KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Spis treści:

CZĘŚĆ 1 - Wprowadzenie, Podstawowe instrukcje
CZĘŚĆ 2 - Powszechne problemy
CZĘŚĆ 3 - Medytacja w codziennym życiu
CZĘŚĆ 4 - Zaawansowana praktyka
CZĘŚĆ 5 - Znalezienie nauczyciela, Dodatkowe medytacje, Podziękowania

CZĘŚĆ DRUGA - Powszechne problemy

W trakcie medytacji każdy napotyka problemy i miewa trudne okresy, więc nie daj się im wyprowadzić z równowagi. Nie spoglądaj na nie, jak na oznaki tego, że nie robisz żadnych postępów albo że jesteś beznadziejnym medytującym. Problemy są doskonałą sposobnością, by zrozumieć, gdzie masz niezdrowe nawyki i by nauczyć się, jak coś z nimi zrobić. To rozwija twoją wnikliwość. Tak naprawdę proces uczenia się, jak sobie radzić z dwoma najbardziej powszechnymi problemami w medytacji – bólem i wędrującymi myślami – jest tym, co w przeszłości doprowadziło wielu ludzi do przebudzenia.

Strategie zaoferowane tutaj, w części drugiej, skupiają się na tym, co mógłbyś zrobić z tymi problemami podczas medytacji. Jeśli okaże się, że nie działają w twoim przypadku, spróbuj sam zaimprowizować jakieś rozwiązania. W taki sposób rozwijasz jako medytujący swój własny zestaw narzędzi, więc masz szeroki wybór strategii działania w obliczu pojawiających się problemów. Jeśli przylgniesz tylko do jednej strategii, antymedytacyjna frakcja twojego komitetu szybko znajdzie sposób, by ją obejść. Jeśli potrafisz różnicować swoje strategie, nie jesteś tak łatwym celem dla ich zagrywek.

Jeśli podczas medytacji wszystko, co robisz, wydaje się nie działać, prawdziwy problem może leżeć w twoim stylu życia jako całości. Sugestie odnośnie tego, jak mógłbyś dostosować swoje życie, by wspomóc medytację, zawarto w części trzeciej.

Ból

Ból jest czymś co od czasu do czasu napotkasz w trakcie medytacji, więc musisz nauczyć się postrzegać go z wnikliwością i równowagą jako coś absolutnie normalnego.

I znowu, nie pozwól, by ból wytrącał cię z równowagi. Może okazać się użyteczne, jeśli porzucisz słowo „ból” i zastąpisz je słowem „bóle”, ponieważ nie wszystkie bóle są podobne. Uczenie się różnic pomiędzy nimi jest jednym z podstawowych sposobów, w jaki rozwijasz wnikliwość w stosunku do działań umysłu.

Jeżeli bóle, które napotykasz, siedząc w medytacji, są powiązane z dawnymi zranieniami, zabiegami chirurgicznymi albo strukturalną nierównowagą, dopasuj swoją postawę w ten sposób, by nie pogarszać swego stanu. Na przykład jeśli próbujesz siedzieć ze skrzyżowanymi nogami, ale masz zranione kolano, mógłbyś je wesprzeć, umieszczając pod tym kolanem zwinięty koc albo małą poduszkę. Jeśli to nie pomaga, usiądź na krześle.

Z reguły jeśli ból znika po kilku minutach od powstania z medytacji, oznacza to, że nie krzywdzisz swego ciała.

Jeśli jesteś początkujący w medytacji, a ból uniemożliwia ci skupianie się na oddechu, powiedz sobie, że posiedzisz jeszcze kilka minut, by nie nabrać nawyku ucieczki za każdym razem, gdy coś zaboli, a następnie uważnie zmień postawę.

Jednakże jeśli napotykasz w medytacji ból, który nie jest związany z uprzednio istniejącymi warunkami, a twoja koncentracja jest nieco bardziej rozwinięta, to powinieneś wykorzystać ból jako sposobność, by rozwinąć zarówno koncentrację, jak i wnikliwość. W tym przypadku mamy trzy sposoby postępowania.

1. Nie zmieniaj postawy i nie skupiaj swojej uwagi bezpośrednio na bólu. Utrzymuj swą uwagę skupioną na tej części ciała, którą możesz wygodnie rozluźnić sposobem, w jaki oddychasz. Ignoruj pilne zgłoszenia, które niektórzy członkowie komitetu umysłu wysyłają do ciebie w sprawie bólu: że to ci zaszkodzi, że tego nie wytrzymasz i temu podobne. Po prostu powiedz sobie, że ból jest rzeczą normalną, że zanim umrzesz, możesz napotkać ból gorszy niż ten, że dobrze jest nauczyć się, jak radzić sobie z bólem, gdy wciąż jesteś żywy i względnie zdrowy.

Przypomnij sobie również, że ból nie jest twoim bólem, dopóki nie rościsz sobie do niego prawa, więc po co to robić? Niech po prostu będzie w swojej części ciała, podczas gdy ty trenujesz siebie, by pozostać twardo w innej części ciała. To jak jedzenie jabłka ze zgniłą plamką. Zjadasz tylko dobrą część jabłka, a odrzucasz zgniłą.

2. Kiedy miejsce, na którym skupisz swoją uwagę, odczuwasz w sposób naprawdę przyjemny, pozwól miłym wrażeniom oddechu płynąć z punktu twojego skupienia poprzez ból, rozluźniając wszelkie odczucia napięcia czy zablokowania, które mogły narosnąć wokół bólu. (Umysł czasami ma nieświadomy nawyk próby zamknięcia bólu w skorupie napięcia po to, aby się nie rozprzestrzeniał, ale to właśnie pogarsza ból. Świadome oddychanie poprzez tę skorupę może go rozproszyć). Robiąc tak, możesz sprawić, że ból odejdzie, ale może też pozostać. Jeśli odchodzi, to nauczyłeś się, że sposób, w jaki oddychałeś, pogarszał ból. Przyjmij to jako lekcję na przyszłość. Jeśli ból nie odchodzi, przypomnij sobie, że twoim obowiązkiem nie jest usunięcie go. Twoim obowiązkiem jest jego pojęcie. W tym celu, jeśli czujesz się gotów, by go dalej badać, przejdź do kroku trzeciego. Jeśli nie czujesz się gotowy, możesz albo pozostać na tym etapie, przy kroku drugim, albo powrócić do kroku pierwszego.

Możesz odkryć, że bóle w poszczególnych częściach twojego ciała odpowiadają najlepiej na dobrą energię oddechu szerzącą się z innych, szczególnych punktów. Na przykład ból w żołądku może być uśmierzony przez rozwijanie przyjemnych odczuć oddechowych w obszarze tuż za żołądkiem. Ból w prawym boku może być złagodzony przez rozwijanie przyjemnych odczuć oddechowych w odpowiadającym mu punkcie w boku lewym. Bóle w nogach mogą być złagodzone przez skupianie się na rozwijaniu przyjemnych odczuć oddechowych w twym kręgosłupie, poczynając od tyłu szyi i schodząc w dół poprzez kość ogonową i miednicę. Wiele jest do zbadania w tym obszarze i jest to coś, czego każda osoba musi nauczyć się sama, jako że każda ma tylko jej właściwe powiązania prądów oddechu i bólów w ciele.

3. Jeśli ból nie odpuszcza, a ty czujesz się dość silny, by się z nim zmierzyć, skup się na odczuciu bólu i zadaj sobie dotyczące go pytania.

Na przykład:

  • Czy ból jest skierowany przeciwko tobie, czy też po prostu się wydarza?
  • Czy próbujesz go odepchnąć, czy też zadowala cię tylko obserwacja po to, byś mógł go zrozumieć?
  • Czy ból jest pojedynczym, silnym odczuciem, czy też składa się z serii wartkich odczuć, szybko po sobie powstających i przemijających?
  • Jak sobie wizualizujesz ten ból? Co się dzieje, kiedy zmieniasz ten wizualny obraz?
  • Co się dzieje, kiedy przestajesz określać go jako „ból”, a po prostu nazywasz go „doznaniem”?
  • Po której stronie bólu czujesz się umieszczony? Na przykład jeśli odczuwasz ból w nodze, to czy czujesz się umieszczony ponad bólem? Co się dzieje, jeżeli powiesz sobie, że jesteś poniżej bólu?
  • Czy ból jest naprawdę tam, gdzie myślisz, że jest? Na przykład jeśli czujesz ból w żołądku, co się stanie, kiedy powiesz sobie, że w zasadzie to jest w twoich plecach?
  • Czy ból jest tą samą rzeczą, co ciało czy jest czymś innym? (To pytanie działa najlepiej, kiedy już nauczyłeś się analizować sposób, w jaki doświadczasz ciała od wewnątrz w terminach czterech właściwości: energii, trwałości, ciepła i chłodu – przeczytaj omówienie czwartej jhāny w części czwartej. Kiedy przyjrzysz się uważnie tym wrażeniom bólu, zobaczysz, że nie odpowiadają one żadnej z tych właściwości. Ta tendencja, by łączyć ból z właściwością stałości, jest tym, co sprawia, że ból wydaje się być tak uporczywy.)
  • Czy jesteś na linii ognia, przyjmując ból, czy po prostu obserwujesz, jak przemyka obok ciebie i znika? (Z uwagi na ból użyteczne jest podtrzymywanie perspektywy widzenia takiej, jak podczas jazdy staroświeckim pociągiem, którego siedzenia były skierowane w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy; po prostu patrzysz, jak indywidualne wrażenia bólu przemykają obok ciebie i znikają.)

Wiele innych pytań odnośnie bólu mógłbyś sobie zadać. Ważne jest, by nauczyć się pytać, jak postrzegasz swoją relację z bólem. Z jednej strony, jeśli wciąż zadajesz pytania odnośnie bólu, to nie pozwalasz sobie postrzegać siebie jako jego pasywnej ofiary. Przyjmujesz bardziej aktywną rolę jako działający, nie pozwalając sprawom biec ich starym, utartym torem. Już to daje ci pewien stopień niezależności od bólu. Z drugiej strony, nauczysz się, że jeśli zastosujesz wobec bólu niezręczne sposoby postrzegania, stworzą one most do głębin umysłu, a ten będzie odczuwał ból mentalny – niecierpliwość, irytację, zmartwienie – z powodu bólu fizycznego. Ale jeśli nauczysz się porzucać te sposoby postrzegania albo poprzez zastępowanie ich bardziej zręcznymi, albo przez porzucenie – gdy tylko je wyczujesz – wszystkich tych percepcji, które rozwinęły się wokół bólu, most zerwiesz. Umysł może mieć się świetnie, nawet jeśli ciało doświadcza bólu. To jest ważny etap w rozwijaniu wglądu.

Jeśli okaże się, że to podejście do badania bólu w kroku trzecim nie przynosi ci żadnej jasności w tej dziedzinie, a twoja zdolność do tego, by nie czuć się ofiarą bólu, zaczyna słabnąć, to jest to znak, że twoja koncentracja nie jest jeszcze wystarczająco silna, by zmierzyć się z bólem bezpośrednio. Wróć do pierwszego i drugiego kroku.

Wędrujące myśli

Jednym z najbardziej podstawowych nawyków umysłu jest stwarzanie myśloświatów, a następnie zamieszkiwanie w nich. To jest to, co Buddha rozumiał poprzez stawanie się. Zdolność angażowania w stawanie się jest często użyteczną umiejętnością, jako że umożliwia ci użycie wyobraźni w planowaniu na przyszłość i w kontemplowaniu lekcji z przeszłości. Ale umiejętność ta może stać się niszczącym nawykiem, kiedy stwarzasz myśloświaty, które rozwijają chciwość, awersję, złudzenie i inne destrukcyjne mentalne przyzwyczajenia. Twoja zdolność do planowania na przyszłość może obrócić się w zmartwienia, które zniszczą twój spokój umysłu. Twoja zdolność ożywiania przeszłości może uczynić cię nieszczęśliwym w teraźniejszości.

Jedną z ważniejszych umiejętności w medytacji jest nauczenie się jak dowolnie włączać i wyłączać te myśloświaty tak, abyś mógł myśleć, kiedy potrzebujesz pomyśleć, i przestał myśleć, kiedy nie ma takiej potrzeby. W ten sposób zdolność umysłu do stwarzania myśloświatów nie wyrządzi mu krzywdy.

Na początkowych etapach medytacji potrzeba kilku szybkich i łatwych reguł, które pomogą zdecydować, czy jakaś myśl jest warta tego, by za nią podążać, czy też nie, w przeciwnym razie zostaniesz wciągnięty w każdy myśloświat, który potrafi cię oszukać na tyle, że zaczniesz uważać, iż wart jest twojej uwagi. Zatem kiedy uczysz się skupiać na oddechu, trzymaj się prostej zasady: Każda myśl związana z poprawieniem skupienia na oddechu jest w porządku. Każdą inną myśl należy porzucić.

Jeśli podczas medytacji jakaś myśl dotycząca twojej pracy albo innych obowiązków przyjdzie ci do głowy, powiedz sobie, że zajmiesz się nią, gdy tylko skończysz medytację. Albo możesz zdecydować, by zarezerwować pięć lub dziesięć minut pod koniec medytacji właśnie po to, by pomyśleć o sprawach w twoim życiu, które wymagają poważnego rozważenia.

Jeśli przed rozpoczęciem medytacji zdajesz sobie sprawę, że stoi przed tobą ważna życiowa decyzja, które może wpływać na medytację, powiedz sobie, że wykorzystasz okres medytacji, by oczyścić umysł przed przemyśleniem tej decyzji. Przed medytacją przedstaw wszelkie pytania, na które chciałbyś uzyskać odpowiedź, a potem je porzuć. Nie zwracaj na nie uwagi, jeśli wyskakują podczas medytacji. Skup swoją uwagę wyłącznie na oddechu. Kiedy wyłonisz się z medytacji, sprawdź, czy jakaś odpowiedź nie pojawiła się w twojej świadomości. Nie ma gwarancji, że ta odpowiedź będzie poprawna, ale przynajmniej przychodzi ze spokojnego miejsca w umyśle, a to daje ci coś, co możesz przetestować. Jeśli nie pojawia się żadna odpowiedź, twój umysł jest na pewno bardziej czysty i wyostrzony niż przed medytacją, co stawia cię w lepszej pozycji do rozważania kwestii, z którymi się mierzysz. Ale upewnij się, że podczas medytacji nie masz w ogóle nic wspólnego z myślami na te tematy.

Jest pięć głównych strategii zajmowania się wędrującymi myślami. Każda z nich pomaga wzmocnić twoją koncentrację. Każda z nich daje ci również lekcję wnikliwości.

1. Powrót do oddechu.

Gdy tylko zdasz sobie sprawę, że straciłeś skupienie na oddechu, natychmiast wróć do oddychania. Przygotuj się na to, że w trakcie medytacji wydarzy się to niezliczoną ilość razy, zatem wyglądaj wczesnych sygnałów ostrzegających o tym, że umysł zaraz porzuci oddech i uda się gdzieś indziej. Czasami umysł jest jak robak na krawędzi liścia. Jedna jego część pozostaje na liściu, druga wije się wokół w nadziei, że nadarzy się kolejny liść. Gdy tylko dotyka nowego liścia, chwyta go i puszcza stary. Innymi słowy, część twego umysłu może być z oddechem, ale druga część szuka innego miejsca, w które mogłaby się udać. Im szybciej potrafisz dostrzec umysł na tym etapie procesu, tym lepiej. Po prostu przypomnij sobie, że nudzisz się oddechem, ponieważ nie zwracasz na niego troskliwej uwagi. Podaruj sobie kilka naprawdę odświeżających oddechów, a przednia część robaka wróci na pierwotny liść. Gdy już rozwiniesz tę umiejętność, zaczniesz widzieć etapy stwarzania myśloświatów przez umysł, dzięki czemu istnieje mniejsza szansa na to, byś dał się nimi ogłupić.

To jak oglądanie przedstawienia zza kulis. Zazwyczaj przed przystąpieniem do zmiany scenerii w sztuce obsługa opuszcza kurtynę. Gdy tylko nowa sceneria jest na miejscu, kurtyna się podnosi po to, by nie popsuć złudzenia, że akcja tak naprawdę nie przeniosła się w inne miejsce. Oczywiście audytorium bawi się w najlepsze tą iluzją. Jednak jeśli jesteś za kulisami, wyczuwasz sztuczność tego wszystkiego i ma to na ciebie mniejszy wpływ.

W ten sam sposób, kiedy skupiasz się bardziej na procesie kreacji myśli niż na ich zawartości, zyskujesz nieco ważnych wglądów w procesy kreowania przez umysł dla siebie myśloświatów – ważnych, ponieważ te myśloświaty są kluczową cechą niepotrzebnego cierpienia i stresu, które próbujesz zrozumieć i którym próbujesz przeciwdziałać. Skupiając się nie na ich zawartości, ale na procesie, w którego wyniku są kreowane, zaczynasz uwalniać się spod ich uroku.

2. Skup się na ujemnych stronach pozwalania sobie na rozproszenie.

Jeśli zwykłe powracanie do oddechu nie wystarcza, by powstrzymać cię od stałego zawracania do serii myśli, musisz spojrzeć na ujemne strony tych myśli. Obejmuje to dwa kroki.

a. Zapytaj siebie: Gdybyś miał podążać za tymi myślami przez następną godzinę lub dwie, gdzie by cię doprowadziły? Ku życiu nacechowanemu zręcznością czy jej pozbawionemu? Jeśli są względnie zręczne, to czy są bardziej wprawne niż umysł dobrze wytrenowany w medytacji? Nie. Zatem kiedy medytujesz, są one stratą czasu. A co z ich wartością rozrywkową? Gdyby były filmem, zapłaciłbyś, by je oglądać? Czy naprawdę coś zyskujesz, gdy za nimi podążasz? Co właściwie przyciąga cię do tych myśli? Czy zapłata warta jest kłopotów, których przysparzają? Próbuj znaleźć pytania, które pomogą ci zobaczyć myśli jako niewarte twojej uwagi. Kiedy zobaczysz zarówno powab, jak i ujemne strony szczególnego sposobu myślenia, nauczysz się widzieć swoje myśli jako część procesu przyczynowego. To pomaga uwolnić się spod ich władzy.

b. Gdy już masz jasność co do wad jakiejś szczególnej myśli, możesz pomyśleć o temacie, który przeciwdziała emocjom czy impulsom, które za nią stoją. Na przykład jeśli myśl jest motywowana gniewem, spróbuj przeciwdziałać temu uczuciu myślami miłującej dobroci – najpierw dla siebie, później dla osoby, na którą jesteś zły. Jeśli myśl jest motywowana pożądaniem, pomyśl o nieatrakcyjnych aspektach ludzkiego ciała – znowu zaczynając od zawartości swojego ciała, a później przechodząc do ciała, które cię przyciąga. Kilka takich alternatywnych tematów jest omawianych w dalszej części – o niszczących emocjach.

Kiedy już nowy temat osłabił twoje łaknienie powrotu do wędrujących myśli, możesz wtedy z powrotem skierować swoją uwagę na oddech.

3. Ignoruj myśli.

Jeżeli myśli wciąż paplają, postanów, że pozostaniesz z oddechem i po prostu pozwól myślom gadać w innej części twego umysłu. Są jak zbłąkane psy: jeśli poświęcisz im odrobinę uwagi, będą wciąż cię molestować. Są jak szaleni ludzie: nawet jeśli próbujesz ich odgonić, wiedzą, że już cię mają i to sprawia, że próbują wciągnąć cię dalej do swoich szalonych światów. Więc po prostu ignoruj je. Przypomnij sobie, że nawet jeśli mogą być w umyśle jakieś myśli, to są one wciąż członkami komitetu. Nie zniszczyły oddechu. Oddech wciąż tu jest, by się na nim skupiać. Ostatecznie, z braku uwagi, rozpraszające myśli odejdą same z siebie.

W tym samym czasie uczysz się, jak akt uwagi może wzmocnić bądź osłabić różne potencjały w twoim doświadczeniu.

4. Rozluźnij napięcie, które podtrzymuje gonitwę myśli.

Kiedy staniesz się bardziej wrażliwy na subtelne energie w ciele, zauważysz, że akt trzymania się myśli wymaga, byś rozwinął gdzieś w ciele lekki wzorzec napięcia jako rodzaj znacznika. Spróbuj zlokalizować ten wzorzec napięcia, rozpuść go oddechem, a z braku oparcia ta myśl odejdzie.

W miarę polepszania się twojej koncentracji jesteś w stanie wyczuwać formowanie się wzorców napięcia, zanim jeszcze staną się świadomymi myślami. Ujrzysz etapy, poprzez które formują się myśloświaty. Zaczynają jako małe węzły napięcia, a później przykładana jest do nich percepcja, decydując, czy ma je postrzegać jako zjawiska fizyczne czy mentalne. Jeśli zapada decyzja, by postrzegać je jako zjawiska mentalne, wtedy ma zastosowanie dalsza percepcja: o czym jest ta myśl?

Kiedy potrafisz widzieć te zabiegi, skoncentrowany umysł staje się jak pająk w sieci: pozostajesz na swoim miejscu, a wyczucie oddechu-sieci mówi ci wówczas, że jakiś węzeł napięcia formuje się w konkretnej części sieci. Udajesz się tam, traktujesz ten węzeł zastrzykiem dobrej energii oddechu i rozpuszczasz go. Potem powracasz na swoje miejsce.

Ta strategia udziela ważnych lekcji podczas obserwacji, jak fizyczne i mentalne zjawiska są ze sobą powiązane.

5. Wytłum myśl.

Jeśli twoja koncentracja i wnikliwość nie są na tyle dobre, by te techniki zadziałały wobec każdej rozpraszającej myśli i gdy zawiodły wszystkie w walce ze szczególnie upartą myślą, umieść czubek swojego języka na podniebieniu, zaciśnij zęby i powtarzaj sobie wciąż od nowa, że nie będziesz myślał tej myśli. Albo możesz bardzo szybko w umyśle powtarzać medytacyjne słowo (jak buddho), by zablokować obwody, aż pokusa podążania za daną myślą nie zelżeje.

To piąte podejście jest jak młotek w porównaniu do innych, które są jak skalpele. Ale tak jak każdy majster potrzebuje młotka w swym zestawie narzędzi, tak każdy medytujący potrzebuje kilku narzędzi ciężkich, by być przygotowanym na każdą okoliczność. W ten sposób niezdarne myśli nie będą mogły tobą poniewierać.

To ostatnie podejście wymaga mniejszej wnikliwości niż cztery pozostałe, ale udziela cennej lekcji: nie powinieneś pomijać użytecznej strategii tylko dlatego, że wydaje się prosta czy toporna. Bądź gotów użyć wszystkiego, co działa.

Szczególne typy wędrujących myśli – takie jak pożądanie i gniew – mają swoje własne strategie przeciwdziałania. Jeśli nie masz tyle energii, by stosować wobec wędrujących myśli którąś z tych strategii, jest to znak, że problemem nie jest niepokój. Problemem jest senność.

Senność

Jeśli czujesz się śpiący, to, po pierwsze, nie uważaj tego za oznakę potrzeby odpoczynku. Umysł często używa senności jako sposobu do uniknięcia kwestii, która ma właśnie wypłynąć na powierzchnię z twych wewnętrznych głębi. Jako medytujący chcesz wiedzieć o tych głębszych zagadnieniach, więc nie pozwól ogłupić się tej udawanej senności. Musisz ją przetestować, kiedy tylko ją napotkasz.

Pierwszym testem jest zmiana tematu medytacji. Kiedy jesteś z oddechem, może to oznaczać zmianę rytmu i struktury oddechu albo miejsca twojego skupienia. Na przykład:

  • Jeśli krótkie, łagodne oddychanie wprawia cię w senność, możesz spróbować robić długie wdechy i krótkie wydechy albo oddychać mocniej.
  • Jeśli skupianie się na jednym punkcie czyni cię sennym, spróbuj skupiać się na dwóch punktach naraz.
  • Możesz też zmieniać swój punkt skupienia co trzy lub pięć oddechów. Podążaj za schematem podanym w kroku trzecim w części „Skupianie się na oddechu” albo za innym schematem, który uda ci się wymyślić.
  • Spróbuj oszacować energię oddechu w obszarach, które jesteś skłonny pomijać.

Możesz zmienić swój temat medytacji na jeden z pomocniczych tematów wyszczególnionych w dodatku. Kontemplacja śmierci – o tym, że śmierć może nadejść w dowolnej chwili – jest szczególnie użyteczna, kiedy senności towarzyszy lenistwo.

Możesz również recytować sobie dowolny cytat albo fragment śpiewów (z kanonu pāḷijskiego), który zapamiętałeś.

Drugim testem jest zmiana postawy. Wstań z medytacji i rozetrzyj rękami wszystkie kończyny. Jeśli jest noc i możesz widzieć nocne niebo, spójrz na gwiazdy, by odświeżyć umysł. Przemyj twarz wodą. Potem wróć do pozycji siedzącej.

Trzecim testem jest wstanie i przejście do medytacji chodzonej. Jeśli to nie usunęło senności, spróbuj chodzić ostrożnie do tyłu, by zobaczyć, czy lęk przed wpadnięciem na przeszkodę będzie cię utrzymywał w przytomności.

Jeśli senność się utrzymuje, to znak, że ciało potrzebuje odpocząć. Połóż się i medytuj, dopóki nie zaśniesz, obiecawszy sobie najpierw, że gdy tylko się obudzisz, wstaniesz i będziesz dalej medytował. Nie będziesz się pławił w przyjemności leżakowania.

Złudna koncentracja

Blisko związany z sennością jest stan umysłu zwany złudną koncentracją. Umysł jest spokojny, ale nie jesteś jasno świadomy, gdzie skupia się twoja uwaga. Kiedy z tego wyjdziesz, możesz się zastanawiać, czy spałeś, czy byłeś na jawie. To może się wydarzyć, kiedy oddech staje się wygodny, ale nie rozszerzasz swojej świadomości na inne części ciała. Jesteś skupiony na małym obszarze i kiedy oddech w tym miejscu staje się bardzo czysty i wygodny, gubisz jego ślad i wpadasz w miły, spokojny, ale zamglony stan umysłu.

Jednym ze sposobów, by temu zapobiec, jest natychmiastowe rozpoczęcie przeglądu reszty ciała, gdy tylko oddech staje się bardziej komfortowy. Próbuj zauważyć, jak energia oddechu płynie we wszystkich zakamarkach i szczelinach ciała aż do przestrzeni pomiędzy palcami rąk i nóg. Możesz też wizualizować różne części ciała – kości, organy – i zobaczyć, czy energia oddechu gładko się tam rozprzestrzenia.

Tutaj ważną zasadą jest, że kiedy umysł wygodnie odpoczywa, to potrzebuje pewnej pracy do wykonania. W przeciwnym razie odpłynie w senność. Jak długo praca ta pozostaje w obrębie ciała, tak długo nie będzie przeszkadzała w twojej koncentracji. Przeciwnie, uczyni nawet tę koncentrację silniejszą i bardziej elastyczną.

Zjawisko wpadania w „dziurę powietrza”1 – to znaczy, gdy siedzisz bardzo spokojnie i nagle budzisz się, ponieważ głowa leci w przód – pojawia się z tych samych powodów i może być leczone tymi samymi metodami.

Hałasy zewnętrzne

Jeśli narzekasz na zewnętrzne hałasy podczas medytacji, uświadom sobie, że to nie hałas stwarza ci problem, ale to ty tworzysz problem z hałasu. Czy możesz pozwolić, by hałas istniał bez twoich komentarzy na jego temat? Z pewnością hałas nie ma żadnej intencji, by cię dręczyć.

Pomyśl również o swoim ciele jak o zasłonie w wielkim oknie. Hałas jest jak wiatr przechodzący przez zasłonę. Inaczej mówiąc, nie stawiasz dźwiękom żadnego oporu, ale nie pozwalasz, by miały na ciebie wpływ. Hałas przechodzi na wskroś, nie wchodząc w fizyczny czy mentalny kontakt.

Kłopoty z samym oddechem

1. Prawdopodobnie jedną z najbardziej zniechęcających przeszkód w medytacji oddechu jest niezdolność do odczuwania wdechu i wydechu. Pochodzi ona często z wcześniejszego fizycznego lub emocjonalnego doświadczenia, które zablokowało poczucie ciała. Zbudowanie wrażliwości na odczuwanie rzeczywistości oddechu w ciele albo spokojne jej odczuwanie za pomocą tej wrażliwości może ci zająć trochę czasu. Jest to sfera wymagająca cierpliwości.

Istnieją dwa możliwe podejścia:

  • Pierwsze to pytanie siebie, gdzie naprawdę czujesz oddech. Może być on tylko w głowie albo w jakiejś odizolowanej części ciała. Jednakże jest to coś, od czego możesz zacząć. Skup się na tym obszarze łagodnie, ale stanowczo, z podejściem życzliwości względem niego, mówiąc sobie, że przynależysz do tego miejsca. Kiedy okaże się, że potrafisz tam łatwo pozostać, spróbuj stopniowo rozszerzać swoje poczucie świadomości bezpośrednio wokół tego miejsca. Która część ciała leży tuż obok niego? Gdzie odczuwasz tę część? (Twoje wewnętrzne odczucie części ciała może nie odpowiadać temu, jak twoje ciało wygląda z zewnątrz, ale na razie niech cię to nie kłopocze. Gdzie czujesz następną część?) Jeśli powstaje poczucie lęku, wróć do pierwotnego obszaru. Poczekaj około doby, a później spróbuj znowu lekko rozszerzyć swoją świadomość. Kontynuuj w ten sposób, w jedną i w drugą stronę, aż będziesz mógł zamieszkać na tym powiększonym obszarze z poczuciem pewności siebie. Bądź cierpliwy. Jeśli podczas prób rozszerzania świadomości tym sposobem pojawią się jakieś szczególne lęki lub wspomnienia, przedyskutuj je z osobą, której osądowi ufasz.
  • Drugie podejście to porzucenie oddechu na pewien czas tak, by rozwijać brahmavihāry (zob. część pierwsza, rozdział I, powyżej) jako swoje podstawowe ćwiczenie medytacyjne do czasu, aż poczujesz się na tyle pewnie, by znów spróbować pracy z oddechem.

2. Kolejnym, często zniechęcającym problemem jest niezdolność do znalezienia wygodnego sposobu oddychania. Bez względu na to, jak dopasowujesz oddech, nie czujesz, że jest właściwy. Mamy kilka sposobów na zmierzenie się z tym problemem:

  • Spytaj siebie, czy nie jesteś zbyt wymagający. Czy czujesz, że oddech jest w porządku? Czy próbujesz go zmusić, by był lepszy niż w porządku? Jeśli tak się sprawy mają, bądź cierpliwy. Trzymaj się tego oddechu, który jest w porządku, i daj mu trochę czasu. Twoja niecierpliwość może powodować w nim zbyt wiele napięcia. Daj mu trochę czasu, by się rozluźnił i rozwinął sam z siebie.
  • Spytaj siebie, czy nie dociskasz końca wydechu, by odróżnić go wyraźnie od następującego po nim wdechu, albo vice versa. To ogranicza zdolność płynnego oddychania. Jeżeli to o to chodzi, pozwól, by koniec każdego wydechu stapiał się gładko z początkiem kolejnego wdechu i na odwrót, tak by spokojna chwila pomiędzy oddechami miała szansę na rozszerzenie po całym ciele poczucia beztroski.
  • Przypomnij sobie, że każdy oddech będzie miał przynajmniej jedną część – na początku, w środku albo blisko końca – którą odczuwa się bardziej komfortowo niż nieoddychanie. Szukaj tej części oddechu i pozwól sobie ją docenić. Kiedy to cię uspokoi, inne części cyklu oddychania też odbędą się w stanie zrelaksowanym.
  • Zapytaj siebie, czy nie skupiasz się zbyt mocno w jednym miejscu. Istnieje powszechna tendencja, aby, skupiając się na pewnej części ciała, wywierać na nią nacisk – zazwyczaj blokując albo forsując przepływ krwi w tym obszarze. Zobacz, czy możesz rozluźnić ten nacisk, ale wciąż utrzymując skupienie na tym punkcie.
  • Spytaj siebie, czy sposób, w jaki wizualizujesz oddech, nie jest częścią problemu. Na przykład czy wizualizujesz go, jak wchodzi w ciało tylko przez jedno małe miejsce, takie jak nos? Jeśli tak, może to być przyczyną ograniczania oddechu. Spróbuj wizualizować ciało jako gąbkę, gdzie oddech łatwo wchodzi i wychodzi poprzez wszystkie pory skóry. Albo sprawdź, czy wizualizujesz oddech jako niechętny wejściu w ciało. Jeśli tak, to okaże się, że zmuszasz go do wejścia. Spróbuj wizualizować go jako chętnego do wejścia w ciało, a wtedy wystarczy, że pozwolisz mu wejść.
  • Spytaj siebie, czy nieświadomie nie zmuszasz oddechu, by dopasował się do jakichś idei na temat tego, jak powinien być odczuwany komfortowy oddech. Ludzie często zakładają, że powolne, długie oddychanie jest bardziej wygodne niż oddychanie krótkie i szybkie, ale nie zawsze tak jest. Przypomnij sobie, że to, co uznawane jest za wygodne oddychanie, zdeterminowane jest aktualnymi potrzebami ciała, zatem bądź bardziej wyczulony na te potrzeby.
  • Zobacz, czy nie próbujesz zbyt mocno kontrolować oddechu. Możesz to sprawdzić, skupiając uwagę w tej części ciała, w której nie masz w ogóle poczucia możliwości kontroli rytmu oddechu, tak jak u podstawy kręgosłupa.
  • Jeśli żadne z tych podejść nie działa, zmień temat skupienia na wątek, który jest dla ciebie przyjemny i inspirujący, taki jak życzliwość, hojność (myśląc o tych momentach, kiedy byłeś hojny ze swej własnej wolnej woli), wdzięczność (myśląc o ludziach, którzy przeszli samych siebie, by ci pomóc) albo uczciwość (myśląc o przypadkach, kiedy ty lub ktoś, kogo podziwiasz, zachował się w sposób, który uznajesz za szlachetny i inspirujący). Pozwól sobie pomyśleć o tym przez chwilę, nie zwracając uwagi na oddech. Kiedy umysł poczuje się odświeżony, spróbuj zauważyć, jak oddychasz, gdy jesteś przy tym temacie. Oddech sam z siebie znajdzie dogodny rytm. To podsunie ci pewne idee na temat tego, jak wygodnie oddychać.

3. Trzecim powszechnym problemem jest niezdolność do odczuwania wrażeń oddechu w różnych częściach ciała. Często jest to problem percepcji: są tam wrażenia oddechu, ale jako takich ich nie rozpoznajesz. Część twojego umysłu może myśleć, że to niemożliwe, aby były tam energie oddechu płynące przez ciało. Jeśli tak się sprawy mają, potraktuj to jako ćwiczenie na wyobraźnię: pozwól sobie na wyobrażenie energii oddechu mogącej płynąć poprzez nerwy i wyobraź sobie, że płynie według pewnych wzorców rekomendowanych przez podstawowe instrukcje. Albo wyobraź sobie, że płynie w przeciwnych kierunkach. Na pewnym etapie naprawdę zaczniesz czuć ruch energii w tej czy innej części ciała, a wówczas nie będzie to już ćwiczenie na wyobraźnię.

W międzyczasie zrób przegląd ciała i rozluźnij wszelkie wzorce napięcia, które możesz odczuwać w różnych jego częściach. Zacznij od rąk i kieruj się dalej, w kierunku ramion. Potem zacznij od stóp i pracuj dalej, przechodząc przez obszar nóg, pleców, szyi, aż do głowy. Potem rozluźnij przód tułowia. Im bardziej zrelaksowane ciało, tym łatwiej płyną energie oddechu i tym bardziej prawdopodobne staje się, że wyczujesz ten przepływ.

Niezwykłe energie i wrażenia

Ciśnienie. Kiedy w różnych częściach ciała uwalniasz napięcia albo blokady, często może to wywołać niezwykle silne czy niezrównoważone energie bądź odczucia. Jest to normalne, a energie te, jeśli pozostawi się je w spokoju, często wyczerpują się same. Jednakże istnieją dwa przypadki, gdzie mogą one stać się problemem.

1. Pierwszy, gdy uwolnienie nie jest kompletne: kiedy energia uwolniona z jednego obszaru blokuje się w innym, stwarzając silne odczucie ciśnienia. Zazwyczaj są dwa obszary, w których istnieje tendencja budowania ciśnienia – w głowie i wokół serca. Jeśli ciśnienie pojawia się w głowie, zobacz, czy nie trzeba zdrenować tej energii przodem gardła albo dołem wzdłuż kręgosłupa. Skup się najpierw na otwarciu kanału energii biegnącego w dół, przodem gardła, i skieruj swoją uwagę na środek klatki piersiowej. Pomyśl o energii spływającej kanałem w gardle w dół, do obszaru, na którym jesteś skupiony, zarówno podczas wdechu, jak i wydechu.

Jeśli to nie działa, prześledź świadomie, z góry na dół, kanały energii po obu stronach kręgosłupa, by zobaczyć, czy w jakimś miejscu nie ma blokady. Jeśli jakąś znajdziesz, pomyśl, że się rozluźnia. Zrób to, przesuwając uwagę w dół, na całą długość kręgosłupa. Skup uwagę na kości ogonowej i wizualizuj oddech schodzący w dół kręgosłupa – i znowu: zarówno podczas wdechu, jak i wydechu – a następnie wypływający przez kość ogonową w powietrze.

Jeśli ciśnienie występuje pośrodku klatki piersiowej, wizualizuj otwarcie kanałów energii, jak wychodzą z twoich rąk poprzez dłonie. Skup swoją uwagę na dłoniach i myśl o energii oddechu promieniującej na zewnątrz z twojej piersi – zarówno podczas wdechu, jak i wydechu – i wychodzącej w przestrzeń poprzez dłonie.

Możesz również spróbować podobnej wizualizacji z kanałami energii biegnącymi wzdłuż nóg i wychodzącymi na zewnątrz przez podeszwy twoich stóp.

Kiedy otwierasz te kanały, nie myśl o wpychaniu w nie energii. W szczególności nie myśl, że próbujesz wepchnąć w nie powietrze. Oddech, z którym pracujesz, jest energią, nie powietrzem. Energia przepływa najlepiej, gdy nie stosujesz wobec niej presji. Myśl po prostu: „Pozwalam”. I bądź cierpliwy. Spróbuj rozróżnić przepływ krwi – która, będąc cieczą, może wywołać ciśnienie, napotykając na swej drodze coś solidnego – od przepływu oddechu, który jako energia nie musi budować ciśnienia, ponieważ może przepływać przez ciała stałe.

Jeśli odczuwasz nadmierne ciśnienie w innych partiach ciała, spróbuj w swojej wyobraźni połączyć te obszary z kanałami energii wychodzącymi na zewnątrz z twoich rąk albo nóg.

2. Inną główną przyczyną nadmiernego ciśnienia w różnych częściach ciała jest nadmierny wysiłek, by przyspieszyć ruch energii oddechu w ciele. Tutaj znowu słowem kluczem jest „pozwalać”. Pozwól energii płynąć. Nie napieraj. Miła energia, kiedy wywrzeć na nią presję, staje się niemiła. Bądź cierpliwy. Wizualizuj, że gdy tylko stajesz się świadomy rozpoczęcia wdechu, subtelna energia oddechu już rozprzestrzeniła się po ciele. Po chwili odczujesz, że ona jest tam naprawdę.

Napięcie, które nie odpowiada na oddech. Jeśli występują w ciele wyspy napięcia, które nie rozpuszczają się bez względu na to, jak wygodnie ci się oddycha, musisz popracować w ich sąsiedztwie. Im bardziej skupiasz się na nich bezpośrednio, tym bardziej mogą się pogorszyć. Zatem oddychaj łagodnie wokół ich krawędzi i daj im trochę przestrzeni. Często reprezentują one tych członków twego wewnętrznego komitetu, którzy nie ufają twoim dobrym intencjom, więc po prostu musisz ich zostawić w spokoju. Bądź wobec nich cierpliwy. W pewnym momencie same się rozpuszczą.

Pasy napięcia biegnące poprzez ciało. Sprawdź najpierw, czy te pasy napięcia to naprawdę pasy, czy też umysł bawi się w łączenie punktów. Innymi słowy, są pewne sytuacje, kiedy umysł spostrzega punkty napięcia w różnych częściach ciała i łączy je w odczucie jednego napięcia. Stwarza to wrażenie, że te izolowane punkty są częścią pojedynczego odczucia.

Aby sprawdzić, czy tak się sprawy mają, wyobraź sobie, że twoja świadomość jest zestawem wirujących ostrzy, które szybko, raz po raz tną pasy napięcia, gdziekolwiek je znajdą, na oddzielne kawałki. Jeśli to postrzeganie zmniejsza poczucie napięcia, wówczas utrzymuj je w umyśle. Problem nie jest związany na tyle z napięciem, co z percepcją, która postrzega punkty napięcia jako pasma. Nie dawaj wiary tej percepcji pasm, zastępując ją percepcją ostrzy tak długo, jak to konieczne.

Jeśli pasy napięcia są w głowie i wydaje się, że otaczają głowę, alternatywną metodą zmiany percepcji jest utrzymywanie w umyśle obrazu, że twoja głowa jest większa niż pasy napięcia i że ta większa część głowy napełniona jest łagodną energią, która pozwala tym pasmom się rozproszyć.

Jeśli odczucie pasma napięcia pozostaje, pomimo nowych sposobów postrzegania, wówczas jest to znak, że ten pas odpowiada obszarowi ciała, który pozbawiony jest energii oddechu. Kiedy wdychasz, myśl o energii oddechu, która natychmiast wpływa w tę część ciała. Pozwól, by wdech trwał tak długo, jak potrzeba, by dać temu obszarowi poczucie odżywienia.

Jeśli po kilku minutach stosowania tego podejścia pasy napięcia nie będą odpowiadać, zignoruj je przez jakiś czas. Spróbuj tych różnych metod później, kiedy twoja koncentracja się polepszy.

Brak wrażeń. Kiedy przeglądasz różne części ciała, może się okazać, że są pewne obszary, w których zupełnie nic nie czujesz: na przykład twoje ramiona albo część pleców. Wydaje się, jakby tej części ciała brakowało. Jeśli tak jest w twoim przypadku, spróbuj być świadomy tych obszarów, które możesz odczuwać po obu stronach owej brakującej strefy. Na przykład w przypadku ramion spróbuj być świadomy swojej szyi i ręki poniżej barku. Następnie spróbuj zobaczyć, gdzie łączy się energia tych dwóch części. Możesz być zaskoczony, widząc, że istnieje jakieś połączenie, ale nie tam, gdzie twoje ramię być „powinno” – i ponieważ nie ma go tam, gdzie być powinno, nieświadomie je blokujesz. Pozwól mu otworzyć się, a z czasem twoje odczuwanie tych obszarów ciała dopasuje się i brakująca część ciała uzyska więcej ożywczej energii z oddechu. Na powrót pojawi się w twojej świadomości.

Poczucie pełni. To odczucie często pojawia się, kiedy energia oddechu rozpuszcza niektóre z wewnętrznych blokad, a obszary dotychczas pozbawione energii nagle się nią napełniają. Wiąże się to z jednym z czynników jhāny – uniesieniem [pīti]. W przypadku silnych doznań może być to odczuwane jak zatapianie się w pełni. Dla niektórych ludzi jest to przyjemne, ale inni odczuwają zagrożenie. Jeśli kiedykolwiek byłeś bliski utonięcia, może to łatwo wywołać uczucie lęku. Aby zniwelować strach, należy przypomnieć sobie, że jest się otoczonym przez powietrze i ciało może oddychać tyle, ile chce. Rozluźnij ręce i stopy i utrzymuj je w takim stanie. Potem zobacz, czy możesz odnaleźć taki aspekt pełni, który jest przyjemny. Skup się na tym. Albo po prostu utrzymuj skupienie na tym punkcie w twoim ciele, na którym się zazwyczaj koncentrujesz, i przypominaj sobie, że ta pełnia pozostawiona sama sobie ostatecznie rozpłynie się w odczuciu spokoju i beztroski.

Kolejną grupą ludzi odczuwającą to poczucie pełni jako zagrożenie jest grupa obawiająca się, że traci kontrolę. I znowu: rozwiązaniem jest brak skupienia na pełni, koncentracja na zwyczajowym punkcie skupienia i przypominanie sobie, że ta pełnia przeminie.

Poczucie gęstości. Czasami, gdy umysł się uspokaja, ciało odczuwa się jako tak solidne i gęste, że oddychanie staje się nużącą koniecznością. Jedyny możliwy powód tego jest taki, że podświadomie trzymasz się postrzegania ciała jako solidnego obiektu, a oddechu jako czegoś, co musi być przezeń przepchnięte.

Rozwiązaniem jest świadoma zmiana percepcji. Na przykład możesz sobie przypomnieć, że oddech jest w zasadzie twoim pierwotnym odczuciem w ciele: energia oddechu jest pierwsza, a odczucie trwałości przychodzi później. Zatem nie musisz przepychać oddechu przez ścianę trwałości. Niech swobodnie płynie tam, gdzie chce. Kolejnym użytecznym sposobem postrzegania jest myślenie o całej przestrzeni wokół i wewnątrz ciała, pomiędzy atomami w ciele. Nawet wewnątrz atomów więcej jest przestrzeni niż materii. Wszystko jest przeniknięte przestrzenią. Kiedy będziesz o tym pamiętał, skończą się trudności z oddychaniem.

Kolejną możliwą przyczyną odczuwania ciała jako czegoś zbyt solidnego, by oddychać, jest to, że umysł może być tak spokojny, że nie potrzebuje oddychać (zob. omówienie czwartej jhāny w części czwartej). Wciąż próbujesz przepychać oddech poprzez ciało bardziej z nawyku niż z potrzeby. Powiedz sobie: „Jeśli ciało potrzebuje oddychać, będzie oddychać samo. Nie trzeba go zmuszać”.

Oszołomienie. Jeśli ten problem spowodowany jest przez medytację, może powstawać z nierównowagi w twoim skupieniu albo nierównowagi w oddychaniu.

Brak równowagi w skupieniu może być skutkiem zbyt intensywnego koncentrowania się na obszarze głowy. Przesuń punkt skupienia na niższą część ciała, rozluźnij go nieco, by nie tamować przepływu krwi w tym obszarze, i przez jakiś czas pomijaj rejon głowy.

Nierównowaga oddychania może powstawać z hiperwentylacji: oddychania zbyt szybkiego i zbyt ciężkiego. Może również powstawać z tłumienia oddechu albo spędzania zbyt dużej ilości czasu z subtelnym oddychaniem. Spróbuj oddychać, unikając tych skrajności. Jeśli to nie rozwiązuje problemu oszołomienia, to oznacza, że nie jest ono spowodowane przez medytację. Może być objawem fizycznego schorzenia.

Ocenianie swojego postępu

Jak wspomniałem we wprowadzeniu, podstawową strategią w treningu umysłu mającą na celu położenie kres cierpieniu jest zastanawianie się nad swoimi działaniami i sprawdzanie, do jakiego stopnia są zręczne, tak byś mógł je ulepszać. Ponieważ medytacja jest działaniem, ta sama strategia ma zastosowanie i w tym przypadku. By ją rozwinąć jako umiejętność, musisz nauczyć się, jak oceniać to, co robisz – co działa, a co nie – tak by twoja wprawa mogła się zwiększać. Ocena jest tak ważną częścią medytacji, że stanowi ona czynnik jhāny, którą omówimy w części czwartej. Ten rodzaj oceny zmienia się we wnikliwość, która ostatecznie prowadzi do uwolnienia.

Pamiętaj więc: jest coś takiego jak dobra sesja i niezbyt dobra sesja medytacji. Chcesz się nauczyć, jak ocenić różnicę. Zdolność osądu własnych działań jest jednak sama w sobie umiejętnością, której doskonalenie zajmie trochę czasu. Jeśli kiedykolwiek pracowałeś, aby doprowadzić do doskonałości umiejętność fizyczną albo rzemiosło – takie jak praca w drewnie, gotowanie, uprawianie sportu albo gra na instrumencie – pomyśl, jak rozwinąłeś swoją zdolność oceny, że pomogła ci osiągnąć biegłość. Zastosuj te same pryncypia w medytacji. Warto pamiętać o kilku użytecznych regułach:

Pożyteczna ocena skupia się na działaniach, a nie na twojej wartości jako osoby czy medytującego.

Jeśli popadasz w depresję z powodu tego, że nie jesteś w stanie robić pewnych rzeczy poprawnie albo stajesz się zarozumiały, kiedy naprawdę idzie ci dobrze, to pamiętaj, że taki rodzaj osądu jest stratą czasu. Negatywna samoocena wysysa twoją zdolność przylgnięcia do medytacji; pozytywna samoocena – nawet jeśli na krótką metę jest zachęcająca – ostatecznie stanie się przeszkodą twojego postępu, nie pozwalając dostrzec własnych błędów albo ustanawiając fałszywe oczekiwania. Jeśli odkryjesz, że pędzisz w dół po spirali negatywnej samooceny z powodu negatywnej samooceny, pamiętaj o wizerunku twojego wewnętrznego komitetu. Znajdź jakiegoś jego uczestnika, który łagodnie, ale stanowczo, przypomni danemu głosowi samooceny, że marnuje twój czas. Im więcej dobrodusznego humoru możesz przywołać w tej sytuacji, tym lepiej. Potem skup się na następnym oddechu, i na następnym.

Jeśli chodzi o ocenę siebie, to jedynie rozpoznawanie swoich tendencji do nadmiernie pozytywnej lub negatywnej oceny swoich możliwości jest pożyteczne. Jeśli wiesz, że masz skłonności w jednym bądź w drugim kierunku, użyj tej wiedzy, by utemperować swoje osądy. Przyjacielskie: „Ups. I znowu to”, często może pomóc przywrócić rozsądek.

Traktuj swoją medytację jak pracę w toku.

Nie jesteś tu po to, by wystawić ostateczną ocenę sobie albo swoim działaniom. Osądzasz swoje działania po to, byś mógł je następnym razem wykonać z większą znajomością rzeczy. Kiedy wydajesz osąd, myśl o sobie nie jak o sędzi na sali sądowej wydającym wyrok na oskarżonego, ale jak o rzemieślniku przy warsztacie, oceniającym, jak idzie praca i wprowadzającym zmiany, kiedy widzi, że zrobił błąd.

Pomyłki są rzeczą normalną.

To dzięki pomyłkom się uczysz. Ludzie, którzy najlepiej rozumieją medytację, to nie są ci, którym wszystko idzie gładko. To ci, którzy popełniają błędy, a następnie wymyślają sposoby, jak ich nie robić ponownie. Zatem traktuj każdą pomyłkę jak sposobność do zrozumienia sprawy. Nie pozwól, żeby cię zdołowała. Jeśli zamierzasz być z czegoś dumny, bądź dumny ze swej gotowości do spostrzegania pomyłek i uczenia się na ich podstawie.

Związki pomiędzy działaniami i ich skutkami są złożone, więc nie wyciągaj pochopnych wniosków dotyczących tego, co jest wynikiem czego w twojej medytacji.

Czasami wyniki, które otrzymujesz właśnie teraz, są skutkiem tego, co robisz właśnie teraz, a czasem są skutkiem tego, co robiłeś wczoraj albo w zeszłym tygodniu, albo nawet w dalszej przeszłości. To dlatego metoda, która działała wczoraj, może nie działać dzisiaj. Naucz się powstrzymywać od osądów, aż będziesz miał wystarczająco dużo czasu, by raz po raz obserwować swoją medytację.

I nie gadaj wciąż o tym, o ileż lepsza była twoja medytacja w przeszłości niż ta dzisiejsza. To, jak bardzo była dobra, nie było spowodowane myśleniem o jeszcze wcześniejszych medytacjach. Było spowodowane oglądaniem oddechu w teraźniejszości. Zatem naucz się tej lekcji i obserwuj swój oddech w teraźniejszości, teraz. Może być również i tak, że twoja przeszła medytacja mogła nie być tak dobra, jak myślałeś. Fakt, że dzisiaj sprawy jeszcze nie idą dobrze, jest wynikiem tego, że wciąż musisz się więcej uczyć. Zatem naucz się nieco tego „więcej”, obserwuj swój oddech i umysł bardziej uważnie, właśnie teraz.

Nie bądź zaskoczony nagłymi zwrotami w swojej medytacji.

One również są spowodowane złożonością procesu, w jaki działania wywołują rezultaty. Kiedy sprawy idą tak dobrze, że spokój umysłu wzrasta bez żadnego wysiłku z twojej strony, nie popadaj w niedbałość czy zbytnią pewność siebie. Utrzymuj czujność. Kiedy twój nastrój jest tak kiepski, że nie jesteś w stanie wykonać nawet pierwszego kroku w medytacji, nie poddawaj się. Uznaj to za sposobność, by dowiedzieć się więcej o tym, jak zasada przyczynowości działa w umyśle. Coś musiało spowodować tę nagłą zmianę, a więc poszukaj tego. W tym samym czasie masz świetną okazję, by przywołać w umyśle poczucie wewnętrznego obserwatora, by być cierpliwym w wycofywaniu się i obserwacji kiepskich nastrojów. W ten sposób, obojętnie, czy nagła zmiana jest na lepsze, czy na gorsze, uczysz się cennej lekcji: jak utrzymywać wewnętrznego obserwatora oderwanego od tego, co się dzieje, tak byś mógł obserwować z większą uwagą.

Nie porównuj siebie z innymi.

Twój umysł jest twoim umysłem; ich umysły są ich umysłami. To jak pobyt w szpitalu i porównywanie się z innymi pacjentami na oddziale. Nic nie uzyskasz, napawając się faktem, że zdrowiejesz szybciej niż inni. I nic nie zyskasz, czując się nieszczęśliwym, ponieważ inni zdrowieją szybciej niż ty. Musisz skupić całkowitą uwagę na swoim własnym procesie zdrowienia.

Kiedy medytujesz, nie porównuj swej praktyki z tym, co przeczytałeś w książkach, z niniejszą włącznie.

Książki są po to, byś je czytał, kiedy nie medytujesz. Podczas medytacji chcesz się skupić na oddechu. Książki dają ci po prostu pewne idee na temat tego, co mogłoby się wydarzyć. Uczysz się znacznie więcej, obserwując, co się dzieje i – jeśli sytuacja tego wymaga – wymyślając na poczekaniu sposoby, by sprawy szły lepiej.

Podtrzymywanie motywacji

Trening umysłu jest przedsięwzięciem długookresowym. Wymaga on pewnej dojrzałości, by podtrzymywać motywację, kiedy nowość i wstępny entuzjazm zblakną. Szczególnie wtedy, gdy postęp jest powolny, może okazać się, że przytłacza cię nuda, zniechęcenie, niecierpliwość albo zwątpienie. Jeśli twoja motywacja chwieje się z powodu którejś z tych emocji, przeczytaj zalecenia w następnej części tekstu, jak sobie z tym radzić.

Są jednak chwile, kiedy twoja motywacja chwieje się po prostu dlatego, że wymogi codziennego życia lub pracy nastają na ciebie tak natarczywie, że wyciskają wszelkie resztki czasu i energii, których potrzebujesz, by medytować. Jeśli tak się dzieje, musisz sobie wciąż przypominać o ważności medytacji: że jeśli twój umysł nie będzie ćwiczony, łatwo może odpowiadać na codzienne sytuacje w niezręczny sposób.

Pierwsza rzecz do zapamiętania – „natarczywy” nie zawsze oznacza „ważny”. Naucz się rozróżniać, które zewnętrzne wymogi można na chwilę odłożyć, tak byś mógł zjednoczyć swój umysł.

Druga rzecz do zapamiętania – świat nie zapewni ci czasu na medytację. Musisz zapewnić go sobie sam.

Po trzecie, pamiętaj, że czas przeznaczany na medytację nie jest odebrany ludziom, których kochasz albo za których jesteś odpowiedzialny. Jest to tak naprawdę dar dla nich – w sensie twego ulepszonego stanu umysłu.

Po czwarte, pamiętaj, że ten ulepszony stan umysłu również uprości twoje życie i uczyni je łatwiejszym do ogarnięcia.

Zatem upewnij się, że wciąż znajdujesz czas, spróbuj dodać kilka nowych głosów do swego wewnętrznego komitetu albo umocnij je, jeśli już tam są – te głosy, które dodadzą ci wigoru i zmotywują do trzymania się na kursie. Sam musisz zaobserwować, które z nich będą dla ciebie najbardziej efektywne. Mogą się one różnić w zależności od osoby, a nawet dla tej samej osoby mogą być odmienne w różnych okresach czasu.

Oto kilka głosów, które dla innych medytujących okazały się efektywne:

  • Głos przezorności przypomina o niepotrzebnym stresie i cierpieniu, które niewyćwiczony umysł może sprowadzić na siebie i na osoby z otoczenia. Jest to głos, który mówi ci również: „Jeśli ty nie trenujesz umysłu, to kto go wytrenuje za ciebie? I jeśli nie robisz tego teraz, nie myśl, że będzie łatwiej, gdy się zestarzejesz”.
  • Głos współczucia przypomina ci, w jaki sposób medytacja jest aktywnym wyrazem życzliwości dla ciebie i osób w twoim otoczeniu. Zacząłeś medytować, ponieważ chciałeś czegoś lepszego, niż życie które prowadziłeś. Gdybyś naprawdę kochał siebie – i twoje ukochane osoby – czy pozwoliłbyś przepaść takiej okazji? Ten głos umacnia się, kiedy zyskujesz wyczucie, jak wygodnie oddychać, ponieważ możesz sobie wtedy przypomnieć o tym, jak dobrze jest spędzić trochę czasu z ożywczym oddechem. Szczególnie wtedy, gdy czujesz się wyczerpany.
  • Głos dobrze pojętej dumy przypomina ci o satysfakcji płynącej z dobrze wykonanej pracy. To jest ten głos, który przypomina ci o tym, jak dobrze się czułeś, kiedy zdołałeś zachować się zręcznie w obszarach, w których do tej pory działałeś niezgrabnie. Nie chciałbyś rozszerzyć pola swych umiejętności jeszcze bardziej?
  • Głos zdrowego poczucia wstydu wyrasta z dobrze pojętej dumy. Przypomina ci o niektórych sytuacjach, kiedy to pozwoliłeś, by niewprawni członkowie twojego komitetu przejęli inicjatywę, nawet jeśli wiedziałeś o lepszych rozwiązaniach. Czy chcesz wciąż być ich niewolnikiem? A jeśli naprawdę są na świecie ludzie, którzy potrafią czytać w umysłach, to co by powiedzieli, gdyby wejrzeli w twój? (To poczucie wstydu jest zdrowe w tym sensie, że nie jest skierowane w ciebie jako osobę, ale w twoje działania.)
  • Głos inspiracji przypomina ci o przykładach osób medytujących w przeszłości. Zrobili coś szlachetnego ze swym życiem; czy ty również chcesz prowadzić szlachetne życie? Ten głos umacnia się, kiedy czytasz o tych, którzy przekroczyli trudności w swej medytacji i nie tylko uzyskali prawdziwy spokój umysłu, ale również pozostawili po sobie dobry przykład dla świata. Twoje poczucie inspiracji może być umacniane również przez przyłączenie się do innych medytujących i czerpanie z energii grupowej.
  • Głos mądrego wewnętrznego rodzica obiecuje ci małą zapłatę za przedostanie się przez trudne odcinki w praktyce: nieszkodliwą zmysłową przyjemność, którą sobie zapewnisz, jeśli trzymasz się medytacyjnego harmonogramu.
  • Głos dobrodusznego humoru pokazuje, jak głupio wyglądają niektóre z twoich racjonalizacji, by nie praktykować, jeśli tylko spojrzysz na nie z dystansu. Nie znaczy to, że jesteś głupszy, niż przewiduje norma – to tylko ludzka norma jest dość głupia. Dobroduszny humor w stosunku do siebie pochodzi ze zdolności do nabierania dystansu do swych działań, tak jak to czyni wnikliwość. Oto dlaczego słynni mistrzowie medytacji mają tak błyskotliwe poczucie humoru. Twoje słabostki i racjonalizacje tracą wiele ze swej mocy, kiedy potrafisz się z nich pośmiać.

Zatem spróbuj wyczuć, które z tych głosów pobudzą twój umysł do działania, i palnij sobie gadkę motywacyjną [pep talk] skrojoną na miarę twojej psyche.

W tym samym czasie słuchaj nagranych mów Dhammy i znajdź materiały do czytania, które przypomną ci o wartości praktyki. To pomoże ci utrzymać kurs.

Jeśli twój czas jest rzeczywiście cenny, pamiętaj, że trenując umysł, nie musisz siedzieć z zamkniętymi oczami. Jak mówiło wielu nauczycieli, jeśli masz czas, by oddychać, to masz czas, by medytować nawet wtedy, kiedy jesteś zaangażowany w inne działania.

Może pomóc przypominanie sobie, że nawet jeśli jesteś bardzo zajęty, to nie na tyle by zaprzestać medytacji. Jesteś zbyt zajęty nie porzucaniem medytacji. Utrzymuj swoje baterie dobrze naładowane. Jesteś to winien sobie i ludziom wokół ciebie.

Niszczące emocje

Kiedy zajmujesz się niszczącymi emocjami, użytecznie jest pamiętać o wspomnianych we wprowadzeniu trzech typach wytworzeń [saṅkhār]: wytworzeniach cielesnych [kāyasaṅkhāra] (wdech i wydech), wytworzeniach werbalnych [vacīsaṅkhāra] (nakierowana myśl i ocena) oraz wytworzeniach umysłowych [cittasaṅkhāra] (uczucia i kojarzenia). To są elementy składowe, z których ukształtowane są emocje. Aby wydostać się z niezręcznej emocji, zmieniasz elementy składowe. Nie pozwól się ogłupić, myśląc, że emocja mówi ci, co naprawdę czujesz. Każda emocja jest kłębkiem wytworzeń, więc zręczna emocja, którą świadomie fabrykujesz, nie jest naprawdę „tobą” w większym stopniu niż emocja niezręczna, którą stworzyłeś nieświadomie siłą nawyku.

Zatem naucz się, jak eksperymentować z dopasowywaniem różnych typów wytworzeń. Czasami zaledwie zmiana w sposobie oddychania wyciągnie cię z niezręcznej emocji; innym razem musisz manipulować innymi formami wytworzeń, by zobaczyć, co w twoim przypadku zadziała.

Tutaj znów użyteczny jest wizerunek komitetu jako skojarzenie pozostające w tle: obojętnie jaka, emocja jest po prostu jednym z członków komitetu – albo frakcji separatystów – twierdzącym, że mówi w imieniu całego komitetu i próbującym pozbyć się tych, którzy chcą medytować. Kiedy zajmujesz się niszczącymi emocjami, lekcja numer jeden brzmi: musisz identyfikować się z tymi członkami komitetu, którzy chcą odnieść korzyść z medytacji. Jeśli tego nie zrobisz, żadna z tych metod nie podziała zbyt długo. Jeśli jednak to zrobisz, bitwa jest w połowie wygrana.

Musisz badać i eksperymentować na własną rękę, by sprawdzić, które strategie przemodelowania działają na twoje poszczególne emocje. Oto kilka możliwości, które pomogą ci zacząć:

Nuda. Zwykle pojawia się, gdy nie zwracasz bacznej uwagi na to, co robisz. Jeśli czujesz, że w medytacji nic się nie dzieje, przypomnij sobie, że jesteś w idealnym miejscu, by obserwować swój umysł. Jeśli niczego nie widzisz, to znaczy, że nie patrzysz. Spróbuj więc obserwować uważniej oddech albo uczynić wysiłek, by szybciej dostrzegać potencjalne rozproszenie. Pamiętaj, że nuda sama w sobie jest rozproszeniem. Przychodzi, a potem odchodzi. Innymi słowy, nie jest tak, że nic się nie dzieje. Nuda się dzieje. Fakt, że się z nią identyfikujesz, oznacza, że przegapiłeś etapy jej formowania. Następnym razem patrz bardziej uważnie.

Wyobraź sobie, że jesteś jak obserwator dzikiej przyrody. Nie możesz umówić się z dziką zwierzyną, by przyszła w określone miejsce w określonym czasie. Musisz udać się w miejsce, gdzie zwierzyna zwykle przechodzi – takie jak wodopój – a następnie siedzieć tam bardzo czujnie, tak byś mógł usłyszeć, jak nadchodzi, ale również bardzo spokojnie, by jej nie odstraszyć. Oddech w chwili obecnej jest wodopojem umysłu – gdzie poruszenia umysłu są najbardziej widoczne – a więc jesteś we właściwym miejscu. Wszystko, co teraz musisz zrobić, to nauczyć się, jak udoskonalić umiejętność pozostawania zarówno spokojnym, jak i czujnym.

Zniechęcenie. Powstaje z niekorzystnych porównań siebie ze swoimi wyobrażeniami na temat tego, jakie postępy powinno się czynić. Po ponownym przeczytaniu części „Ocena twojego postępu”, przeczytaj jeszcze historie w Theragāthā oraz Therīgāthā z kanonu pāḷijskiego, które są dostępne online na stronie www.accesstoinsight [oraz na www.sasana.pl]. Są tam wersy autorstwa mnichów i mniszek, którzy mówią o swych kłopotach w medytacji, zanim ostatecznie osiągnęli przebudzenie. Miej na uwadze, że skoro oni mogli przezwyciężyć swoje problemy – często bardzo poważne – ty możesz przezwyciężyć swoje.

Nie bądź też zażenowany ani nie bój się wygłaszać sobie mów dopingujących w czasie medytacji. Podejście „dam radę” robi wielką różnicę, więc zachęcaj tych członków twego komitetu, którzy mogą je zapewnić. Z początku może się to wydawać sztuczne – szczególnie gdy zwolennicy opcji „nie dam rady” długo kierowali dyskusją – ale po pewnym czasie ujrzysz rezultaty, a pozytywne podejście nie będzie się wydawało już tak sztuczne.

I zawsze pamiętaj: kiepska sesja medytacji jest zawsze lepsza niż żadna. W kiepskiej sesji jest przynajmniej nadzieja, że zrozumiesz, dlaczego jest kiepska. Bez medytacji nie ma żadnej nadziei.

Zmartwienie i niepokój. Te niespokojne emocje bazują na przekonaniu, że jeśli będziesz się wystarczająco martwił o przyszłość, będziesz lepiej przygotowany na wszelkie niebezpieczeństwa, które skrywa. To głupie przekonanie. Pamiętaj, że przyszłość jest wielce niepewna. Nie wiesz, jakie niebezpieczeństwa napotkasz, ale naprawdę wiesz, że wzmocniona uważność, czujność i wnikliwość są najlepszym przygotowaniem na wszelkie nieoczekiwane krytyczne sytuacje. Najlepszym sposobem, by rozwinąć te cechy, to powrót do oddechu. Następnie próbuj oddychać w tak kojący sposób, jak to tylko możliwe, aby przeciwdziałać rozdrażnionemu oddechowi, który karmił niepokój.

Jeśli cierpisz z powodu niezwiązanej z niczym troski – nie wiesz, dlaczego odczuwasz niepokój – możesz cierpieć z powodu zaklętego kręgu, w którym niespokojne uczucia powodują niespokojny oddech, a niespokojny oddech karmi niespokojne uczucia. Spróbuj przełamać ten krąg poprzez bardzo świadome i konsekwentne oddychanie w głębokim, kojącym rytmie, który angażuje wszystkie mięśnie twojego podbrzusza. Przy wdechu wciągaj powietrze do podbrzusza tak głęboko, jak tylko potrafisz, nawet do tego stopnia, że odczujesz oddech jako nieco zbyt pełny. Potem wypuść oddech łagodnie. Rozluźnij wszystkie mięśnie przy głowie i w ramionach tak, by podbrzusze wykonywało całą pracę. Z początku może ci być z tym rytmem niewygodnie, ale to naprawdę przełamuje błędne koło. Po kilku minutach pozwól, aby oddech wrócił do rytmu, w którym czujesz się bardziej komfortowo. Utrzymuj ten stan tak długo, jak potrafisz, a uczucia niepokoju powinny osłabnąć.

To głębokie oddychanie do podbrzusza może również pomóc w uśmierzaniu bólów głowy wywołanych stresem.

Uczucia smutku. Jeśli żal z powodu utraty ukochanej osoby – albo tego, co było miłosną relacją – wdziera się w twoją medytację, wybór właściwej metody pomagającej zająć się twoim żalem zależy od tego, czy miałeś w swoim życiu sposobność, by go wyrazić w wystarczającym stopniu. Wprawdzie poczucie „wystarczająco” w każdym przypadku będzie się różnić, ale jeśli naprawdę czujesz potrzebę, by bardziej wyrazić swój smutek, znajdź właściwy czas i miejsce, by to zrobić. Potem, kiedy czujesz się gotów, by medytować, postanów zadedykować zasługę medytacji pamięci osoby, którą straciłeś. Przekonanie, że to naprawdę pomaga tej drugiej osobie – gdziekolwiek on lub ona teraz przebywa – pozwoli ci czerpać korzyść z wewnętrznej stabilności, którą może ci zapewnić medytacja w czasach potrzeby.

Właściwe przeżywanie żałoby jest złożonym procesem, ponieważ wymaga rozpoznania, co było szczególnego w tej drugiej osobie i w związku, ale i rozpoznania, czego nie było: faktu, który go zakończył. Każdy związek wcześniej czy później musi się skończyć. Taka jest historia ludzkiego życia. Potrzebujesz zbudować wewnętrzną siłę, która umożliwi ci podtrzymanie poczucia dobrostanu pomimo nieuniknionych strat, których życie nikomu nie szczędzi. Jest to jeden z powodów, dla których ludzie medytują.

Odnajdywanie tej wewnętrznej siły nie oznacza, że jesteś nielojalny wobec osoby albo wobec miłości, którą czujesz. Pokazujesz, że możesz być silniejszą osobą dzięki tej relacji. Dla wielu ludzi trudną częścią żałoby jest wiedza, kiedy mniej skupiać się na tym, co było w związku szczególne, a bardziej na tym, co takie nie było, bez popadania w poczucie bycia nielojalnym. Jeśli nigdy nie wykonasz tego ruchu, twój żal stanie się samo-pobłażaniem i powstrzyma cię od przynoszenia pożytku sobie i tym, których kochasz. Jeśli dokonanie tej zmiany jest dla ciebie trudne, przedyskutuj to z osobą, której osądowi ufasz.

Bolesne wspomnienia. Jeśli podczas medytacji twój umysł jest przytłoczony wspomnieniem kogoś, kto cię skrzywdził, przypomnij sobie, że jednym z najlepszych podarunków, jakie możesz sobie dać, jest przebaczenie tej osobie. Nie oznacza to, że musisz odczuwać miłość względem tej osoby, po prostu obiecaj sobie, że nie będziesz szukał zemsty za to, co zrobiła. Będziesz miał się lepiej, gdy nie będziesz próbował wyrównać starych rachunków, ponieważ w życiu – w przeciwieństwie do księgowości – nigdy się w pełni nie bilansują. Najmądrzej jest pozbyć się brzemienia urazy i przerwać cykl odpłaty, bo w przeciwnym razie zmieni się on w obrzydliwą wymianę razów mogącą trwać całymi latami. Wyraź krótkie życzliwe zdanie dla tej osoby – „Obyś naprostował swoje ścieżki i podążał drogą do prawdziwego szczęścia” – a potem wróć do oddechu.

Jeśli masz wspomnienia o ludziach, których skrzywdziłeś, pamiętaj, że wyrzuty sumienia nie odwrócą wyrządzonej krzywdy i w zasadzie mogą osłabić twoje przekonanie, że możesz się zmienić. Po prostu przypomnij sobie, że nigdy więcej nie chcesz nikogo skrzywdzić, a następnie obejmij miłującą dobrocią osobę, którą skrzywdziłeś – obojętnie, gdzie ta osoba może teraz być – następnie siebie, a potem wszystkie żyjące istoty.

Myślenie o wszystkich żyjących istotach pomaga przypomnieć, że nie ty jedyny krzywdziłeś innych w przeszłości. Wszyscy wielokrotnie krzywdziliśmy się nawzajem w trakcie niezliczonych żywotów. Jednakże ten sposób myślenia również przypomina o tym, że okazje do wyrządzania krzywdy są liczne, a więc musisz postanowić, aby każdego traktować dobrze. Jeśli zamierzasz kiedykolwiek wydostać się na tym świecie z kręgu krzywdy, musisz zacząć od swojego postanowienia, by się w niego nie angażować. Nie możesz czekać, aż inni ludzie pierwsi podejmą to postanowienie.

Na koniec obiecaj sobie, że zadedykujesz zasługę swojej medytacji ludziom, których skrzywdziłeś. Potem wróć do oddechu.

Ta sama zasada obowiązuje, jeśli masz wspomnienia z czasów, gdy ktoś potrzebował twojej pomocy, ale ty jej nie udzieliłeś. Jeśli wspomnienia dotyczą zdarzenia, kiedy nie mogłeś pomóc komuś, kto tego potrzebował, przeczytaj ponownie omówienie równowagi w części pierwszej.

Pożądanie. Pożądanie pochodzi ze skupiania się na atrakcyjnych spostrzeżeniach, które budujesz wokół osoby albo relacji, i z ignorowania nieatrakcyjnych aspektów. Pogłębia się ono przez sposób oddychania, który nawykowo towarzyszy twoim fantazjom. Zatem twoje podejście musi być dwojakiego rodzaju:

  • Po pierwsze, aby osłabić głos, który nalega na nieco przyjemności właśnie teraz, oddychaj w sposób, który rozluźnia wszelkie napięcia odnajdowane w ciele. Dobrze jest zacząć od grzbietu swoich dłoni.
  • Po drugie, w swoje fantazje wprowadź nieatrakcyjne skojarzenia. Jeśli skupiasz się na powabie ciała drugiej osoby, skup się na nieatrakcyjnych częściach tuż pod skórą. Jeśli skupiasz się na atrakcyjnej pogawędce o związku, wizualizuj, że ta druga osoba mówi albo robi coś, co cię naprawdę odstręcza. Na przykład myśl o głupich albo uwłaczających rzeczach, które zrobiłeś pod wpływem pożądania, i wizualizuj, że ta druga osoba śmieje się z nich pogardliwie za twoimi plecami. Jeżeli jednak pogarda wzbudza twój gniew, myśl o czymś, co wiesz, że cię ostudzi. Myśl na przykład o wszystkich zależnościach, które powstają wraz z relacją seksualną, i o ile lepiej się miewasz, nie będąc uwikłanym. Potem wróć do oddechu.

Nawiasem mówiąc, te rozważania nie są przeznaczone tylko dla mnichów czy mniszek. Ludzie świeccy pozostający w zaangażowanych związkach potrzebują narzędzi, by powstrzymywać swoje umysły przed wędrówkami poza ramy tych relacji. A nawet w ramach relacji wiele razy zachodzi potrzeba, by utrzymywać żądze pod kontrolą. Jeśli jednak nie jesteś w związku, cierpisz, gdy nie możesz wyłączyć myśli o pożądaniu zgodnie ze swoją wolą. Społeczeństwo ogólnie może pochwalać i zachęcać do pożądania, ale niekontrolowana żądza przyniosła niewysłowione szkody. Oto dlaczego potrzebujesz narzędzi, by jej przeciwdziałać, nie tylko gdy medytujesz, ale również w życiu poza medytacją. Jedynie wtedy, gdy pożądanie może być trzymane w ryzach, mają szansę wzrastać te dobre cechy, które rozkwitają pod jego nieobecność.

Romantyczne zaślepienie. Jest to rodzaj pożądania, w którym mniej jesteś skupiony na ciele drugiej osoby, a bardziej na wymyślonych przez siebie historiach o tym, jak razem znajdujecie szczęście i wzajemne zrozumienie. Przypomnij sobie, jak w przeszłości twoje romantyczne fantazje prowadziły do rozczarowań. Czy oczekujesz, że na obecnych fantazjach możesz bardziej polegać? Gdy widzisz, że grozi ci poddanie się tym wyobrażeniom, wprowadź w nie element rzeczywistości, by uczynić je mniej powabnymi. Pomyśl o drugiej osobie robiącej coś, co naprawdę cię rozczarowuje, jak na przykład niewierność, aż snucie fantazji nie będzie już dłużej pociągające.

Gniew. Tak jak w przypadku pożądania, zajmujesz się gniewem, szukając najpierw miejsc w twoim ciele, w których stworzył centra napięcia. Dobrze zacząć od klatki piersiowej i żołądka oraz rąk. Oddychaj w sposób, który rozluźni to napięcie.

Następnie wypróbuj parę spostrzeżeń przeciwdziałających złości. Często poleca się myśli miłującej dobroci jako idealne antidotum, ale są sytuacje, kiedy w ogóle nie masz nastroju na życzliwe myślenie. Myśl zatem o głupich rzeczach, które mówisz bądź robisz pod wpływem gniewu, i wyobraź sobie osobę, na którą jesteś zły, jak jest zadowolona, widząc twoje głupie zachowanie. Czy chcesz jej dać tego rodzaju satysfakcję? Ten sposób myślenia często potrafi uspokoić na tyle, by zacząć myśleć bardziej trzeźwo.

Potem pomyśl się nad tym, że jeśli chcesz, by wszystko szło po twojej myśli, to jesteś w niewłaściwym świecie. Musiałbyś pójść do nieba. Ale tutaj jesteś w sferze ludzi. Historia ludzkości pełna jest ludzi, którzy robili paskudne rzeczy. Więc porzuć pogląd, że ty lub twoi ukochani są szczególnie prześladowani. Niewłaściwe traktowanie jest rzeczą powszechną, a gniew nie pomoże ci zająć się problemem efektywnie. Przeciwstawiając się niesprawiedliwości, musisz mieć spokojną głowę, by osiągnąć dobre rezultaty. Spróbuj zatem rozwinąć nieco poczucie równowagi w odniesieniu do faktu, że niesprawiedliwość jest zjawiskiem powszechnym, a następnie zobacz, jakie najskuteczniejsze działania możesz podjąć w tym szczególnym przypadku.

Kolejna strategia polega na tym, że myślisz o dobrych uczynkach ludzi, na których jesteś zagniewany. To rzadkość, jeśli ludzie nie mają w sobie nawet odrobiny dobra. Jeśli nie chcesz ujrzeć tego dobra, to nie możesz zaufać sobie, że w obecności tych ludzi będziesz działał zręcznie, a twoje serce nie stanie się oschłe.

Tradycyjny obraz związany z tą strategią jest taki: wyobraź sobie, że idziesz przez pustynię – zgrzany, zmęczony i drżący z pragnienia – i znajdujesz nieco wody w odcisku krowiej racicy. Jeśli spróbujesz nabrać jej w dłoń, zmącisz wodę. Zatem robisz to, co musisz: opadasz na kolana, podpierasz się dłońmi i siorbiesz prosto z zagłębienia. W tym czasie twoja postawa może nie wyglądać zbyt godnie, ale to nie jest pora na to, by martwić się o swój wygląd. Twoje przetrwanie musi uzyskać najwyższy priorytet. Tak samo, jeśli czujesz, że szukanie dobra w kimś, na kogo jesteś zły, jest poniżej twoje godności, pozbawiasz się wody, której potrzebujesz, by utrzymać przy życiu swą własną dobroć. Spróbuj zatem poszukać tego dobra i sprawdzić, czy to ułatwia rozwijanie życzliwych myśli. I pamiętaj: to jest działanie w takim samym stopniu dla twojego dobra, jak dla dobra tych osób.

Jeśli nie możesz pomyśleć o żadnym dobrym uczynku ludzi, na których się gniewasz, to miej dla nich współczucie: kopią dla siebie głęboki dół.

Zazdrość. Zazdrość jest szczególnym typem gniewu, który przychodzi, gdy inni ludzie doświadczają pomyślności twoim, jak uważasz, kosztem – jak wówczas, gdy kolega w pracy otrzymuje pochwały, na które, według ciebie, ty zasługujesz, albo osoba, w której jesteś zadurzony, zakochuje się w kimś innym. Zazdrość do gniewu dodaje wrażenia rozczarowania i urażonej dumy. W każdym przypadku powodem tego jest pokładanie swoich nadziei na szczęście w czymś, co jest pod kontrolą innej osoby.

By rozprawić się z zazdrością, powiedz sobie, że będziesz jej niewolnikiem tak długo, jak długo będziesz definiował swoje szczęście i poczucie własnej wartości poprzez rzeczy, które znajdują się poza twoją kontrolą. Czy to nie pora by, zamiast tego, zacząć szukać szczęścia w sobie? Możesz również zadać sobie pytanie, czy chcesz zgromadzić dla siebie wszelkie szczęście i pomyślność świata. Jeśli tak, to jakiego rodzaju osobą jesteś? Jeśli w przeszłości cieszyło cię wzbudzanie w innych zazdrości, zauważ, że zazdrość, której obecnie doświadczasz, jest nieuchronną odpłatą. Czy nie czas wydostać się z tego błędnego koła?

Być może jedną z najbardziej użytecznych postaw w obliczu zazdrości jest cofnięcie się o krok i spojrzenie z szerszej perspektywy na życie i świat jako całość, aby uzyskać poczucie tego, jak naprawdę miałkie są rzeczy, o które jesteś zazdrosny. Pomyśl o ludzkim świecie w wizji Buddhy: ludzi grzęznących w małych kałużach wody, walczących o wodę, która wyparowuje. Czy warto wciąż walczyć o rzeczy, które są mało ważne i zanikające, czy nie wolałbyś raczej znaleźć lepsze źródło szczęśliwości?

Przemyślawszy sprawę w ten sposób, daj sobie trochę czasu, by rozwinąć wzniosłe nastawienie równowagi – i jeśli poczujesz się do tego gotów – dorzuć doń nieco współradości.

Niecierpliwość. Kiedy praktyka nie przynosi rezultatów tak szybko, jak byś chciał, pamiętaj, że problem nie leży w pragnieniu. Po prostu skoncentrowałeś ją na niewłaściwym celu: bardziej na rezultatach niż na przyczynach, które dadzą te rezultaty. To jak prowadzenie auta w kierunku góry na horyzoncie. Jeśli spędzasz cały czas, spoglądając na górę, zjedziesz z drogi. Musisz skupić swoją uwagę na drodze i cały czas nią podążać. W ten sposób dojedziesz do góry.

Kiedy więc odczuwasz niecierpliwość w swojej medytacji, pamiętaj, że musisz skoncentrować swoje pragnienie na pozostaniu z oddechem, na byciu uważnym i czujnym oraz na innych składowych praktyki, które uważa się za przyczyny. Jeśli dobrze skupisz swoje pragnienie na rozwijaniu przyczyn, rezultaty będą musiały nadejść.

Jeśli niecierpliwość wywodzi się z pragnienia, by medytację zostawić za sobą po to, byś mógł się zająć resztą twojego życia, to pamiętaj, że reszta twojego życia opuściła twój umysł w potrzebie jakiegoś lekarstwa. Medytacja jest właśnie tym lekarstwem, tak jak krem, który wcierasz w podrażnioną skórę. Nie możesz tak po prostu posmarować skóry kremem, a następnie go zmyć. Musisz pozwolić mu tam pozostać, by wykonał swe lecznicze dzieło. W ten sam sposób musisz dać czas oddechowi i wszystkim zręcznym cechom, które się wokół niego rozwijają, by wykonały swoją robotę.

I pamiętaj, że medytacja nie jest czymś, co „zostawiasz za sobą”. W taki sam sposób, jak twoje ciało będzie potrzebowało lekarstwa tak długo, jak długo jest wystawione na toksyczność świata, tak twój umysł będzie potrzebował uzdrawiającego lekarstwa medytacji tak długo, jak długo będziesz żył.

Zwątpienie. Ta emocja przychodzi w dwóch postaciach: zwątpienie w siebie, które ukryte jest pod zniechęceniem omówionym powyżej, i zwątpieniem w praktykę. To drugie może być przezwyciężone na dwa sposoby:

  • Pierwszy, to czytanie o przykładach, jakie dali Buddha i jego szlachetni uczniowie. Byli oni (i są) ludźmi mądrości i uczciwości. Nauczali za darmo. Nie mieli powodu, by komukolwiek błędnie przedstawiać prawdę. Na świecie rzadko znajduje się takich nauczycieli, więc to im powinieneś zawierzyć.
  • Drugi sposób, to przypominanie sobie, że praktyka może być naprawdę oceniana tylko przez osobę, która jest prawdziwa. Czy ty jesteś prawdziwy w przylgnięciu do oddechu? Czy jesteś prawdziwy w obserwacji, kiedy twój umysł działa z wprawą, a kiedy nie? Czy możesz być bardziej prawdziwy w tych obszarach? Będziesz w stanie przezwyciężyć swoje zwątpienie jedynie wówczas, kiedy staniesz się prawdziwie spostrzegawczy i naprawdę wypróbujesz nauki w szczery i uczciwy sposób, przełamując swoje zwykłe ograniczenia. Bez względu na to, czy praktyka ostatecznie okaże się prawdziwa, ty możesz tylko zyskać, ucząc się być bardziej spostrzegawczym i szczerym, tak więc energia, którą włożyłeś w rozwijanie tych cech, z pewnością nie pójdzie na marne.

Wizje i inne niesamowite zjawiska

Kiedy umysł zaczyna się uspokajać, mogą się czasami pojawiać niezwykłe, intuicyjne wglądy: wizje, głosy i inne niesamowite zjawiska. Czasami niosą ze sobą prawdziwą informację, a czasami fałszywą. Prawdziwa informacja jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ prowadzi to tego, że ufasz wszystkiemu, co ci wpadnie do głowy. Zaczynasz wtedy łudzić się rzeczami, które są fałszywe. Wglądy tego rodzaju mogą również prowadzić do dużego zarozumialstwa, kiedy zaczynasz czuć się kimś szczególnym. To odciąga cię daleko od ścieżki.

Z tego też powodu ogólną zasadą numer jeden jest pozostawienie ich takimi, jakie są. Pamiętaj: nie wszystko, co powstaje w spokojnym umyśle, jest godne zaufania. Więc jeśli nie wplątujesz się w te rzeczy, to nie myśl, że tracisz coś ważnego. Możesz zaryzykować zaangażowanie tylko pod osobistym nadzorem nauczyciela, który ma wprawę w zajmowaniu się tego typu sytuacjami. Najlepszą informacją, jaką może zaoferować ci książka taka jak ta, jest porada, jak wydostać się z tego typu powikłań. Na przykład:

Znaki. Czasami, kiedy umysł się uspokaja, może pojawić się w umyśle światło albo możesz słyszeć w swoich uszach dźwięk o wysokim natężeniu. Mogą też pojawić się niezwykłe odczucia związane z jednym z twoich zmysłów: zapach, smak czy wrażenie dotykowe. Kiedy to się dzieje, nie porzucaj oddechu. To są po prostu oznaki tego, że się uspokajasz, więc traktuj je jako znaki na poboczu drogi. Kiedy wjeżdżasz do miasta i widzisz znak, nie porzucasz drogi i nie wjeżdżasz w drogowskaz. Trzymasz się drogi i jedziesz dalej do miasta.

Wizje. Kiedy umysł zaczyna się uspokajać – albo gubi oddech przy zachwianiu uważności – możesz mieć wizje siebie, innej osoby albo innego miejsca w czasie lub przestrzeni. Pojawiają się one w umyśle, który jest spokojny, ale nie w pełni ustabilizowany na swym obiekcie. Aby się ich pozbyć, przywróć uważność, oddychając głęboko trzy lub cztery razy w sercu – wtedy odejdą. Jeśli wizja dotyczy innej osoby, najpierw przekaż myśl miłującej dobroci tej osobie, a następnie oddychaj głęboko do serca, by wizja się rozpuściła.

Poczucie opuszczenia ciała. Jeśli czujesz, że jesteś poza ciałem, możesz odczuwać pokusę, by trochę pozwiedzać plan astralny, ale powinieneś się jej oprzeć. Czyhają tam niebezpieczeństwa, a w międzyczasie pozostawiasz swoje ciało bez ochrony. Możesz wrócić do ciała, przywołując do umysłu cztery podstawowe właściwości, które składają się na poczucie ciała odczuwane od wewnątrz: energię oddechu, ciepło, chłód i trwałość (zob. omówienie czwartej jhāny w części czwartej).

Zewnętrzna obecność. Jeśli czujesz energię bezcielesnej obecności poza swoim ciałem, nie musisz dochodzić, kim ona jest albo co spowodowało jej przybycie. Po prostu napełnij swoje ciało świadomością energii oddechu. Myśl o swojej świadomości i energii oddechu jako o trwałych i nieprzenikalnych, od czubka głowy po czubki palców. Kiedy zabezpieczysz w ten sposób swoje ciało, możesz przesłać myśli miłującej dobroci w kierunku tej zewnętrznej obecności, a potem we wszystkich kierunkach. Trwaj przy tym, dopóki wrażenie zewnętrznej obecności nie odejdzie.

Tkwiąc w koncentracji

Są dwa typy przywiązania do koncentracji: zdrowe i niezdrowe. Zdrowe przywiązanie do koncentracji jest elementem koniecznym przy jej rozwijaniu jako umiejętności. Z tym rodzajem przywiązania próbujesz podtrzymać wewnętrzny spokój we wszystkich sytuacjach, które pojawiają się podczas wypełniania codziennych obowiązków. Angażujesz się w rozmyślanie, dlaczego nie możesz jej utrzymać w pewnych sytuacjach, i próbujesz znaleźć czas, by bardziej poświęcić się formalnej praktyce, nawet jeśli są to tylko małe medytacyjne przerwy w ciągu dnia. To przywiązanie jest zdrowe, ponieważ pomaga ci rozpoznawać dowolne niezdrowe przywiązanie jako problem do rozwiązania i daje ci podstawę, na której możesz go rozwiązać.

Mając niezdrowe przywiązanie do koncentracji, nie chcesz w ogóle porzucać formalnej praktyki, nie chcesz mieć do czynienia z innymi ludźmi i nie chcesz wypełniać swych obowiązków w świecie, ponieważ uważasz, że ten świat jest tylko zakłóceniem twojego spokoju umysłu. Chcesz po prostu użyć koncentracji jako wymówki, by uciec od swoich światowych obowiązków.

Musisz pamiętać, że twoje obowiązki są ważną sposobnością, by rozwijać dobre cechy potrzebne do trenowania umysłu we wnikliwości; są to: cierpliwość, wytrwałość, równowaga. Również zamęt, który odczuwasz, działając w świecie, nie pochodzi ze świata; pochodzi z twego własnego umysłu. Jeśli po prostu ukrywasz się w koncentracji, to tylko zwijasz się w kłębek wokół przyczyn twego wewnętrznego zamętu i nigdy nie będziesz w stanie ich wykorzenić. Ostatecznie to one zniszczą twoją koncentrację i nie będziesz miał w ogóle niczego, czego mógłbyś się trzymać.

Przypadkowe wglądy

Jeśli podczas medytacji jakiś wgląd pojawi się nagle w twojej głowie, musisz szybko zdecydować, czy jest to coś, na co warto zwrócić uwagę, czy to po prostu kolejne rozproszenie. Szybka zasada numer jeden: jeśli wgląd może być zastosowany bezpośrednio w tym, co robisz tu i teraz w swojej medytacji, wypróbuj to śmiało. Sprawdź, jak to działa. Jeśli nie działa, porzuć to. Jeśli nie ma bezpośredniego zastosowania w tym, co robisz, porzuć to. Nie bój się, że stracisz coś cennego. Jeśli spróbujesz się tego trzymać, odciągnie cię to coraz dalej i dalej od oddechu. Jeśli jest to naprawdę wartościowe, utkwi w twoim umyśle bez żadnych prób zapamiętania z twojej strony.

Myśl o koncentracji jak o kurze znoszącej złote jaja. Jeśli spędzasz cały swój czas, zbierając i magazynując jaja, kura padnie z powodu braku doglądania. A złoto tych jaj jest jak złoto w większości bajek: jeśli natychmiast nie zrobisz z niego użytku, obróci się w proch i pył. Zatem jeśli jajo nie może być użyte od razu, pozbądź się go. Użyj swej energii do opieki nad kurą.

Jest również inny obszar, o którym warto pamiętać: nie na wszystkim, co pojawia się w spokojnym umyśle, można polegać. Uspokojenie umysłu daje ci dostęp do wielu zawartych w nim pokoi, które mogłeś zamknąć w przeszłości, ale sam fakt, że pokoje są teraz otwarte, nie oznacza, że wszystkie zawierają rzeczy cenne. W niektórych znajdują się tylko stare rupiecie.

Jeśli wgląd, który odstawiłeś na bok w trakcie medytacji, wciąż pojawia się w umyśle po jej zakończeniu, zobacz, czy ma on jakieś zastosowanie w twoim sposobie życia. Jeśli wydaje się oferować mądrzejszy pogląd na temat tego, jak postępować w jakiejś szczególnej sytuacji, możesz go wypróbować i zobaczyć, czy naprawdę pomaga. Możesz również upewnić się, czy nie uległeś jednostronnemu podejściu, pytając się siebie, do jakiego stopnia prawdziwe jest podejście przeciwne? Jest to jedno z najważniejszych pytań trzymanych na podorędziu przez medytujących, którzy chcą zachować równowagę.

Jeśli wgląd jest z rodzaju tych bardziej abstrakcyjnych – o znaczeniu wszechświata i temu podobne – puść to. Pamiętaj, że pytania wnikliwości zajmują się nie abstrakcjami, ale działaniami. Twoimi działaniami. Wglądy, których poszukujesz w swojej medytacji, są również tymi, które zajmują się twoimi działaniami.

Spis treści:

CZĘŚĆ 1 - Wprowadzenie, Podstawowe instrukcje
CZĘŚĆ 2 - Powszechne problemy
CZĘŚĆ 3 - Medytacja w codziennym życiu
CZĘŚĆ 4 - Zaawansowana praktyka
CZĘŚĆ 5 - Znalezienie nauczyciela, Dodatkowe medytacje, Podziękowania

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: ©2013 Thanissaro Bhikkhu (Metta Forest Monastery)

Tłumaczenie: Jacek Zahradnik
Redakcja polska: Beata Wojciechowska-Dudek
Czyta: Filip Kosior

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/