Plik z napisami do ściągnięcia STĄD (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "zapisz jako")
„Dlaczego czasem tak bywa, że nie chce nam się w ogóle medytować i taki stan trwa całe dni… co wtedy? Medytować na siłę? A może odpuścić i zrobić coś innego, poczytać książkę albo posłuchać Dhammy? A gdy już wraca się do medytacji, mija sporo czasu, czasem miesiące, zanim pojawi się głębokie skupienie. Dlaczego tak jest? Dziękuję”.
Bywa tak czasem dlatego, że za bardzo obciążyliście wcześniej wasze umysły – dlatego nie macie ochoty medytować. Czasem wiąże się to z jakąś krzywdą…
Kiedyś pewien człowiek wiózł mnie na odosobnienie medytacyjne, które miałem prowadzić. Było to w ośrodku medytacyjnym w Sydney. Kiedy tak jechaliśmy – wiózł mnie, żebym poprowadził odosobnienie – ciągle powtarzał: „Tak naprawdę nie chcę w tym uczestniczyć, ale jestem członkiem zarządu tej placówki i muszę tam być…” Spytałem, co jest z tamtym miejscem nie tak? Powiedział, że trzeba siedzieć godzinami, a to naprawdę bolesne i można zanudzić się na śmierć. Powiedział, że nazwał salę medytacyjną „salą tortur”. Za każdym razem, kiedy szedł medytować, czuł się jak w sali tortur. Działo się tak dlatego, że czasami nie odczuwał żadnej przyjemności ani szczęścia w medytacji, to było zbyt bolesne.
Znacie te rodzaje medytacji, kiedy najpierw długo się siedzi, wszyscy muszą się stawić, a po 45–50 minutach dzwoni gong, wtedy wszyscy muszą zacząć chodzić, potem kolejny gong i kolejna przechadzka. Takie medytacje sprawiają, że umysł już nie chce więcej medytować. To faktycznie jak sesja w sali tortur albo wizyta u dentysty. Idziesz tam tylko wtedy, kiedy naprawdę musisz. Widzicie więc, dlaczego umysł nie chce medytować, jeśli go do tego w ten sposób zmuszacie. Umysł kojarzy medytację z wizytą w sali tortur. Powiedziałem więc temu człowiekowi, żeby podczas tego odosobnienia spojrzał na salę medytacyjną jak na park rozrywki, nie jak na salę tortur. Opowiadam tam mnóstwo dowcipów, które wprawiają w dobry nastrój. Gdy spojrzysz na medytację jak na coś, co daje radość, stanie się ona czymś, co będziesz chciał robić, a nie czymś, do czego będziesz się zmuszał.
Sztuczka polega więc na tym, żeby zmotywować się – poprzez spokojną, niosącą radość medytację – do tego, by chcieć ją praktykować. Wiem o tym z własnego doświadczenia. Kiedy nie byłem jeszcze mnichem, przez kilka lat medytowałem każdego ranka niemal bez wyjątku. Ale jako osoba świecka bywałem zajęty i czasem ominąłem poranną medytację. Po pewnym czasie nie medytowałem już prawie wcale. Pamiętam dzień, w którym byłem gdzieś na kawie – odwiedzałem wtedy chyba Indie, nie jestem pewien. I był tam pewien Niemiec, rozmawialiśmy sobie w kawiarni. Powiedziałem mu, że kiedyś medytowałem, na co spytał, dlaczego przestałem medytować. Opowiedziałem, że nie wiem, nie czułem, bym cokolwiek osiągał, było to trochę nudne. Udzielił mi wtedy pewnej rady, która naprawdę zmieniła moje podejście, sprawiła, że wróciłem do medytacji i naprawdę zacząłem czerpać z niej radość.
Poradził mi, bym po zakończeniu każdej medytacji poczekał chwilę i zadał sobie pytanie: „Jak się teraz czuję?” Powiedział, że nawet w tym, co uznam za kiepską medytację, dostrzegę duży postęp; że po każdej medytacji będę czuć się spokojniejszy i radośniejszy. To była cudowna rada.
Powodem, dla którego przestałem medytować było przekonanie, że to nie działa, do niczego nie prowadzi, to strata czasu. Działo się tak dlatego, że kiedy tylko kończyłem medytować, zaraz wstawałem i zabierałem się za coś innego. Nie dawałem sobie ani chwili na refleksję. Ci z was, którzy słuchają mnie w ośrodku w Nollamara wiedzą, że zawsze tak robię na zakończenie każdej medytacji prowadzonej. Pytam: „Zaraz poproszę was o wyjście z medytacji – jak się teraz czujecie? Jak ta medytacja wpłynęła na wasze umysły i ciała? Jak wiele zyskaliście spokoju, szczęścia i poczucia wolności?”.
Pytam o to, bo wiem, że po każdej medytacji, nawet po takiej, która nie wydaje się zbyt udana, człowiek jest spokojniejszy, czuje większą wolność, większe zadowolenie niż przed rozpoczęciem medytacji – zadziałało. Taka refleksja po każdej medytacji pozwoli docenić jej wartość; uświadomicie sobie, że to jednak działa. Dzięki temu polubicie medytację, będziecie chcieli medytować, dostrzeżecie płynące z tego korzyści. Przestaniecie się do tego zmuszać, sami zechcecie medytować.
Jak rzekł Buddha, gdy tylko poczujesz chęć medytacji, to tak, jakbyś miał wyprowadzić psa na spacer. Kiedy tylko wstajesz i bierzesz smycz, pies zaczyna merdać ogonem, wie, że idzie na spacer. Nie musisz go to tego zmuszać, pies kocha spacery, czerpie z tego tyle radości. To samo dzieje się z umysłem, kiedy zaczynasz medytować. „Hurra, zabiera mnie na medytację!” To znaczy, że naprawdę to lubisz.
Kiedy zaczynasz odczuwać radość związaną z zaletami medytacji, kiedy naprawdę dostrzegasz korzyści, wtedy oczywiście masz ochotę to robić i staje się to proste. Jeśli natomiast nie widzisz korzyści, nie dostrzegasz płynącej z tego radości, wtedy zwyczajnie odpuść to uczucie… i w końcu zniknie. Kiedy więc zaczniesz odczuwać prawdziwą radość w medytacji, poczujesz, że to coś cudownego, będziesz uwielbiał ro robić; to lepsze niż oglądanie telewizji. Obserwowanie umysłu, gdy jest spokojny i radosny.
Czego chcieć więcej?
O autorze

Brahmavamso Ajahn
zobacz inne publikacje autora
Czcigodny Ajahn Brahmavamso Mahathera (znany jako Ajahn Brahm), właściwie Peter Betts, urodził się w Londynie 7 sierpnia 1951 roku. Obecnie Ajahn Brahm jest opatem klasztoru Bodhinyana w Serpentine w Australii Zachodniej, Dyrektorem ds. Duchowych Buddyjskiego Towarzystwa Stanu Australia Zachodnia, Doradcą ds. Duchowych przy Buddyjskim Towarzystwie Stanu Wiktoria, Doradcą ds. Duchowych przy Buddyjskim Towarzystwie Stanu Australii Południowej, Patronem Duchowym Bractwa Buddyjskiego w Singapurze oraz Patronem Duchowym ośrodka Bodhikusuma Centre w Sydney.
Artykuły o podobnej tematyce:
- Sumedho Ajahn Czym jest medytacja?
- Bhikkhu Sujato Medytacja bez przeszkód
- Ajahn Brahm Medytacja prowadzona
Sprawdź też TERMINOLOGIĘ
Poleć nas i podziel się tym artykułem z innymi:
Chcąc wykorzystać część lub całość tego dzieła, należy używać licencji GFDL: Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję lub/i modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.

Można także użyć następującej licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 3.0

Oryginał można znaleźć na tej stronie: LINK
Źródło: http://www.bswa.org
Tłumaczenie: Metanol8

Redakcja portalu tłumaczeń buddyjskich: http://SASANA.PL/