KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Wielu oskarża Buddhę o pesymizm, ponieważ zaczyna swoje nauki od bólu. A jednak, kiedy po raz pierwszy siadasz i medytujesz, co znajdujesz po pierwszych pięciu, dziesięciu minutach? Ból. Nie da się go uniknąć. Albo kiedy ludzie nie mogą pobyć sami, nie mogą spędzić całego dnia ze sobą bez zajmowania się tym, tamtym czy innym, to w czym tkwi problem? To ból psychiczny, dyskomfort umysłowy. To zjawiska, z którymi żyjemy przez cały czas, a jednak w jakiś sposób myślimy, że jeśli ludzie zwracają na nie uwagę, to są pesymistami. Celem Buddhy we wskazywaniu na ból i cierpienie nie było zatrzymanie się nad nimi i powiedzenie: „Czy to nie straszne?”. On mówi: „Spójrz. Jest rozwiązanie”. W rzeczywistości jego podejście do bólu jest niezwykle optymistyczne: ludzie mogą położyć kres cierpieniu w tym życiu poprzez własne wysiłki.
Kiedy więc siedzimy [w medytacji], musimy przewidzieć, że siedzenie w bezruchu będzie sprawiało nam ból. Powodem, dla którego zwykle się poruszamy, jest ból, jaki napotykamy w określonej postawie, więc zmieniamy nieco pozycję, aby od niego uciec. Podejście Buddhy nie polega na próbie ucieczki. Mówi on: „Przyjrzyj się temu”.
Jak mawiał Ajahn Suwat: „Zazwyczaj traktujemy nasze zachcianki jak przyjaciół, a ból jak wroga. Powinniśmy to zmienić. Naucz się patrzeć na ból jak na przyjaciela, a na pragnienie jak na wroga". Pragnienie jest tym, co naprawdę powoduje wszystkie problemy. Ból jest tylko po to, by nas czegoś nauczyć. Oczywiście, to trudny przyjaciel. Z niektórymi ludźmi łatwo się zaprzyjaźnić; można się z nimi dogadać bez żadnego problemu. Inni są trudni. Ból jest zdecydowanie trudnym przyjacielem, ale warto go pielęgnować. Ponieważ jednak jest trudny, trzeba podejść do niego we właściwy sposób.
To dlatego, gdy zaczynamy medytować, Buddha nie każe nam od razu skupiać się na bólu. Mówi, by zamiast tego skupić się na oddechu, ponieważ jakiekolwiek powiązanie bólu z oddechem – zazwyczaj jest ono subtelne, ale istnieje – jest czymś, co można opanować, czymś, z czym można sobie poradzić. Buddha daje ci oddech jako narzędzie do radzenia sobie z bólem. Kiedy więc jesteś świadomy bólu, nie pozwól sobie, by stał się głównym obiektem skupienia. Skup się na oddechu. Innymi słowy, przyzwyczajaj się do tego, że najpierw zapoznajesz się z oddechem, ponieważ jest to przyjaciel, który odpowiednio wprowadzi cię w ból. To jak spotkanie z ważną osobą: Najpierw musisz poznać ludzi z koneksjami, którzy mogą cię przedstawić tej kluczowej osobie. I tak właśnie jest z bólem: Najpierw musisz poznać oddech, bo to ktoś z dobrymi kontaktami.
Wejdź więc w kontakt z oddechem. Znajdź miejsce w ciele, w którym czujesz się względnie swobodnie i komfortowo. Skup się na nim w pierwszej kolejności. Najpierw poznaj to miejsce, bądź wrażliwy na oddech w tym miejscu. Jakie to uczucie, gdy robisz tam wdech? Jakie to uczucie, gdy wydychasz powietrze? Czy odczuwasz choćby najmniejszy dyskomfort? Czy możesz sprawić, że poczujesz się lepiej? Czy możesz eksperymentować z różnymi sposobami oddychania, różnymi sposobami postrzegania energii oddechu w ciele? Kiedy znajdziesz coś, w czym czujesz się naprawdę dobrze, całe twoje ciało poczuje się dobrze. Zamiast siedzieć w napięciu, próbując oddychać w jednym miejscu, pomyśl o całym ciele relaksującym się w oddechu. Im bardziej zrelaksowany jesteś w trakcie praktyki, tym dłużej będziesz w stanie w niej pozostać. Pomyśl więc o sobie jako o relaksującym się ciele, relaksującym się oddechu. Znajdź sposób oddychania, w którym czujesz się naprawdę dobrze – od początku do końca podczas wdechu i od początku do końca podczas wydechu. Niech to będzie twój fundament.
Gdy poczujesz się dobrze, pomyśl o rozprzestrzenieniu tej dobrej energii oddechu na inne części ciała. Pomyśl o tym jak o przejściu przez ból. Wiele razy dyskomfort, który odczuwamy w związku z bólem, wynika z napinania się wokół niego, a napinanie się tylko pogarsza sytuację. Staraj się więc oddychać przez napięcie, które odczuwasz. Oddychaj przez cały czas trwania bólu. Załóżmy, że odczuwasz ból w biodrze lub kolanie – pomyśl o oddechu przechodzącym przez biodro, przez kolano, aż do palców stóp podczas wdechu i wydechu. Zbliżając się do bólu, staraj się utrzymać ten sam ton umysłu i ton odczuwania, jaki miałeś podczas skupiania się na komfortowym oddechu. Podstawowym punktem odniesienia powinien być nadal oddech. Nie ma możliwości, abyś nie zauważył bólu, ale zadaj sobie pytanie: „Jak oddech wpływa na ból? Jak ból wpływa na oddech?” Zawsze pamiętaj o oddechu jako punkcie odniesienia. To daje ci kontrolę nad bólem. W przeciwnym razie, jeśli od razu wskoczysz w ból, zaczniesz przejmować [złą] energię z bólu, co doprowadzi cię do niepokoju. Pierwszą rzeczą, o której pomyślisz, będzie: „niech ból odejdzie”. A potem pojawi się jeszcze więcej niecierpliwości, gdy zaczniesz angażować się w przeszłość i przyszłość bólu.
Ale jeśli pozostaniesz z oddechem, będziesz chciał być tak długo w teraźniejszości, jak to tylko możliwe. Nie myśl o tym, jak długo trwa ból lub jak długo pozostanie. Myśl: „Co jest teraz?”. To zdejmuje z umysłu ogromny ciężar. Tak więc, gdy przechodzisz przez ból, spraw, by nić twojej świadomości pozostała przy oddechu. To jest to, co chcesz śledzić; to jest to, czego chcesz się trzymać. Naucz się odnosić do bólu za pomocą oddechu, zamiast po prostu stawiać mu czoła.
Jeśli zauważysz, że ból staje się coraz silniejszy i silniejszy, aż do punktu, w którym nie możesz go znieść, usiądź z nim przez kolejne pięć minut, a następnie zmień pozycję. Innymi słowy, przekraczaj swoje granice po trochu, a przekonasz się, że będziesz coraz lepszy w pozostawaniu z bólem, bardziej zręczny w korzystaniu z pośrednictwa oddechu. Gdy tylko pozostaniesz z oddechem, nic ci nie będzie. Oderwanie się od oddechu powoduje problemy, ponieważ umysł natychmiast tworzy historie i dramaty wokół bólu: „Dlaczego ten ból mi się przytrafia?”. A jeśli jest to ból fizyczny, który wiesz, że spowodowałeś: „Dlaczego to zrobiłem?”. Wszystkie te pytania – „Jak długo to jeszcze potrwa? Czy będę odczuwać ten ból do końca życia?”… Odpuść je podczas medytowania. Pozostań z oddechem. Zajmij się teraźniejszością, ponieważ przeszłość i przyszłość tak naprawdę nie istnieją. To zjawiska, które tworzy umysł, a kiedy już zostaną stworzone, odwracają się i gryzą ten umysł. Staraj się więc pozostać przy nici oddechu przechodzącej przez ból.
Wtedy zaczniesz rozumieć, że Buddha skupiał się na bólu jako głównym duchowym zagadnieniu w naszej praktyce dlatego, że uczy on tak wiele o umyśle. To jak kręcenie filmu dokumentalnego o zwierzętach na pustyni: jeśli wyjdziesz i spędzisz dzień wędrując po okolicy, prawdopodobnie przegapisz większość zwierząt. Ale jeśli ustawisz kamerę na 24 godziny w bezpiecznym miejscu, w pobliżu wodopoju, wszystkie zwierzęta w okolicy będą musiały tam przyjść. To właśnie tam możesz je wszystkie sfilmować. Tak samo jest z bólem. Jeśli skupisz się na bólu, zobaczysz wszystkie reakcje umysłu związane z bólem. Wszystkie jego trudności wyjdą na powierzchnię i tam się zgromadzą.
Jednocześnie, jeśli używasz oddechu jako narzędzia do radzenia sobie z bólem, te kwestie cię nie przytłoczą. To tak, jakby mieć bezpieczne schronienie, do którego można uciec, jeśli lwy zaczną mieć obiekcje wobec filmowania. Masz bezpieczne miejsce w oddechu. Nie jesteś całkowicie zdany na łaskę bólu. Możesz się wycofać w dowolnym momencie i masz punkt zaczepienia, aby sobie z tym poradzić. Ustanowiłeś ton odczuwania wokół całego ciała, który utrzymuje ból, nie chwytając się go, ale otaczając go energią, otaczając go przestrzenią, w której nie jesteś przez niego zagrożony. Wtedy można sobie z nim poradzić. Kiedy nie jesteś zagrożony, możesz naprawdę wejść w obecną chwilę. Jeśli okaże się, że nie możesz sobie jeszcze z tym poradzić, masz oddech, do którego możesz wrócić.
Gdy wszystko zaczyna stawać się wystarczająco stabilne i jasne na tyle, by można było sobie z tym poradzić, wtedy naprawdę można zacząć patrzeć na ból jak na przyjaciela. Można się z nim oswoić na tyle, by w końcu zrozumieć, czym w istocie jest, tak by w końcu przestał być problemem. Do tego momentu zawsze będzie to trudny przyjaciel, ale jeśli odpowiednio zaczniesz, używając oddechu jako podstawy przyjaźni, przekonasz się, że jesteś w dobrej pozycji, aby przyjaźń się nawiązała.
O autorze
Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora
Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Jedno narzędzie spośród wielu
- Ajahn Viradhammo Życie z uczuciem
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Tłumaczenie: Har-Dao
Redakcja: Bartosz Klimas
Czyta: Aleksander Bromberek
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/