wskazują na to, że jest on wystarczająco długi. To samo dotyczy wydechów, ich głębokości, rytmu, jakości.

Jest z tym dużo zabawy, ale słowo „zabawa” jest tu nieprzypadkowe, bo musisz cieszyć się tym procesem. W przeciwnym razie będzie ci brakowało entuzjazmu do medytacji, po prostu będziesz przechodził przez wszystkie kroki – bo to czas na medytację. Gdy brakuje entuzjazmu i radości, trudno wytrwać w procesie. Umysł traci zainteresowanie, nudzi się i znajduje jakiś inny temat. Ostatecznie zajmujesz się umieszczaniem w tej godzinie wypełniacza – słomy, skrawków papieru i styropianu – rzeczy, które nie są, nawet w najmniejszym stopniu, tak pomocne jak nauka o oddechu. Wypełnianie czasu nie jest właściwym powodem, dla którego tutaj jesteśmy. Znajdujemy się w tym miejscu, by zobaczyć, jak umysł tworzy niepotrzebne cierpienie i nauczyć się, jak to powstrzymać.

Jednym z pomocnych sposobów na zrozumienie tego procesu jest spojrzenie na metody psychologów, jakich użyli oni do analizowania wyobraźni. Odkryli, że wymaga to czterech umiejętności. Pierwszą jest zdolność do stworzenia obrazu w umyśle – po prostu wywołania go. Drugą jest podtrzymanie tego obrazu. Trzecią – zbadanie go, dostrzeżenie szczegółów, poznanie jego odgałęzień, konsekwencji, jakie wywołuje. I w końcu czwartą umiejętnością jest zmiana obrazu – wprowadzenie zmian i ponowne sprawdzenie, by zobaczyć, co się po tej zmianie wydarzyło. I chociaż psycholodzy, którzy odkryli te cztery umiejętności, byli przede wszystkim zainteresowani wyobrażeniami w umyśle, to przekonasz się, że każdy rodzaj pracy twórczej – pisanie, tworzenie muzyki, cokolwiek – wymaga tych czterech kroków.

Kiedy zestawisz te cztery kroki z procesem skupienia, odkryjesz, że i tutaj znajdą swoje zastosowanie. Faktycznie odpowiadają czterem podstawom powodzenia lub mocy (iddhipāda): 1. gorliwości (chanda), 2. energii/wytrwałości (viriya), 3. zaangażowaniu umysłowemu (citta), 4. rozeznaniu (vīmaṃsā).

Jeśli chodzi o skupienie, to pierwszy krok odpowiada stworzeniu przyjemnego stanu w chwili obecnej. Potrafisz to zrobić? Jeśli chcesz, to potrafisz. Jak stwierdził Buddha, wszystkie zjawiska są zakorzenione w pożądaniu. Więc jak zamierzasz wykorzystać pożądanie, by zapoczątkować ten przyjemny stan? Możesz dostosować oddech. Możesz dostosować skupienie. Oddychaj w taki sposób, by stworzyć miłe odczucie przynajmniej w jednej części ciała.

Następnie, jeśli już nauczyłeś się, jak wywoływać ten stan, musisz go utrzymać. Odkryjesz, że potrzebujesz uważności, czujności i stałości, by to osiągnąć. Czasem może ci się wydawać, że to podobne do surfowania: fale pod tobą się zmieniają, ale ty uczysz się, jak zachować równowagę. Innymi słowy, potrzeby ciała będą się zmieniać, ale ty możesz utrzymać te przyjemne odczucia bez względu na zmiany. Kiedy usiądziesz po raz pierwszy, ciało może potrzebować całkiem sporej dawki oddechów, by poczuć się wygodnie. Ale potem, gdy poczuje się komfortowo, jego potrzeby się zmienią. Dlatego musisz się nauczyć, jak popłynąć na tej fali zmiany. Dostosuj tempo oddechu, w taki sposób, żeby było po prostu odpowiednie dla ciała właśnie w tym momencie. To sprawia, że stajesz się coraz bardziej wrażliwy na zmieniające się potrzeby ciała. Możesz nauczyć się, jak podtrzymać określoną równowagę, kiedy z coraz większym wyczuciem odpowiadasz na te potrzeby, np. poprzez dawanie ciału takiego oddechu, jakiego chce. Oczywiście, ciało nie usiądzie obok i nie powie: „Chcę tego albo tamtego”, ale ty stajesz się coraz bardziej otwarty na sygnały i odczucia, mówiące, że niektóre części ciała cierpią na niedobór energii oddechu, wtedy możesz ją świadomie do nich skierować.

Trzeci krok to sprawdzanie. Badasz stan, w jakim znajduje się twoje ciało – czy nadal odczuwasz dyskomfort, napięcie, ucisk w niektórych miejscach? Możesz się zastanowić, w jaki sposób zmienić oddech. To krok czwarty. Punkty trzeci i czwarty uzupełniają się w taki sposób: kiedy coś zmienisz, sprawdzasz ponownie, czy coś się poprawiło albo pogorszyło – jeśli pogorszyło, możesz jeszcze raz spróbować coś zmienić. Sprawdzaj i zmieniaj. W języku pāḷijskim nazywa się to vicāra – dociekanie. Im większą odczuwasz wygodę, tym wyraźniej dostrzegasz, że zakres wytworzonego przez ciebie komfortu się rozszerza. Możesz robić wdech z poczuciem, że energia oddechu łączy się we wszystkich częściach ciała. Wydychasz, a energia jest cały czas połączona, twoja świadomość wypełnia i nasyca ciało.

Po chwili docierasz do momentu, kiedy nie możesz poprawić oddechu. Jest odpowiedni, taki jaki jest. Ajahn Fuang powiedział, że to jak wlewanie wody do naczynia. W pewnym momencie napełnisz naczynie i nieważne, ile wody starasz się dolać, nie możesz sprawić, by naczynie się bardziej napełniło. Więc przestajesz dolewać wodę. Tak samo z oddechem: kiedy osiągniesz punkt nasycenia, przestajesz wprowadzać tak wiele zmian, jak na początku. Możesz po prostu być z oddechem. Od tego momentu bardziej chodzi o związek umysłu z oddechem. Czy są odrębne, czy może umysł jest bardziej zanurzony w oddechu? W miarę jak umysł zanurza się w oddechu, tempo oddechu się zmienia, niekoniecznie dlatego, że zdecydowałeś się je zmienić, ale dlatego, że zmieniłeś swój stosunek do oddechu.

Im bardziej zanurzysz się w swoim ciele i oddechu, tym silniejsze rozwiniesz uczucie jedności i lekkości. Oddech będzie stawał się coraz bardziej subtelny aż do momentu, w którym całkowicie się zatrzyma, nie dlatego, że to wymusiłeś, ale dlatego, że umysł dostatecznie spowolnił, by potrzebować mniej tlenu. Wymiana tlenowa na poziomie skóry jest wystarczająca, by ciało mogło pracować bez konieczności wtłaczania i wytłaczania powietrza. Ajahn Lee porównuje ten stan do parującej kostki lodu – ciało jest nieporuszone, ale otacza je para, która pojawia się bez wysiłku. Czujesz ją podczas wdechów i wydechów. Następnie, po chwili, nawet to ustaje i wszystko jest idealnie spokojne.

Wszystko to pochodzi ze stworzenia w ciele takiego punktu, w którym możesz wygodnie się skupić. Następnie uczysz się, jak to miejsce utrzymać. Badasz, jak można je rozszerzyć, gdzie jest bardziej stabilne. Potem dostosowujesz je na różne sposoby, używając wyobraźni, żeby przynajmniej myśleć o wygodniejszym oddechu, o oddechu nasycającym ciało. Możesz wyobrazić sobie wszystkie komórki ciała kąpiące się w oddechu lub wykorzystać jakikolwiek sposób postrzegania oddechu, żeby uczynić to miejsce wygodniejszym i bardziej zachęcającym do pozostania w nim.

W ten sposób cztery aspekty wyobraźni odnoszą się do tego, co robisz właśnie teraz, nawet jeśli nie starasz się stworzyć obrazu w umyśle. Niekiedy pojawią się za tym obrazy, ale ciebie bardziej interesuje odczuwanie oddechu: to, kiedy wdychasz i wydychasz, kiedy się nim bawisz, kiedy stwarzasz bardzo intensywne, dobre samopoczucie w danym momencie. Nawet jeśli to coś wytworzonego, coś wymyślonego, to nic – dobrze jest coś takiego wytworzyć, coś takiego wymyślić. Buddha mawiał, że dobre skupienie jest sercem Ścieżki. Inne czynniki są jej wymogami. I by wnikliwość mogła wykonać swoją pracę wglądu w obecnej chwili, serce Ścieżki musi pozostać zdrowe i silne. Musisz zbudować i podtrzymać solidną bazę dzięki skupieniu.

Dlatego że jest to stan wytworzony, musisz posłużyć się swoją kreatywnością i wyobraźnią. I odkryjesz, że im bardziej otwierasz wyobraźnię na istniejące możliwości, tym więcej nowych się pojawia. Tak długo, jak jesteś szczery podczas procesu tworzenia tego stanu, nie musisz się martwić o przywiązanie do niego – nawet jeśli przywiążesz się do niego, co jest prawdopodobne – bo w głębi czujesz, że to coś, co sam stworzyłeś i w końcu będziesz musiał to rozłożyć na części. Ale w tym czasie naucz się, jak to robić dobrze. Im stabilniejsze jest twoje skupienie, tym bardziej chcesz tu pozostać. Im częściej tu przebywasz, tym lepiej poznajesz obszar. I właśnie dzięki zaznajomieniu się z nim praktyka skupienia zmienia się w praktykę wglądu – wglądu, który może cię uwolnić. Bez tej stabilności i obeznania, twoje „wglądy” pozostają tylko pomysłami zasłyszanymi w mowach Dhammy, przeczytanymi w książkach, pojęciami, które zaczerpnąłeś z zewnątrz. Nie zapadają głęboko w umysł, bo ten nie zmiękczył jeszcze „gleby” chwili obecnej. Tylko dzięki praktykowaniu skupienia, sztywność chwili obecnej może zacząć mięknąć i dać wglądom szansę na wsiąkanie głębiej i głębiej.

Jeśli w ten sposób rozumiesz to, co robisz, jest ci o wiele łatwiej działać. I zaczynasz pojmować, że to nie jest mechaniczny proces. To proces twórczy. Ten sposób może zawładnąć twoją wyobraźnią. Wtedy staniesz się bardziej zainteresowany tym, co możesz zrobić z oddechem, nie tylko, kiedy siedzisz tutaj z zamkniętymi oczami, ale o każdej porze dnia. Jak radzisz sobie z oddechem? Jak ześrodkowanie się w oddechu pomaga ci radzić sobie ze złością? To uwrażliwia cię na to, co z twoim ciałem robi złość, i możesz oddychać poprzez te fizyczne objawy gniewu, więc nie czujesz się, jakby przejął nad tobą kontrolę.

Kiedy pojawia się strach, możesz próbować użyć oddechu, by sobie z nim poradzić. Znajdź fizyczną stronę strachu i oddychaj poprzez nią. Zauważ, jak oddech może pomóc w radzeniu sobie z nudą, z chorobą, z bólem. Można tu sporo odkryć. Ponieważ możliwości oddechu zawładnęły twoją wyobraźnią, odkrywasz, że ta umiejętność jest przydatna nie tylko, gdy siedzisz z zamkniętymi oczami, ale także tam, gdzie przejawia się teraźniejszość i tam, gdzie ty jesteś w teraźniejszości. Jeśli zbadasz oddech, odkryjesz, że ma on coś do zaoferowania w jakimkolwiek kontekście i jakiejkolwiek sytuacji. Ale żeby go zbadać, musisz mieć poczucie, że jest w stanie zawładnąć twoją wyobraźnią. To ten rodzaj wyzwania, który idzie w parze z nagrodą – po zbadaniu czegoś i odkryciu czegoś nowego, otrzymujesz cenną umiejętność.

W ten sposób medytacja może przeniknąć całe twoje życie. A kiedy bardziej się z nią zapoznasz, pojawią się wglądy – niespodziewane spostrzeżenia, spostrzeżenia, których możesz nie znaleźć w książkach, bardzo osobiste, bardzo istotne, odnoszące się do wydarzeń w twoim umyśle i ciele. I zdasz sobie sprawę, że się pojawiły, bo otworzyłeś swoją wyobraźnię na to, co jest możliwe dzięki surowemu budulcowi jakim jest teraźniejszość.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)

Tłumaczenie: Barbara Orchowska
Redakcja: Alicja Brylińska
Czyta: Ula Feluś

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/