KLIKNIJ TUTAJ - POSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUDZIE
Za każdym razem, gdy siadasz do pracy z oddechem, przypomnij sobie opowieść o głupiej, niedoświadczonej krowie. Krowa pasie się na uroczej łące na zboczu wzgórza, ma pod dostatkiem trawy i wody, ale widzi inną łąkę na zboczu innego wzgórza. Zaczyna się zastanawiać: „Jaka tam jest trawa? Jak smakuje tam woda?”. Ponieważ jest krową głupią i niedoświadczoną, wyrusza w drogę. Nie umie jednak zejść ze wzgórza, przejść przez wąwóz i wejść na drugie wzgórze, więc błądzi po drodze. Nie dociera na drugie wzgórze i nie może wrócić do miejsca, w którym była.
Podobnie zachowuje się umysł, który osiągnąwszy pewien poziom skupienia, zastanawia się, jak osiągnąć coś lepszego. Sztuczka polega na tym, żebyś nauczył się pozostawać na swojej łące po to, by trawa miała czas wyrosnąć i żebyś mógł cieszyć się wodą tu, gdzie już jesteś. To potem rozwinie się w coraz głębsze poziomy skupienia. Dlatego tak ważne jest, zanim rozpoczniesz pracę z oddechem, regulowanie go tu czy tam, żeby znaleźć punkt, w którym jest wygodnie, i skupić na nim.
By użyć innego porównania, to jest jak rozpalanie ognia w wietrzny dzień. Rozpaliłeś malutki płomyk i osłaniasz go dłońmi, żeby nie został zdmuchnięty. Ale pilnujesz także, żeby nie odciąć dopływu tlenu. Osłaniasz go dłońmi w taki sposób, by dalej płonął. Po chwili rozpali się i rozprzestrzeni na drewno, które zebrałeś. Ważne jest jednak, żeby utrzymać ten pierwszy mały płomień.
Tak samo jest z oddechem. Znajdź przynajmniej jedno niewielkie miejsce i zostań tam przez chwilę. To nie musi być nic wielkiego, wystarczy niewielki punkt. I na razie ciesz się tym małym miejscem, pozwól, żeby było wygodne. Po chwili się roznieci (jak ogień). Wtedy możesz zacząć rozprzestrzeniać to poczucie wygody na całe ciało, bo pracujesz z pozycji siły. Pracujesz z pozycji pewności, a nie desperacji, lęku czy zniecierpliwienia wynikających z przekonania, że musi być tak albo tak. Bądź zadowolony z tego, co masz, i pozwól, by to rosło. Najpierw zadowalaj się drobnymi rzeczami, a one, dzięki praktyce, wyrosną na coraz większe poczucie dobrostanu.
Pamiętaj, że słowo jhāna pochodzi od czasownika jhayati, płonąć. Ten czasownik nie opisuje dowolnego płomienia, ale płomień lampy naftowej. Płomień w takiej lampie jest stabilny. Może być niewielki, ale jego stabilność pomaga oświetlić pokój. Możesz przy nim czytać. Gdyby był migotliwy, nie mógłbyś czytać, nawet gdyby był bardzo jasny, bo cienie skakałyby po całym pokoju. Ta stabilność płomienia lampy naftowej pozwala ci czytać nawet w pokoju bez innych źródeł światła.
Tak samo jest z poziomem twojego skupienia. Utrzymujesz się stabilnie w jednym punkcie. Ta stabilność, jednokierunkowość spojrzenia, pozwala, by to miejsce stało się wygodne. Początkowo możesz nie czuć się w nim aż tak wygodnie, ot przyjemne miejsce gdzieś w ciele. Przyjemnie się wdycha, przyjemnie wydycha. Żadna rewolucja, nic specjalnego. Odkryjesz jednak, jeśli pozwolisz sobie w nim osiąść, że to rozwiązuje podstawowy problem umysłu: ukryte napięcie, gotowe nagle wyskoczyć jak kot przyczajony w jednym miejscu, przyszykowany do skoku. Gdybyś mógł zrobić zdjęcie umysłu, wyglądałby właśnie tak: przyczajony kot gotowy do skoku. Gdy coś schwyta, jakaś jego część gotowa jest od tego odskoczyć, jeśli tylko dostrzeże, że mu się to nie podoba, że staje się to nieprzyjemne, bowiem zawsze tak traktował obiekty.
Ale tym razem pozwalasz umysłowi osiąść w jednym, małym miejscu i pozwalasz, by uczucie napięcia się rozpuściło. Wtapiasz się w obiekt swojego skupienia i pozwalasz, by to uczucie topnienia objęło całe ciało, aż po palce rąk i nóg. O wiele lepiej medytować w ten sposób, niż ciągle walczyć i zbytnio drążyć. Musisz nauczyć się stosować właściwą siłę nacisku, właściwą presję – nie za mocno, nie za słabo. Im bardziej wrażliwy jesteś w swojej medytacji, tym lepiej to wychodzi.
Masz więc łąkę gdzieś w ciele. Może być niewielka, ale jest. Nie zastanawiaj się, gdzie jest następna łąka albo jakie inne łąki są wokół. Zostań tam, gdzie jesteś, a trawa wyrośnie i będzie płynąć woda. Odkryjesz, że miejsce, w którym jesteś, zaczyna się rozwijać. To jest ten rodzaj skupienia, z którego będziesz zadowolony.
Innymi słowy, jest to ten rodzaj skupienia, który możesz zabrać ze sobą, dokądkolwiek się wybierzesz. Bez kształtowania, bez wyobrażeń, bez poczucia, że musisz zrobić to czy tamto, dostosować to czy tamto – inaczej wszystko stanie się bardzo teoretyczne. Chodzi po prostu o wewnętrzną zgodę na poczucie, że tak jest w sam raz, że czujesz się dobrze tu i teraz, że niezależnie od tego, gdzie jesteś, pozostajesz tu i teraz. Możesz ustalić, gdzie jest to pozytywne odczucie i nosić je ze sobą wszędzie. Taki rodzaj skupienia wzrasta. To jest rodzaj skupienia, które przenika twoje życie i stopniowo zmienia to, jak myślisz, jak się zachowujesz, jak mówisz, ponieważ jest obecne cały czas. Nie wymaga specjalnego kształtowania. Być może będziesz musiał o nie nieco zadbać, ale nie na podstawie tego, co przeczytasz w książkach. To po prostu dobre samopoczucie tu i teraz. Masz swoje niewielkie miejsce i nosisz je ze sobą.
Ajaan Fuang powiedział raz, że uważność i skupienie to malutkie rzeczy, ale trzeba ich pilnować cały czas. Brzmiało to lepiej po tajsku, bo był to żart językowy. Mamy tam słowo „nit”, które oznacza „trochę” i słowo „nit”, które inaczej się zapisuje, ale wymawia tak samo, a jego znaczenie to „ciągle”. Skupienie jest więc czymś malutkim, co bez przerwy utrzymujesz. Gdy pochodzi ono z tego wstępnego, dobrego samopoczucia, jest o wiele stabilniejsze. Możesz je wtedy utrzymać o wiele dłużej. Poczucie dobrostanu zaczyna promieniować na całe ciało i umysł – gdy na to pozwolisz, gdy pozwolisz trawie rosnąć i wodzie płynąć. Albo, wracając do analogii płomienia, jeśli dasz mu dosyć przestrzeni i osłonisz, żeby się rozpalił.
Ajaan Lee zauważa w jednej z mów, że duże rzeczy zaczynają się od małych. Czasem musisz zadowolić się jedynie odrobiną skupienia, delikatnym poczuciem wygody, ale stale je utrzymujesz. Gdy posadzisz jedno drzewo bananowca, za jakiś czas ono wyrośnie i dostarczy ziaren na kolejne. Wyciągasz więc pestki z banana – w Tajlandii rosną banany z pestkami – sadzisz je i za jakiś czas masz bananowy sad. Albo nawet lepiej, mango: masz jedno drzewo, o które bardzo dbasz. Na razie nie martwisz się o obsadzenie pozostałej ziemi. Masz swoje drzewo, po jakimś czasie zaczyna ono dawać owoce, a ty powoli obsadzasz cały sad nasionami z owoców tego jednego drzewa. Możesz też jeść same owoce, cieszyć się ich smakiem. Jest to w końcu ta część ścieżki, którą Buddha opisując, wiąże z radosnym uniesieniem, przyjemnością i łatwością – jako jej elementami. Jeśli nie masz tego poczucia dobrostanu, praktyka robi się jałowa.
Kiedy sadzisz mangowce i jesz ich owoce, odkrywasz, że Ścieżka staje się przyjaznym miejscem, dobrą ścieżką, którą chcesz podążać – nie tylko dlatego, że prowadzi cię w dobre miejsce, lecz także dlatego, że dobrze na niej być. Nie idziesz przez pustynię. Idziesz przez sady i żyzne pola. Jeśli nauczysz się rozpoznawać rośliny jadalne i rośliny lecznicze, będziesz zdrowy i wystarczy ci energii, aż do końca drogi.
O autorze
Thanissaro Bhikkhu
zobacz inne publikacje autora
Thanissaro Bhikkhu (Geoffrey DeGraff) (1949 - ) jest amerykańskim buddyjskim mnichem tajskiej leśnej tradycji Kammatthana. Po ukończeniu historii europejskiej w Oberlin College w 1971 roku wyjechał do Tajlandii gdzie uczył się medytacji u Ajaana Fuang Jotiko, ucznia Ajaana Lee.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Thanissaro Bhikkhu Jedno narzędzie spośród wielu
- Ajahn Viradhammo Życie z uczuciem
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Źródło: rozdział książki "Meditations 1: Dhamma Talks"
Copyright © dhammatalks.org (revised Dec. 15, 2018)
Tłumaczenie: Miro Milewski
Redakcja: Alicja Brylińska
Czyta: Aleksander Bromberek
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/