Tekst ze względu na wartość historyczną, bez redakcji i zmian merytorycznych.

CZĘŚĆ DRUGA

ZAAWANSOWANA PRAKTYKA

Skoro, jak wyżej się rzekło, dzięki pilnej praktyce i wytrwałości uwaga oraz koncentracja udoskonaliły się, medytujący spostrzega pary zjawiskowości przedmiotu i poznawania go, takie jak: powstawanie i uświadamianie go sobie, rozpadanie się i uświadamianie go sobie, siedzenie i uświadamianie go sobie, schylanie się i uświadamianie go sobie, naprężanie się i uświadamianie go sobie, podnoszenie się w górę i uświadamianie go sobie, opuszczanie się w dół i uświadamianie go sobie. Przez skupioną uważność (czujność), poznaje on, jak rozróżniać każdy jeden mentalny i cielesny proces: „ruch podnoszenia się jest jednym procesem, a poznanie go drugim procesem; ruch opadania jednym procesem, a poznanie go drugim procesem”. Stwierdza, że każdy akt poznania posiada naturę „kierowania się ku jakiemuś przedmiotowi”. Tego rodzaju stwierdzenie odnosi się do właściwości funkcjonowania umysłu „kierującego się ku jakiemuś przedmiotowi”. Należy wiedzieć, że im bardziej jasno postrzega się jakiś przedmiot, tym jaśniejszy staje się proces poznawania go. O tym fakcie tak oto stwierdza się w VISUDDHIMAGGA:

„Albowiem w tym samym stosunku, w jakim materialność staje się dla niego całkowicie określona, rozwikłana i jasna, również w tym samym stosunku i niematerialne stany, które tę materialność mają za swój przedmiot, stają się dla niego jawnymi same przez się”.

Źródło: The Path of Purification – tłum. Bhikkhu Nanamoli, str. 684.

Kiedy medytujący dochodzi do rozpoznawania różnic między procesem cielesnym a procesem mentalnym, powinien być prostym człowiekiem, który tak ma robić refleksję z bezpośredniego doświadczenia: „jest podnoszenie się i wiedza o nim, i tak dalej. Nic nadto poza nim nie istnieje. Słowa «mężczyzna» lub «kobieta» dotyczą tego samego procesu; nie ma żadnej «osoby» czyli «duszy»”. Niech więc będzie dobrze poinformowanym człowiekiem, który by przeprowadzał refleksję w oparciu o bezpośrednią wiedzę różnic pomiędzy materialnym procesem jako przedmiotem i mentalnym procesem poznawania go w ten oto sposób: „jest prawdą, że istnieje tylko umysł i ciało. Oprócz nich nie ma żadnych takich istności, jak mężczyzna lub kobieta”. Gdy kontemplując zauważa się materialny proces jako przedmiot i mentalny proces jako poznanie tegoż, to jedynie tylko do tych dwóch par odnoszą się, będące w pospolitym użyciu terminy „istota”, „osoba”, „dusza”, „mężczyzna” czy „kobieta”. I niezależnie od tego podwójnego procesu nie ma żadnej oddzielnej osoby, czyli istoty, żadnego „ja” czy czegoś podobnego, nie ma żadnego mężczyzny i nie ma żadnej kobiety. Kiedy więc przychodzą takie refleksje, wtedy medytujący winien je uchwycić jako refleksje – refleksja, refleksja – i w dalszym ciągu obserwować podnoszenie się i opadanie żołądka.

Z dalszym rozwojem medytacji świadomy stan jakiejkolwiek intencji staje się oczywisty, zanim zajdzie cielesne poruszenie. Medytujący spostrzega najpierw ową intencję. Choć także i na początku swej praktyki zauważa istotne zamierzenie – zamierzenie, zamierzenie (np. by zgiąć ramię), to jednak nie może tego stanu świadomości (uświadomienia) spostrzec jeszcze całkiem wyraźnie. Otóż w tym bardziej zaawansowanym stanie medytacji jasno zauważa w świadomości intencję zgięcia ramienia. Najpierw zauważa stan świadomości, by wykonać jakieś cielesne poruszenie, następnie zauważa oddzielnie samo cielesne poruszenie (w trakcie wykonywania go). Na początku, z powodu opuszczania postrzegania intencji sądzi, że ruch cielesny jest szybszy niż umysł, który go poznaje. Obecnie jednak, w tym bardziej zaawansowanym stanie, umysł okazuje się być szybszy. Medytujący z łatwością zauważa intencję zginania, wyciągania, siedzenia, stania, leżenia, chodzenia i tak dalej. Również aktualnie dostrzega aktualne zginanie, wyciąganie itp. Stwierdza fakt, iż umysł poznający cielesny proces jest o wiele szybszy niż sam ów materialny proces. Doświadcza bezpośrednio, że cielesny proces ma miejsce dopiero po uprzedzającej go intencji. Także wie z bezpośredniego doświadczenia, że intensywność gorąca lub zimna rośnie, gdy uświadamia sobie gorąco lub zimno. Podczas regularnego i spontanicznego kontemplowania cielesnych poruszeń, takich jak podnoszenie się i opadanie żołądka, zauważa bezustannie jedną czynność po drugiej. Tak samo zauważa w sobie powstawanie mentalnych wyobrażeń takich jak Budda, Arahat; podobnie jak wszelkie inne zmysłowe wrażenie, jakie zjawia się w jego ciele (jak na przykład swędzenie, ból, ciepło), z intencją skierowaną na określone miejsce, gdzie powstaje takie wrażenie. Zaledwie jedno wrażenie się rozwiało, zaraz powstaje inne, a on je wszystkie odpowiednio ujmuje. Podczas gdy zauważa każdy przedmiot, tak jak on się pojawia, zdaje sobie zarazem sprawę, że proces mentalny poznania zależy od tegoż przedmiotu. Dalej, przychodzi doń zrozumienie, że nie może być żadnego poznania bez jakiegoś przedmiotu. Czasem podnoszenie się i opadanie żołądka jest tak nieznaczne, że nie znajduje nic, co by spostrzegał. Wówczas przychodzi doń zrozumienie, że nie może być żadnego poznania bez jakiegoś przedmiotu. Gdy zaś jest niemożliwe żadne zauważenie podnoszenia się i opadania, to należy być świadomym siedzenia i dotykania lub leżenia i dotykania. Owo dotykanie powinno być na przemian zauważane. Na przykład, po zauważeniu siedzenia, zauważ wrażenie dotykania prawą nogą (wywołane przez jej zetkniecie się z ziemią lub siedzeniem). Następnie, po zauważeniu siedzenia, zauważ wrażenie dotykania lewą nogą. W ten sam sposób obserwuj wrażenia zmysłowe w różnych miejscach. Następnie w zauważaniu widzenia, słyszenia i tak dalej, medytujący dochodzi do jasnego poznania, że widzenie bierze swój początek z kontaktu oka i przedmiotu widzenia, słyszenie bierze swój początek z kontaktu ucha i dźwięku, i tak dalej (czego normalnie się nie dostrzega z braku odpowiedniego treningu).

Dalej, robi on refleksję: „materialny proces schylania się, prostowania się i tak dalej, idzie za mentalnym procesem zamierzania, aby się schylić, aby się wyprostować, i tak dalej”. I w dalszym ciągu robi refleksję: „czyjeś ciało staje się ciepłym lub chłodnym z powodu elementu gorąca lub zimna; ciało egzystuje z powodu pokarmu i napoju; świadomość powstaje, gdy są przedmioty postrzegania; widzenie powstaje, gdy są przedmioty widzenia; słyszenie powstaje, gdy są przedmioty słyszenia itd., które są warunkującymi je czynnikami. Intuicja i postrzeganie wypływają z poprzednich doświadczeń; czucia (doznania) wszelkiego rodzaju są konsekwencją poprzedniej kammy w tym sensie, że materialne procesy i mentalne procesy zachodzą już od narodzin z racji poprzedniej kammy. Nie ma nikogo, kto by stwarzał to ciało i ten umysł; i wszystko, co zachodzi, posiada sprawcze przyczyny”. Takie refleksje przychodzą do medytującego, gdy dostrzega jakiś przedmiot, tak jak ten powstaje. Nie zatrzymuje on się, tak czyniąc, by zachować czas na refleksję. Podczas gdy spostrzega przedmioty, tak jak powstają (tak jak pojawiają się w jego świadomości), to refleksje te są do tego stopnia szybkie, że okazują się być automatyczne. Medytujący musi wówczas zauważać: refleksja, refleksja, rozpoznawanie, rozpoznawanie, i prowadzić jak zwykle obserwowanie przedmiotów. Po zrobieniu refleksji, że materialne procesy i mentalne procesy są uwarunkowane poprzednimi procesami tej samej natury, medytujący robi dalej refleksję, że ciało i umysł w poprzedniej egzystencji zostały również uformowane przez poprzedzające je przyczyny, a także że w kolejnych (przyszłych) egzystencjach ciało i umysł będą utworzone z tych samych przyczyn; i że niezależnie od tego podwójnego procesu, nie ma żadnej „istoty” lub „osoby”, lecz tylko przyczyny i skutki. Tego rodzaju refleksje również trzeba zauważyć i kontemplacja powinna pójść dalej, jak zwykle. Tego rodzaju refleksje będą liczne u osób ze skłonnością do refleksji, a nieliczne u osób bez skłonności do refleksji. Niechże jednak będzie, jak ma być, ale wszystkie refleksje trzeba robić energicznie. Zauważenie ich będzie pochodzić ze zredukowania ich do minimum, przy pozwalaniu na wgląd i działaniu dalej bez przeszkód ze strony jakiegoś nadmiaru tego rodzaju refleksji. Należy przyjąć za rzecz pewną, że wystarczy tutaj minimum refleksji.

Gdy praktykuje się koncentrację w sposób intensywny, to medytujący może doświadczyć zgoła nieznośnych wrażeń zmysłowych, takich jak swędzenie, rwanie, gorąco, nuda i zesztywnienie. Jeśli zatrzymuje się uważność postrzegania ich, to znikają. Jeśli jednak uważność postrzegania ich jest znowu podejmowana, to na nowo się pojawiają. Tego rodzaju wrażenia powstają wskutek naturalnej zmysłowości ciała i nie są oznakami choroby. O ile są postrzegane za pomocą energicznej koncentracji, o tyle stopniowo ustają.

Dalej, medytujący widzi czasem różnego rodzaju obrazy, jakby patrzył na nie swoimi własnymi oczami. Na przykład, zjawia się Budda w świetlistej chwale; procesja mnichów w niebie; widzi się pagody (świątynie); spotyka się ukochane osoby; widzi się drzewa lub krzewy, wzgórza lub góry, ogrody, budynki; znajduje się twarzą w twarz z rozkładającymi się, wzdętymi ciałami trupów, albo ze szkieletami; obserwuje się niszczenie się budynków i rozkład ludzkich ciał, nabrzmiewanie swego własnego ciała, pokrywanie się go krwią, rozpadanie się go na kawałki, aż do stania się niemalże samym szkieletem; spostrzega się w swym własnym ciele wnętrzności oraz witalne organy, a nawet zalążki; niekiedy widzi się również niebiańskie istoty i piekielne istoty itd. Wszystkie te rzeczy nie są wszakże czym innym, jak tylko wytworem własnej wyobraźni medytującego, wyostrzonej wskutek koncentracji. Nie należy ich wyglądać (gdy są przyjemne). Nie należy ich się bać (gdy są nieprzyjemne). Należy je traktować jako ułudę. Rzeczy te, oglądane w czasie medytacji, nie są realne. Są one wyłącznie widziadłami (tak jak we śnie), gdy tymczasem umysł je kontemplujący jest realny. Ale nie jest łatwo zauważyć, z dostateczną jasnością i wyrazistością, czystych mentalnych procesów, niezwiązanych z pięciorakimi zmysłowymi wrażeniami. Stąd, uwaga powinna być głównie kierowana ku tymże zmysłowym przedmiotom, które można łatwo zauważać, oraz ku tym mentalnym procesom, które powstają z powiązania ze zmysłowymi postrzeżeniami. Dlatego, jakikolwiek przedmiot się zjawia, medytujący będzie go zauważał, powiadając mentalnie, na przykład, widzenie, widzenie, dopóki przedmiot ów nie zniknie. (Owe mentalne mówienie ma na celu uzmysłowienie medytującemu, iż owe obrazy są ułudą, którą winien rozwiać przy pomocy swej wiedzy o ich nierealnej naturze – przyp. tłumacza). Przedmiot ten albo się usunie, czyli sczeźnie, albo się odłączy. Z początku będzie to wymagało kilku postrzeżeń, dajmy na to pięciu lub dziesięciu, ale kiedy wgląd się udoskonali i stanie się bardziej operatywny, to wówczas widziany przedmiot rozwieje się już po dwóch postrzeżeniach. Wszelako, jeżeli medytujący życzy sobie cieszyć się tym widzeniem albo z bliska przyjrzeć się jakiejś rzeczy, albo lęka się go, to wtedy jest to podobne do przedłużania trwania tegoż obrazu (a to przez wiązanie z nim uwagi medytującego – przyp. tłumacza). Jeżeli przedmiot będzie przedmiotem umyślnie wprowadzonym (mianowicie przez intencję medytującego), to wtedy z uwagi na upodobanie będzie się przez długi czas utrzymywał. Należy zatem dokładać starań, ażeby nie myśleć o zewnętrznie istniejącej materii, ani żeby ku niej się nie skłaniać, gdy czyjaś koncentracja jest dobra. Ale jeżeli pojawiają się tego rodzaju myśli, to muszą być one natychmiast zauważane i odrzucane. Są wypadki, że u niektórych medytujących nie ma tego rodzaju nadzwyczajnych przedmiotów (nie przydarzają im się one) ani odczuć; i kiedy kontemplują, stają się wskutek tego leniwi. Muszą w takich przypadkach zauważać swoje lenistwo: lenistwo, lenistwo, dopóki go nie pokonają. W tym stadium praktyki, zarówno jeśli medytujący przechodzi lub jeśli nie przechodzi przez doświadczenia nadzwyczajnych przedmiotów, zna on jasno początkowe, środkowe i końcowe fazy każdego postrzegania. Na początku praktyki, kiedy nie zauważał żadnego przedmiotu, musiał się przesuwać ku innemu przedmiotowi, jaki się pojawiał, ale nie spostrzegał przy tym wyraźnie rozpraszania się poprzedniego przedmiotu. Jednak teraz, tuż po ustąpieniu jakiegoś przedmiotu, zauważa, że zjawia się nowy. Tak więc posiada jasną wiedzę początkowych, środkowych i ostatnich faz poznawania zauważonego przedmiotu.

W tym stadium, gdy medytujący staje się bardziej dojrzały w praktyce, spostrzega w każdym akcie zauważania, że jakiś przedmiot nagle zjawia się i że nagle znika. Jego postrzeganie jest do tego stopnia jasne, że robi tego rodzaju refleksję: „wszystko ma swój koniec; wszystko mija. Nic nie jest trwałe; wszystko jest nietrwałe”. Jego refleksja jest całkowicie zgodna z tym, co stwierdzono w komentarzu do tekstu palijskiego: „Wszystko podlega zniszczeniu, wszystko nie jest wolnym od niszczenia, nieistnienie idzie po istnieniu”. I dalej robi refleksję: „To tylko z powodu ignorancji jest to, że cieszymy się życiem. Ale w rzeczywistości nie ma nic, co by mogło cieszyć. Istnieje nieustanne powstawanie i rozpadanie się, które nas nęka. Jest to naprawdę straszne. W każdej chwili możemy umrzeć i na wszystko przychodzi niezawodnie koniec. Ta powszechność nietrwałości jest zaprawdę przerażająca i trwożącą”. Jego refleksja zgadza się za stwierdzeniem komentarza: „Co jest nietrwałe, jest bolesne: jest bolesne w sensie przemijania; jest bolesne z powodu zaczynania się i kończenia się”. Znowu, doświadczając srogich boleści, robi taką refleksję: „Wszystko jest boleścią, wszystko jest złym”. Ta refleksja zbiega się z tym, co stwierdza komentarz: „Patrzy on na boleść, jak na chorobę; jak na czyrak; jak na żądło”. Robi dalej refleksję: „To jest masą cierpienia; cierpienie jest tym, co jest nieuniknione. Powstające i ginące jest bezwartościowe. Nie można zatrzymać tego procesu. Wykracza to poza czyjekolwiek możliwości. Dokonuje się to swoim naturalnym torem”. Ta refleksja jest zgodna z komentarzem: „Co jest przykre, nie jest JA: nie jest JA w sensie posiadania jakiejś duszy, ponieważ nie mamy nad tym żadnej władzy, która by się na to rozciągała”. Medytujący musi spostrzec te wszystkie refleksje i dalej, jak zwykle, medytować.

Tak zobaczywszy, za pomocą bezpośredniej refleksji, te trzy cechy (egzystencji, czyli istnienia), medytujący przez wnioskowanie z bezpośredniego doświadczenia zauważonego przedmiotu pojmuje wszystkie przedmioty dotychczas jeszcze niedostrzeżone jako te, które są również nietrwałe, jako również podległe cierpieniu i jako również nieposiadające żadnego JA.

Co do przedmiotów, których osobiście nie doświadczył, wnioskuje: „One także utworzone są w ten sam sposób: są nietrwałe, są bolesne i są bez JA”. Jest to konkluzją wynikającą z jego bezpośredniego doświadczenia. Takie pojmowanie nie jest jednak dostatecznie czyste w wypadku kogoś, kto posiada mniejsze zdolności intelektualne i ograniczaną wiedzę, kto nie zwraca uwagi na jakąś refleksję, ale po prostu idzie dalej, postrzegając przedmioty. Jednakże tego rodzaju pojmowanie przydarza się też temu, kto oddaje się refleksji, która, w pewnych wypadkach, zdarza się w każdym akcie zauważania. Tego rodzaju nadmierna refleksyjność jest raczej przeszkodą dla rozwoju wglądu (ponieważ odwodzi od prostoty ujmowania rzeczy takimi, jakimi się zjawiają – przyp. tłumacza). Nawet jeżeli w tym stadium nie zachodzą żadne tego rodzaju refleksje, to jednak pojmowanie będzie się stawało wzrastająco jaśniejsze w dalszych, wyższych stadiach.

Stąd nie powinno się zwracać żadnej uwagi na refleksję (jako że może stać się ona czynnikiem hamującym rozwój medytacji wglądu). Albowiem gdy medytujący poświęca więcej uwagi nagiemu postrzeganiu przedmiotów, to jednak powinien również zauważać i tego rodzaju refleksję, jeżeli rzecz jasna taka zachodzi, ale nie powinien na niej się zatrzymywać.

Zrozumiawszy (doświadczalnie) te trzy właściwości (istnienia) (nietrwałość – anicca, cierpienie – dukkha, bezjaźniowość – anatta), medytujący dłużej już nie robi refleksji, lecz przechodzi dalej w postrzeganiu owych mentalnych i cielesnych przedmiotów, jakie bez przerwy mu się zjawiają. Wówczas w momencie, kiedy pięć mentalnych władz: wiara, energia, uwaga, koncentracja i wiedza – jest należycie zrównoważonych, mentalny proces zauważania przyspiesza się i wówczas cielesne i mentalne procesy, jakie trzeba zauważać, tak samo szybciej się zjawiają. W momencie wdechu podnoszenie się żołądka szybko po nim następuje i opadanie go po wydechu staje się odpowiednio szybkie. Szybkie następstwo jest tak samo oczywistym w procesie zginania się i wyprostowywania. Czuje się nieznaczne ruchy rozprzestrzeniające się po całym ciele. W pewnych wypadkach czuje się kolące odczucia oraz swędzenia momentalnie po sobie następujące. Ogólnie rzecz biorąc, są to doznania, jakie trudno wytrzymać. Jest możliwe, iż medytujący nie jest w stanie dotrzymać kroku (swoją uważnością) owemu szybkiemu następstwu, jeżeli stara się osobno je zauważać. Obserwowanie trzeba zatem robić w sposób ogólny, niemniej z uwagą. W tym stadium obserwacji nie potrzeba starać się zauważać szczegółów przedmiotów pojawiających się w szybkim następstwie, lecz należy zauważać je ogólnie. Jeśli pragnie się je określić, to wystarczające będzie ogólne określenie. Jeśli usiłuje się iść za nimi w sposób szczegółowy, to wkrótce nastąpi znużenie. Ważne jest, aby postrzegać je wyraźnie i pojmować to, co się zjawia. W tym stadium powinno się zaniechać zwykłej kontemplacji ześrodkowywania się na kilku wybranych przedmiotach. Uważne postrzeganie powinno być skierowane ku każdemu przedmiotowi, jaki się jawi w drzwiach sześciu zmysłów. (Dlatego mówi się o sześciu zmysłach, gdyż umysł jest uważany za szósty zmysł – przyp. tłumacza). Jedynie wówczas należy powrócić do zwykłej kontemplacji, gdy nie jest się biegłym w tym postrzeganiu.

Cielesne i mentalne procesy bywają w wielu wypadkach szybsze aniżeli mgnienie oka czy też błysk świetlny. Jednakże o ile medytujący idzie za nimi zwyczajnie je zauważając, to wtedy może je w pełni pojąć, tak jak się pojawiają. Wówczas też uważność staje się bardzo silna. Jako skutek tego wydaje się, że uwaga jakby się zatapiała w obserwowanym przedmiocie, gdy ten się zjawia. Także wydaje się, jakby przedmiot „wskakiwał” na uwagę. Każdy przedmiot pojmuje się jasno i oddzielnie. Z tej przyczyny medytujący wierzy wtedy, że „cielesne i mentalne procesy są rzeczywiście bardzo szybkie. Są one tak szybkie, jak lokomotywa. A jednak mogą być dostrzegane i pojmowane. Być może, iż nie ma nic więcej do poznania. Co trzeba było poznać, zostało poznane”. Wierzy on tak, gdyż wie o tym ze swego własnego doświadczenia, o czym przedtem nawet nie marzył.

Nadto jako rezultat wglądu może pojawić się przed medytującym jasne światło. Także powstaje w nim zachwyt, wywołujący „gęsią skórkę”, płynięcie łez, drżenie warg. To zaś wywołuje w nim pewne subtelne rozczulenie i ożywienie. Czuje się wówczas, jakby się huśtał. Dziwi się nawet, czy przypadkiem nie kręci mu się w głowie. Wówczas powstaje w nim spokojność umysłu, a razem z nią pojawia się umysłowa zręczność, itd. Czy to siedząc, czy to leżąc, czy to chodząc, czy to stojąc, czuje się zupełnie spokojny. Tak ciało, jak i umysł, są zręczne w szybkim pojmowaniu: mogą zwrócić się ku któremukolwiek przedmiotowi i są władne skierować się ku któremukolwiek bądź przedmiotowi na tak długi okres, jak pragną. Jest się wolnym od sztywności, ciepła i bólu. Wgląd z łatwością zgłębia przedmioty. Umysł staje się zdrowy i prosty: pragnie się unikać wszelkiego zła. Dzięki tej mocnej wierze umysł jest bardzo jasny. Czasami, kiedy nie ma żadnego przedmiotu, który należy obserwować, umysł pozostaje spokojny przez długi czas. Wówczas powstają w nim takie myśli jak te: „Zaprawdę, Budda jest wszechwiedzącym. Zaprawdę, cielesne i umysłowe procesy są nietrwałe, bolesne i bez JA”. Podczas gdy zauważa przedmioty, pojmuje jasno trzy właściwości (egzystencji, czyli istnienia).

Jest wolny od lenistwa i ospałości. Jego energia ani się nie zmniejsza, ani się nie zwiększa. Pragnie radzić innym, by praktykowali medytację. Powstaje w nim spokój związany z wglądem. Jego szczęśliwość przewyższa jego poprzednie doświadczenia. Przeto pragnie zakomunikować innym o swoich uczuciach i swoich doświadczeniach. Następnie wzrasta w nim także pewne subtelne przywiązanie spokojnej natury, jakie raduje jego wgląd, połączony z jasnym światłem, czujnością i zachwytem. Dochodzi do przeświadczenia, iż to jest właśnie szczęśliwością medytacji.

Medytujący nie powinien jednak zagłębiać się refleksyjnie w tych doznaniach. Gdy któreś z nich powstaje, to wtedy powinno być odpowiednio zauważane, na przykład: „Jasne światło, wiara, zachwyt, spokojność, szczęśliwość i tak dalej”. Kiedy jest jasność, należy zauważać „blask”, dopóki nie przeminie. Podobnie należy zauważać w innych przypadkach. Kiedy zjawia się jasne światło, z początku jest się skłonnym zapominać o zauważaniu go i cieszy się jego widokiem. Nawet jeśli medytujący kieruje czujne postrzeganie ku temu światłu, to jednak będzie ono zmieszane z uczuciem zachwytu i szczęśliwości, a to jest równoznaczne z przedłużaniem widzenia go. Jednakże później przyzwyczai się do tego rodzaju zjawisk i będzie mogło być kontynuowane ich postrzeganie, dopóki się nie rozwieją. Czasem to światło jest do tego stopnia jasne, że znajduje się zanadto trudnym, by je zniszczyć jedynie za pomocą samego aktu bacznego zauważania go. W takich razach należy zaprzestać zwracać nań uwagę i zwrócić się energicznie ku zauważaniu jakiegokolwiek przedmiotu, który pojawia się w czyimś ciele. Medytujący nie powinien zastanawiać się nad tym, czy jest tam jeszcze to światło. Jeżeli tak czyni, to prawdopodobnie je ujrzy. Jeśli taka myśl powstaje, to powinien rozproszyć ją przez silnie zwrócenie swojej uwagi ku tejże właśnie myśli. Gdy koncentracja jest intensywna, to nie tylko że pojawia się jakieś jasne światło, lecz także pojawia się kilka innych nadzwyczajnych przedmiotów (obrazów), i mogą one utrzymać się w swym trwaniu, jeżeli tylko jest ku nim skłonność. Jeżeli więc pojawia się tego rodzaju inklinacja, to wówczas medytujący musi ją szybko zauważyć. W pewnych wypadkach, nawet gdy nie ma tego rodzaju inklinacji w odniesieniu do jakiegoś jednostkowego przedmiotu, niemniej jednak pojawiają się znikome przedmioty jeden za drugim, podobnie jak sznur wagonów kolejowych. Medytujący powinien wówczas ustosunkowywać się względem tych przedmiotów w ten sposób, że zauważa je jako takie – widzenie, widzenie – i wówczas każdy z tych przedmiotów się rozwiewa. Kiedy wgląd medytującego staje się słaby, to wtedy przedmioty mogą stać się bardziej rozróżnialne. Wówczas każdy jeden z nich musi być zauważany, dopóki cały orszak ostatecznie nie zniknie.

Powinno się uznać fakt, że zamiłowanie i inklinacja względem tego rodzaju zjawisk, jak jasne światło itp., oraz przywiązywanie się do nich, jest niewłaściwym podejściem. Właściwym natomiast do nich podejściem, odpowiadającym ścieżce wglądu, jest uważna ich obserwacja bez przywiązywania się do nich, dopóki się nie rozproszą. Kiedy medytujący kontynuuje kierowanie swej uwagi ku ciału i umysłowi, jego wgląd wzmaga się i staje się wnikliwszy. Będzie zyskiwał coraz bardziej rozróżnialne postrzeganie formujących się i rozpadających procesów ciała i umysłu. Dojdzie do poznania, że każdy przedmiot powstaje w jednym miejscu i w tym samym miejscu ginie. Będzie poznawał, że poprzedzające zjawisko jest jedną rzeczą, następujące po nim – drugą. Tak w każdym akcie postrzegania zrozumie właściwości nietrwałości, braku zadowolenia (cierpienia) i bezjaźniowości, czyli nie-ja. Po kontemplowaniu przez czas dłuższy w ten właśnie sposób, dojdzie do przeświadczenia: „To jest bezsprzecznie najlepsze, co można posiąść. Nie może być nic lepszego” i stanie się zadowolony ze swego postępowania oraz upodobni się do zatrzymującego się i odpoczywającego. Jednakże nie powinien w tym stadium odpoczywać. Powinien iść naprzód w tej swojej praktyce zauważania cielesnych i umysłowych procesów i powinien to robić ciągle, jeszcze przez dłuższy czas.

Razem z udoskonalaniem się praktyki, gdy wiedza staje się bardziej dojrzała, zjawianie się przedmiotów nie jest już dłużej czymś oczywistym dla medytującego; gdyż dostrzega ich przemijanie. Szybko rozpadają się. Tak więc również i wtedy należy robić mentalne ich postrzeganie. Na przykład zauważając podnoszenie się żołądka, widzi się, że proces ten nie kończy się w żadnym czasie. W ten właśnie sposób nie kończy się również zauważanie tego poruszenia. Tak więc będzie oczywiste dla medytującego, że obie czynności: podnoszenie się żołądka oraz zauważanie tegoż podnoszenia się, natychmiast znikają jedno po drugim. To samo stosuje się także do opadania żołądka, do siedzenia, do schylania się, do wyciągania ramienia lub nogi, do drętwienia warg itd. Zauważanie jakiegoś przedmiotu i zdawanie sobie sprawy z jego znikania, zachodzą w szybkiej kolejności. Niektórzy z medytujących dostrzegają oddzielnie trzy fazy: zauważanie przedmiotu, znikanie przedmiotu oraz przemijanie świadomości, która poznaje to znikanie – a wszystko to w szybkiej kolejności. Jednakże wystarczy to poznawać w parze następstwa: rozpadania się jakiegoś przedmiotu oraz rozpadania się świadomości zauważania tegoż rozpadania.

Skoro medytujący może bez przerwy zauważać te pary, to wówczas cechy jednostkowe takie jak: ciało, głowa, ręka, noga itd., nie są już dlań dłużej oczywiste (jako realności), a staje się dlań oczywista idea, że wszystko kończy się i przemija. W tym stadium wglądu należy się spodziewać, iż poczuje on, że jego koncentracja nie jest odpowiednia. Faktycznie jednak tak nie jest. Umysł w zasadzie zaznaje radości, stojąc z boku jednostkowych cech i form. Z powodu ich nieobecności umysłowi nie brakuje zadowolenia. W rzeczy samej jest to znakiem postępu we wglądzie. Z początku jest tak, iż najpierw zauważa się jasno cechy, lecz obecnie najpierw zauważa się ich znikanie, co jest spowodowanie postępem. Jedynie przy podtrzymywaniu refleksji cechy znów się pojawiają. Jednak kiedy nie są zauważane, to czymś stałym okazuje się tylko fakt ich rozpadu. Dochodzi się więc do poznania przy pomocy bezpośredniej refleksji prawdy mędrca mówiącego: „Gdy nazwa lub określenie uobecniają się, prawda się ukrywa; gdy zaś objawia się sama prawda, nazwa lub określenie znikają”.

Gdy medytujący zauważa wyraźnie przedmioty, mniema, że jego zauważanie jest dosyć wnikliwe. Istotnie wgląd jest tak szybki i jasny, że dochodzi on do poznania nawet momentalnych procesów podświadomości, które zachodzą w procesach i między procesami poznania. Pragnie coś zrobić, na przykład, zgiąć lub wyciągnąć ramię, i od razu spostrzega, że intencja wykonania tego znika przez to razem ze skutkiem, tak iż w rezultacie nie jest w stanie zgiąć lub wyciągnąć ramienia przez jakiś czas. W tym wypadku powinien przesunąć swą chęć ku kontemplowaniu zjawisk, jakie zjawiają się w drzwiach sześciu zmysłów.

Jeśli kontemplujący rozciąga swą kontemplację na całe ciało, zazwyczaj zaczynając od zauważania podnoszenia się i opadania żołądka, to w krótkim czasie zdobywa momentalność. Musi wtedy kontynuować zauważanie dotykania i poznawania albo widzenia i poznawania, albo słyszenia i poznawania itp., tak jak to lub owo wówczas zachodzi. Gdy tak czyni, jeżeli czuje, że jest niespokojny lub zmęczony, powinien powrócić do zauważania podnoszenia się i opadania żołądka. Po upływie pewnego czasu, kiedy znów uzyska momentalność, będzie musiał zauważać jakiś przedmiot pojawiający się w całym ciele.

Może tym rozszerzonym sposobem dobrze kontemplować nawet wtedy, gdy nie zauważa silnie jakiegoś przedmiotu, wie, że co słyszy, to przemija, że co widzi, to rozpada się na oddzielne fragmenty bez żadnej między nimi ciągłości. Jest to widzenie rzeczy takimi, jakimi rzeczywiście są. Niektórzy medytujący nie widzą wyraźnie, co się dzieje, gdyż rozpadanie się (przedmiotów medytacji) jest tak szybkie, że czują, że ich zdolność wglądu staje się mniejsza lub że cierpią na zawrót głowy. Tak jednak nie jest. Po prostu brakuje im mocy poznania, by zauważać, co zachodzi przed i po, tak iż nie dostrzegają cech czy form. W takim razie powinni zaprzestać kontemplowania i oddać się niepodzielnie spoczynkowi. Cielesne i mentalne procesy jednak nadal im się przedstawiają, a świadomość ze swej strony w dalszym ciągu je zauważa. Medytujący może chcieć zasnąć, lecz pomimo tego nie może zasnąć i wciąż pozostaje w stanie czujności i gotowości. Nie powinien z tego powodu się martwić, że nie może zasnąć, bo od tego ani nie będzie źle się czuł, ani nie będzie niezdrów. Powinien w dalszym ciągu z energią iść naprzód w czynności zauważania (tych fenomenów), a poczuje, że jego umysł jest całkowicie zdolny do pełnego i jasnego postrzegania przedmiotów.

Kiedy jest zajęty bezustannym zauważaniem, zarówno rozpadania się przedmiotów, jak i czynności poznawania tego rozpadania się, robi refleksję: „Nic nie trwa nawet przez oka mgnienie, ani nawet przez chwilę błysku światła. Tego się przedtem nie stwierdzało. Jak przepadło i zginęło w przeszłości, tak przepadnie i zginie w przyszłości”. Trzeba zauważyć tego rodzaju refleksję. Prócz tego, w środku medytacji, medytujący może prawdopodobnie mieć uświadomienie sobie uczucia strachu. Robi refleksję: „Cieszy się życiem, nie znając prawdy. Teraz, kiedy zna się prawdę ciągłego rozpadania się, jest to doprawdy okropne. Przecież w każdym momencie rozpadania się można umrzeć. Sam początek tego życia jest straszmy. Tak więc są nie kończące się powtarzania się powstawania. Jest rzeczą przerażającą, czucie, że przy nieobecności rzeczywistych cech lub form powstawania, jawi się ono być czymś realnym. Takimi są wysiłki zmierzające do tego, by zatrzymać zmieniające się fenomeny w poszukiwaniu dobra i szczęścia. Jest przerażające odradzać się, bo będzie to nawrót przedmiotów, które są stale zmieniające się i stale przemijające. Przerażające rzeczywiście jest być starym, umrzeć, doświadczać cierpienia, narzekań, boleści, smutku i rozpaczy”. Trzeba zaobserwować tego rodzaju refleksję i następnie ją rozwiać.

Wówczas medytujący nie widzi nic, od czego by zależał, i staje się słaby na umyśle i na ciele. Nie czuje się dłużej dobrze duchowo ani nie jest dobre jego fizyczne samopoczucie. Jednak nie ma powodu do rozpaczy. Jego obecne położenie oznajmia postęp i doskonalszy wgląd. Nie jest to bowiem nic więcej, jak być nieszczęśliwym z powodu uświadomienia sobie obawy. Trzeba zauważyć tego rodzaju refleksję i jeżeli będzie się kontynuowało zauważanie przedmiotów (medytacji), to to przygnębiające uczucie wkrótce minie. Jeśli jednak zaniedba się robienie tego przez pewien czas, to wtedy niepodobieństwem będzie przezwyciężenie owego smutku. Lęk i obawa odniosą zwycięstwo. Ten rodzaj lęku nie ma związku z wglądem. Przeto potrzeba dołożyć starań, aby zapobiegać nachodzeniu tego rodzaju niepożądanemu lękowi. Czyni się to przez energiczną kontemplację.

Następnie w środku postrzegania przedmiotów medytujący jest podobny do potykającego się w taki oto sposób: „Ten cielesno-umysłowy proces, będąc nietrwały, jest niezadowalający. Nie było dobrą rzeczą urodzenie się. Także nie jest to dobrą rzeczą przedłużanie tej egzystencji. Rozczarowujące jest widzenie ukazywania się pozornie określonych cech i form, podczas gdy w rzeczywistości nie są one rzeczywiste. Próżne jest czynienie wysiłków, aby szukać dobrobytu i szczęścia. Narodziny nie są czymś pożądanym. Strasznymi są: starość, śmierć, ból, narzekanie, smutek i rozpacz”. Podobnie należy zauważyć i taką refleksję.

Następnie dąży się do tego, aby czuć, że ciało i umysł jako przedmiot (kontemplacji) oraz zauważająca je (kontemplująca) świadomość są bardzo niedojrzałe, niskie i bezwartościowe. Przez zauważanie ich powstawania i przemijania ma się ich już dosyć. Można ujrzeć swe ciało umierające i rozkładające się. Spogląda na nie jako na będące bardzo kruchym.

W tym stadium, gdy medytujący zauważa wszystko, co powstaje w ciele i w umyśle, ma do tego wstręt i obrzydzenie. Chociaż jasno poznaje rozpad przez postrzeganie doskonale zauważalnych serii (następujących po sobie zjawisk – przyp. tłumacza), to jednak nie jest dłużej czujny i nie jest optymistą. Jego kontemplacja jest połączona z obrzydzeniem. Staje się leniwy w kontemplacji. Nie chce mu się kontemplować. Niemniej jednak nie może powstrzymać się od kontemplowania. Na przykład jest podobny do tego, kto czuje obrzydzenie na każdym kroku, gdy musi iść po brudnej i zabłoconej ścieżce, a przecież nie może się zatrzymać, aby nie iść. W tym czasie widzi ludzkie miejsce egzystencji jako to, które podlega procesowi rozkładu i nie znajduje przyjemności w perspektywie, aby znów być narodzony jako jakaś ludzka istota, mężczyzna lub kobieta, król lub multimilioner. Te same uczucia ma również i do miejsc niebiańskiej egzystencji.

Kiedy przez swą wiedzę zupełnie rozczaruje się w odniesieniu do każdej zauważalnej formy istnienia, to powstaje pragnienie, aby porzucić te wszystkie formy istnienia, czyli od nich się uwolnić. Widzenie, słyszenie, dotykanie, robienie refleksji, stanie, siedzenie, leżenie, schylanie się, prostowanie się, postrzeganie – ma się wówczas życzenie, aby się ich wszystkich pozbyć. Medytujący powinien zauważyć to życzenie. Teraz pragnie wyzwolenia z cielesnych i mentalnych procesów. Robi refleksję: „W każdym czasie zauważam je i napotykam na powtarzanie się ich, które jest złe. Lepiej bym zrobił, gdybym zatrzymał zauważanie ich”. Należy zauważyć tego rodzaju refleksję.

Niektórzy medytujący, gdy robią taką refleksję, prawie zatrzymują zauważanie kształtowania się (przedmiotów medytacji). Pomimo że tak czynią, to jednak pewne kształtowanie nie przestaje zachodzić, mianowicie: podnoszenie się i opadanie (żołądka), zginanie, prostowanie, chęci i tak dalej. Mają one miejsce w dalszym ciągu, jak zawsze. Dlatego robiąc taką refleksję, czuje się zadowolony: „Pomimo że zatrzymuję zauważanie ciała i umysłu, to jednak nadal mają one miejsce – te same kształtowania się. Powstają one, a także samo przez się powstaje i ich uświadamianie. Z tego względu wyzwolenia od nich nie można uzyskać przez samo zatrzymanie zauważania ich. W ten sposób nie można ich porzucić. O ile będzie je zauważać, jak zwykle, to w zupełności pojmie te trzy właściwości życia. Wtedy nie będzie miał ku nim żadnej nienawiści i uzyska równowagę. Posiądzie tym sposobem koniec owego kształtowania się – NIBBĀNĘ. Nastanie wówczas, pokój i szczęście”. Tak więc dokonując z przyjemnością refleksji, kontynuuje on zauważanie kształtowania się. W przypadku tych medytujących, którzy nie są zdolni do robienia refleksji w ten sposób, zaleca im się kontynuowanie medytacji aż do momentu, gdy staną się zadowoleni z wyjaśnień swoich nauczycieli.

Wkrótce po kontynuowaniu medytacji uzyskuje się momentalność i w tym czasie doznaje się zwykle bolesnych odczuć, jakie w pewnych przypadkach mają miejsce. Nie powinno to jednak wywoływać rozpaczy. Jest to bowiem tylko przejawem cechy tkwiącej w tej masie cierpienia (jaką jest psychofizyczny układ indywidualnej egzystencji – przyp. tłumacza), jak to następująco stwierdza komentarz: „Spostrzeganie pięciu komponentów, jak są bolesnymi: jak choroba, wrzód, żądło, nieszczęście, strapienie itd.”. O ile nie będzie się doświadczało tego rodzaju bolesnych odczuć, to wówczas w każdym zauważaniu będzie się przejawiać jedna z czterdziestu cech nietrwałości, cierpienia i nie-ja. Choć medytujący właściwie zauważa, to czuje, że nie robi dobrze. Myśli, że zauważająca świadomość i zauważany przedmiot nie są dosyć bliskie. Jest tak dlatego, że zanadto pragnie pojąć w pełni naturę trzech właściwości (egzystencji). Niezadowolony z kontemplacji często zmienia postawę. Gdy siedzi, myśli, że będzie lepiej, gdy będzie chodził. Gdy chodzi, chce na powrót wrócić do siedzenia. Potem, kiedy usiadł, zmienia pozycję swoich kończyn. Chce udać się na inne miejsce. Chce się położyć. Mimo że wykonuje te zmiany, to jednak nie może długo pozostawać w jednej określonej postawie. Znów staje się niespokojny. Ale nie powinien rozpaczać. Wszystko podąża normalnym torem: wszystko dzieje się dlatego, ponieważ doszedł do stwierdzenia prawdziwej natury kształtowania się, a także dlatego, ponieważ jeszcze nie uzyskał „Wiedzy spokoju odnośnie ukształtowań”. Czyni dobrze, a przecież czuje inaczej. Powinien poprzestać na jednej postawie, a przekona się, że jest mu wygodnie w tej postawie. Prowadząc z energią czynność zauważania kształtowania się, dojdzie do tego, że umysł jego będzie się stawał stopniowo coraz bardziej skupiony i jasny. W końcu niespokojność jego uczuć całkowicie się rozproszy.

Kiedy „Wiedza spokoju odnośnie ukształtowań” stanie się dojrzała, wówczas umysł będzie bardzo czysty i będzie mógł niezwykle jasno zauważać owe ukształtowania. Zauważanie przebiega wtenczas gładko, bo nie ma żadnego wysiłku. Także i subtelne ukształtowania spostrzega się bez wysiłku. Prawdziwe cechy nietrwałości (anicca), cierpienia (dukkha) i nie-ja (anatta) stają się oczywiste bez jakiejś refleksji. Uwaga kieruje się ku jakiemuś jednemu miejscu jakiejś części ciała, gdziekolwiek zachodzi jakieś wrażenie, jednakże uczucie dotyku jest tak delikatne jak wata. Niekiedy przedmioty, jakie trzeba obserwować w całym ciele, są tak liczne, że zauważanie ich trzeba przyspieszać. Zarówno ciało i umysł trzeba w tym celu mobilizować. Zauważane przedmioty stają się niejako rozrzucone i można je łatwo oraz spokojnie obserwować. Czasem cielesne fenomeny rozwiewają się, pozostawiając jedynie mentalne fenomeny. Wtedy medytujący będzie doświadczał uczucia zachwytu, jak gdyby radując się pokazywaniem się jakichś drobnych cząstek w wodzie. Jest to stan przepełniony pogodnością. Jest możliwe również ujrzenie jasności niby czystego nieba. Jednakże te tak wyraziste doznania zbyt nań nie oddziałują. Nie jest nimi uradowany. Jednak mimo to jeszcze nimi się cieszy. Musi on zauważyć tę radość, zachwyt, pogodność i jasne światło (które są tu znakami informującymi o postępie w medytacji). Kiedy je ujrzał, to nie powinien mieć do nich żadnej nienawiści i powinien po prostu obserwować każdy jeden przedmiot (medytacji), który się zjawia.

W tym stadium kontemplujący staje się usatysfakcjonowany wiedzą, że nie istnieje żadne Ja, moje, on lub ona, i że zjawiają się tylko ukształtowania; tak samo przekonuje się, że poznawanie ukształtowań również jest tylko ukształtowaniem (tylko że subtelniejszym – przyp. tłumacza). Znajduje rozkosz w obserwowaniu przedmiotów (medytacji), tak jak jeden po drugim się zjawiają. Nie nuży go też zauważanie ich, nawet gdy trwa to długo. Jest wolny od bolesnych odczuć. Dlatego, jakąkolwiek przyjmuje wówczas postawę, może ją długo utrzymać. Czy to siedząc, czy to leżąc, może kontemplować przez dwie lub trzy godziny bez doświadczania niewygody, spędzając swój czas na tym ćwiczeniu bez jakiegokolwiek zmęczenia. Zamierzając przez chwilę kontemplować, może robić to przez dwie lub trzy godziny. I nawet po tym czasie jego postawa jest tak samo mocna i nieruchoma, jak przedtem.

Czasami ukształtowania powstają szybko i można je dobrze zauważyć. Wówczas można być niespokojnym co do tego, co mogłoby się przydarzyć. Należy zauważyć tego rodzaju niepokój. Medytujący czuje, że dobrze czyni. Powinien zauważyć to czucie. Oczekuje postępu wglądu. Winien zauważyć to oczekiwanie. Stale powinien zauważać, cokolwiek powstaje. Nie powinien robić specjalnych wysiłków, ani nie powinien oddawać się relaksowi. W niektórych wypadkach zauważanie staje się niedbałe i cofające się z powodu radości, niepokoju, przywiązania lub oczekiwania. Niektórzy, co myślą, że cel jest bardzo blisko, kontemplują wówczas z wielką energią (aby go osiągnąć). Gdy tak czynią, wtedy zauważanie staje się niedbałe i następuje cofanie się. To zdarza się dlatego, ponieważ niespokojny (niecierpliwy) umysł nie może się należycie skoncentrować na ukształtowaniach. Stąd skoro tylko zauważanie przebiega bez przeszkód, medytujący powinien iść dalej, to znaczy nie powinien ani odpoczywać, ani robić specjalnego wysiłku. Jeżeli w dalszym ciągu będzie tak stale czynił, to wówczas nagle uzyska wgląd w koniec wszystkich ukształtowań i urzeczywistni NIBBĀNĘ. W przypadku niektórych medytujących bywa tak, że mogą oni w tym stanie wznieść się i znowu kilka razy upaść. Nie powinni jedna z tego powodu dawać przystępu rozpaczy. Przeciwnie, powinni mocno trzymać się postanowienia (wytrwania w tym zamierzeniu, aby osiągnąć cel). Należy także zważać na wszystko, cokolwiek powstaje (pojawia się) w drzwiach sześciu zmysłów (tj. pięciu zmysłów i umysłu). Jednak gdy zauważanie idzie dalej pogodnie i spokojnie, to przecież kontemplacja w ten rozszerzony sposób nie jest możliwa. Z tego powodu ten rodzaj zauważania powinien rozpoczynać się od uzyskania momentalności, dopóki nie stanie się łagodny i spokojny.

Jeżeli medytujący zaczyna (medytowanie) albo od podnoszenia się i opadania żołądka, albo od jakiegoś innego cielesnego lub mentalnego przedmiotu, to stwierdzi, że uzyskuje momentalność. A wtedy zauważanie pójdzie samorzutnie dalej, łagodnie i spokojnie. Stanie się dlań oczywiste, że patrzy z łatwością na ustępowanie i znikanie ukształtowań w pewien spokojny sposób. W tym punkcie umysł jest już zupełnie wolny od wszystkich braków. Albowiem jakkolwiek wabiący lub pociągający mógłby być jakiś przedmiot, to dla niego nie jest on już taki. Ponadto, jakkolwiek odrażający lub przykry mógłby być jakiś przedmiot, to dla niego również nie jest on taki. Zwyczajnie patrzy, słyszy, wącha, smakuje, dotyka lub poznaje. Wszystkie ukształtowania zauważa sześcioma rodzajami równowagi opisanymi w tekstach. Nawet nie zdaje sobie sprawy z długości upływu czasu, kiedy jest zajęty kontemplacją, ani też nie robi w jakiś sposób refleksji. Jeżeli jednak nie wkłada w to dostatecznego wysiłku, by robić postępy we wglądzie, by posiąść „Wiedzę Ścieżki i Jej Owoc” (MAGGA i PHALA) w ciągu dwóch lub trzech godzin, to wtedy koncentracja staje się ospała i zaczyna się refleksja. Z drugiej jednakże strony jeżeli robi się dobre postępy, to wolno oczekiwać dalszego postępu. Wtedy też może zajść, że stanie się do tego stopnia uradowany wynikiem, iż doświadczy jakiegoś „upadku”. Wówczas musi rozproszyć tego rodzaju oczekiwanie lub refleksję przez skierowanie ku nim nagiego zauważania. Stała kontemplacja osiągnie wówczas na nowo delikatny postęp. Ale jeżeli nie uzyskało się wystarczającej siły wglądu, wtedy kontemplacja znowu staje się ospała i gnuśna. Tak oto niektórzy medytujący postępują i cofają się po kilkakroć. Należy tu zaznaczyć, że zazwyczaj ci napotykają na tego rodzaju wzloty i upadki, którzy są teoretycznie obeznani ze stanami postępu wglądu w oparciu o studium (albo w oparciu o słyszenie o nich). Stąd nie jest dobre ani korzystne dla ucznia, który medytuje pod kierunkiem nauczyciela, by zaznajamiał się z tymi stanami wcześniej, zanim zacznie medytować. Jednakże podało się to tutaj dla dobra i pożytku tych, co muszą praktykować bez pomocy doświadczonego nauczyciela.

Na przekór tego rodzaju wahaniom w swym postępie w medytacji wglądu, medytujący nie powinien dopuszczać, ażeby owładnęło nim rozczarowanie czy rozpacz. Znajduje on się bowiem tuż u progu trojakiego MAGGA i PHALA (tj. dojścia i używania stanów świętości). Kiedy tylko pięć mocy: Wiara, Energia, Czujność, Koncentracja i Mądrość, rozwinie się w równym stosunku, to wówczas niebawem uzyska MAGGA i PHALA oraz urzeczywistni NIBBĀNĘ.

JAK URZECZYWISTNIA SIĘ NIBBĀNĘ

Wzloty i upadki wiedzy wglądu, zdarzające się w wyżej wymieniony sposób, można przyrównać do ptaka wolno puszczonego z płynącego statku. W czasach starożytnych kapitan płynącego okrętu nie mogąc wiedzieć, czy statek zbliża się do jakiegoś lądu, wypuszczał zeń ptaka, którego przedtem w tym celu ze sobą zabierał. Ptak ten latał we wszystkich kierunkach w poszukiwaniu lądu. Ilekroć nie mógł znaleźć jakiegoś lądu, tylekroć wracał z powrotem na statek. Jak długo wiedza wglądu nie jest dosyć dojrzałą, ażeby wzróść w Wiedzę Ścieżki i Owocu (MAGGA i PHALA) i przez to osiągnąć urzeczywistnienie NIBBĀNY, tak długo staje się ospałą i wsteczną; podobnie jak ów ptak powracający na statek. Kiedy jednak ptak widzi ląd, to wtedy frunie on dalej w tym kierunku bez zawracania na statek. Podobnie ma się rzecz i z wiedzą wglądu. Gdy wiedza wglądu staje się dojrzała, stając się najpierw przenikliwszą, mocniejszą i jaśniejszą, to chwyta każde jedno kształtowanie się na progu sześciu zmysłów (pięciu zmysłów i umysłu) jako będące nietrwałym lub bolesnym, lub bez JA. Ów akt zauważania jakiejś jednej cechy spośród tych trzech, która posiada pewien wyższy (ponad dwiema pozostałymi) stopień jasności i mocy – w jego doskonałym pojmowaniu – staje się szybszy i przedstawia się trzy lub cztery razy w niebywale szybkim następstwie. Natychmiast po tym ostatnim uświadomieniu sobie tej serii, tego przyspieszonego zauważania, zjawia się MAGGA i PHALA (Ścieżka i Owoc), urzeczywistniając NIBBĀNĘ – ustanie wszystkich ukształtowań.

Akty zauważania są teraz o wiele jaśniejsze od poprzednich, bezpośrednio poprzedzających urzeczywistnienie. Po ostatnim okresie zauważania, ustanie ukształtowań oraz urzeczywistnienie NIBBĀNY stają się oczywiste. Oto dlaczego ci, którzy urzeczywistnili NIBBĀNĘ, powinni rzec:

„Zauważane przedmioty oraz zauważająca je świadomość całkowicie razem znikają; czyli że przedmioty i akty zauważania ich odpadają, jakby ktoś zrzucał ciężkie brzemię; czyli że przedmioty i akty zauważania ich są odłamywane, jakby coś trzymało je z dala od siebie, niczym odłamane części; czyli że przedmioty i akty zauważania ich są nagle uwalniane, jakby z więzienia; czyli że przedmioty i akty zauważania ich są raptownie zdmuchiwane, jak nagle gaszona świeca; czyli że przedmioty i akty zauważania ich są nagle wyzwalane, jak gdyby zostały nagle uwalniane z jakiegoś zagmatwania; czyli że jakby toną w wodzie; czyli że są jakby gwałtownie zatrzymywane, jak gdyby jakaś biegnąca osoba została nagle zatrzymana przez gwałtowne pchnięcie; czyli te zupełnie ustają”.

To trwanie urzeczywistnienia ustania ukształtowań (czyli NIBBĀNY – przyp. tłumacza) nie jest jednak długie. Jest ono tak krótkie, że trwa zaledwie tylko przez pewien moment zauważenia go. Po nim medytujący dokonuje przeglądu (tego mianowicie, co zaszło – przyp. tłumacza). Przegląda to, co nastąpiło. Wie, iż ustanie zauważalnych materialnych procesów oraz mentalnych procesów zauważania ich jest urzeczywistnieniem MAGGA-PHALA-NIBBĀNY. Ci, którzy są dobrze poinformowani, wiedzą, iż ustanie ukształtowań jest NIBBĀNĄ. Powiedzieliby zatem wewnętrznie: „Teraz urzeczywistniłem NIBBĀNĘ i uzyskałem SOTĀPATTI MAGGA PHALA”. Tego rodzaju jasna wiedza jest oczywistą dla tego, kto studiował teksty lub też przysłuchiwał się wypowiedziom o tym przedmiocie.

Niektórzy medytujący robią przegląd skalań, to znaczy tych już opuszczonych i tych, które trzeba opuścić. Po dokonaniu w ten sposób tego przeglądu kontynuują oni jeszcze praktykę zauważania cielesnych i mentalnych procesów. Gdy tak czynią, cielesne i mentalne procesy jawią się być ordynarnymi. Pojawianie się i rozwiewanie i jednych, i drugich jest oczywiste dla medytującego. A jednak medytujący czuje teraz, jakby jego zauważanie było ospałe i jakby się cofnął. W rzeczywistości jednak wrócił do „Wiedzy powstawania i przemijania”. Jest wszakże prawdą, że jego zauważanie stało się ospałe i wsteczne. Ponieważ wrócił do tego stanu, prawdopodobnie postrzega jasne światło lub kształty przedmiotów (medytacji). W niektórych wypadkach ten powrót kończy się nieumiarkowaną kontemplacją, w której zauważane przedmioty i akty zauważania ich nie idą razem w parze. Niektórzy medytujący doznają przez chwilę bólu. Jest on jednak lekki. Ogólnie rzecz biorąc medytujący zauważają, że ich mentalne procesy są jasne i czyste. W tym stadium medytujący czuje, że jego umysł jest bezwzględnie wolny od jakiegokolwiek obciążenia; odczuwa szczęśliwe niczym nieobciążenie. W tym nastroju nie może on jednak zauważać mentalnych procesów, a nawet jeśli je zauważa, to nie może zauważać ich wyraźnie. Również nie może myśleć o jakiejś innej rzeczy. Czuje po prostu jasność i uszczęśliwienie. Kiedy to uczucie traci na swej mocy, to może wówczas od nowa zauważać cielesne i mentalne procesy i tak samo jasno poznawać ich zaczynanie się (powstawanie, pojawianie się) i kończenie się (rozpadanie się, znikanie). Wtedy, o ile wiedza wglądu jest dojrzała, może znów dojść do „Wiedzy ustawania ukształtowań”. Jeżeli siła koncentracji jest wnikliwa i mocna, to wówczas tego rodzaju wiedza może często się powtarzać. W okresach medytacji przedmiot medytujących musi dojść do wiedzy PIERWSZEJ MAGGA-PHALA. W konsekwencji uzyskują oni ponownie ową wiedzę sposobem powtarzania się. Dotąd została opisana metoda medytacji wglądu, zaawansowane stany wiedzy wglądu oraz urzeczywistnienie SOTĀPATTI MAGGA-PHALA.

Ten, kto posiadł „Wiedzę ścieżki korzystania”, jest świadom wyraźnie zmiany, która w nim zaszła: swego temperamentu i swego mentalnego nastawienia, a także czuje, że odmieniło się jego życie. Jego wiara, czyli ufna pewność (przeświadczenie) w trzy Święte Perły (Klejnoty) (Budda, Dhamma, Sangha – przyp. tłumacza) staje się bardzo mocna i bardzo silna. Dzięki tej wzmocnionej wierze zyskuje on także zachwycenie i pogodność. Powstaje w nim spontaniczny napływ szczęścia. Z powodu swych ekstatycznych doświadczeń nie może on dostrzegać w sposób wyraźny przedmiotów, choć stara się to robić zaraz po osiągnięciu MAGGA-PHALA. Jednakże te doświadczenia stopniowo słabną, zwykle po kilku godzinach lub po paru dniach, i wtedy może znów wyraźnie zauważać ukształtowania. W pewnych razach medytujący osiągnąwszy MAGGA-PHALA, czują uwolnienie od wielkiego ciężaru, czując się wolnymi i lekkimi. Nie mają wtedy chęci uprawiania dalej kontemplacji (medytacji wglądu – przyp. tłumacza). Ich przedmiot, uzyskanie MAGGA-PHALA, został osiągnięty i zawartość ich serc jest czymś zrozumiałym.

WIEDZA KORZYSTANIA (PHALA-NĀṆA)

Jeżeli ten, kto uzyskał MAGGA-PHALA, życzy sobie raz jeszcze posiąść Wiedzę Korzystania (PHALA-NĀṆA) oraz NIBBĀNĘ, to musi skierować swój umysł ku owemu celowi i znów dążyć uważnie do zauważania cielesnych i mentalnych procesów. Podczas uprawiania medytacji wglądu jest całkowicie naturalne, że „Analityczna wiedza ciała i umysłu” (PUTHU NĀṆA) pojawia się najpierw człowiekowi światowemu, a zaś „Wiedza powstawania i przemijania”, pojawia się najpierw Szlachetnemu (Ariya). Stąd medytujący w tym stadium, świadom cielesnych i mentalnych procesów, będzie natychmiast osiągał „Wiedzę powstawania i przemijania”, za którą idą wnet inne zaawansowane stany wglądu, aż do „Wiedzy równowagi odnośnie ukształtowań”.

Gdy wiedza dojrzewa, uzyskuje się ustanie ukształtowań, czyli NIBBĀNĘ, razem z wynikającą stąd „Wiedzą korzystania”. Ta wiedza trwa tylko moment dla tego, kto uprzednio nie powziął postanowienia co do czasu jej trwania; ale może czasami trwać nieco dłużej. Jednakże w przypadku tego, kto uczynił naprzód decyzję co do czasu jej trwania, „Wiedza korzystania” trwa dłużej, powiedzmy cały dzień lub całą noc, jak tego sobie zażyczył, lub, jak twierdzą komentarze, przez tak długi czas, jak się pragnie. Podobnie i obecnie w przypadku tych, którzy zatopili się w medytacji lub we wglądzie, korzystanie ciągnie się godzinę, dwie godziny, trzy godziny i tak dalej. „Wiedza korzystania” kończy się dopiero wtedy, kiedy medytujący ma życzenie to uczynić. Niemniej jednak w ciągu okresu „Wiedzy korzystania”, trwającego dwie lub trzy godziny, zdarzają się niekiedy momenty refleksji; lecz rozwiewają się one już po czterech czy pięciu zauważeniach (ich), i dalej ciągnie się „Wiedza korzystania”. W niektórych przypadkach „Wiedza korzystania” trwa przez siedem godzin bez przerwy, bez jakiegokolwiek zakłócenia. Podczas gdy „Wiedza korzystania” ciągnie się, świadomość jest absolutnie unieruchomiona na ustaniu ukształtowań, co jest również znane pod określeniem NIBBĀNY. Otóż, NIBBĀNA jest to pewna dhamma całkowicie uwolniona od cielesnych i mentalnych procesów oraz wszystkich światowych pojmowań. Dlatego też w ciągu doświadczania „Wiedzy korzystania” nie powstaje (nie pojawia się) żadna świadomość czyichś cielesnych i mentalnych procesów, ani też jakiejś innej światowej dziedziny. Jest się absolutnie wolnym od wszystkich światowych skłonności i od wszelkiej światowej wiedzy. Wokół niego (medytującego) znajdują się przedmioty widzenia, słyszenia, smakowania, wąchania czy dotykania, a przecież mimo to jest ich zgoła nieświadom. Jego postawa (medytacyjna) jest mocna. Kiedy nastaje „Wiedza korzystania” podczas gdy siedzi, jego siedzenie pozostanie niewzruszone, tak samo mocne, jak przedtem, bez zginania się czy zwiotczenia. Jednakże gdy proces „Wiedzy korzystania” kończy się, to wtedy znów zaraz powstaje w nim świadomość myśli odnoszących się do ustania ukształtowań przedmiotów widzenia, słyszenia i tak dalej. Wtedy także wraca normalna kontemplacja lub pogodne uczucie lub refleksja. Z początku ukształtowania ukazują się ordynarne i zauważanie ich nie jest dosyć silne. Jednak w przypadku tych, co są mocni we wglądzie, ich kontemplacja idzie tak łagodnie jak zawsze.

Można tu wtrącić uwagę. Medytujący winien najpierw uczynić postanowienie co do prędkości wejścia w „Wiedzę korzystania”, a także co do długości pozostawania w tym stanie. Nie powinien kierować swej uwagi ku jakiejś decyzji, skoro tylko zaczął zauważać cielesne i mentalne procesy (gdyż byłoby to tylko rozpraszaniem się – przyp. tłumacza). Zanim posiądzie dojrzałość wglądu, podczas gdy dobrze daje sobie radę w zauważaniu ukształtowań, może doświadczyć „gęsiej skórki”, ziewania, drżenia i szlochania, a wówczas traci momentalność kontemplacji. Podczas gdy te akty kontemplacji zyskują na sile, może wypatrywać celu i przez to osłabiać chwytliwość (sprawność ujmowania) kontemplacji. Ale nie powinien pomimo to myśleć o niczym innym, jak tylko o swojej kontemplacji, a jeżeli zdarza się, że nieopatrznie to czyni, to musi zauważać zewnętrzne myśli. Niektóre osoby dochodzą do „Wiedzy korzystania” już po paru zluzowaniach momentalności w swoich aktach zauważania. Jeśli jednak czyjaś koncentracja jest słaba, ta wejście w „Wiedzę korzystania” jest powolne; a gdy przychodzi, nie trwa długo. Tak przedstawia się opis procesu „Wiedzy korzystania”.

PRZEGLĄD

Pewni medytujący przechodzą przez stany „Wiedzy lęku”, „Nędznego samopoczucia wewnętrznego”, „Niesmaku”, „Niezadowolenia”, „Pragnienia wyzwolenia” i w następstwie tego nie mają żadnego jasnego na nie poglądu. Dlatego życząc sobie je przejrzeć, winno się przejrzeć każdy jeden z nich po kolei w ciągu jakiegoś określonego czasu. Na przykład należy przez pół godziny lub przez godzinę skierować swą uwagę ku postrzeganiu powstawania i rozpadania się przedmiotów (medytacji) z mocnym postanowieniem uzyskania „Wiedzy powstawania i przemijania”. W ciągu owego okresu „Wiedza powstawania i przemijania” będzie pozostawała nietknięta i nie będzie żadnego dalszego postępu we wglądzie (przez co będzie mogła stać się gruntowną co do danego jej aktualnie przedmiotu – przyp. tłumacza). Jednak gdy ów okres minie, to wtedy powstanie sama z siebie „Wiedza rozpadania się” (Przemijania). Jeżeli jednak nie powstanie sama przez się, to należy skierować swą uwagę ku rozpadaniu się z postanowieniem, ażeby „Wiedza rozpadania się” (Przemijania) trwała przez pewien określony czas. Podczas tego czasu nastąpi to, co zostało postanowione. Po upływie nakreślonego w myślach czasu zaś powstanie sama z siebie wyższa wiedza. Jeżeli nie powstanie, to wówczas medytujący powinien mieć pragnienie „Wiedzy przerażenia”, związanej z przerażającymi przedmiotami. Wtedy też nastanie „Wiedza przerażenia” wraz z przerażającymi przedmiotami. Wówczas medytujący powinien skierować swą uwagę ku marnym (lichym) przedmiotom, a wtedy bardzo szybko powstanie „Wiedza marności” (Lichości). Jeśli umysł jest skierowany ku niemiłym przedmiotom, to da to początek powstaniu „Wiedzy nieupodobania”. Gdy za każdym razem otrzymuje się to, co jest nielubiane, to wtedy nastaje „Wiedza nielubienia” (Nieupodobania). Następnie trzeba pomyśleć o kolejnym etapie – o „Wiedzy pragnienia wyzwolenia”. Owładnięty gorącym pragnieniem, by posiąść wyzwolenie, medytujący powinien dążyć do uzyskania związanej z omawianą sprawą Wiedzy, a wówczas nastanie wnet owa Wiedza po pewnym wysiłku. Gdy zaś medytujący skłania się ku jeszcze wyższemu następnemu stanowi, to zazna bólu, pragnąć zmienić postawę (medytacji) i dozna rozproszenia przez doświadczenie uczucia niezadowolenia, lecz wkrótce osiągnie „Wiedzę reobserwacji”. Wtedy medytujący musi zwrócić swój umysł ku „Wiedzy równowagi”. Momentalność kontemplacji będzie trwała dotąd, dokąd nie zjawi się łagodnie „Wiedza reobserwacji”. W ten sam sposób będzie się stwierdzało, że w ciągu określonego (pragnieniem) czasu, podczas gdy prowadzi się zauważanie, zjawia się określona wiedza, której się pragnie (aby się zjawiła), a po jej ustąpieniu kolejna wyższa wiedza, jak podczas skoku barometru. Jeżeli przegląd wyżej wymienionych Wiedz jest jeszcze niezadowalający, to trzeba go powtarzać, aż stanie się zadowalający. Dla bardzo gorliwego medytującego postęp taki jest tak bardzo szybki, że może on zdobyć stan „Wiedzy równowagi odnośnie ukształtowań” w przeciągu bardzo niewielu chwil; tak samo zresztą jak i stan „Wiedzy korzystania”. Ten, kto jest dojrzały w praktyce, może osiągnąć stan „Wiedzy korzystania” nawet podczas przechadzania się lub podczas spożywania posiłku.

JAK UZYSKIWAĆ WYŻSZE ŚCIEŻKI (MAGGA)

Skoro medytujący zyskuje pełne zadowolenie z ćwiczeń, to wówczas, aby szybko posiąść „Wiedzę korzystania z pierwszej Ścieżki”, tak samo jak by na Niej się utrzymać przez pewien dłuższy czas, musi starać się wejść na jeszcze wyższą Ścieżkę. Musi wobec tego powziąć gorące pragnienie, by tego dokonać, w ten oto sposób nakreśliwszy sobie jakiś określony czas dążenia: „W ciągu tego czasu nie pragnę doświadczać Wiedzy Kosztowania. Niech nie będzie żadnego nawrotu tejże Wiedzy. Niech uzyskam wyższą Ścieżkę, Ścieżkę, której do tej pory jeszcze nie osiągnąłem. Niech uzyskam ów cel”. Z takim to gorącym pragnieniem powinien, jak zwykle, obserwować (kontemplować) cielesne i mentalne procesy. Jeżeli idzie o korzyść z nakreślenia sobie jakiegoś określonego czasu przeznaczonego na to ćwiczenie, to jest ona taka, że dzięki temu będzie mógł z łatwością posiąść na nowo „Wiedzę kosztowania Ścieżki” już osiągniętej, jeżeli tego pragnie. Jeżeli jednak nie jest określana żadna granica czasu, a medytujący stara się osiągnąć jeszcze wyższą Ścieżkę, to wtedy nie będzie dlań dłużej możliwości, aby uzyskać ponownie „Wiedzę kosztowania” niższej Ścieżki. W tym wypadku kiedy ktoś stwierdza, że nie może, jak dotychczas, dojść do wyższej Ścieżki ani powrócić z powrotem do „Wiedzy kosztowania” niższej Ścieżki, wówczas będzie zaniepokojony, czując rozczarowanie oraz niezadowolenie. Pożytkiem wszakże zakazania sobie pragnienia ponownego osiągnięcia już uzyskanej „Wiedzy kosztowania”, jest nieosiąganie Wiedzy podczas tego szczególnego okresu i jeżeli jest dojrzałość wglądu, to wtedy możną osiągnąć wyższą Ścieżkę. Jeżeli zaś pragnienie nie jest zupełnie powściągnięte, to wówczas poprzednia „Wiedza kosztowania” znów może od nowa się zacząć. Z tej więc przyczyny jest takie zupełne wstrzymanie pragnienia na jakiś z góry określony czas. Jeśli kontemplację będzie rozpoczynać się jakimś przeglądem, ażeby posiąść wyższą Ścieżkę, to wówczas postęp wglądu zacznie się „Wiedzą powstawania i zanikania”. Wtedy też postęp wglądu nie jest podobny do tego, kiedy stara się osiągnąć „Wiedzę kosztowania”, lecz jest taki sam, jak postęp uzyskiwany w praktykowaniu kontemplacji niższej Ścieżki. Może wówczas pojawić się (przed mentalnym okiem medytującego – przyp. tłumacza) jasne światło lub też mogą się ukazywać jakieś kształty (wizje) jak w przypadku niższego stanu „Wiedzy kosztowania i zanikania”. Można także doświadczyć bólu. Zdarza się też wyraźnie obserwować powstawanie i zanikanie cielesnych i mentalnych procesów. Mimo że nie trwa to długo, to jednak, aby ponownie uzyskać „Wiedzę równowagi odnośnie ukształtowań”, gdy się kontempluje, by powróciła znów „Wiedza kosztowania”, trzeba będzie długo pozostawać w stanach niższych rodzajów Wiedzy. Jednak kontemplujący nie napotka tu żadnej trudności, jak to miało miejsce na niższej Ścieżce. Jest bardzo prawdopodobne, że będzie mógł uzyskać jedną po drugiej Wiedzę, aż do „Wiedzy równowagi odnośnie ukształtowań”, i to w ciągu jednego dnia. Mentalny proces wiedzy jest tu jaśniejszy, wyraźniejszy i szerszy. Także doświadczenia lęku, obawy, nędzy, niesmaku i pragnienia wyzwolenia się od zła sfery tego świata są bardziej ostre. Przedtem, choć było możliwe osiągnięcie „Wiedzy kosztowania” cztery lub pięć razy w ciągu godziny, to teraz, jeżeli wgląd nie dojrzał jeszcze do wyższej ścieżki, ciągnie się dalej „Wiedzę równowagi odnośnie ukształtowań”. Jest możliwe, iż może ciągnąć się to przez czas od jednego dnia do miesiąca, a nawet latami (dopóki nie nastąpi owa dojrzałość, co jest całkiem naturalne – przyp. tłumacza). Natomiast po uzyskaniu owej dojrzałości wglądu, gdy nastąpiło zauważanie ukształtowań (cielesnych i mentalnych procesów), to urzeczywistnienie ustania tychże przychodzi razem z osiągnięciem wyższej Ścieżki i Kosztowania. Także wtedy przyjdzie i „Wiedza ponownego przeglądania”. Później wróci on jednak do stanu „Wiedzy powstawania i przemijania” razem z pewnym bardzo subtelnym procesem jasnego postrzegania. Tak przedstawia się opis procesu wglądu prowadzący do osiągnięcia stanu SAKADĀGĀMĪ MAGGA, to jest „Ścieżki Razpowracającego”.

Następnie jeżeli gorąco pragnie się dojść do trzeciej Ścieżki, ANĀGĀMĪ MAGGA, to trzeba znów zdecydować się na pewien określony okres, w ciągu którego całkowicie zakazuje się sobie nawrotu „Wiedzy kosztowania” poprzedniej Ścieżki. Wówczas tak się postanawia: „Niech przyjdzie tylko postęp tyczący się wyższej Ścieżki. Niech osiągnę wyższą Ścieżkę i Kosztowanie”. I wówczas trzeba, jak zwykle, rozpocząć kontemplowanie (obserwowanie medytacyjne) ciała i umysłu. Kontemplujący zaczyna „Wiedzą powstawania i zanikania”, lecz wkrótce osiągnie wyższą Wiedzę, jedną po drugiej, aż do „Wiedzy równowagi odnośnie ukształtowań”. Jeżeli wgląd nie jest jeszcze dojrzały, to wówczas uzyskanie owej Wiedzy będzie się przeciągało. Jeżeli jednak będzie dojrzały, to wówczas uzyska się ustanie ukształtowań, a razem z tym również i Wiedzę trzeciej Ścieżki i Kosztowania. Tak przedstawia się opis trzeciej Ścieżki i Kosztowania stanu anāgāmī, to jest Ścieżki Niepowracającego.

Następnie ten, kto wzdycha do czwartej i ostatniej Ścieżki i Kosztowania, czyli owej, która znamionuje Świętość (ARAHATTA MAGGA-PHALA), musi określić czas (trwania tegoż stanu dążenia przed wejściem weń) i zaniechać wszelkiego pragnienia powtórnego nawrotu „Wiedzy kosztowania” poprzedniej Ścieżki. Następnie musi, jak zwykle, zacząć kontemplowanie cielesnego i mentalnego procesu. Jak stwierdza Satipaṭṭhāna Sutta: „jest tylko jedna droga”. Rozpoczynając od „Wiedzy powstawania i zanikania”, niebawem uzyska się „Wiedzę równowagi odnośnie ukształtowań”. Jeżeli wgląd nie jest dojrzały, to owe osiągnięcie będzie się odwlekało. Jeżeli natomiast będzie on dojrzały, to medytujący osiągnie ustanie ukształtowań razem z urzeczywistnieniem ostatniego stanu ARAHATTA MAGGA, to jest, stanu w pełni urzeczywistnionej istoty, czyli Świętego.

Słowa poprzednich paragrafów odnoszą się do skutku, iż mianowicie postęp wglądu będzie się kończył urzeczywistnieniem Wiedzy Ścieżek i Wiedzy Kosztowania (MAGGA-PHALA NĀṆA), co wszelako dotyczy tylko tych, którzy osiągnęli dojrzałość w wypełnianiu Doskonałości (PĀRAMITA). Ci zaś, którzy w pełni nie rozwinęli jeszcze tychże Doskonałości, będą dochodzić do pewnego uciszonego stanu „Wiedzy równowagi odnośnie ukształtowań”. Należy tu podkreślić bardzo ważny punkt, że choć dana osoba, która osiągnęła pierwszą Ścieżkę i która prawdopodobnie z równą łatwością osiągnie również drugą Ścieżkę, to jednak przez długi czas trudne będzie dla niej osiągnięcie trzeciej Ścieżki. Racja tego jest taka zaś, że osiągnięcie tak pierwszej Ścieżki, jak i drugiej Ścieżki, jest wynikiem dobrego praktykowania i przestrzegania Cnoty (sīla), czyli, innymi słowy, osiągający są wzorami cnoty. Natomiast w przypadku osiągania trzeciej Ścieżki, osiągający musi w pełni rozwinąć koncentrację (samādhi). Dlatego też nie można łatwo osiągnąć trzeciej Ścieżki bez usilnego dążenia do rozwoju koncentracji. Tak czy inaczej, jednak bez jakiegoś bardzo intensywnego wysiłku, żeby rozwinąć swoje władze, nikt nie będzie mógł wiedzieć, czy jest zdolny posiąść tę lub ową Ścieżkę. W niektórych wypadkach osiągnięcie jakiejś Ścieżki przychodzi jedynie po długim okresie, a ponieważ trzeba się długo o to starać, dlatego należy przyjąć, że nie rozwinęło się jeszcze w pełni owych Doskonałości (PĀRAMITA). Teraźniejszy wysiłek może prowadzić do rozwoju owych PĀRAMIT, czyniąc je dojrzałymi. Nie trzeba więc marnować swego czasu na roztrząsanie w swym umyśle tej kwestii, czy się posiada owe PĀRAMITY, czy nie. Medytujący winien mieć w swym umyśle ten bezsprzeczny fakt i dołożyć jak największych starań, aby osiągnąć swój zamiar.

„Nawet rozwój owych PĀRAMIT nie jest możliwy bez wysiłku. Przyjąwszy zatem, że rozwinęło się w zupełności owe PĀRAMITY, jest niepodobieństwem osiągnięcie jakiejś Ścieżki bez starania się, by tego dokonać. Tego rodzaju osoba może łatwo i prędko osiągnąć Ścieżkę, jeżeli dołoży starań. Jeżeli medytujący rozwinął w sobie już w jakimś znacznym stopniu owe PĀRAMITY, to wtedy jego wysiłek doprowadzi go do dojrzałości i w konsekwencji będzie mógł osiągnąć Ścieżkę, do której wzdycha. W ostatecznym zaś wypadku, posiał potężne ziarna dla żniwa Ścieżki w następnej egzystencji”.

RADA

W tych czasach BUDDHA SĀSANA, ci, którzy są najbardziej żarliwi i wnikliwi, by pracować dla swego wyzwolenia i osiągnięcia MAGGA-PHALA-NIBBĀNA, co jest najwyższym celem medytacji wglądu (vipassana), dobrze zrobią, jeżeli pójdą za tym, co im się radzi, ażeby mianowicie praktykowali w wyżej podany sposób, obierając za przedmiot swojej medytacji: ciało, uczucia, świadomość i mentalne przedmioty; co inaczej nazywa się medytacją satipaṭṭhāna. Jest to rzeczywiście dla nich „mus”.

UWAGA SPECJALNA

Technika wglądu, nakreślona w tym traktacie, jest zupełnie wystarczająca dla osób o czystej inteligencji. Tego rodzaju osoby, przeczytawszy go, powinny praktykować te kontemplacje z silną wiarą, głębokim pragnieniem i wielką pilnością, w sposób metodyczny, a wówczas mogą być pewne postępu. Niemniej jednak należy tu wykazać, że szczegóły doświadczeń oraz bardziej zaawansowane stany wglądu, przez jakie przechodzą praktykujący, nie mogą być wyczerpująco opisane w tym krótkim traktacie. Zawsze pozostanie dużo do powiedzenia, co warto by było opisać. Jednak z drugiej strony to, co zostało tutaj opisane, nie zawsze jest doświadczane przez każdego medytującego. Doświadczenia różnią się zależnie od czyichś zdolności oraz od czyichś PĀRAMIT. Ponadto czyjaś wiara, czyjeś pragnienie i czyjaś pilność nie pozostają te same. Prócz tego medytujący nie mając kierownika i będąc uzależnionym tylko od wiedzy zasadzającej się na książce, zawsze będzie miał wątpliwości i stale będzie się wahał, tak jak podróżnik, który nigdy nie był w podróży.

Dlatego jest oczywiste, że nie jest łatwo takiej osobie osiągnąć Ścieżkę, Korzyści i NIBBĀNĘ (MAGGA-PHALA-NIBBĀNA), jeżeli stara się dojść do zamierzonego celu bez pomocy nauczyciela, który by nim kierował i który by nad nim sprawował pieczę. Skoro więc rzeczy tak się mają, przeto ten, co jest pełen entuzjazmu, by praktykować, aby osiągnąć swój cel, powinien wyszukać sobie jakiegoś nauczyciela, który posiadałby pełne kwalifikacje z racji własnych osiągnięć, aby nim kierował i nad nim czuwał przez cały czas drogi od najniższego stadium wglądu, aż do najwyższych Wiedz: Ścieżki, Korzyści i Przeglądu. Rada ta jest całkowicie zgodna z tym, co zastało stwierdzone w NIDĀNA VAGA, SAMYUTTA NIKĀYA: „Powinno się poszukiwać jakiegoś nauczyciela nawet w chwili poprzedzającej śmierć, jeśli taki rzeczywiście istnieje”. Nikt też nie powinien być opanowany pychą: „Jestem nadzwyczajnym człowiekiem. Po cóż więc mam się uczyć od kogoś drugiego?”. Dobrze mu się radzi, żeby wyzbył się tej dumy, tak jak to uczynił był Potthila Thera.

W ćwiczeniach kontemplacji, pamiętając o następującej radzie Buddy, należy wyjść z wszystkiego, by osiągnąć cel:

„Żaden próżniak czy też człowiek o słabej sile
Nie może posiąść NIBBĀNY, wyzwolenia od wszelkiego zła.
A ten młody brat, zaiste, ten mąż niezrównany,
Dźwiga ostatnie brzemię, on, zwycięzca Złego (MĀRY)”.
(SN - NIDĀNA VAGGA, 465)

O autorze

small.jpg

Mahasi Sayadaw
zobacz inne publikacje autora

Mahāsī Sayādaw U Sobhana (Burmese: မဟာစည်ဆရာတော် ဦးသောဘန, pronounced [məhàsì sʰəjàdɔ̀ ʔú θɔ́bəna̰]; 29 July 1904 – 14 August 1982) was a Burmese Theravada Buddhist monk and meditation master who had a significant impact on the teaching of vipassanā (insight) meditation in the West and throughout Asia.


Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Źródło: dostarczone przez Adama P.

Tłumaczenie: Zdzisław Leon Nikuli

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/