KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

W skład medytacyjnej praktyki wchodzi część, która nie podważa wartości, w jakich się wychowywaliśmy. Odnajdywanie spokojnego miejsca w umyśle, sfery, w której można odpocząć i się zrelaksować: każdy rozumie, że powinna być na to przestrzeń. Kiedy umysł jest przemęczony, bardzo łatwo dostrzec, że medytacja jest czymś, czego chcemy się nauczyć, a skupienie – czyli nieporuszenie umysłu, znalezienie odosobnienia, w którym możemy się odprężyć – jest czymś zrozumiałym i cennym.

Z drugiej strony nasze społeczeństwo nie pozostawia wiele miejsca dla tego typu spraw. Kiedy już odpoczniesz i się odprężysz, czas wrócić do pracy i to takiej, która jest społecznie akceptowana i wspierana. I tu właśnie praktyka Dhammy stoi w sprzeczności nie tylko z kulturą amerykańską, ale z tym, co na całym świecie nazywamy etosem rodzinnym. Głównym powodem jest to, że praca, którą musimy wykonywać, jest w etosie rodzinnym pojmowana w zupełnie inny sposób.

Opowiem wam pewną historię. Kiedy Mahāpajāpati została po raz pierwszy wyświęcona, poszła do Buddhy i poprosiła o krótką naukę, którą mogłaby wykorzystać w swojej praktyce. Buddha opowiedział jej o ośmiu wartościach, które rozstrzygają o tym, co jest Dhammą, a co nią nie jest. Kiedy przyjrzysz się tym wartościom uważnie, zdasz sobie sprawę, że są w dużym stopniu sprzeczne z tym, do czego zachęca etos rodzinny.

Dzielą się one na trzy rodzaje. Pierwszy dotyczy postaw, które rozwijasz w trakcie praktyki. Drugi dotyczy tego, jak odnosisz się do innych osób, gdy praktykujesz. Trzeci natomiast dotyczy celów praktyki. Wszystkie trzy są sprzeczne z naszą współczesną kulturą. To dlatego praktyka Dhammy może wydawać się trudna. Również dlatego klasztory są ważnymi miejscami, nie tylko dla mnichów, ale też dla ludzi świeckich, którzy mają możliwość przybycia i wyjścia na chwilę poza etos rodzinny, rozejrzenia się i zastanowienia: „W co właściwie wierzysz? Co uważasz za naprawdę ważne w życiu?”

Przybliżę wam teraz te osiem wartości.
Jeśli chodzi o cechy, które rozwijasz w ramach praktyki, są to: zadowolenie, wytrwałość i porzucanie.

Zadowolenie oznacza satysfakcję z tego, co masz w sferze materialnej: z jedzenia, ubrania, dachu nad głową, lekarstw i tego typu rzeczy. To nie jest oczywiście pożyteczne w sensie gospodarczym. W latach 50. był okres, kiedy amerykańscy doradcy udali się do Tajlandii. Rząd USA obawiał się, że Tajlandia stanie się kolejnym Wietnamem, więc wysłano grupę socjologów, aby zbadali tajskie wartości i tajskie życie na wsi. Socjologowie wrócili z przekonaniem, że buddyzm nie jest dobry dla kapitalistycznej gospodarki, ponieważ uczy zadowolenia. W ten sposób rząd Tajlandii przekazał informację mnichom w całym kraju: Przestańcie uczyć zadowolenia. Wszyscy się śmiali, bo to przecież ważny element Dhammy. Nie możesz po prostu porzucić tej wartości w imię rozwoju gospodarki konsumpcyjnej —oczywiście po latach podejście do tego typu spraw w Tajlandii , jak widać, zmieniło się.

To jedna z tych kwestii, którym musimy się przyjrzeć: Do jakiego stopnia pozwolisz, aby twoje życie było zdominowane przez nabywanie rzeczy, niezadowolenie z tego, co masz i przez chęć zdobycia tego więcej? Kiedy telewizja rozpoczyna działalność w danym kraju – a w Tajlandii było to bardzo dramatyczne, bo nastąpiło raptownie – jesteś wystawiony na działanie niezliczonych reklam, które mają za zadanie cię unieszczęśliwić. Widzisz w mediach rzeczy, które mają inni, a których ty nie posiadasz. Reklamy są skonstruowane tak, abyś tego wszystkiego zapragnął, byś postrzegał ten rodzaj życia jako atrakcyjny.

Dobrze jest więc odsunąć się od społeczeństwa, które ma takie poglądy i przypomnieć sobie prostą rzecz: To nie w tym tkwi sens życia. Sens życia polega na nauczeniu się, jak być zadowolonym z tego, co cię otacza, ponieważ będziesz potrzebował wytrwałości w zupełnie innej sferze.

Wytrwałość oznacza tutaj niezłomność w doskonaleniu umysłu, w pracy nad jego umiejętnościami. Etos rodzinny do pewnego stopnia się z tym zgadza, ale kiedy zaczynamy mówić o porzuceniu zmysłowości, porzuceniu ludzkiej zaborczości, porzuceniu naszego „ja“, okazuje się to sprzeczne ze standardowymi wartościami. Będziesz potrzebować pomocy, aby podążać w tym kierunku.

Podobnie jest z porzucaniem. Przez całe życie coś gromadzimy, zbieramy to czy tamto. Nie chodzi tylko o rzeczy materialne, ale także o naszą dumę: sprawy, z których jesteśmy dumni, że je osiągnęliśmy, zdolności, które mamy, cokolwiek, czego się trzymamy, co w naszym odczuciu czyni nas lepszymi od ludzi dookoła. To są rzeczy, o których Buddha mówi, że trzeba je „puścić”, odłożyć, porzucić. To też jest sprzeczne z wieloma przyswojonymi przez nas przekonaniami.

To były tylko trzy z ośmiu wartości. Następna trójka również stoi w sprzeczności z tym, co jest społecznie przyjęte w relacjach między ludźmi. Chcemy być skromni, chcemy być nieuciążliwi, chcemy być nieuwikłani. To jest sprzeczne z tym, do czego dąży społeczeństwo. Ono chce, byśmy znajdowali szczęście w naszych relacjach.

Aby awansować w pracy, nie możesz być skromnym człowiekiem. Musisz się pokazać, zareklamować to, jaki jesteś wspaniały.

Na pierwszy rzut oka bycie nieobciążającym może brzmieć jak wersja bycia skromnym, to jednak sięga głębiej. Buddha mówi, że jednym z głównych sposobów, w jaki obciążamy świat, jest zakładanie rodziny, powoływanie na świat kolejnych istnień, a następnie konieczność utrzymywania stworzonej rodziny. Toteż idealnym sposobem na bycie nieobciążającym jest celibat. Po prostu nie powołujesz do życia nowych ludzi. To jest jednak bezpośrednio sprzeczne z wartościami etosu rodzinnego.

Jednocześnie, aby rodzina funkcjonowała prawidłowo, musisz uwikłać się nie tylko w relacje z innymi członkami tejże rodziny, ale także utrzymywać kontakt z ludźmi, z którymi współpracujesz, by być w stanie tę rodzinę utrzymać. Gdy Buddha naucza o wartości nieuwikłania, jest to wprost sprzeczne z naszymi społecznymi ideałami. Brzmi to bardzo nietowarzysko – i takie w istocie jest. Jest to jednak wartość konieczna, jeśli chcesz zyskać na czasie i odnaleźć miejsce, w którym dokonasz postępu w oczyszczaniu umysłu.

I wreszcie możemy wymienić dwie cechy związane z celem: porzucić więzy i rozwinąć beznamiętność. Za każdym razem, kiedy rozmawiałem z ludźmi o beznamiętności, wokół tej kwestii pojawiał się niemały dyskomfort. Brzmi to tak, jakby ktoś miał być martwy, ale nie o to chodzi. Oznacza to wolność, ponieważ twoje pasje są okowami, które cię wiążą. Oczywiście, w trakcie praktyki musisz rozwinąć pasję do Dhammy. Ale ostatecznie nawet to jest czymś, co w końcu porzucisz. Kiedy odnajdziesz prawdziwe szczęście, nie musisz się niczym pasjonować. Nie jesteś „martwy”, po prostu znalazłeś to, czego chciałeś, znalazłeś to, czego potrzebowałeś – coś, co jest naprawdę satysfakcjonujące, co nie wymaga wzmacniania i opieki – nie ma więc potrzeby wzbudzania pasji, by szukać czegokolwiek więcej.

To są wartości Dhammy i dobrze jest mieć świadomość tego, że są one sprzeczne z normalnymi wartościami naszej, i nie tylko naszej, kultury. Nie chodzi tu nawet o przeciwstawienie wartości azjatyckich wartościom amerykańskim, ponieważ także w Azji, nawet w czasach Buddhy, te osiem wartości przeciwstawiało się ówczesnemu społeczeństwu.

Dlatego podczas medytacji musimy zdać sobie sprawę, że nie jest to tylko relaks, nie jest to tylko odpoczynek przed powrotem do naszego zwykłego życia. Myślimy o szczęściu, które wykracza poza to, co zwyczajne, poza to, co typowe – myślimy o czymś, co zmieni nasze życie. Medytując, poznajemy narzędzia, które pozwalają nam się wycofać i wybrać własny kierunek. W trakcie siedzenia, wiele z tych społecznych prawd również „siedzi” – w twojej głowie. Powstaje więc pytanie: Jak bardzo, tak naprawdę chcesz za nimi podążać? Jeśli nie chcesz, to jak zamierzasz się od nich uwolnić? Przecież od dawna tak bardzo utożsamiałeś się z wieloma z nich.

Weźmy za przykład zmysłowość. Na tym opiera się duża część naszego społeczeństwa. Według Buddhy jesteśmy nią spętani. To coś, co nas więzi i sprawia, że bezustannie do niej wracamy, aby się ponownie rozczarować. Toteż kiedy zmysłowość pojawia się w twoim umyśle, jak reagujesz? Społeczeństwo dostarczyło ci już wystarczającej ilości argumentów, że jest to dla ciebie coś dobrego. Jeśli nie poddasz się swoim zmysłowym pragnieniom, staniesz się powykrzywiany, zniekształcony jak w znanym starym filmie Kena Russella zatytułowanym „Diabły”, gdzie biedna Vanessa Redgrave była zakonnicą tak długo, że nie mogła już nawet chodzić z wyprostowaną głową. Tak bardzo została spaczona przez życie w celibacie – oto jak wygląda nastawienie do tego tematu we współczesnym społeczeństwie. Tymczasem jeśli pojedziesz do Tajlandii i spotkasz wielkich ajahnów, zdasz sobie sprawę, że są to naprawdę szczęśliwi zdrowi ludzie i że ich wolność w dużym stopniu opiera się na ich zdolności do przezwyciężania zmysłowych pragnień.

Jakiej więc broni zamierzasz użyć? Tej samej, której używamy podczas medytacji. Buddha mówi o trzech rodzajach wytworzeń. Istnieją wytworzenia cielesne, a jednym z nich jest oddech; wytworzenia werbalne, którymi są sposoby, w jaki mówisz do siebie – kierujesz swoje myśli na jakiś temat i oceniasz go. To są zdania, którymi opisujesz różne rzeczy w swoim umyśle. Wreszcie są wytworzenia umysłowe — percepcja i odczucie – które są surowcami, z jakich budujesz te zdania. Istnieją odczucia przyjemności, bólu oraz ani przyjemności, ani bólu, a także percepcje – obrazy, które umysł tworzy, aby komunikować się z samym sobą.

Kiedy w umyśle pojawia się naprawdę silna emocja, jest ona zbudowana z trzech powyższych składników. Ale kiedy medytujesz, uczysz się uzyskiwać nad nimi pewną kontrolę – kontrolę nad sposobem oddychania, kontrolę nad sposobem, w jaki mówisz do siebie o różnych rzeczach. Gdy siedzisz tutaj z oddechem – jak będziesz mówić do siebie, żeby utrzymać zainteresowanie nim, bawić się i regulować go tak, by poczuć, że jesteś w naprawdę miłym miejscu? Następnie możemy wymienić odczucia, które powstają wskutek tego, jak odnosisz się do oddechu, oraz postrzeżenia, których używasz, aby utrzymać uwagę przy oddechu lub aby uczynić go bardziej wyrafinowanym.

Możesz myśleć o oddechu jako o czymś, co musisz wciągać z zewnątrz albo możesz myśleć o nim jako o energii, która wzbiera od wewnątrz. Percepcja wciągania [powietrza] jest naznaczona głodem. Postrzeganie oddechu jako czegoś co wypływa z każdej małej komórki i wzbiera, by napełnić płuca, opiera się na innym rodzaju postrzegania oddechu – percepcji pełni – i będzie miało wpływ na sposób, w jaki oddychasz. Jeśli utrzymujesz w umyśle wyobrażenie, że oddech przedostaje się tylko przez te dwie małe dziurki w nosie, spowoduje to duże ciśnienie, szczególnie gdy jesteś przeziębiony i masz zatkany nos. Ale jeśli utrzymasz w umyśle percepcję otworów oddechowych w całym ciele, gdzie każdy mały por skóry może być przestrzenią dla oddechu, jak wpłynie to na metodę, jaką oddychasz? W ten sposób zaczynasz dostrzegać wpływ percepcji na procesy fizyczne.

Zdobywasz więc praktyczne doświadczenie z tymi trzema rodzajami wytworzeń. A potem uczysz się, jak używać ich do radzenia sobie z innymi emocjami, które się pojawiają. Powiedzmy, że odczuwasz naprawdę silne zmysłowe pragnienie. Naucz się patrzeć na to, jak na kombinację tych trzech rzeczy. Chodzi o wpływ, jaki ma ono na twój oddech, a następnie wpływ, jaki ten zakłócony oddech będzie miał na twój umysł. Niesie on ze sobą historie, które wokół niego snujesz, a także podstawowe wyobrażenia, jakie utrzymujesz w umyśle. Każde pragnienie będzie miało wszystkie trzy składowe. Czasami pojawia się pragnienie, które wydaje się być po prostu brutalną siłą. Ale jeśli stawisz jej czoła, uznając ją za ordynarną przemoc, to właśnie dałeś się nabrać na jedną z jej sztuczek. Pożądanie ma swoje racje, ale bywają one bardzo złe – dlatego właśnie używa ono siły.

Przypomina to łobuza na szkolnym podwórku. Łobuz dysponuje wyłącznie złymi argumentami, aby cię pobić, więc po prostu cię bije. Nie chce o tym rozmawiać, po prostu używa siły. Jaką siłą ty możesz odpowiedzieć? Użyjesz wszystkich trzech wytworzeń. Odnośnie siły, oczywiście, masz do dyspozycji energię oddechu. Czy możesz zmienić sposób, w jaki oddychasz wokół konkretnego odczucia w ciele? Co powiesz na rozluźnienie grzbietów dłoni, rozluźnienie wierzchów stóp? Rozluźnienie nadgarstków? Jak to wpływa na równowagę sił w ciele?

Następnie spójrz na historie, które opowiadałeś sobie na temat wspomnianego zmysłowego pożądania. Część z nich mówi: „Właśnie w ten sposób znajdziesz szczęście. Jeśli nie znajdziesz szczęścia w ten sposób, będziesz głodować”. Musisz sobie przypomnieć, że szukałeś szczęścia tymi metodami zapewne przez wiele żywotów. To są te same stare historie powtarzane w kółko. A może by tak spróbować znaleźć nową drogę do szczęścia? Przecież gdyby tamten rodzaj szczęścia był naprawdę tak dobry, wszyscy na świecie byliby szczęśliwi, bo wszyscy odnajdują zmysłowe przyjemności. Tymczasem wszyscy są nieszczęśliwi. Nigdy nie mamy dość. Jak powiedział Buddha: Gdyby złote monety spadały z nieba jak deszcz, to i tak nie wystarczyłoby na nasze zmysłowe pragnienia. W kanonie jest wiele sutt, w których Buddha opisuje osobę będącą w stanie przezwyciężyć zmysłowość jako prawdziwego żołnierza – wojownika, który rzeczywiście jest zwycięzcą. Fakt, że nie realizujemy naszych zmysłowych pragnień, nie jest oznaką słabości czy bycia mięczakiem. Wręcz przeciwnie.

Wymieniliśmy tu więc niektóre z werbalnych wytworzeń, których można użyć.

I wreszcie są też wytworzenia mentalne, podstawowe wyobrażenia, obszary, które mają do czynienia z twoim mózgiem gadzim. Coś głęboko w środku mówi: „Przyjemności zmysłowe, zmysłowość są naprawdę atrakcyjne, naprawdę pociągające. To tam otrzymujesz prawdziwą satysfakcję”. Tymczasem co powiesz na spojrzenie z drugiej strony, spojrzenie na całokształt?

W autobiografii Ajahna Lee jest świetny fragment mówiący o tym, że podjął on decyzję o porzuceniu mnisich szat. Było to wtedy, gdy był jeszcze bardzo młodym mnichem. Postanowił, że powinien przygotować się psychicznie na przyszłość, więc zaczął myśleć o tym, co może się wydarzyć. Na początku było to dla niego naprawdę miłą fantazją. Zdobywa kobietę, której pragnie, dostaje najlepszą pracę, jaką może sobie wyobrazić. Ale potem uświadomił sobie, że od tego punktu lepiej już nie będzie, bo dalej wszystko się psuje. Jego żona umiera, zostawiając go z dzieckiem. W końcu znajduje sobie inną żonę, która ma już dziecko, a potem oczywiście w rodzinie dochodzi do konfliktu. Potrafił patrzeć na ten obraz z każdej strony i to właśnie odciągnęło go od wspomnianego pragnienia.

W kanonie jest też historia mnicha o imieniu Sundara Samudda. Pewnego dnia robił medytację chodzoną i miał wizję przepięknej kobiety stojącej na końcu ścieżki, z dłońmi złożonymi na wysokości piersi, mówiącej do niego: „Dlaczego marnujesz swoje młode życie jako mnich? Młodość to czas na zmysłowe przyjemności. Chodź i ciesz się nimi ze mną, a potem, gdy oboje będziemy starzy, możemy przyjąć święcenia po tym, jak już spróbujemy tych wszystkich przyjemności”. I w tym momencie, zamiast dać się nabrać na to złudzenie, pomyślał: „Oto czym są sidła śmierci. To jest pułapka. A oto sposób, w którym ta pułapka jest ukryta”. Utrzymując ten pogląd w umyśle, był w stanie przekroczyć to pragnienie i wówczas przeszedł przez doświadczenie Przebudzenia. Zrozumiał, że wszystkie pokusy zmysłowości były właściwie przynętą w pułapce – pułapce śmierci.

Oto niektóre metody wykorzystywania tych trzech rodzajów wytworzeń: z jednej strony, aby zrozumieć pożądanie zmysłowe, a z drugiej strony, aby je usuwać. Zdajesz sobie sprawę, że masz alternatywę. I to jest ważna część praktyki: uświadomienie sobie, że wiele rzeczy, których się nauczyłeś, żyjąc w jakimkolwiek społeczeństwie, wiele z postaw, które przyjąłeś jako „swoje”,, niekoniecznie jest zgodnych z twoim własnym interesem. Może istnieje inny rodzaj szczęścia? Może jest gdzieś dla ciebie inny sposób myślenia?

Dlatego właśnie Dhamma jest tak cenna. Mówi się o tym, że kiedy buddyzm przenosi się z kraju do kraju, dopasowuje się do społeczeństwa, w którym funkcjonuje. Otóż nie do końca tak jest, buddyzm tego nie robi. To ludzie zmieniają Dhammę, którą otrzymują. Ale ludzie, którzy najwięcej czerpią z Dhammy, to nie ci, którzy zmieniają ją tak, aby pasowała do nich, ale ci, którzy zmieniają siebie tak, aby dopasować się do Dhammy. Używają Dhammy jako narzędzia do znalezienia wolności od swoich kulturowych podstaw i uwarunkowań.

Ważne więc jest, aby pamiętać, że te alternatywy istnieją. Istnieje inny sposób szukania szczęścia. Istnieje wolność, która leży poza naszym kulturowym położeniem. Gdy medytujemy, nie może być to dla nas tylko kwestia nauczenia się techniki relaksacyjnej. To nauka bardzo jasnego patrzenia na sposób poszukiwania szczęścia, na rodzaje szczęścia możliwe do wyobrażenia, to w końcu metoda poszerzenia naszej wyobraźni, rozwijania zestawu narzędzi i strategii, abyśmy mogli odnaleźć szczęście, które naprawdę jest warte wysiłku wkładanego w szukanie go, dążenie do niego, znajdowanie go i uświadamianie sobie, że było warto. Jak mawiają: To więcej niż możesz sobie wyobrazić. To coś prawdziwego, a także możliwego do osiągnięcia, więc powinieneś zawsze mieć to na uwadze.

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: rozdział książki "Gather ’Round the Breath"
Copyright © dhammatalks.org

Tłumaczenie: Piotr Iwanicki
Redakcja polska: Bartosz Klimas, Anna Wódczak-Kalińska
Czyta: Aleksander Bromberek

Image0001%20%281%29.png

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/