Jesteśmy tutaj wszyscy zainteresowani jedną wspólną sprawą. Zamiast sali pełnej jednostek podążających za własnymi poglądami i opiniami, dziś wieczorem jesteśmy tu wszyscy z powodu wspólnego zainteresowania praktyką Dhammy. Kiedy tak wielu ludzi zbiera się razem w niedzielny wieczór, zaczynasz widzieć potencjał ludzkiej egzystencji, społeczeństwo oparte na tym wspólnym zainteresowaniu prawdą. Łączymy się w Dhammie. To co powstaje przemija, i jest to przemijanie w spokoju. Zatem kiedy zaczynamy puszczać nasze nawyki i przywiązania do uwarunkowanych zjawisk, zaczynamy zdawać sobie sprawę z pełni i jedności umysłu.
To bardzo ważna refleksja w tym czasie, kiedy mamy tak wiele trwających sporów i wojen, ponieważ ludzie nie potrafią się w niczym zgodzić. Narody przeciwko narodom, jedna grupa w opozycji do innej - to po prostu trwa i trwa. Kłótnie i wojny z jakiego powodu? O co walczą? O ich percepcje świata. 'To moja ziemia i chcę żeby była taka. Chcę takiego rządu, a także politycznego i gospodarczego systemu tego rodzaju,' i tak to się kręci. Dochodzi do tego, że mordujemy i torturujemy dopóki nie zniszczymy krainy, którą próbujemy wyzwolić, albo zniewolić i wprawić w pomieszanie wszystkich ludzi, których próbujemy uwolnić. Dlaczego? Ponieważ nie rozumiemy spraw jakimi są.
Droga Dhammy to obserwowanie natury i harmonizowanie naszych istnień z jej siłami. W cywilizacji europejskiej tak naprawdę nigdy nie patrzyliśmy na świat w ten sposób. Wyidealizowaliśmy go. Gdyby wszystko było idealne, to powinno to być w pewien [ustalony] sposób. A kiedy po prostu przywiązujemy się do ideałów, kończymy robiąc to co zrobiliśmy w tym czasie naszej ziemi, zanieczyszczając ją, bliscy całkowitego jej zniszczenia, ponieważ nie rozumiemy ograniczeń nakładanych na nas przez ziemskie warunki. Zatem we wszystkich sprawach natury, czasami musimy się uczyć na porażkach psując wszystko i robiąc totalny bałagan. Miejmy nadzieję, że nie jest to sytuacja nie do rozwiązania.
W tym klasztorze, mnisi i mniszki pilnie praktykują Dhammę. Przez cały styczeń nawet nie rozmawiamy, ale dedykujemy nasze życia i ofiarowujemy zasługi naszej praktyki dla dobra wszystkich czujących istot. Cały miesiąc jest ciągłą modlitwą i ofiarowaniem płynącymi z tej społeczności dla dobra wszystkich czujących istot. Jest to czas tylko dla urzeczywistnienia prawdy, patrząc i słuchając oraz obserwując rzeczy jakimi są; czas na powstrzymywanie się od wikłania w osobiste nawyki, nastroje, na rezygnację z tego wszystkiego dla dobra wszystkich odczuwających istot. Jest to sygnał dla wszystkich ludzi by zastanowili się nad tego rodzaju oddaniem i poświęceniem marszu ku prawdzie. To drogowskaz ku realizacji prawdy w waszym własnym życiu, zamiast zwykłego przeżywania w pobieżny, nawykowy sposób, podążania za dogodnymi warunkami chwili. To jest refleksja dla innych. Aby porzucić niemoralne, samolubne i niedobre gonitwy i stać się kimś, kto zmierza ku byciu nieskazitelnym, hojnym, moralnym i współczująco działającym w świecie. Jeśli tego nie robimy, wtedy jest to zupełnie beznadziejna sytuacja. Równie dobrze wszystko może wybuchnąć, ponieważ skoro nikt nie chce używać życia do niczego więcej niż samolubnemu folgowaniu sobie, to jest ono bezwartościowe.
Ten kraj jest krajem hojnym i dobroczynnym, ale nie możemy tego traktować jako rzecz oczywistą i wykorzystywać go ile się da. Nie myślimy zbyt wiele by mu cokolwiek dać od siebie. Możemy wiele żądać, pragnąc by rząd zadbał o to, aby wszystko było dla nas miłe, a potem go krytykujemy kiedy nie może tego zrobić. Obecnie możecie znaleźć samolubne jednostki przeżywające życie na własnych warunkach, bez mądrego namysłu i nie żyjące w sposób, który mógłby być błogosławieństwem dla społeczeństwa jako całości. Jako ludzkie istoty potrafimy zmienić nasze życia w wielkie błogosławieństwa; albo możemy stać się plagą tej ziemi, zabierając ziemskie zasoby dla osobistego zysku i ciągnąc tyle ile się da dla siebie, dla 'ja' i 'moje.'
W praktyce Dhammy poczucie 'ja' i 'moje' zaczyna zanikać - poczucie 'ja' i 'moje' jako tego małego stworzonka, które tu siedzi ma usta i musi jeść. Jeśli po prostu podążam za pragnieniami mojego ciała i emocjami, wtedy staję się chciwą, samolubną małą istotką. Ale kiedy zastanawiam się nad naturą moich fizycznych uwarunkowań i jak mogą być zręcznie wykorzystane w czasie tego życia dla dobra wszystkich czujących istot, wtedy ta istota staje się błogosławieństwem. (Nie chodzi o to by myśleć o sobie jako o błogosławieństwie, 'Jestem błogosławieństwem;' jeśli zaczniesz się przywiązywać do idei, że jesteś błogosławieństwem, to jest to inny rodzaj zarozumiałości!) Zatem przeżywa się każdy dzień w taki sposób, że życie przynosi radość, współczucie, dobroć albo chociaż nie powoduje niepotrzebnego pomieszania i niedoli.
To co możemy przynajmniej zrobić, to utrzymywać Pięć Wskazań1 tak, by na tej planecie nasze ciała i mowa nie były wykorzystywane do niszczenia, okrucieństwa i wykorzystywania. Czy, w odniesieniu do każdego z was, jest to prośba o zbyt wiele? Czy to zbyt fantastyczne, by porzucić robienie tego na co macie ochotę w tej chwili, aby być choć trochę bardziej ostrożnymi i odpowiedzialnymi za to co robicie i mówicie? Wszyscy możemy próbować pomóc, być hojnymi i dobrymi oraz troskliwymi dla innych istot z którymi musimy dzielić tę planetę. Wszyscy możemy mądrze badać i rozumieć ograniczenia którym podlegamy tak, że już dłużej nie jesteśmy oszukiwani przez świat zmysłów. To dlatego medytujemy. Dla mnicha czy mniszki jest to sposób życia, poświęcenie naszych szczególnych pragnień i kaprysów dla dobra społeczności, Saṅghi.
Jeśli zaczynam myśleć o sobie i o tym czego chcę, wtedy zapominam o was ponieważ to, czego chcę szczególnie w tej chwili mogłoby nie być dla was dobre. Ale kiedy używam schronienia w Saṅdze jako mojego przewodnika, wtedy dobro Saṅghi jest dla mnie radością i porzucam osobiste zachcianki dla dobra Saṅghi. To dlatego wszyscy mnisi i mniszki golą głowy i żyją według dyscypliny ustanowionej przez Buddhę. To jest sposób ćwiczenia się by puszczać 'ja' jako sposób życia; sposób, który nie wprowadza w czyjeś życie wstydu, winy albo lęku. Poczucie rozhuśtanej osobowości jest tracone ponieważ nie jest się już dłużej zdeterminowanym by być niezależnym od reszty, albo dominować, ale by żyć w harmonii i bardziej dla dobra wszystkich istot niż dla swego własnego.
Świecka społeczność ma okazję by w tym uczestniczyć. Samo przetrwanie mnichów i mniszek zależy od świeckiej społeczności, a zatem przyjęcie odpowiedzialności przez tą społeczność jest bardzo ważne. To odciąga was, ludzi świeckich od waszych konkretnych problemów i obsesji, ponieważ kiedy poświęcacie czas by tu przyjść i dawać, by pomagać, by praktykować medytację i słuchać Dhammy, odkrywacie, że łączymy się w tej jedności prawdy.
Możemy być tu razem bez zawiści, zazdrości, lęku, wątpienia, chciwości czy żądzy a to z powodu naszej skłonności ku urzeczywistnianiu tej prawdy. Uczyńcie z tego intencję na całe życie; nie marnujcie życia na głupie uganianie się!
Ta prawda, można ją nazwać wieloma rzeczami. Religie próbują to oddać poprzez pojęcia i doktryny, ale zapomnieliśmy czego religia dotyczy. Przez mniej więcej ostatnie sto lat, nasze społeczeństwo podążało za materialistyczną nauką, racjonalnym myśleniem i idealizmem opartym na naszej zdolności do wymyślania systemów politycznych i ekonomicznych, a jednak nie potrafimy sprawić by działały, prawda?
Tak naprawdę nie potrafimy stworzyć demokracji albo prawdziwego komunizmu czy prawdziwego socjalizmu - nie możemy tego stworzyć ponieważ wciąż jesteśmy zwodzeni przez poczucie siebie [ja, jaźni]. Więc kończy się to tyranią i egoizmem, strachem i podejrzliwością. Zatem obecna sytuacja na świecie jest rezultatem niezrozumienia tego jak jest, i jest to czas kiedy każdy z nas, jeśli naprawdę z troską pytamy co możemy zrobić, musi przekuć swoje życie w coś wartościowego. Ale jak możemy to zrobić?
Po pierwsze, musimy się przyznać do jakichkolwiek motywacji, albo samolubnego pobłażania sobie, albo emocjonalnej niedojrzałości aby je poznać i być w stanie je puścić; by otworzyć swój umysł na to jakimi rzeczy są, by być czujnym. Nasza praktyka ānāpānasati jest początkiem, prawda? To nie jest po prostu kolejny nawyk czy sposób spędzania wolnego czasu by się czymś zająć, ale środek rozwijania wysiłku by obserwować, skupiać się i być z oddechem takim jakim jest. Moglibyśmy zamiast tego spędzać wiele czasu oglądając telewizję, chodząc do piwiarni i robiąc wszelkiego rodzaju nieumiejętne rzeczy - w jakiś sposób to wydaje się ważniejsze niż spędzanie czasu na obserwacji własnego oddechu, czyż nie tak? Kiedy oglądamy w telewizji wiadomości i widzimy jak ludzie są wybijani w jakimś konfliktowym miejscu na świecie, wszystko to wydaje się być ważniejsze niż po prostu siedzenie i obserwowanie wdechów i wydechów.
Ale to jest umysł, który nie rozumie jakimi rzeczy są; więc jesteśmy zainteresowani oglądaniem cieni na ekranie i niedoli, która może być przekazywana poprzez ekran telewizyjny, o chciwości, nienawiści i głupocie, kontynuowanych w najbardziej odrażający sposób. Nie byłoby o wiele zręczniej spędzać czas będąc z ciałem takim jakie jest właśnie teraz? Byłoby lepiej mieć szacunek dla tej fizycznej istoty tu obecnej, tak, by można się uczyć jak jej nie eksploatować, nie używać w niewłaściwy sposób, a potem być obrażonym, że nie daje nam szczęścia którego pragniemy.
W życiu monastycznym nie mamy telewizji, ponieważ poświęcamy nasze żywoty na robienie bardziej pożytecznych rzeczy, takich jak obserwowanie oddechu i chodzeniu tam i z powrotem po leśnej ścieżce. 'Co oni robią? Muszą być szaleni!' Mieliśmy tutaj kilka tygodni temu polowanie na lisa. Psy goniły lisy po naszym lesie (robiąc coś naprawdę pożytecznego i dobroczynnego dla wszystkich czujących istot!). Sześćdziesiąt psów i ci wszyscy dorośli ludzie goniących jakiegoś wymizerowanego małego lisa.
Byłoby lepiej spędzać czas spacerując leśną ścieżką, prawda? Lepiej dla lisa, dla psów, dla lasu Hammer i dla myśliwych. Ale ludzie w Zachodnim Sussex myślą, że są normalni. Oni są normalni a my jesteśmy pomyleni. Kiedy śledzimy swój oddech i spacerujemy leśną ścieżką przynajmniej nie terroryzujemy lisów! Jak byście się czuli gdyby goniło was sześćdziesiąt psów i ludzi na koniach nakłaniających je by was dorwali. Kiedy się nad tym zastanowić, to jest to obrzydliwe.
Jednak uważa się to za rzecz normalną a nawet pożądaną w tej części Anglii. Ponieważ ludzie nie poświęcają czasu by się zastanawiać, możemy stać się ofiarami nawyku, schwytani w pragnienia i przyzwyczajenia. Gdybyśmy naprawdę zbadali kwestię polowań na lisa, nie robilibyśmy tego. Każdy, kto ma trochę inteligencji i naprawdę by się zastanowił z czym to się wiąże, nie chciałby tego robić. Z drugiej strony, kiedy uważnie spacerujemy tam i z powrotem albo obserwujemy swój oddech, stajemy się bardziej inteligentni, przytomni i wrażliwi. I poprzez te, wydawało by się nieznaczące praktyki, choćby takie jak utrzymywanie Pięciu Wskazań, prawda wysuwa się na plan pierwszy: życie w Dhammie tworzy pole błogosławieństw dla świata.
Kiedy zaczynacie zastanawiać się nad tym jak się sprawy mają i pamiętacie kiedy wasze życie było w prawdziwym niebezpieczeństwie, będziecie wiedzieć jak straszne jest to uczucie. To jest absolutnie przerażające doświadczenie. Jeśli ktoś się nad tym zastanowił, nie będzie chciał rozmyślnie poddać temu doświadczeniu innego stworzenia. Nie ma sposobu by ktoś intencjonalnie sprowadził przerażenie na inne stworzenie. Jeżeli się nie zastanawiacie, to myślicie, że lisy nie mają znaczenia, albo że ryby nie mają znaczenia. Są tu po prostu dla waszej przyjemności - polowanie czy wędkowanie jest czymś co się robi w niedzielne popołudnie. Pamiętam pewną kobietę, która przyszła się ze mną spotkać i była bardzo zdenerwowana z powodu zakupu przez nas Stawu Hammer. (Będąc częścią buddyjskiego klasztoru, Las Hammer i Staw Hammer są ostoją dzikiej przyrody.) Powiedziała: 'Wiesz, mam tak wiele spokoju; nie przychodzę tu by łowić ryby, przychodzę tu dla spokoju tego miejsca.' Spędzała każde niedzielne popołudnie wędkując właśnie po to by być spokojną. Pomyślałem, że wyglądała na dość zdrową osobę, była nieco otyła, nie przymierała głodem. Tak naprawdę nie potrzebowała łowić by przeżyć.
Powiedziałem: 'No cóż, mogłabyś przychodzić, jeżeli nie potrzebujesz wędkować by przeżyć - masz wystarczająco dużo pieniędzy, mam nadzieję, by sobie kupić rybę - mogłabyś tu przychodzić gdy już kupimy ten staw, i mogłabyś tam po prostu medytować. Nie musisz łapać ryb.' Nie chciała medytować! Następnie zaczęła mówić o królikach, które zjadają jej kapustę, więc musiała wystawić różnego rodzaju pułapek, które mogłyby zabić króliki aby powstrzymać je od zjadania kapusty. Ta kobieta nigdy się nad niczym nie zastanawiała. Żałowała tym królikom kapusty, ale równie dobrze mogła pójść i kupić parę główek. Ale króliki tego nie mogły. Króliki muszą sobie radzić najlepiej jak potrafią zjadając czyjąś kapustę. Ale ona nigdy tak naprawdę nie otworzyła swego umysłu na to jakimi rzeczy są, na to co jest naprawdę dobre i łaskawe. Nie powiedziałbym, że była osobą okrutną i bez serca, była po prostu osobą z klasy średniej, która nigdy nie zastanawiała się nad naturą albo nie zdawała sobie sprawy z tego jaka jest Dhamma. Zatem myślała, że tamta kapusta jest dla niej a nie dla królików, i ryby tam są dla niej po to, by mogła mieć spokojne, niedzielne popołudnie torturując je.
Ta zdolność do refleksji i obserwacji jest tym, na co Buddha wskazywał w swoich naukach, jako wyzwolenie ze ślepego podążania za nawykami i konwencją. To jest droga do wyzwolenia tej istoty ze złudzenia zmysłowych uwarunkowań poprzez mądrą refleksję nad tym jak się sprawy mają. Zaczynamy obserwować siebie, pragnienie czegoś albo awersję, otępienie albo głupotę umysłu. Nie grymasimy i nie próbujemy stwarzać przyjemnych warunków dla osobistej przyjemności, ale nawet jesteśmy gotowi znosić nieprzyjemności aby je zrozumieć jako właśnie takie i być w stanie je puścić. Zaczynamy uwalniać się od uciekania przed rzeczami których nie lubimy.
Zaczynamy również być bardziej ostrożni w odniesieniu do sposobu w jaki naprawdę żyjemy. Gdy już raz ujrzycie o co w tym wszystkim chodzi, to naprawdę chcecie być bardzo, bardzo ostrożni w tym co robicie i mówicie. Możecie mieć intencję, by nie przeżywać życia kosztem żadnego innego stworzenia. Już dłużej nie ma się poczucia, że własne życie jest o wiele bardziej ważne niż kogoś innego. Zaczyna się odczuwać bardziej wolność i lekkość w tej harmonii z naturą, niż ciężar wykorzystywania natury dla osobistego zysku. Kiedy otwieracie umysł na prawdę, wtedy zdajecie sobie sprawę, że nie ma się czego bać. To co powstaje - odchodzi, to co się rodzi - umiera, i nie jest mną - więc nasze poczucie bycia schwytanym w utożsamianie się z ciałem zanika. Nie widzimy siebie jako jakiejś odizolowanej całości zagubionej w tajemniczym i przerażającym wszechświecie. Nie czujemy się tym przytłoczeni, próbując znaleźć jakiś jego kawałek, który możemy schwycić i czuć się z nim bezpieczni, ponieważ czujemy, że jesteśmy z nim w spokoju. Wtedy stopiliśmy się z prawdą.
O autorze
Sumedho Ajahn
zobacz inne publikacje autora
Ajahn Sumedho - urodzony w Ameryce, jest uznaną postacią w tajskiej Leśnej Tradycji oraz buddyzmu therawada na Zachodzie. Tajski termin „ajahn" nie jest imieniem, lecz tytułem oznaczającym „nauczyciela". Jednak równie często jest on nazywany przez studentów czułym "หลวงพ่อ", czyli „czcigodny ojcze". Przez 40 lat swojej działalności, Ajahn Sumedho wyświęcił wielu swych uczniów na bhikkhu (w pełni wyświęconych mnichów), a obecnie jest najprawdopodobniej jednym z najstarszych mistrzów therawady żyjących na Zachodzie.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Nyanatiloka Mahathera Właściwe zrozumienie
- Thanissaro Bhikkhu Papañca i ścieżka ku kresowi cierpienia
- Ajaan Sumedho Niedwoistość
- Bhikkhu Bodhi Przebywając pośród mądrych
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0
Oryginał można znaleźć na tej stronie: http://cdn.amaravati.org/wp-content/uploads/2014/10/Ajahn-Sumedho-Volume-2-Seeds-of-Understanding.pdf
Źródło: © AMARAVATI PUBLICATIONS
Tłumaczenie: Jacek Zahradnik
Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/