KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE

Spis treści:

CZĘŚĆ 1 - Wprowadzenie, Podstawowe instrukcje
CZĘŚĆ 2 - Powszechne problemy
CZĘŚĆ 3 - Medytacja w codziennym życiu
CZĘŚĆ 4 - Zaawansowana praktyka
CZĘŚĆ 5 - Znalezienie nauczyciela, Dodatkowe medytacje, Podziękowania

CZĘŚĆ 5 - Znalezienie nauczyciela

Każdy zaangażowany medytujący potrzebuje nauczyciela. Ponieważ medytacja jest treningiem działania w nowy sposób, uczysz się najlepiej, kiedy możesz obserwować w działaniu doświadczonego medytującego i w tym samym czasie pozwalasz mu obserwować w działaniu siebie. W ten sposób czerpiesz z nagromadzonej mądrości linii nauczycieli sięgającej wstecz, do Buddhy, i nie musisz rozwiązywać każdego problemu zupełnie sam. Nie musisz wciąż na nowo od podstaw wymyślać koła Dhammy.

Jednocześnie nauczyciel jest często potrzebny, by pomóc ci ujrzeć te obszary twojej praktyki, w których nie rozpoznajesz problemu dlatego, że kiedy ulegasz złudzeniom, nie wiesz, że ulegasz złudzeniom. Zatem jedną z podstawowych zasad praktyki jest poddanie swego zachowania nie tylko własnemu badaniu, ale również badaniu przez nauczyciela, do którego wiedzy i życzliwości posiadasz zaufanie. W ten sposób uczysz się być otwarty na innych – i wobec siebie – odnośnie swoich błędów, w otoczeniu, w którym najprawdopodobniej będziesz skłonny się uczyć.

Jest to szczególnie ważne, gdy uczysz się jakiejś umiejętności – a tym jest medytacja. Możesz uczyć się z książek i mów, ale kiedy przychodzi do praktyki, napotykasz główną kwestię, której żadna książka czy mowa nie może rozwiązać: wiedzę, jak ocenić, w jakiej sytuacji zastosować daną lekcję. Jeżeli nie osiągasz rezultatów, czy jest to wynikiem niewystarczającego wysiłku? Czy może stosujesz niewłaściwy rodzaj wysiłku? Mówiąc słowami z kanonu pāḷijskiego: czy wysilasz się, ściskając krowi róg, by otrzymać mleko, podczas gdy powinieneś ściskać wymię? Jedynie ktoś, kto zmierzył się z takim samym problemem i kto wie, co robisz, jest w stanie odpowiedzieć na tego typu pytania.

Również jeśli przeszedłeś emocjonalną traumę albo borykasz się z uzależnieniem, potrzebujesz przewodnictwa szczególnie dopasowanego do twoich słabych i mocnych stron – to jest coś, czego żadna książka nie może zapewnić. Nawet jeśli nie doświadczyłeś traumy czy uzależnienia, nauczanie dopasowane do twoich potrzeb może oszczędzić ci mnóstwo zmarnowanego czasu i wysiłku i zapobiegnie skręceniu w jakieś błędne, ślepe ulice. To dlatego Buddha nie pisał podręczników medytacji takich, jak ten, a zamiast tego ustanowił trening monastyczny jako formę praktyki. Najlepiej jest, gdy medytacyjne umiejętności przekazywane są od osoby do osoby.

Z tych właśnie powodów, jeśli naprawdę chcesz stać się zręczny w swoich myślach, słowach i uczynkach, potrzebujesz znaleźć godnego zaufania nauczyciela, aby wskazał ci obszary zaślepienia. Ponieważ te obszary są najbardziej zaślepione wokół twoich niezręcznych nawyków, podstawowym obowiązkiem nauczyciela jest wskazać ci twoje błędy – ponieważ tylko wówczas, gdy widzisz swoje błędy, możesz je poprawić; tylko kiedy je poprawiasz, odnosisz korzyść ze współczucia twojego nauczyciela, który je wskazuje.

To oznacza, że pierwszym wymogiem w odnoszeniu korzyści z obecności nauczyciela jest gotowość przyjęcia krytyki, zarówno łagodnej, jak i surowej. Oto dlaczego prawdziwy nauczyciel nie uczy za pieniądze. Jeśli nauczyciela trzeba opłacać, osoba płacąca określa rodzaj nauk, a ludzie rzadko wydają pieniądze na słowa krytyki, które powinni usłyszeć.

Ale nawet jeśli nauczyciel naucza za darmo, zderzasz się z niewygodną prawdą: nie możesz tak po prostu otwierać swego serca każdemu. Nie każdy, kto jest zatwierdzony jako nauczyciel, naprawdę nadaje się na nauczyciela. Kiedy słuchasz nauczyciela, dodajesz jego głos do komitetu twojego umysłu osądzającego twoje działania, więc zechciej się upewnić, że ten głos będzie pozytywnym dodatkiem. Jak zalecił Buddha, jeśli nie możesz znaleźć nauczyciela godnego zaufania, lepiej żebyś praktykował samodzielnie. Niewykwalifikowany nauczyciel może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Musisz być ostrożny w wyborze nauczyciela, którego osądy będą miały wpływ na sposób kształtowania twego umysłu.

Zachowanie ostrożności oznacza niepopadanie w prostą pułapkę osądzania bądź nieosądzania – osądzania opartego na ufaniu swoim narwanym „lubię” albo „nie lubię”, bądź nieosądzania opartego na ufności, że każdy nauczyciel medytacji będzie równie dobroczynny jako przewodnik. Zamiast tego bądź rozsądny w wyborze osoby, której osądy zamierzasz przyjąć za swe własne.

To oczywiście brzmi jak paragraf 22: potrzebujesz dobrego nauczyciela, by pomógł ci rozwinąć własne moce osądu, ale równocześnie dobrze rozwiniętych mocy osądu, by rozpoznać, jaki mógłby być dobry nauczyciel. Chociaż nie ma niezawodnej drogi wyjścia z tego paragrafu – możesz opracować niezawodną drogę, a samemu dalej być zawodnym – to jednak jest sposób (jeśli jesteś skłonny uczyć się z doświadczenia).

Pierwszy krok w uczeniu się rozwagi polega na tym, by pamiętać, co to znaczy osądzać w pomocny sposób. Nie myśl o sędzinie Sądu Najwyższego siedzącej na swym krześle, ferującej ostateczny wyrok o winie czy niewinności, ale o nauczycielce gry na pianinie słuchającej jak grasz. Nie wydaje ona ostatecznego werdyktu w sprawie twojego potencjału jako pianisty. Zamiast tego ocenia pracę w trakcie jej wykonywania: słuchając twojej intencji wykonania, słuchając wykonania tej intencji, a następnie decydując, czy to działa. Jeżeli nie, to musi dojść, czy jest to problem z intencją czy z wykonaniem, podsunąć pomocne sugestie, a potem pozwolić ci spróbować od nowa. Działa w ten sposób, dopóki nie będzie zadowolona z twojego wykonania. Ważną zasadą jest, że nigdy nie kieruje swoich osądów na ciebie jako osobę. Zamiast tego musi pozostać skupiona na twoich działaniach, wciąż szukając lepszych sposobów, by wynieść je na coraz to wyższy poziom.

W tym samym czasie uczysz się od niej, jak oceniać swoją własną grę: bardziej uważnie myśląc o swoich zamiarach, bardziej uważnie słuchając swojego wykonania, rozwijając wyższe standardy dla tego, co działa, oraz ucząc się myśleć nieszablonowo o tym, co można ulepszyć. Jednak najważniejsze jest to, że uczysz się skupiać na swoim wykonaniu – swoich działaniach – a nie na sobie. W ten sposób, kiedy mniej inwestujesz siebie w swoje nawyki, jesteś bardziej skłonny rozpoznać niezręczne przyzwyczajenia i porzucić je na rzecz tych bardziej wprawnych.

Oczywiście, kiedy ty i twoja nauczycielka oceniacie twój postęp w pracy nad danym utworem, jest to część dłuższego procesu osądzania tego, jak dobrze działa wasza relacja. Po pewnym czasie musicie rozstrzygnąć, czy odnosisz korzyść z jej utrzymywania. Ale znowu: żadne z was nie osądza wartości drugiej osoby.

Podobnie postępuj, kiedy oceniasz potencjalnego nauczyciela medytacji: szukaj kogoś, kto będzie oceniał twoje działania jako pracę w toku. I przyjmij ten sam standard wobec niego lub niej. Nawet nauczyciele, którzy potrafią czytać umysły, muszą mieć czas, by cię poznać i wyczuć, co mogłoby, a co nie mogłoby zadziałać w twoim szczególnym przypadku. Najlepsi nauczyciele to ci, którzy mówią: „Spróbuj tego. Jeśli nie będzie działać, wróć i daj mi znać, co się stało, byśmy mogli wymyślić, co mogłoby u ciebie zadziałać”. Strzeż się nauczycieli, którzy mówią ci, byś nie myślał o tym, co robisz albo takich, którzy próbują cię wtłoczyć w jedną, dobrą na wszystko technikę. Relacja powinna polegać na wypróbowywaniu rzeczy razem.

Więc kiedy oceniasz nauczyciela, nie próbujesz przyjąć nadludzkiego zadania oceny podstawowej wartości innej osoby. Jedynym sposobem, by dowiedzieć się cokolwiek o drugiej osobie, jest obserwacja jej działań, zatem nasz uczciwy osąd może sięgnąć jedynie tak daleko.

Jednak w tym samym czasie, ponieważ zastanawiasz się, czy chcesz przyjąć standardy drugiej osoby za własne, słusznie jest ocenić działania tej osoby. Dla twego własnego bezpieczeństwa. Dlatego powinieneś poszukiwać w nauczycielu dwóch cech: mądrości i uczciwości. Wysondowanie tych cech wymaga jednak czasu i wrażliwości. Musisz być gotowy, by spędzić trochę czasu z tą osobą i spróbować naprawdę zwracać uwagę na to, jak postępuje, ponieważ nie możesz oceniać ludzi na podstawie pierwszego wrażenia. O uczciwości łatwo się mówi, a przejaw mądrości łatwo podrobić – szczególnie gdy nauczyciel posiada psychologiczne umiejętności. Ważne jest, by pamiętać, że umiejętności tego rodzaju pochodzą po prostu ze skoncentrowanego umysłu. Nie dają żadnej gwarancji mądrości i uczciwości. A jeśli są ćwiczone bez mądrości i uczciwości, lepiej byś trzymał się od nich z daleka.

Zatem szukając, musisz zignorować błyskotliwe cechy i skupić się na cechach bardziej zwyczajnych i przyziemnych. By oszczędzić ci czasochłonnych poszukiwań i niepotrzebnego bólu, istnieją cztery wczesne sygnały ostrzegawcze wskazujące, że potencjalni nauczyciele nie są obdarzeni taką mądrością i uczciwością, by zasłużyli na twoje zaufanie.

Sygnały ostrzegawcze dotyczące mądrości niegodnej zaufania są dwa. Pierwszy występuje wówczas, gdy ludzie nie okazują wdzięczności za pomoc, którą otrzymali – a odnosi się to szczególnie do pomocy ze strony rodziców i nauczycieli. Jeśli potępiają swoich nauczycieli, to musisz się zastanowić, czy mają cokolwiek wartościowego do przekazania. Ludzie pozbawieni wdzięczności nie doceniają dobroci, nie cenią wysiłku włożonego w przyjście im z pomocą i dlatego prawdopodobnie sami takiego wysiłku nie zrobią.

Drugim ostrzegawczym sygnałem jest to, że nie trzymają się zasady karmy. Albo zaprzeczają temu, że mamy wolność wyboru, albo nauczają, że jedna osoba może usunąć drugiej osobie złą karmę z przeszłości. Jest mało prawdopodobne, że tego rodzaju ludzie uczynią wysiłek, by naprawdę uzyskać wprawę i dlatego nie są przewodnikami godnymi zaufania.

O braku uczciwości świadczą również dwa sygnały ostrzegawcze. Pierwszy, gdy ludzie nie odczuwają wstydu z powodu powiedzenia rozmyślnego kłamstwa. Drugi, kiedy nie prowadzą dyskusji w uczciwy i otwarty sposób: przekręcają słowa swych oponentów, wykorzystują drobne potknięcia strony przeciwnej, nie uznają ważkich argumentów, które przedstawiła druga strona. Z tego rodzaju ludźmi nie warto nawet rozmawiać, nie mówiąc już o obraniu ich za nauczycieli.

Co do ludzi, których nie dotyczą sygnały wczesnego ostrzegania, istnieją pewne pytania, które możesz sobie zadać, a które dotyczą ich zachowania tak, aby z czasem wysondować poziom ich mądrości i uczciwości.

Jedno z pytań brzmi: czy działania nauczyciela zdradzają jakieś oznaki chciwości, gniewu albo złudzenia, które mogłyby go popychać do uzurpowania sobie wiedzy, której nie posiada, albo do mówienia innej osobie, by zrobiła coś, co nie leży w jej dobrze pojętym interesie? Aby przetestować mądrość nauczyciela, zaobserwuj, w jaki sposób on (czy ona) odpowiada na pytania dotyczące tego, co jest zręczne, a co nie, i jak dobrze daje sobie radę z przeciwnościami. Aby przetestować uczciwość, szukaj cnót w codziennych działaniach, a czystości w zachowaniu nauczyciela wobec innych. Czy ta osoba usprawiedliwia łamanie wskazań, sprowadzając je do poziomu swojego zachowania, zamiast podnosić poziom zachowania do standardów wskazań? Czy nieuczciwie wykorzystuje ludzi? Jeśli tak, to lepiej znajdź innego nauczyciela.

W tym jednak miejscu spotykamy się z kolejną niewygodną prawdą: nie możesz być dobrym sędzią uczciwości drugiej osoby, dopóki sam jej do pewnego stopnia nie rozwiniesz. Jest to prawdopodobnie najbardziej niewygodna prawda ze wszystkich, ponieważ wymaga, byś zaakceptował odpowiedzialność za własne osądy. Jeśli chcesz przetestować innych ludzi odnośnie tego, czy mają potencjał na dobrego przewodnika, sam musisz przejść kilka testów. I znowu: to jest jak słuchanie pianisty. Im lepszym pianistą jesteś, tym lepsza jest twoja zdolność oceny gry innej osoby.

Na szczęście są wskazówki, jak rozwijać uczciwość, i nie wymagają, byś zaczynał jako ktoś obdarzony wrodzoną dobrocią. Wszystko, czego trzeba, to doza uczciwości i dojrzałości: zdanie sobie sprawy z tego, że twoje działania mają wpływ na twoje życie, więc musisz uważać co i jak robisz, spoglądając z uwagą na swoje motywy działania i rzeczywiste skutki, jakie przynosi samo działanie. Zanim zadziałasz w myśli, słowem lub uczynkiem, spójrz na oczekiwane w efekcie działania rezultaty. Jeśli skrzywdzą ciebie lub kogoś innego, nie rób tego. Jeśli nie przewidujesz żadnej krzywdy, ruszaj naprzód. Podczas działania sprawdzaj, czy nie wyrządzasz nieprzewidzianego zła. Jeśli tak, zatrzymaj się. Jeśli nie, kontynuuj, aż skończysz. Kiedy skończysz, spójrz na długofalowe rezultaty swoich działań. Jeśli spowodowały czyjąś krzywdę, omów to z kimś podążającym ścieżką, wzbudź zdrowe poczucie wstydu z powodu pomyłki i postanów, że nigdy więcej tego nie powtórzysz. Jeśli nie było nieszczęsnych skutków, ciesz się z tego faktu i trenuj dalej.

Kiedy ćwiczysz się w ten sposób, stajesz się bardziej wrażliwy na to, co jest, a co nie jest zręczne, ponieważ jesteś bardziej wyczulony na powiązania pomiędzy działaniami a wynikającymi z nich rezultatami. To pomaga ci na dwa sposoby stać się lepszym sędzią potencjalnego nauczyciela, zarówno w osądzaniu działań nauczyciela, jak i w ocenie porad, których ci udziela.

Jedynym sposobem na prawdziwą ocenę porady jest zobaczenie, jakie rezultaty daje po zastosowaniu w praktyce: w twojej praktyce. Jeśli praktykowanie w ten sposób pielęgnuje w tobie takie godne podziwu cechy, jak bycie beznamiętnym, skromnym, zadowolonym, energicznym i niekłopotliwym, porada, by działać w ten sposób, jest wartościowa. Osoba, która daje ci tę radę, przeszła przynajmniej test na prawdziwego przyjaciela. A ty sam uczysz się więcej o tym, jak oceniać.

Niektórzy ludzie mogliby oponować, że testowanie ludzi, by zobaczyć, czy pasują do listy życzeń, jest samolubne i nieludzkie, ale pamiętaj: testując nauczyciela, testujesz również siebie. Kiedy przyswajasz cechy świetnego nauczyciela, stajesz się osobą, która może zaoferować innym świetną pomoc. I znowu: to tak jak praktykowanie gry na pianinie pod okiem dobrego nauczyciela. W miarę jak nabywasz wprawy, nie tylko ty możesz cieszyć się swoją grą. Im lepszy się stajesz, tym więcej radości sprawiasz innym. Im lepiej rozumiesz proces gry, tym skuteczniej możesz uczyć kogoś, kto szczerze pragnie uczyć się od ciebie. W taki sposób ustanawiają się dla dobra świata linie nauczania dużego kalibru.

Zatem kiedy znajdujesz cudownego nauczyciela medytacji, podłączasz się do długiej linii cudownych nauczycieli, ciągnącej się wstecz, do samego Buddhy, i pomagasz jej trwać w przyszłości. Przyłączenie się do tej linii może wymagać zaakceptowania pewnych niewygodnych prawd, takich jak potrzeba uczenia się dzięki krytyce i przyjęcie odpowiedzialności za własne działania. Ale jeśli jesteś gotów na to wyzwanie, uczysz się dla większego dobra trenować ludzką moc oceny, która – niewyćwiczona – może łatwo wyrządzać krzywdę.

Dodatkowe medytacje

Jak wspomniałem w części pierwszej, zanim umysł wykaże skłonność do uspokajania się oddechem, czasami potrzeba wprowadzić go we właściwy nastrój. Oto kilka kontemplacji, które pomogą stworzyć ten nastrój.

Poniższe wyjaśnienia są tylko sugestiami odnośnie tego, jak rozpocząć pracę z tymi kontemplacjami, ponieważ ćwiczenia te są najbardziej skuteczne wtedy, gdy sam wymyślisz, jak je dopasować do osobliwości swoich własnych nastrojów. Możesz je modyfikować, jak chcesz, jeśli tylko pomagają skierować myślenie na właściwe tory: ku pragnieniu uspokojenia oddychaniem. Kiedy to pragnienie powstaje, możesz porzucić kontemplację i skupić się tylko na oddechu.

Na początku może okazać się, że zanim uzyskasz jakiś efekt, musisz angażować się w te kontemplacje przez dość długi czas. Ostatecznie jednak powinieneś zyskać wyczucie, co działa w twoim przypadku. Użyj tej wiedzy, by twoja kontemplacja była bardziej skuteczna. Innymi słowy, od razu dorwij stan umysłu, który przeszkadza ci w uspokojeniu. W ten sposób będziesz miał więcej czasu na pracę i zabawę z oddechem.

Kiedy czujesz się zniechęcony, spróbuj zastanowić się nad własną hojnością. Pomyśl o tym, że w przeszłości dałeś komuś podarunek nie dlatego, że musiałeś albo tego od ciebie oczekiwano, ale dlatego, że po prostu chciałeś. Miałeś coś, co wolałbyś użyć sam, ale później zdecydowałeś, że się tym podzielisz. Dobrze pamiętać o tego rodzaju darach, ponieważ przypominają ci, że naprawdę masz w sobie choć trochę dobra. Przypominają ci też, że nie zawsze jesteś niewolnikiem swoich żądz. Masz nieco wolności w tym, jak działasz, i nieco doświadczeń w tym, jak dobrze się czujesz, kiedy ćwiczysz tę wolność w umiejętny sposób.

Słowo „dar” nie oznacza tutaj wyłącznie daru materialnego. Może również oznaczać podarunek z twojego czasu, twojej energii, twojej wiedzy albo twojego przebaczenia.

Aby zyskać jak najwięcej z tej kontemplacji, niech twoje poszukiwanie okazji, by być hojnym w dowolny sposób, staną się nawykiem w codziennym życiu. Dzięki temu będziesz miał zawsze świeży materiał do swoich kontemplacji. Bez świeżego materiału ta kontemplacja szybko skostnieje.

W podobny sposób możesz rozważać własną uczciwość. Pomyśl o tych sytuacjach, kiedy mogłeś bezkarnie kogoś skrzywdzić, ale tego nie zrobiłeś. Dla zasady. Uznałeś, że nie zniżysz się tak albo że będziesz tego później żałował. Jeżeli przyjąłeś wskazania, przypomnij sobie, kiedy odczuwałeś pokusę, by złamać któreś z nich, ale zdołałeś tego uniknąć. Pomyśl, z perspektywy czasu, jak cieszysz się, że tego nie zrobiłeś. Tego rodzaju refleksja nie tylko pomaga osadzić umysł w koncentracji, ale pomaga również oprzeć się pokusom złamania jakiegoś wskazania, gdy te pojawią się po raz kolejny.

Kiedy czujesz pożądanie, kontempluj to, co jest wewnątrz ciała i pamiętaj, że te same rzeczy są w osobie, której ciała pragniesz. Pamiętaj, że żądza może wzrastać tylko wtedy, gdy zablokujesz ogromne obszary rzeczywistości – takie jak cała zawartość ciała – więc poszerz zasięg swego wewnętrznego spojrzenia.

Aby zdobyć nieco wstępnej praktyki w tej kontemplacji, spróbuj wizualizować kości w swoim ciele. Zacznij od kości palców. Kiedy je wizualizujesz, pytaj, gdzie czujesz właśnie teraz swoje palce. Jeśli w palcach jest jakieś napięcie, to rozluźnij je i pamiętaj, że w kościach nie ma żadnego napięcia. Potem przejdź w górę do kości twojej dłoni i powtórz to samo ćwiczenie: zauważ napięcie wokół kości i zniweluj je. Przejdź dalej wzdłuż ramion, powtarzając to samo ćwiczenie, aż dojdziesz do barków. Po kontemplacji stawów barkowych przenieś swój wewnętrzny wzrok na stopy. Kiedy wizualizujesz kości w swoich stopach, rozluźnij każde napięcie, jakie znajdziesz w tym obszarze. Następnie przejdź wzdłuż nóg, poprzez miednicę, w górę kręgosłupa, poprzez szyję i w końcu do czaszki.

Można również wykonywać pewną odmianę tego ćwiczenia; mianowicie po skończeniu relaksowania ciała wokół szczególnej kości wizualizuj, że zostaje odseparowana, podczas gdy ty przechodzisz do następnej części. Kontynuuj tak długo, aż poczujesz odseparowanie wszystkich części ciała, a sam będziesz siedział z poczuciem przestrzennej, przejrzystej świadomości.

Możesz zastosować to samo ćwiczenie wobec dowolnej części ciała, która szczególnie wiąże się z pożądaniem. Na przykład jeżeli okaże się, że najbardziej pociąga cię skóra, wyobraź sobie swoją skórę usuniętą z ciała i ułożoną w stos na podłodze.

By wspomóc swoją wizualizację, możesz spróbować zapamiętać tradycyjną listę części ciała, używaną w tego rodzaju kontemplacji:

  • włosy na głowie, włosy na ciele, paznokcie, zęby, skóra,
  • mięśnie, ścięgna, kości, szpik kostny,
  • nerki, serce, wątroba, opłucna, śledziona, płuca,
  • jelito cienkie, jelito grube, żołądek z jego zawartością, fekalia,
  • żółć, flegma, ropa, krew, pot, tłuszcz, łzy,
  • łój, ślina, śluz nosowy, maź stawowa, mocz.

Jeśli chcesz, możesz dodać inne organy – takie jak oczy czy mózg – które z jakiegoś powodu nie weszły na tradycyjną listę. Gdy już zapamiętałeś ten spis, wizualizuj te części jedna po drugiej, pytając się – przy każdej z nich – gdzie znajduje się ta część w twoim doznawanym poczuciu ciała. Aby wspomóc swą wizualizację, możesz patrzeć na tablicę anatomiczną, ale pamiętaj, że żadne części twego ciała nie są wyraźnie rozdzielone i określone tak jak na takim schemacie. Są zmieszane w ciele z wszelkimi płynami. Jeśli wizualizowanie jakiejś części ciała ma szczególnie silny efekt na przeciwdziałanie pożądaniu, możesz skupić się głównie na tej części i przez jakiś czas odłożyć na bok resztę listy.

(Kolejne pomysły, jak zajmować się pożądaniem, znajdują się w omówieniu niszczących emocji w części drugiej.)

W idealnym przypadku, przy utracie zainteresowania pożądaniem, ta kontemplacja powinna wywołać wewnętrzne poczucie lekkości. Jeżeli jednak okaże się, że wywołuje strach albo niepokój, zostaw ją i wróć do oddechu.

Kiedy odczuwasz gniew, spójrz na wskazówki, jak radzić sobie z gniewem w części drugiej. Możesz też wypróbować instrukcje w części pierwszej dotyczące rozwoju brahmavihār.

Kiedy czujesz rozleniwienie, kontempluj fakt, że śmierć może przyjść o każdej porze. Spytaj sam siebie, czy jesteś gotów odejść za minutę lub dwie? Czego byś potrzebował, aby wprowadzić umysł w stan, w którym nie bałbyś się śmierci? Jak byś się czuł, gdybyś umarł dziś w nocy, po zmarnowaniu okazji, by medytować i rozwijać dobre, silne właściwości w umyśle? Wciąż zadawaj sobie tego typu pytania, aż poczujesz pragnienie, by medytować. Wtedy zanurz się w oddechu.

Ta kontemplacja, podobnie jak kontemplacja ciała, ma na celu wzmocnienie umysłu zręcznymi postanowieniami. Jeżeli jednak okaże się, że wywołuje strach albo niepokój, zostaw ją i wróć do oddechu.

Kolejnym antidotum na lenistwo jest myślenie o tych sytuacjach w przeszłości, kiedy chciałeś znaleźć chwilę ciszy i spokoju. Pomyśl, jak czułeś się wtedy zdesperowany. Teraz masz okazję, by znaleźć ten spokój i ciszę. Czy chcesz to odrzucić?

Podziękowania

Przez lata grupka ludzi – a szczególnie Mary Talbot, Jane Yudelman, Bok Lim Kim i Larry Rosenberg – pytała mnie: „Kiedy napiszesz podręcznik o medytacji oddechu?”. Wciąż im mówiłem, że Utrzymywanie oddechu w umyśle autorstwa Ajahna Lee już jest wyśmienitym przewodnikiem po praktyce, ale oni wciąż nalegali, mówiąc, że istnieje potrzeba książki napisanej specjalnie dla czytelnika nieobeznanego z tajską tradycją leśną. Ich łagodny, ale wytrwały nacisk spowodował powstanie tej książki. Teraz, kiedy książka stała się rzeczywistością, pragnę im podziękować, ponieważ wiele się nauczyłem, próbując zebrać myśli dotyczące tego tematu w spójną, przystępną formę.

Skorzystałem wiele z ich komentarzy, jak również z komentarzy takich osób, jak Ajahn Nyanadhammo, Michael Barber, Matthew Grad, Ruby Grad, Katherine Greider, Addie Onsanit, Nathanial Osgood, Dale Schulz, Joe Thitathan, Donna Todd, Josephine Wolf, Barbara Wright oraz mnichów z tutejszego klasztoru. Chciałbym im podziękować za ich pomoc. Oczywiście wszelkie błędy w książce są tylko moje.

Grudzień, 2012

Spis treści:

CZĘŚĆ 1 - Wprowadzenie, Podstawowe instrukcje
CZĘŚĆ 2 - Powszechne problemy
CZĘŚĆ 3 - Medytacja w codziennym życiu
CZĘŚĆ 4 - Zaawansowana praktyka
CZĘŚĆ 5 - Znalezienie nauczyciela, Dodatkowe medytacje, Podziękowania

O autorze

Thanissaro06.jpg

Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora

Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.

Artykuły o podobnej tematyce:

Sprawdź też TERMINOLOGIĘ


Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi: Facebook

Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

gnu.svg.png

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

cc.png

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK

Źródło: ©2013 Thanissaro Bhikkhu (Metta Forest Monastery)

Tłumaczenie: Jacek Zahradnik
Redakcja polska: Beata Wojciechowska-Dudek
Czyta: Filip Kosior

Image0001%20%281%29.png


Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/